Zmieniłam znów wygląd i nazwę xD
No bo ja tak lubię to robić!A ostatnio miałam wiele pomysłów,"stara" nazwa wydawała mi się taka przeżyta...No i wymyśliłam :3
Teraz biorę się ostro za robotę-zamawiam szablon i zwiastun :P
Nie mam pojęcia,jak to wyjdzie,zdaję się na pomysłowość innych ;)
Matkooooooooo znowu zapomniałam.Opracowałam nowy adres bloga,ostateczna zmiana dzień po dodaniu rozdziału,jak coś ;)
Pozdro i szczęśliwego Nowego Roku :*
Ah,uwielbiam ten obrazek...
poniedziałek, 30 grudnia 2013
piątek, 27 grudnia 2013
Zaraz...jaki dziś dzień???
Jak chyba wszyscy widzą,rozdziału wczoraj nie było.Ale mam dla was świąteczny prezent!
.
.
.
Nie,żartowałam,rozdziału nie będzie w tym tygodniu xD
Ale tak na poważnie,może zdążyłabym go napisać,gdyby nie genialne prezenty,które dostałam i nie wychodziłam z pokoju przez całą środę i czwartek :)
Tak więc:
1.Rozdziału nie ma,ale będzie.
2.Dostałam fajne prezenty.
3.Mam nowy telefon! :D
Pytanie:jak wam minęły święta?Fajne prezenty?Piszcie! :P
Pozdro :*
.
.
.
Nie,żartowałam,rozdziału nie będzie w tym tygodniu xD
Ale tak na poważnie,może zdążyłabym go napisać,gdyby nie genialne prezenty,które dostałam i nie wychodziłam z pokoju przez całą środę i czwartek :)
Tak więc:
1.Rozdziału nie ma,ale będzie.
2.Dostałam fajne prezenty.
3.Mam nowy telefon! :D
Pytanie:jak wam minęły święta?Fajne prezenty?Piszcie! :P
Pozdro :*
wtorek, 24 grudnia 2013
Wesołych Świąt!!!
Zdrowia,szczęścia,radości,dużego tyłka,pysznych marchewek,fajnych znajomych,świetnych prezentów i wesołych świąt dla naszego kochanego Lou!!!!
Piszę na nowym telefonie,jest super :D
Dla was wszystkich również najlepsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia,powodzenia przy pisaniu blogów i czego tam jeszcze chcecie... ;)
Piszę na nowym telefonie,jest super :D
Dla was wszystkich również najlepsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia,powodzenia przy pisaniu blogów i czego tam jeszcze chcecie... ;)
niedziela, 22 grudnia 2013
A co do tej zmiany adresu...
...zapomniałam.Znowu!Ale tak na serio,to nawet nie zastanawiałam się nad nowym adresem,więc na razie będzie taki sam.Takie info :3
czwartek, 19 grudnia 2013
10. "Blisko.Ale jeszcze będzie moja."
Zapamiętać:zlać Pam,kiedy będziemy w hotelu za to,że nie wspomogła mnie w ciężkiej sytuacji,tylko przykleiła się do Nialla.A tak w ogóle,to czy przebywanie obok blondasa jeszcze tydzień temu nie sprawiało jej ogromnego problemu?Co tu się dzieje?!Zaczynam myśleć,czy przypuszczalnie możliwe byłoby,żeby jakimś przypadkiem stałoby się,by dziwnym trafePam nagle zapomina,że prawie pocałowała się z Niallem,Danielle nadal kocha Liama,a Zayn i Louis wciąż są idiotami.Powtórzę jeszcze raz:co tu się dzieje?!
m zaczął podobać mi się Harry!(bo powiedzenie „nie wiem,czy podoba mi się Harry” jest dla frajerów)Siedem dni,Loczek wywiera we mnie dziwne uczucia,
Pojazd przekroczył bramę luksusowego hotelu po trzydziestu minutach.Wysiedliśmy,Harry nagle stał się dla mnie miły i wziął moją walizkę z uśmiechem „nie dotykaj,ja to wezmę” i razem z chłopakami poprowadził nas na siedemnaste piętro,gdzie czekał dwuosobowy pokój.Pam musi być bardzo upośledzona,że przez całą drogę Niall musiał iść z nią za rękę blisko siebie.Ja tego po prostu nie rozumiem;to oni w końcu się kochają,ale nie chcą tego wyznać,czy są potajemnie parą,a ukrywanie się słabo im wychodzi?
-Dobra,poradzę sobie.-niemalże siłą zabrałam moją walizkę Harremu i odprowadziłam do drzwi.-Dzięki.
Wiecie,jak trudno było mi to powiedzieć?Kiedy się kogoś nienawidzi,robi się wszystko,by sprawić tej osobie przykrość,a ja w tej chwili kompletnie zaprzeczam swojej wrednej naturze!Może to obecność Harrego mnie zmienia…?Nonsens.To dla niego jestem taka,hm,nieprzyjemna.Dlaczego tego nie docenia i wszystko psuje?!
-Jakbyś miała jakieś pytanie,to pokój mój i Zayna jest naprzeciwko…-zdążył powiedzieć zanim zamknęłam mu drzwi przed nosem.Już przez ścianę odpowiedziałam mu”dobra!”,po czym omiotłam wzrokiem obszerne pomieszczenie.Prostokątny pokój o jasno zielonych ścianach,w czym jedną stanowiło wielkie okno wyglądał bardzo przyjemnie,a pościele i dywany miały podobny kolor.Do tego meble z ciemnego drewna o świeżym połysku oraz blade oświetlenie wywarło na mnie niemałe wrażenie.Jeszcze nie nadarzyła mi się okazja do mieszkania w tak luksusowym pokoju,choć parę pięciogwiazdkowych hoteli już zwiedziłam.
Głęboki wdech, pozbycie się kurtki,która podczas jazdy nasiąkła zapachem Harrego i jest w porządku.Jako,że Pam poszła miętosić się z Niallem,mogę spokojnie zająć sobie łóżko przy oknie.A mówią,że życie bez miłości jest do kitu.Ha ha ha…mają rację…(płacz).
Minęło jakieś dwadzieścia minut,zdążyłam dokładnie zbadać łazienkę i garderobę,które zostały wypchane takimi wypasionymi rzeczami jak ocieplana deska sedesowa,że okrążyłam pokoje dwa razy,zanim stwierdziłam,że Nieogarniętej nie ma jakoś długo.Chyba muszę coś podsłuchać.
Kiedy tylko wyszłam na korytarz,zobaczyłam,że chłopcy już tłumią się pod sąsiednimi drzwiami.
-O czym gadają?-przykucnęłam obok przykładając głowę do ściany.
-Posłuchaj,to się dowiesz.Wciąż mówią o tym samym.-odparł mi szeptem Harry,upszednio uciszając Liama jedzącego orzeszki ze swoich dresów.(nawet nie pytam.)
Po krótkiej chwili wyczekiwania usłyszałam strzępki rozmowy.
-…Po prostu nie wiem,co we mnie wstąpiło,byłem pod wpływem chwili-ah,Niall i jego tłumaczenie się.-późna godzina,wróciłem kompletnie zmęczony…Chodzi mi o to,że nie chcę,by teraz było dziwnie między nami.To możliwe?
Matko,takie rozmowy to umie prowadzić,ale żeby przyznać,jak bardzo zakochany jest w Pam,to plącze mu się język!
Chwilę ciszy przerwał damski głos.
-Nie wiem,czemu miałabym powiedzieć,że nie.W końcu do niczego nie doszło,nic się nie stało.Jest okej.-jej głos brzmiał dosyć niepewnie,ale mówiła powoli,dokładnie dobierając każde słowo,jakby nie chciała,by Niall coś źle odebrał.
Chłopak odetchnął i ponownie zapanowała cisza.Pewnie znów się miętoszą.Nagle,Pam postanowiła otworzyć drzwi,przez co Harry oberwał w czoło klamką,Zayn przewrócił się na ścianę,a ja,Louis i Liam ze stłumionym rechotem zwialiśmy do pokoju blokując za sobą zamek.
-Straciliśmy dwóch ludzi…-szepnął Daddy ze śmiertelną powagą w głosie.-Musimy po nich wracać.
-Nie,to zbyt niebezpieczne!Nie możesz…-próbowałam go powstrzymać,ale jego bohaterskość i odwaga mi przeszkodziły.
-Jeśli nie wrócę,powiedzcie Niallowi,że zjadłem jego batonik tydzień temu,ten,którego tak długo szukał…
Nawet nie skończył swej przemowy,bo przerwano nam zabawę w Wojnę.
-Ej!Harry rozciął sobie głowę!-usłyszeliśmy wołanie zza drzwi.
Oczywiście,zanim otworzyliśmy,musieliśmy wstać z podłogi po napadzie śmiechu,ale pierwszy ogarnął się opiekuńczy Liam.
-Ha ha,matko…Dobra,wieziemy cię do szpitala.-Payne przetarł oczy i ostatni raz się zaśmiał,zanim pomógł brunetowi wstać.
*Harry*
-Co z was za idioci!-krzyczał Niall idący za mną i Liamem,który trzymał mi przy głowie mokry ręcznik,choć sam mogłem się opatrzeć.Co jakiś czas spoglądałem za siebie widząc wciąż nabijającą się ze mnie Victorię ignorującą fakt,że Pam próbowała być na nią obrażona.Dobra,to było dosyć idiotyczne,nawet Zayn był rozbawiony,a on żadko śmieje się z cudzej szkody.
Paul nawet nie udawał zaskoczonego,że po trzydziestu minutach pobytu w hotelu rozciąłem sobie czoło,Zayn ma guza na głowie a Liam jest na granicy wezwania karetki.Vic nadal się śmieje!Normalnie był bym wściekły,chociaż teraz wygląda jakoś tak…em,ładnie?Nie,Harry,siedź cicho.Mój wewnętrzny głos zboczeńca podpowiada mi,że powinienem ją przelecieć,a głos rozsądku,że zrzucić z klifu.Po raz pierwszy instynkt zboczeńca proponuje mądrzejsze wyjście.
Zapakowaliśmy się do auta(znowu),Liam nie dopuścił nikogo innego do mnie i rozkazał mi usiąść przy oknie,żeby tylko on mógł mieć na mnie oko.Stwierdził,iż „jestem taką niezdarą,że nawet opór powietrza stanowi dla mnie zagrożenie”.To prawda.
-Wy nawet podsłuchiwać nie umiecie…-zadrwiła Victoria,która usiadła naprzeciwko mnie z Pam i Niallem obok (wiadomo,jakżeby inaczej).Wciągnęła się w rozmowę z Lou na temat niefortunnych wypadków z dzieciństwa,a mój instynkt zboczeńca znów się uruchomił,więc przez pierwsze dziesięć minut jazdy celebrowałem jej okazały biust.Nawet się nie zorientowała.A piersi ma fajne.(a ta bluzka z wciętym dekoltem,mmm)
Oczywiście okrążyliśmy całe LA zanim w końcu znaleźliśmy jakiś szpital,na szczęście udało nam się wejść nie zwracając na siebie uwagi.Paul wystąpił przed naszą gromadę i wymienił parę zdań z dyrektorką placówki.
-O czym oni gadają?-zapytałem Nialla ciągnąc go lekko za rękaw bluzy,którą z drugiej strony ugniatała Pam.Spojrzał na mnie zamyślony.
-Nie wiem.-teraz zwrócił się do Zayna.-Ej,co tam gada Paul?
On też nie wiedział.
-Liam,o czym oni rozmawiają?-niemalże równocześnie zwróciliśmy się do bruneta zajętego składaniem odrobinę przemoczonego krwią ręcznika.Teraz na mojej głowie spoczywał mięciusi bandaż założony przez atrakcyjną pielęgniarkę z niezłymi biodrami(to,że oglądam się za Vic,nie zmienia faktu,że lubię patrzeć na kobiety).
-Może prosi ją,żeby nie wygadała się mediom,że tu jesteście.-rzuciła beztrosko Pam.
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie nawzajem odrobinę zaskoczeni.
-Ona jest mądrzejsza niż mi się wydawało…-odezwał się cicho Lou z wytrzeszczonymi oczami skierowanymi na brunetkę.To dosyć dziwne,że nawet jak gada bez sensu,to gada mądrze(ale tylko czasem).
-Panie Styles,proszę ze mną.-zbliżyła się do nas ta sama pielęgniarka ze zgrabnym tyłkiem i poprowadziła mnie w stronę szklanych drzwi.
Zanim jednak odeszliśmy,zatrzymała nas Victoria.
-Ej,a ja też mogę iść?Chcę popatrzeć,jak zszywacie mu głowę…-uniosła parokrotnie brwi ze złowieszczym uśmiechem na twarzy.
Pielęgniarka (ma na imię Samantha) spojrzała na mnie odrobię zdziwiona,ale skinęła głową w stronę Vic i po chwili ponownie wędrowaliśmy przez zawiłe korytarze szpitala.Kiedy co jakiś czas się odwracałem,widziałem na twarzy dziewczyny ten sam podejrzany uśmiech,który powodował u mnie niepokój.Czego ona chcę?
Dostałem miejscowe znieczulenie(ale i tak było niefajnie),zszyli mi głowę takimi szwami,które same znikają po kilku tygodniach,kiedy rana się zagoi.Z każdym ruchem lekarza stojącego przede mną,Victoria obserwowała go coraz bardziej zaintrygowana.Dobra,to mnie zaczyna wkurzać.
-Ta finezja,płynność…coś pięknego!-zawołała w końcu wywołując u doktora nagły ruch ręką,więc omal nie wbił mi igły w oko.
-Emm…dziękuję?-powiedział opanowując drżącą dłoń.
Wymieniliśmy z lekarzem te same zastanowione spojrzenia.
Vic pogładziła swój podbródek w bardzo nietypowy sposób,bo jak mężczyzna hodujący zarost,który zaczyna swędzieć.Wciąż gapiła się na ręce doktora.
-Dobra,skończone!-mężczyzna odłożył igłę na metalowe naczynie z donośnym brzdęknięciem.-Staraj się nie dotykać szwów,pierwszego dnia unikaj kontaktu z wodą,bo mogą się rozpłynąć.To chyba wszystko.
Odpowiedziałem mu wdzięcznym uśmiechem i usadowiłem się wygodniej na brzegu łóżka szpitalnego.Doktor opuścił pokój pod pretekstem znalezienia papierów,które mam podpisać,więc zostałem tylko ja i Vic.I ostra igła,oraz inne,niebezpieczne dla człowieka przedmioty do użytku medycznego.
Wbrew pozorom,nie chciała mnie pobić,okaleczyć,zabić a ni zgwałcić(to akurat mogłoby się fajnie skończyć).ale tylko skrzyżowała ręce na piersiach i stanęła przede mną.Po dłuższej chwili ciszy w końcu się odezwała:
-Chcemy iść z Pam do tatuażysty.
„Wow” „Niesamowite” „Niebywałe”.
-Pam i tatuaże?A co ona chce sobie zrobić?
-Sekretną literkę „N”.
Oboje zrobiliśmy „uuu” zabawnie gestykulując brwiami.
-Może jak wytatuuje sobie to na czole,Niall w końcu zrozumie,że ona się nim intersuje…-zaśmialiśmy się oboje na myśl o dwójce mistrzów friend zone.Można ich mianować na władców tej okropnej krainy.
Nastała krótka chwila ciszy,którą przerwało głośne westchnięcie Vic.Wyjrzała gdzieś za okno nieobecnym wzrokiem.
(głos rozsądku)”Harry,weś się nie patrz,ty jej nienawidzisz!”
(instynkt zboczeńca)”Matko,jej bluzka prześwituje,widać stanik…”
(głos rozsądku)”Gościu!Do cholery,ona nie jest ani trochę seksowna!”
(instynkt zboczeńca)”Co?Nie słyszę,bo właśnie rozpinam rozporek!”
No właśnie.Tyle lat ją znam,a jeszcze ani razu nie zaliczyłem.To sprzeczne z moimi zasadami!Koniecznie trzeba coś z tym zrobić…
-Moja stara znajoma też kiedyś kochała się w chłopaku strasznie…-zaczęła,kiedy zorientowała się,że moja dłoń zacisnęła się na jej nadgarstku i zaciągnęła bliżej łóżka.-...ekhm.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy na widok jej zdziwionej i przestraszonej twarzy.Zaczerwieniła się.
Mogę przysiąc,jeszcze nigdy,nigdy w życiu nie widziałem zawstydzonej Vic.Jej policzki zachodzą czerwienią,unika kontaktu wzrokowego i odruchowo zagryza dolną wargę…To odrobinę mnie podnieciło.Dobra,to mnie bardzo podnieciło!
-Skoro Pam i Niall lgną do siebie od dawna,ale nie są jeszcze parą…-jej ciało znalazło się między moimi nogami-…może ktoś powinien zagrzać dla nich miejsce?
Spojrzała wytrzeszonymi oczami najpierw na mnie,potem na moją rękę,która teraz wodziła po jej biodrze,jednak nie wyglądała na taką,która chce się przeciwstawić.Bo kto chciałby przeciwstawić się mnie?
-Nie sądzisz,że to dobra propozycja?-starałem się,by mój głos był jak najbardziej chrypliwy i niski.Nawet nie próbujcie mnie oszukiwać,że to was nie kręci!
Vic otworzyła usta,jakby chciała coś powiedzieć,ale ostatecznie się powstrzymała.Pod swoimi dłońmi wyczułem,jak zaczyna się trząść,choć nawet nie wiem,czemu.Coś jej się nie podoba?To czemu jeszcze mnie nie spoliczkowała i nie wyszła?Ona jest kompletną zagadką,którą mam straszna ochotę odkryć…oraz rozebrać.
Mierzyłem ją wzrokiem starając się odkryć,co dzieje się teraz w jej głowie.Wyjdę na kompletnego idiotę,ale dopiero teraz zorientowałem się,że ona ma ciemne oczy!Ah,geniusz.
-Emm…eee…ja…-zaczęła się jąkać.Vic.Jąkać.Przeze mnie.Jestem dumny!
Miałem zamiar brnąć dalej,ale do pokoju wszedł doktor.Oczywiście dziewczyna wykorzystała tą sytuację wyrywając się z mojego uścisku i zniknęła gdzieś za drzwiami.
Zignorowałem zniesmaczone spojrzenie lekarza z serii „głupia młodzież,tylko seksy im w głowie” oraz fakt,iż odrobinę chamsko odwrócił moją uwagę od białych wrót wtykając mi jakieś papiery i długopis pod nos.
Blisko.Ale jeszcze będzie moja.
Rozdział wyszedł trochę krótszy i nie jest tak dobrze dopracowany,nie zdążyłam tego zrobić :\
Więc przepraszam za wszelkie błędy :)
m zaczął podobać mi się Harry!(bo powiedzenie „nie wiem,czy podoba mi się Harry” jest dla frajerów)Siedem dni,Loczek wywiera we mnie dziwne uczucia,
Pojazd przekroczył bramę luksusowego hotelu po trzydziestu minutach.Wysiedliśmy,Harry nagle stał się dla mnie miły i wziął moją walizkę z uśmiechem „nie dotykaj,ja to wezmę” i razem z chłopakami poprowadził nas na siedemnaste piętro,gdzie czekał dwuosobowy pokój.Pam musi być bardzo upośledzona,że przez całą drogę Niall musiał iść z nią za rękę blisko siebie.Ja tego po prostu nie rozumiem;to oni w końcu się kochają,ale nie chcą tego wyznać,czy są potajemnie parą,a ukrywanie się słabo im wychodzi?
-Dobra,poradzę sobie.-niemalże siłą zabrałam moją walizkę Harremu i odprowadziłam do drzwi.-Dzięki.
Wiecie,jak trudno było mi to powiedzieć?Kiedy się kogoś nienawidzi,robi się wszystko,by sprawić tej osobie przykrość,a ja w tej chwili kompletnie zaprzeczam swojej wrednej naturze!Może to obecność Harrego mnie zmienia…?Nonsens.To dla niego jestem taka,hm,nieprzyjemna.Dlaczego tego nie docenia i wszystko psuje?!
-Jakbyś miała jakieś pytanie,to pokój mój i Zayna jest naprzeciwko…-zdążył powiedzieć zanim zamknęłam mu drzwi przed nosem.Już przez ścianę odpowiedziałam mu”dobra!”,po czym omiotłam wzrokiem obszerne pomieszczenie.Prostokątny pokój o jasno zielonych ścianach,w czym jedną stanowiło wielkie okno wyglądał bardzo przyjemnie,a pościele i dywany miały podobny kolor.Do tego meble z ciemnego drewna o świeżym połysku oraz blade oświetlenie wywarło na mnie niemałe wrażenie.Jeszcze nie nadarzyła mi się okazja do mieszkania w tak luksusowym pokoju,choć parę pięciogwiazdkowych hoteli już zwiedziłam.
Głęboki wdech, pozbycie się kurtki,która podczas jazdy nasiąkła zapachem Harrego i jest w porządku.Jako,że Pam poszła miętosić się z Niallem,mogę spokojnie zająć sobie łóżko przy oknie.A mówią,że życie bez miłości jest do kitu.Ha ha ha…mają rację…(płacz).
Minęło jakieś dwadzieścia minut,zdążyłam dokładnie zbadać łazienkę i garderobę,które zostały wypchane takimi wypasionymi rzeczami jak ocieplana deska sedesowa,że okrążyłam pokoje dwa razy,zanim stwierdziłam,że Nieogarniętej nie ma jakoś długo.Chyba muszę coś podsłuchać.
Kiedy tylko wyszłam na korytarz,zobaczyłam,że chłopcy już tłumią się pod sąsiednimi drzwiami.
-O czym gadają?-przykucnęłam obok przykładając głowę do ściany.
-Posłuchaj,to się dowiesz.Wciąż mówią o tym samym.-odparł mi szeptem Harry,upszednio uciszając Liama jedzącego orzeszki ze swoich dresów.(nawet nie pytam.)
Po krótkiej chwili wyczekiwania usłyszałam strzępki rozmowy.
-…Po prostu nie wiem,co we mnie wstąpiło,byłem pod wpływem chwili-ah,Niall i jego tłumaczenie się.-późna godzina,wróciłem kompletnie zmęczony…Chodzi mi o to,że nie chcę,by teraz było dziwnie między nami.To możliwe?
Matko,takie rozmowy to umie prowadzić,ale żeby przyznać,jak bardzo zakochany jest w Pam,to plącze mu się język!
Chwilę ciszy przerwał damski głos.
-Nie wiem,czemu miałabym powiedzieć,że nie.W końcu do niczego nie doszło,nic się nie stało.Jest okej.-jej głos brzmiał dosyć niepewnie,ale mówiła powoli,dokładnie dobierając każde słowo,jakby nie chciała,by Niall coś źle odebrał.
Chłopak odetchnął i ponownie zapanowała cisza.Pewnie znów się miętoszą.Nagle,Pam postanowiła otworzyć drzwi,przez co Harry oberwał w czoło klamką,Zayn przewrócił się na ścianę,a ja,Louis i Liam ze stłumionym rechotem zwialiśmy do pokoju blokując za sobą zamek.
-Straciliśmy dwóch ludzi…-szepnął Daddy ze śmiertelną powagą w głosie.-Musimy po nich wracać.
-Nie,to zbyt niebezpieczne!Nie możesz…-próbowałam go powstrzymać,ale jego bohaterskość i odwaga mi przeszkodziły.
-Jeśli nie wrócę,powiedzcie Niallowi,że zjadłem jego batonik tydzień temu,ten,którego tak długo szukał…
Nawet nie skończył swej przemowy,bo przerwano nam zabawę w Wojnę.
-Ej!Harry rozciął sobie głowę!-usłyszeliśmy wołanie zza drzwi.
Oczywiście,zanim otworzyliśmy,musieliśmy wstać z podłogi po napadzie śmiechu,ale pierwszy ogarnął się opiekuńczy Liam.
-Ha ha,matko…Dobra,wieziemy cię do szpitala.-Payne przetarł oczy i ostatni raz się zaśmiał,zanim pomógł brunetowi wstać.
*Harry*
-Co z was za idioci!-krzyczał Niall idący za mną i Liamem,który trzymał mi przy głowie mokry ręcznik,choć sam mogłem się opatrzeć.Co jakiś czas spoglądałem za siebie widząc wciąż nabijającą się ze mnie Victorię ignorującą fakt,że Pam próbowała być na nią obrażona.Dobra,to było dosyć idiotyczne,nawet Zayn był rozbawiony,a on żadko śmieje się z cudzej szkody.
Paul nawet nie udawał zaskoczonego,że po trzydziestu minutach pobytu w hotelu rozciąłem sobie czoło,Zayn ma guza na głowie a Liam jest na granicy wezwania karetki.Vic nadal się śmieje!Normalnie był bym wściekły,chociaż teraz wygląda jakoś tak…em,ładnie?Nie,Harry,siedź cicho.Mój wewnętrzny głos zboczeńca podpowiada mi,że powinienem ją przelecieć,a głos rozsądku,że zrzucić z klifu.Po raz pierwszy instynkt zboczeńca proponuje mądrzejsze wyjście.
Zapakowaliśmy się do auta(znowu),Liam nie dopuścił nikogo innego do mnie i rozkazał mi usiąść przy oknie,żeby tylko on mógł mieć na mnie oko.Stwierdził,iż „jestem taką niezdarą,że nawet opór powietrza stanowi dla mnie zagrożenie”.To prawda.
-Wy nawet podsłuchiwać nie umiecie…-zadrwiła Victoria,która usiadła naprzeciwko mnie z Pam i Niallem obok (wiadomo,jakżeby inaczej).Wciągnęła się w rozmowę z Lou na temat niefortunnych wypadków z dzieciństwa,a mój instynkt zboczeńca znów się uruchomił,więc przez pierwsze dziesięć minut jazdy celebrowałem jej okazały biust.Nawet się nie zorientowała.A piersi ma fajne.(a ta bluzka z wciętym dekoltem,mmm)
Oczywiście okrążyliśmy całe LA zanim w końcu znaleźliśmy jakiś szpital,na szczęście udało nam się wejść nie zwracając na siebie uwagi.Paul wystąpił przed naszą gromadę i wymienił parę zdań z dyrektorką placówki.
-O czym oni gadają?-zapytałem Nialla ciągnąc go lekko za rękaw bluzy,którą z drugiej strony ugniatała Pam.Spojrzał na mnie zamyślony.
-Nie wiem.-teraz zwrócił się do Zayna.-Ej,co tam gada Paul?
On też nie wiedział.
-Liam,o czym oni rozmawiają?-niemalże równocześnie zwróciliśmy się do bruneta zajętego składaniem odrobinę przemoczonego krwią ręcznika.Teraz na mojej głowie spoczywał mięciusi bandaż założony przez atrakcyjną pielęgniarkę z niezłymi biodrami(to,że oglądam się za Vic,nie zmienia faktu,że lubię patrzeć na kobiety).
-Może prosi ją,żeby nie wygadała się mediom,że tu jesteście.-rzuciła beztrosko Pam.
Wszyscy spojrzeliśmy na siebie nawzajem odrobinę zaskoczeni.
-Ona jest mądrzejsza niż mi się wydawało…-odezwał się cicho Lou z wytrzeszczonymi oczami skierowanymi na brunetkę.To dosyć dziwne,że nawet jak gada bez sensu,to gada mądrze(ale tylko czasem).
-Panie Styles,proszę ze mną.-zbliżyła się do nas ta sama pielęgniarka ze zgrabnym tyłkiem i poprowadziła mnie w stronę szklanych drzwi.
Zanim jednak odeszliśmy,zatrzymała nas Victoria.
-Ej,a ja też mogę iść?Chcę popatrzeć,jak zszywacie mu głowę…-uniosła parokrotnie brwi ze złowieszczym uśmiechem na twarzy.
Pielęgniarka (ma na imię Samantha) spojrzała na mnie odrobię zdziwiona,ale skinęła głową w stronę Vic i po chwili ponownie wędrowaliśmy przez zawiłe korytarze szpitala.Kiedy co jakiś czas się odwracałem,widziałem na twarzy dziewczyny ten sam podejrzany uśmiech,który powodował u mnie niepokój.Czego ona chcę?
Dostałem miejscowe znieczulenie(ale i tak było niefajnie),zszyli mi głowę takimi szwami,które same znikają po kilku tygodniach,kiedy rana się zagoi.Z każdym ruchem lekarza stojącego przede mną,Victoria obserwowała go coraz bardziej zaintrygowana.Dobra,to mnie zaczyna wkurzać.
-Ta finezja,płynność…coś pięknego!-zawołała w końcu wywołując u doktora nagły ruch ręką,więc omal nie wbił mi igły w oko.
-Emm…dziękuję?-powiedział opanowując drżącą dłoń.
Wymieniliśmy z lekarzem te same zastanowione spojrzenia.
Vic pogładziła swój podbródek w bardzo nietypowy sposób,bo jak mężczyzna hodujący zarost,który zaczyna swędzieć.Wciąż gapiła się na ręce doktora.
-Dobra,skończone!-mężczyzna odłożył igłę na metalowe naczynie z donośnym brzdęknięciem.-Staraj się nie dotykać szwów,pierwszego dnia unikaj kontaktu z wodą,bo mogą się rozpłynąć.To chyba wszystko.
Odpowiedziałem mu wdzięcznym uśmiechem i usadowiłem się wygodniej na brzegu łóżka szpitalnego.Doktor opuścił pokój pod pretekstem znalezienia papierów,które mam podpisać,więc zostałem tylko ja i Vic.I ostra igła,oraz inne,niebezpieczne dla człowieka przedmioty do użytku medycznego.
Wbrew pozorom,nie chciała mnie pobić,okaleczyć,zabić a ni zgwałcić(to akurat mogłoby się fajnie skończyć).ale tylko skrzyżowała ręce na piersiach i stanęła przede mną.Po dłuższej chwili ciszy w końcu się odezwała:
-Chcemy iść z Pam do tatuażysty.
„Wow” „Niesamowite” „Niebywałe”.
-Pam i tatuaże?A co ona chce sobie zrobić?
-Sekretną literkę „N”.
Oboje zrobiliśmy „uuu” zabawnie gestykulując brwiami.
-Może jak wytatuuje sobie to na czole,Niall w końcu zrozumie,że ona się nim intersuje…-zaśmialiśmy się oboje na myśl o dwójce mistrzów friend zone.Można ich mianować na władców tej okropnej krainy.
Nastała krótka chwila ciszy,którą przerwało głośne westchnięcie Vic.Wyjrzała gdzieś za okno nieobecnym wzrokiem.
(głos rozsądku)”Harry,weś się nie patrz,ty jej nienawidzisz!”
(instynkt zboczeńca)”Matko,jej bluzka prześwituje,widać stanik…”
(głos rozsądku)”Gościu!Do cholery,ona nie jest ani trochę seksowna!”
(instynkt zboczeńca)”Co?Nie słyszę,bo właśnie rozpinam rozporek!”
No właśnie.Tyle lat ją znam,a jeszcze ani razu nie zaliczyłem.To sprzeczne z moimi zasadami!Koniecznie trzeba coś z tym zrobić…
-Moja stara znajoma też kiedyś kochała się w chłopaku strasznie…-zaczęła,kiedy zorientowała się,że moja dłoń zacisnęła się na jej nadgarstku i zaciągnęła bliżej łóżka.-...ekhm.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy na widok jej zdziwionej i przestraszonej twarzy.Zaczerwieniła się.
Mogę przysiąc,jeszcze nigdy,nigdy w życiu nie widziałem zawstydzonej Vic.Jej policzki zachodzą czerwienią,unika kontaktu wzrokowego i odruchowo zagryza dolną wargę…To odrobinę mnie podnieciło.Dobra,to mnie bardzo podnieciło!
-Skoro Pam i Niall lgną do siebie od dawna,ale nie są jeszcze parą…-jej ciało znalazło się między moimi nogami-…może ktoś powinien zagrzać dla nich miejsce?
Spojrzała wytrzeszonymi oczami najpierw na mnie,potem na moją rękę,która teraz wodziła po jej biodrze,jednak nie wyglądała na taką,która chce się przeciwstawić.Bo kto chciałby przeciwstawić się mnie?
-Nie sądzisz,że to dobra propozycja?-starałem się,by mój głos był jak najbardziej chrypliwy i niski.Nawet nie próbujcie mnie oszukiwać,że to was nie kręci!
Vic otworzyła usta,jakby chciała coś powiedzieć,ale ostatecznie się powstrzymała.Pod swoimi dłońmi wyczułem,jak zaczyna się trząść,choć nawet nie wiem,czemu.Coś jej się nie podoba?To czemu jeszcze mnie nie spoliczkowała i nie wyszła?Ona jest kompletną zagadką,którą mam straszna ochotę odkryć…oraz rozebrać.
Mierzyłem ją wzrokiem starając się odkryć,co dzieje się teraz w jej głowie.Wyjdę na kompletnego idiotę,ale dopiero teraz zorientowałem się,że ona ma ciemne oczy!Ah,geniusz.
-Emm…eee…ja…-zaczęła się jąkać.Vic.Jąkać.Przeze mnie.Jestem dumny!
Miałem zamiar brnąć dalej,ale do pokoju wszedł doktor.Oczywiście dziewczyna wykorzystała tą sytuację wyrywając się z mojego uścisku i zniknęła gdzieś za drzwiami.
Zignorowałem zniesmaczone spojrzenie lekarza z serii „głupia młodzież,tylko seksy im w głowie” oraz fakt,iż odrobinę chamsko odwrócił moją uwagę od białych wrót wtykając mi jakieś papiery i długopis pod nos.
Blisko.Ale jeszcze będzie moja.
Rozdział wyszedł trochę krótszy i nie jest tak dobrze dopracowany,nie zdążyłam tego zrobić :\
Więc przepraszam za wszelkie błędy :)
niedziela, 15 grudnia 2013
Libster Blog Award
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Pytania od http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com:
1.Czym kierujesz się w życiu ?
Nie bardzo wiem,jak na to odpowiedzieć,ale powiem że potrzebą jedzenia :P
2.Najlepszy film według ciebie ?
"Czas Wojny" i saga "Władca Pierścieni" :3
3.Lubisz rysować ?
Lubię.
4.Czytasz książki ?
Mhm.
5.Wolisz komedie czy horrory ?
To i to.Przy komediach śmieję się do łez,a podczas horrorów sikam ze strachu :D
6.Bez czego nie mogłabyś/ nie mógłbyś się obejść ?
Bez jazdy konnej i pisania,to takie moje zajęcia,które po prostu musze robić :)
7.Masz jakieś Hobby ?
Jak w powyższym ;)
8.Jakiej muzyki słuchasz ?
Różnie.
9.Masz jakieś zwierzątko ?
Kota,psa i królika.
10.Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa ?
Power Rangers!
11.Lubisz One Direction ?
Bardzo :3
12.Jakie miasto najbardziej chciałabyś zobaczyć ?
Londyn i Paryż :*
Pytania od http://allyouneversaytome.blogspot.com:
1. Dlaczego prowadzisz bloga?
Bo mam niewykorzystaną chęć pisania o czymś,co chciałabym przeżyć sama,nic innego niż upust wyobraźni i ożywienie najśmielszych wyobrażeń :)
2. Ulubione filmy,takie,które polecasz.
Pff...długo by wymieniać.Władca Pierścieni Forever.
3. Ulubiony wykonawca.
Bastille,One Direction,Katy Perry,OneRepublic,Emeli Sande...wszyscy,bo ja kocham (prawie) cały świat :3
4. O czym lubisz czytać blogi?
Jak ciekawe,to o wszystkim.
5. Podoba ci się mój blog??? (xd)
Mhmmmmmmm :D
6. Ulubione kolory.
Niebieskiiiiiii <3
7. Jakie masz motto?
"Pierdol szkołę,zostań ninja"
8. Ulubione książki.
HAHAHAHAHAHAHA!Ale na serio?Hmm...Gdybym miała wymienić wszystkie,nie starczyłoby mi posta ;)
9. Masz rodzeństwo?
Kiedyś powiedziałabym "eh,no niestety",ale teraz mogłabym powiedzieć "na szczęście,mam bo mój brachol wymiata"
10. Nadajesz przedmiotom imiona?
Moja stara,ukochana bluza to Marian,a telefon to Zbyszek :D
11. Najładniejsze męskie imię.
Maciek,bo Maciek śmierdzi xD
Moje pytania:
1.Wymień dwie najważniejsze rzeczy w swoim życiu.
2.Co byś zrobił/a,gdyby zostało ci 10 minut życia?
3.Film,bez którego nie możesz żyć?
4.Twój ulubiony dzień tygodnia?
5.Jakie danie wybrałbyś/ałabyś,gdyś musiał/ła to jeść bez przerwy?
6.Co napawa cię dumą?
7.Ile czasu istniejesz na bloggerze?
8.Masz jakieś inne blogi?
9.Czego najbardziej brakuje ci z dzieciństwa?
10.Jakich cech nie lubisz w innych osobach?
11.Jakie jest twoje największe marzenie?
Moje nomincje:
http://myeveryday2014.blogspot.com/
http://dzastinize.blogspot.com/
http://followyourheart12.blogspot.com/
http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/
http://k-a-s-i-e-k.blogspot.com/
http://przyjaciele-to-wszystko-co-mam.blogspot.com/
http://my-kingdom-memories.blogspot.com/
http://life-is-routine.blogspot.com/
http://ogrodniczkaa.blogspot.com/
http://katie-style1771.blogspot.com/
http://helloitsonelife.blogspot.com/
Pytania od http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com:
1.Czym kierujesz się w życiu ?
Nie bardzo wiem,jak na to odpowiedzieć,ale powiem że potrzebą jedzenia :P
2.Najlepszy film według ciebie ?
"Czas Wojny" i saga "Władca Pierścieni" :3
3.Lubisz rysować ?
Lubię.
4.Czytasz książki ?
Mhm.
5.Wolisz komedie czy horrory ?
To i to.Przy komediach śmieję się do łez,a podczas horrorów sikam ze strachu :D
6.Bez czego nie mogłabyś/ nie mógłbyś się obejść ?
Bez jazdy konnej i pisania,to takie moje zajęcia,które po prostu musze robić :)
7.Masz jakieś Hobby ?
Jak w powyższym ;)
8.Jakiej muzyki słuchasz ?
Różnie.
9.Masz jakieś zwierzątko ?
Kota,psa i królika.
10.Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa ?
Power Rangers!
11.Lubisz One Direction ?
Bardzo :3
12.Jakie miasto najbardziej chciałabyś zobaczyć ?
Londyn i Paryż :*
Pytania od http://allyouneversaytome.blogspot.com:
1. Dlaczego prowadzisz bloga?
Bo mam niewykorzystaną chęć pisania o czymś,co chciałabym przeżyć sama,nic innego niż upust wyobraźni i ożywienie najśmielszych wyobrażeń :)
2. Ulubione filmy,takie,które polecasz.
Pff...długo by wymieniać.Władca Pierścieni Forever.
3. Ulubiony wykonawca.
Bastille,One Direction,Katy Perry,OneRepublic,Emeli Sande...wszyscy,bo ja kocham (prawie) cały świat :3
4. O czym lubisz czytać blogi?
Jak ciekawe,to o wszystkim.
5. Podoba ci się mój blog??? (xd)
Mhmmmmmmm :D
6. Ulubione kolory.
Niebieskiiiiiii <3
7. Jakie masz motto?
"Pierdol szkołę,zostań ninja"
8. Ulubione książki.
HAHAHAHAHAHAHA!Ale na serio?Hmm...Gdybym miała wymienić wszystkie,nie starczyłoby mi posta ;)
9. Masz rodzeństwo?
Kiedyś powiedziałabym "eh,no niestety",ale teraz mogłabym powiedzieć "na szczęście,mam bo mój brachol wymiata"
10. Nadajesz przedmiotom imiona?
Moja stara,ukochana bluza to Marian,a telefon to Zbyszek :D
11. Najładniejsze męskie imię.
Maciek,bo Maciek śmierdzi xD
Moje pytania:
1.Wymień dwie najważniejsze rzeczy w swoim życiu.
2.Co byś zrobił/a,gdyby zostało ci 10 minut życia?
3.Film,bez którego nie możesz żyć?
4.Twój ulubiony dzień tygodnia?
5.Jakie danie wybrałbyś/ałabyś,gdyś musiał/ła to jeść bez przerwy?
6.Co napawa cię dumą?
7.Ile czasu istniejesz na bloggerze?
8.Masz jakieś inne blogi?
9.Czego najbardziej brakuje ci z dzieciństwa?
10.Jakich cech nie lubisz w innych osobach?
11.Jakie jest twoje największe marzenie?
Moje nomincje:
http://myeveryday2014.blogspot.com/
http://dzastinize.blogspot.com/
http://followyourheart12.blogspot.com/
http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/
http://k-a-s-i-e-k.blogspot.com/
http://przyjaciele-to-wszystko-co-mam.blogspot.com/
http://my-kingdom-memories.blogspot.com/
http://life-is-routine.blogspot.com/
http://ogrodniczkaa.blogspot.com/
http://katie-style1771.blogspot.com/
http://helloitsonelife.blogspot.com/
sobota, 14 grudnia 2013
Oł Maj Gasz!!!!!
Pewnie zastanawiacie się,dlaczego taka wesoła nazwa posta.Ah,to tylko dlatego że...
BYŁAM NA THIS IS US WERSJI ROZSZERZONEJ I WYGRAŁAM PŁYTĘ MIDNIGHT MEMORIES!!!!!!!!!
Najlepszy wypad do kina EVER.Gość pod koniec filmu gada,żebyśmy jeszcze nie wychodziły,bo jego kolega wybierze sześć dziewczyn,które wezmą udział w losowaniu.No i facet zaczął wybierać,a ja stoję i takie "oh,mnie nie wybiorą",a on patrzy się na mnie,wskazuje palcem,i mówi "Ty!W czarnej czapce!",no to ja piszczę i skacze ze szczęścia z Kingą i Natalią xD
Musiałam odpowiedzieć na pytanie "jak nazywał się debiutancki album 1D?".Pfff.Wiadomo,że Up All Night!
Było tak zarombiście,wszystkie złapałyśmy takie szczęście,całą sala się zaprzyjaźniła i w ogóle xP
Ale teraz nie wiem,co zrobić z drugą płytą,więc na razie nie wypakowuję jej z folii :D
Pozdro :*
MAGICZNIE!!!!!!!
A te,co ich facet nie wybrał tylko gadały "ee,to nie fair" albo "pff,oszustwo".Hahaha xD
BYŁAM NA THIS IS US WERSJI ROZSZERZONEJ I WYGRAŁAM PŁYTĘ MIDNIGHT MEMORIES!!!!!!!!!
Najlepszy wypad do kina EVER.Gość pod koniec filmu gada,żebyśmy jeszcze nie wychodziły,bo jego kolega wybierze sześć dziewczyn,które wezmą udział w losowaniu.No i facet zaczął wybierać,a ja stoję i takie "oh,mnie nie wybiorą",a on patrzy się na mnie,wskazuje palcem,i mówi "Ty!W czarnej czapce!",no to ja piszczę i skacze ze szczęścia z Kingą i Natalią xD
Musiałam odpowiedzieć na pytanie "jak nazywał się debiutancki album 1D?".Pfff.Wiadomo,że Up All Night!
Było tak zarombiście,wszystkie złapałyśmy takie szczęście,całą sala się zaprzyjaźniła i w ogóle xP
Ale teraz nie wiem,co zrobić z drugą płytą,więc na razie nie wypakowuję jej z folii :D
Pozdro :*
MAGICZNIE!!!!!!!
A te,co ich facet nie wybrał tylko gadały "ee,to nie fair" albo "pff,oszustwo".Hahaha xD
piątek, 13 grudnia 2013
Strong.Podoba się?
Hej!Zmieniłam trochę wygląd bloga,moim zdaniem fajnie wygląda ;)
Za jakiś czas planuję zmienić też adres bloga,z nowym rozdziałem podam więcej info :P
A NO WŁAŚNIE:zmieni się data umieszczania rozdziałów!Nowa część będzie nie w poniedziałek,nie we wtorek,nie w środę...ale w czwartek!Jej!
I to tyle.Na razie :*
Za jakiś czas planuję zmienić też adres bloga,z nowym rozdziałem podam więcej info :P
A NO WŁAŚNIE:zmieni się data umieszczania rozdziałów!Nowa część będzie nie w poniedziałek,nie we wtorek,nie w środę...ale w czwartek!Jej!
I to tyle.Na razie :*
wtorek, 10 grudnia 2013
9. "To się nie zapowiada dobrze..."
*Pam*
W mojej głowie od samego rana dzieją się dziwne rzeczy.Mam wrażenie,że jest w niej tornado,a dopiero co wstałam z łóżka.Jeszcze nigdy nie przeżyłam normalniejszego poranka.Obudziłam się,ubrałam,zaparzyłam kawę i zjadłam śniadanie.Od dawna tak bardzo nie brakowało mi tego zamieszania w domu i kogoś,z kim mogę pogadać.A łóżko Nialla jest bardzo wygodne.(jakby ktoś pytał,nic nie wiecie.)
Zniecierpliwiona gapiłam się na zegarek na mojej dłoni pokazujący dziewiątą czterdzieści.Jak na złość,minęło dziesięć minut,a on mi pokazuję dziewiątą czterdzieści dwa.Moja rachuba czasu jest odrobinę nieprawidłowa.Po co ja się budziłam tak wcześnie?
Bardzo długie minuty nie chciały mijać,więc podniosłam się z kanapy i podeszłam do wieży stereo uruchamiając radio.Pierwsza rzecz jaką usłyszałam?Wieści o jutrzejszym 1D Day.Jej.
-Mam nadzieję,że Directionerki są gotowe na swój wielki dzień sam na sam z One Direction!Podczas tych siedmiu godzin chłopaki zapowiadali nowe piosenki,gry,wywiady i wiele
więcej!A teraz trochę newsów:Niall Horan ponownie widziany ze swoją znajomą Pamelą Nevana w
centrum handlowym!- wsłuchiwałam się jeszcze dokładniej,omijając fakt,że użyto mojego pełnego imienia.-Świetnie się razem bawili,najwyraźniej nie zawstydzeni obecnością innych ludzi!Niall mówi:”Jesteśmy tylko przyjaciółmi i denerwuje mnie to swatanie nas ze sobą.To przestało być śmieszne już dawno”.Jak na zwykłych przyjaciół spotykają się dosyć często…”Nie mam zamiaru dużo zdradzać,ale wiem,że bardzo się lubią,a Pam jest z nami bardzo blisko.Zupełnie jak szósty członek 1D!”-żartuje Liam.Będziemy śledzić tą znajomość.
Ciekawe,czy Niall też słucha właśnie wiadomości o nas.Matko,wiadomości o MNIE i Niallu.Ta tajemnica wisząca w powietrzu i sekretne wypady…To tak,jakbyśmy potajemnie się spotykali!Słodko,a zarazem głupio.Chyba.
Wystukałam na klawiaturze komórki numer Danielle(tym razem)uprzednio ściszając radio.Po trzech sygnałach odebrała.
-Co tam?-powitał mnie wesoły głos.
-Wiesz,że stałam się sławna?Mówią o mnie w radiu,właśnie słyszałam!-powiedziałam sarkastycznie kręcąc się po salonie i sprawdzając,czy spakowałam wszystko,co chcę zabrać.
-No tak,dziś rano sprawdzałam wiadomości.Piszą o was na wszystkich portalach plotkarskich.-odparła mi starając się przekrzyczeć jakieś hałasy.
-Matko…-uderzyłam się otwartą dłonią w czoło użalając się nad swoim losem.-A gdzie ty jesteś?
-Na planie do teledysku.
Tak,wiem Danielle,mam cię spytać,a ty pochwalisz się,jaką cudowną pracę dostałaś.
Westchnęłam lekko pozwalając jej nacieszyć się tą chwilą.
-Kogo?
-Katy Perry!
-Na serio?-szczerze mówiąc,to myślałam,że to będzie jakaś tandeta,a Katy Perry jest przecież super gwiazdą.Szacun.-Do tej nowej piosenki?
Chwila ciszy.
-Mhm.-w końcu mi odpowiedziała wracając do rozmowy.-Słyszałam,że lecisz dziś do chłopaków.Zadowolona?
-Nawet nic nie mów.Wiesz,jak się boję?
-To po co lecisz?
No właśnie,po co?Bo chcę zobaczyć Nialla i resztę chłopaków?Bo chcę ich wesprzeć?Bo nie mam nic do roboty?Chyba w tym tkwi problem,że nie wiem,co ze sobą robić,kiedy nie ma ich w domu.Jestem beznadziejna.I bezrobotna.
-Bo ja tak mówię!-zawołałam obrażona,a bardziej smutna na myśl o mojej nieudanej karierze zawodowej.Dzięki,Dan,przez ciebie mam doła.Poziom zapotrzebowania Nialla:Depresja nadchodzi!
-Okej…
-Vic przyjedzie po mnie dopiero za godzinę.-zmieniłam temat z głośnym westchnięciem.-Trochę się niepokoję.
-Myśl bardziej o tym,że w końcu zobaczysz chłopaków,a nie tym,co było między tobą a Niallem,nawet jeśli to było wyjątkowo fajne.-ktoś stojący w pobliżu Danielle zawołał ją.-Muszę kończyć,moja kolej na charakteryzację!
-Nie chwal się.-ja wcale nie jestem zazdrosna.
-„Nie chwal się…”-przedrzeźniła mnie ze śmiechem,niewyraźne „cześć” i znów sama.Samiutka.Jak palec,albo parówka.Mmm,jestem głodna.(ej,to się rymuje!Zostanę raperem.).
Jeszcze niecała godzina do mojego wyjścia.Niepokój rośnie we mnie na równi z ekscytacją,chcę w końcu kogoś zobaczyć,ale nie wiem,kogo.Nie,nie mówię o Niallu.A może…W sumie,to sama nie wiem.Po prostu jestem zbyt samotna.Najgorsze jest to,że gdy nie ma jego,to z nikim nie mogę porozmawiać,wszyscy nie mają dla mnie czasu.Dlaczego ja nie jestem sławna?!
W końcu Victoria przyjechała.Zapakowałam się do samochodu i zajęłam miejsce obok kierowcy.Dziewczyna obok od razu wykryła mój niepokój,jej przeszywające spojrzenie widzi wszystko.
-Łoł,tylko nie tak entuzjastycznie!-podniosła ręce nad kierownicę patrząc na mnie spod ukosa z uśmiechem.-Co ci jest?
-Odrobinę się stresuję.Aż tak to widać?
-Jeśliby nie liczyć twojej drgającej nogi,ciężkiego oddechu i tego,że wciąż stukasz palcami swoje udo,to nie.Nie bardzo.
Ah,ten jej sarkazm od samego rana jest cudowny.
Dojechałyśmy na lotnisko w ciszy,a przynajmniej ja byłam cicha,bo Vic wciąż nadawała o swojej nowej pracy(jakaś tam fucha menadżera…czemu wszyscy wokół mnie nagle otrzymują pracę?!),w połowie przestałam słuchać.Spokojnie wsiadłyśmy do samolotu i zajęłyśmy dogodne miejsce po prawej stronie,ja koło okna.Siedziałyśmy tak krótką chwilę,gdy Victoria powiedziała coś zupełnie dziwnego.
-Ciekawe,co tam u Harrego…-mruknęła pod nosem wyciągając z kieszeni telefon.Gdy zorientowała się,że patrzę na nią z wytrzeszczonymi oczami,próbowała jakoś z tego wybrnąć,ale było za późno.-…i reszty chłopaków.
-Ty!-z niedowierzeniem gapiłam się na nią jak idiota,z otwartymi z zaskoczenia ustami próbowałam to z siebie wydusić.Nie moja wina,że nie mogę tego powiedzieć,to absurdalne!-On…on ci się…on ci się podoba!
Próbowała swoją miną nie zdradzać,że to prawda,ale jestem zbyt inteligenta,by dać się w to złapać(i skromna),w efekcie czego zacisnęła usta,jakby chciała coś powiedzieć,ale nie mogła i odwróciła się tyłem do mnie.
Hmm…Victoria i Harry.Jak ładnie!To byłaby taka słodziutka para,żyliby sobie w słodziutkim świecie,dookoła innych słodziutkich par ze swoimi słodziutkimi dziećmi!Matko,dlaczego ja tak nie mogę?Ja i Niall…wyobrażacie to sobie?Tak słodko!Zaraz,miałam mówić o Victarry,co jest zresztą najgorszym połączeniem imion,ale nie obrażać mnie,bo teraz to wymyśliłam.Ciekawe,czy ona podoba się Harremu.Muszę zapytać.Pam,Mistrzyni Subtelności(nucić to).
Pokręciłam głową nie przestając się uśmiechać,choć za wszelką cenę chciałam zachować powagę.Jestem tak szczęśliwa,jak wtedy,kiedy pierwszy raz spotkałam Nialla…to znaczy,jak na Gwiazdkę.Dość wywodów o blondasie.
-Oj,cicho bądź!-krzyknęła zła i uderzyła mnie w brzuch.Pochyliłam się do przodu równocześnie jęcząc z bólu i krzycząc ze śmiechem „ale ja nic nie powiedziałam!”.
-Ale pomyślałaś.-powiedziała idiotycznie kręcąc głową,po czym skrzyżowała ręce na piersiach.
Ona za dobrze mnie zna.A ja ją.
-Prosimy o zapięcie pasów i wyłączenie urządzeń elektronicznych,za chwilę startujemy.Dziękujemy.-gdy te słowa padły z głośników,zapięłam pas i sięgnęłam do torby w poszukiwaniu telefonu.Pięć nieodebranych połączeń.Hm.
-Zapomniałam,że jest wyciszony.-zaczęłam obojętnie,dopóki nie zorientowałam się,że połączenia były od Nialla.Moje usta stopniowo otwierały się coraz szerzej,dopóki napięcie mięśni nie wywołało u mnie bólu szczęki.-Muszę oddzwonić!
Pewnie myślicie sobie teraz „Matko,to tylko jakieś głupie telefony” albo „pff,co z tego?” lub,w przypadku głodu „czy są tu jakieś darmowe ciastka?”,ale w moim przypadku,jedno nieodebrane połączenie od Nialla,to kilka pięknych minut z życia przebytych bez niego.To jak bycie cały czas tylko połową siebie,jak orzeszek przecięty na pół,pączek baz nadzienia,albo frytki bez ketchupu…Dajcie mi jeść!
-Harry wcale mi się nie podoba.-drążenie tematu i uporczywe udowadnianie swoich racji jest świetnym sposobem na sprytne wyjście z sytuacji.Pogrążasz się,Vic.-Miałaś wyłączyć telefon.
-Najpierw muszę oddzwonić do Nialla!-moje drżące ze zdenerwowania dłonie ledwo utrzymywały urządzenie,dopóki nie udało mi się jakoś uruchomić spisu kontaktów,kiedy ta obok próbowała wyrwać mi komórkę z ręki.
-Wyłącz ją tylko czas startu!
-Nie,muszę oddzwonić teraz!
Tłukłyśmy się tak przez chwilę,aż karcące spojrzenie jednej ze stewardes nie wywołało między nami chwilowego zawieszenia broni.Poprawiłam czapkę spoczywającą na mojej głowie i wymieniłam złowieszcze spojrzenia z Victorią.
-Wyłącz go.Teraz.-wyszydziła przez zęby nie przestając przerażająco mierzyć mnie brązowookim spojrzeniem.Z drżącą ze złości wargą wyglądała odrobinę groźnie,więc posłusznie wyłączyłam telefon i ukryłam głęboko w kieszeń bluzy.
Tak w ogóle,to padało.Bardzo.Uwielbiam listopad w Londynie,tyle słońca,ciepła i żadnych chmur!Haha,dobra,żartowałam…Pogoda po prostu ssie,a z rana zaczęło wiać,i to mocno.Hej,jest zaleta wyjazdu do LA!
-Myślisz,że to coś ważnego?-zapytałam nie wytrzymując ciszy,która zapadła między nami gdy samolot ruszył do przodu.
-Hmm?-najwyraźniej wyrwałam ją z zamyślenia(zginęłabym,gdybym powiedziała na głos,że na pewno marzyła o Harrym).-Ale co?
Musiałam poczekać z odpowiedzią,bo przy uniesieniu nad ziemią wbiło mnie w fotel i zaparło dech w piersiach na krótką chwilę.Nie wiem,czemu,ale mnie to nie interesuję.
-Znaleźliśmy się na stabilnej wysokości.Mogą państwo odpiąć pasy,jednak radzimy tego nie robić. Życzymy miłego lotu.-odetchnęłam ponownie czując swobodę w okolicach klatki piersiowej i bez wahania się odpięłam,zwracając się w stronę Vic,która znów bujała w obłokach.Gapiła się na fotel przed sobą z lekko zmarszczonymi brwiami,jakby uporczywie rozmyślała nad jakimś trudnym zadaniem.
-Co mógł chcieć Niall?-powiedziałam równocześnie sięgając po telefon.Kiedy jest włączony,czuję się bezpieczniej.
Odpowiedziała mi pomrukiem „skąd mam wiedzieć,zapytaj go” i wyciągnęła swojego laptopa.(zginęłabym drugi raz,gdybym postawiła hipotezę,że będzie pisać z Harrym).
Szybko wybrałam numer Nialla i nacisnęłam zieloną słuchawkę.Jeden sygnał,drugi,trzeci…I nic.Po co do mnie dzwonił,skoro teraz nie odbiera??
Bijąc się ze swoimi myślami patrzyłam na ekran mojego iPhona ze zdjęciem Horana na tapecie(nawet nie próbujcie udawać zaskoczenia).Wcześniej strasznie chciałam z nim pogadać,a teraz muszę wiedzieć,o co mu chodziło.Muszę!Jeszcze mógłby napisać do mnie wiadomość „wiesz,muszę powiedzieć ci coś ważnego,a mianowicie…” tylko po to,by oznajmić mi,że jest gejem.Matko,głód miesza mi w głowie!
-Przepraszam,życzą sobie panie coś do jedzenia?-nagle pojawiła się stewardessa pchająca mały wózek przepełniony przekąskami i napojami.Bez wachania zakupiłam trzy batoniki i paczkę orzeszków ignorując zdziwione spojrzenie Victorii,kiedy kobieta oddaliła się a ja rozpoczęłam masową konsumpcję.
Nasze zawieszenie broni zamieniło się w groźną ciszę,którą przerywało jedynie nerwowe stukanie w klawiaturę laptopa,więc nie pozostało mi nic innego,jak ulubiona książka.Ale Vic zawsze ma jakieś wąty,nie wiem,czemu.
-Czemu to czytasz?-brzmiało to bardziej jak obraza niż pytanie.Spojrzałam na bardzo ładną okładkę wzruszając ramionami.
-Książka jak każda inna.Jestem ciekawa tej historii.
Mrugnęła dwukrotnie nie przestając patrzeć na mnie wzrokiem „zawiodłam się na tobie,ponownie”.
-Ale to jest biografia Nialla.
Cholera,przejrzała mnie.
-Ciii…To nie zmienia faktu,że jestem ciekawa.
W końcu na jej twarzy pojawił się pojednawczy uśmiech.Pokręciła głową i wróciła do pisania z kimś na facebooku.(wiadomo,z kim…zgon x3).
Zaczęłam nerwowo kręcić się w fotelu,zamiast cieszyć lekturą,więc w końcu włożyłam ją do torby.
Przez połowę lotu (jakieś cztery godziny) wygadywałam kompletne głupoty,krzyczałam Victorii do ucha,wydzwaniałam,a raczej próbowałam połączyć się z Harrym,bo ta obok oczywiście nie chciała mi na to pozwolić,co zakończyło się kolejną walką, przez co stewardessy patrzyły się na nas jak na chore psychicznie,i to tylko w ciągu dwudziestu minut.W końcu poczułam się cholernie śpiąca,więc poszłam spać.
*Victoria*
Domalowałam Pam wąsy markerem.Gdy w końcu się obudziła,powiedziała,że nie będzie ich zmywać,bo wygląda wytwornie.Jak ja mam zrobić jej na złość,skoro ona wszystko lubi?!
Samolot wylądował,wyciągnęłyśmy swoje bagaże,a ta nie przestawała kłaniać się wszystkim i udawać,że zdejmuje wyimaginowany kapelusz,a do gościa,który podał nam walizkę,powiedziała „Chwacko ci ją ułapił!Dziękuję,szanowny panie!” i odeszła,tak po prostu.
-Co ty powiedziałaś?-zapytałam zrównując jej krok z moim.
-Nie wiem,teraz to wymyśliłam.-powiedziała z typową obojętnością nucąc pod nosem jakąś piosenkę.Widać po niej,że zna Nialla.
-Myślisz,że kogoś po nas przysłali?-zapytałam.Może Harry będzie czekał…Albo nie,wszystko mi jedno.
-Nie wiem,jakby mięli,to chyba by zadzwonili,prawda?-odparła patrząc w kierunku wyjścia.
-A jak nie zadzwonią to…-nie dokończyłam,bo Pam przeraźliwie pisnęła,rzuciła we mnie swoją torbą tak,że prawie się przewróciłam i zniknęła gdzieś między ludźmi.
Na początku pomyślałam „Czy ona jest chora?Ach,no tak,jest.”,a potem stwierdziłam,że skoro przewróciła podstarzałego mężczyznę i kobietę z dzieckiem,to na pewno zobaczyła coś fajnego.A coś fajnego,w jej języku,to coś związanego z Niallem.
Kiedy w końcu udało mi się przebrnąć przez skupiony tłum ludzi,co było dwa razy trudniejszym zadaniem,ze względu na torbę Pam,którą musiałam teraz nieść,ale jakoś poszło.A gdy znalazłam się przed wejściem,zobaczyłam Nialla i Pam tulących się jak mała koala do swojej mamy,bo brunetka owinęła się wokół niego nogami oraz rękami bez zamiaru puszczenia,a on przyciskał ją jeszcze mocniej do siebie.
-Matko,jak słodko…-zatrzymałam się jakieś trzy metry obok nich z uśmiechem obserwując zaistniałą sytuację,Bardzo uroczą,tak przy okazji.To trzeba zobaczyć na żywo,żeby uchwycić to uczucie,które jest między nimi,to szczęście i ulgę,że w końcu się widzą…w takich chwilach żałuję,iż jestem podrywaczką,ale potem wyrywam jakiegoś gościa i znów czuję się w porządku.
-Nie zamierzam cię puszczać.-pierwszy ciszę przerwał Niall.
-To dobrze,bo ja też nie.-odpowiedziała mu jeszcze głębiej chowając głowę w jego ramieniu.
Postawiłam torbę na ziemi i na niej usiadłam.Trochę to może potrwać.
W końcu blondyn nie wytrzymał,postawił Pam na ziemi nie przerywając uścisku.Przechylił się lekko do przodu,przez co całe jej ciało opierało się na jego ramionach.
-Ej,a ze mną to się nikt nie przywita?-te słowa wywołały u mnie chwilową przerwę akcji serca.Oczywiście,że znam ten głos,wiem do kogo należy.Tej spokojny,powolny a zarazem pociągający sposób mówienia pasuje tylko i wyłącznie do Harrego.I faktycznie,to był on,w całej swej okazałości.W czarnych rurkach,zwiewnym płaszczu no i z tym zawadiackim uśmiechem,potwierdzającym tylko to,jak bardzo dołeczki w policzkach mogą być piękne.Zaraz…co ja wygaduję?!
-Cześć.-powiedziałam z uśmiechem podnosząc się do pozycji prostej.Już chciałam podnieść bagaż z ziemi,gdy brunet szybko do mnie podszedł,zarzucił dość ciężką torbę na ramię bez większego problemu i odebrał mi z ręki walizkę(w trakcie tego ostatniego musnął palcami moją dłoń,ale nie wspomnę o tym,bo on mi się nie podoba).
-Tylko „cześć”?Oh,przestań,chyba nie nienawidzisz mnie aż tak bardzo?-uśmiech nie schodził z jego twarzy,co zaczęło lekko mnie zawstydzać,a zwłaszcza to zielonookie spojrzenie.
-No…-ah,co mi tam.-…nie aż tak.
Oboje się zaśmialiśmy,po czym Harry objął mnie jednym ramieniem w geście pseudo-przytulenia i przez dłuższą chwilę trwał w bezruchu.Cóż,no trudno,nie pozostało mi nic innego,jak odwzajemnienie tego…(Rany,jak on bosko przytula!!!I tak samo bosko pachnie!!!)Ale zrobiłam to tylko dlatego,że się witamy.Nadal go nie lubię.
-Czy to normalne,że nie widzieliście się wszyscy jakieś półtora tygodnia i miziacie się tak,jakby ktoś rozłączył was na trzy lata?-kto to mógł być?Wiadomo,że nie kto inny,ale nasz drogi Liam!-A kto się ze mną przywita?
-Nie mieliście nic ważnego do roboty,że wszyscy mogliście po nas przyjechać?-zapytałam również zmierzając w stronę bruneta i stojącego za nim Zayna razem z Harrym niestrudzenie ciągnącym wszystkie bagaże.(Vic,nie komentuj,nie komentuj tego,masz w sobie siłę,on ci się nie podoba…)
Tuliliśmy się,gadaliśmy,żartowaliśmy,a potem Pam jeszcze raz wszystkich uściskała,mnie też,nawet nie wiem,po co.Upłynęło jakieś piętnaście minut,zanim ostatecznie wsiedliśmy do samochodu.A żeby było jeszcze dziwniej,Harry postanowił sobie usiąść obok mnie,chociaż zawsze siadaliśmy jak najdalej od siebie,więc musiałam przycisnąć się do okna tak mocno,jak to tylko możliwe,a żeby było jeszcze bardziej dziwnie,to on wciąż się przysuwał.Człowieku,zostaw mnie w spokoju!
-Bardzo za nami tęskniłyście?-zapytał Liam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Pam tylko pokiwała głową i szeroko rozłożyła ramiona.
-Tęskniłam dużo,o tak,o!-potwierdziła swoje słowa krótkim śmiechem,po czym znów oplotła się w okół Nialla,któremu niezaspecjalnie przeszkadzało naruszanie przestrzeni osobistej,wręcz przeciwnie,sam ją do siebie przysunął i oparł brodę o czubek jej głowy,z westchnięciem przymykając oczy.
Czasami zdarza się,że ja i Pam rozmawiamy ze sobą telepatycznie,ale teraz,kiedy próbowałam nawiązać z nią łączność krzycząc w myślach „Pomocy!Harry zaraz mnie zgniecie!”,słyszałam tylko pustkę,którą co jakiś czas przerywało „Niall,jak ja za tobą tęskniłam!”.(Jakby ktoś miał wąty,to żartuję,nie bądźcie tak łatwowierni…)
-A Perrie?Nadal mnie kocha?-widząc,że raczej nie uzyska odpowiedzi od tych bliźniaków syjamskich,Zayn zwrócił swoją uwagę na mnie.
-Eee…tak?
Jak do cholery odpowiedzieć na tak idiotyczne pytanie?!Daje słowo,że zaczynam gadać sama ze sobą,bo nie ma w moim gronie osoby,która ma poziom inteligencji w normie!A zwłaszcza Pam.Ba,na pewno nie Pam…
-Ile razy dziennie El mówi o mnie?Bardzo tęskni?-teraz dołączył się Louis.-Dlaczego Pam ma dorysowane wąsy?
Spojrzałam zdesperowana na Liama(na Harrego nie spojrzę,pff),ale ten zajęty był rozmową przez telefon.I dlatego właśnie nie miałam zamiaru tu przylatywać.To się nie zapowiada dobrze…
Sprawa pierwsza:Mam nadzieję,że ktoś doceni to,jak bardzo staram się,by wykreować Pam jako wciąż niepoważną i odrobinę głupawą,ale wrażliwą...Bo tak jest fajnie :3
Druga sprawa:już zaczynają męczyć mnie imaginy,od których wręcz kipi smutami i użalaniem się nad sobą.Rozumiem,te wielkie miłości są ważne,ale czy wy musicie być takimi pesymistami?Żadnego poczucia humoru w tekście,po prostu nic,jak roboty...Wiadomo,że to nie u wszystkich,na przykład Jukka i Hexa piszą fajnie ;) ,jednak opowiadania "jest zły,ale go kocham",albo "kochamy się tak mocno,że nic tego nie zniszczy",zwłaszcza te nieumiejętnie napisane,są naprawdę nie ciekawe.Takie moje spostrzeżenie :P
czwartek, 5 grudnia 2013
Nie wyrobiłam się.
Jak widać,rozdziału jeszcze nie ma,a ja nadal go piszę...Więc zapewne dopiero w następny poniedziałek coś się tu nabazgroli.Sorry!
Nie gniewać się :3
Nie gniewać się :3
czwartek, 28 listopada 2013
Zmiana wyglądu bloga,nazwy i w ogóle wszystkiego!
UWAGA.
Zastanawiam się nad nową nazwą i wyglądem bloga (fajnie by było,gdybym jeszcze się na tym znała).Dlatego szukam kogoś,kto podsunie mi fajny szablon albo coś...Może znacie kogoś takiego?Przydałoby się...A o proponowane nazwy proszę pisanie w komentarzach :) Chyba każdy wymyśli lepszą nazwę,niż ja.
Dziękuję za uwagę.
Zastanawiam się nad nową nazwą i wyglądem bloga (fajnie by było,gdybym jeszcze się na tym znała).Dlatego szukam kogoś,kto podsunie mi fajny szablon albo coś...Może znacie kogoś takiego?Przydałoby się...A o proponowane nazwy proszę pisanie w komentarzach :) Chyba każdy wymyśli lepszą nazwę,niż ja.
Dziękuję za uwagę.
wtorek, 26 listopada 2013
8. "Zatrzymałam się przy słowie "Harry" i dalej nie słuchałam."
Rozdział miał być wczoraj.Zapomniałam.Sorry! :)
*Eleanor*
-Hej,Danielle,co tam?-zapytałam brunetkę kupującą właśnie kawę.Odwróciła się w poszukiwaniu osoby,która ją wołała i gdy mnie zobaczyła,uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Cześć!Co tu robisz?
-Siedzę w Starbucksie ze znajomymi,akurat mamy przerwę między sesjami.-wskazałam na dwóch chłopaków i trzy dziewczyny razem śmiejących się przy stoliku.-A ty?
-Przyszłam tu z moją mamą,chciała się „rozerwać” i pobyć chwilę z młodymi i fajnymi ludźmi.-odparła ze śmiechem na myśl o słowach swojej towarzyskiej mamy.
-Od kiedy hipsterzy są fajni?-zapytałam,na co obie zachichotałyśmy.
Kiedy w końcu się uspokoiłyśmy,omiotłam wzrokiem jej wygląd.Charakterystyczne loki układały się w artystyczny nieład,jednak bardzo efektowny,skórzana kurtka i podarte rurki.Nie była mocno odstawiona,ale wciąż wyglądała elegancko i modnie.
-Nie widziałyśmy się od dawna,musisz mi powiedzieć,co u ciebie.-powiedziałam z uprzejmym uśmiechem.Kawa,którą trzymałam w dłoni zaczęła parzyć,więc przekładałam ją z ręki do ręki,aż postanowiłam odstawić napój na blat obok mnie.
Danielle wciągnęła powietrze rozglądając się po kawiarnii.Pamiętam ją jako wesołą i żywiołową dziewczynę,a nie zamyśloną i zamkniętą w sobie pesymistkę,bo właśnie tak teraz wyglądała.
-Wszystko w porządku.-odparła krótko wbijając wzrok w ziemię.
Lekko pochyliłam głowę by spojrzeć jej w oczy.-A w sprawie facetów?Znalazłaś sobie kogoś…?
Kąciki jej ust na chwilę uniosły się ku górze.
-Nie.A co u Liama?-próbowała zmienić temat najgorszymi słowami.Bardzo sprytnie,Danielle.Pomijając fakt,że właśnie się wydałaś w najbardziej oczywisty sposób,jaki tylko się dało.
-Ah,rozumiem.Czyli twój status to „czekam,aż stwierdzi,że znów chce ze mną być”,tak?
-Odrobinę.
Obie ponownie zaśmiałyśmy się lekko,gdy doszło nas wołanie zza pleców brunetki.
-To moja mama.Muszę do niej iść i wytłumaczyć,jak korzysta się z Twittera.Nawet nie wiem,po co jej to konto…-żartobliwie przewróciła oczami i posłała mi weselsze spojrzenie.-Chyba przeżywa kryzys wieku średniego.
-Współczuję…-Danielle uśmiechnęła się szeroko i skierowała w stronę wyjścia,gdzie czekała na nią starsza kobieta powyżej czterdziestki z sympatyczną twarzą.Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i pomachałam brunetce.
Gdy tylko zniknęła z mojego pola widzenia,wyciągnęłam komórkę i zaczęłam gorączkowo szukać numeru Pam.
-El,chodź do nas!-poganiał mnie Drake siedzący przy stoliku po drugiej stronie kawiarnii.Wykonałam gest ręką w jego stronę oznaczający,że zaraz przyjdę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?-usłyszałam po chwili.
-Właśnie spotkałam Danielle w Starbucksie i wpadłam na genialny pomysł!
-Ej,Vic,Eleanor mówi,że spotkała Danielle w kawiarni!-Pam najprawdopodobniej odsunęła od siebie komórkę i zawołała siedzącą gdzieś obok Victorię.
-No i co?O czym gadały?-jej głos stał się wyraźniejszy,zapewne podeszła bliżej.
-No właśnie:co takiego w tym wyjątkowego?-zwróciła się już do mnie Pam.
-Zobaczyłam ją przy ladzie,no i postanowiłam do niej podejść i zagadać,zaczęłyśmy rozmawiać,widać było po niej,że jest przybita,a jak zapytałam,co się stało,przyznała się…-przez to,że zaczęłam opowiadać na jednym tchu musiałam zrobić dramatyczną przerwę-…wciąż czuje coś do Liama!
-Co?!-wydarła mi się do słuchawki.
-Ej,co ona mówi?-dopytywała się Vic w tle.
-Czekaj,dam na głośnomówiący.El,powiedz jeszcze raz!
-Dan wciąż podoba się Liam!I to tak bardzo!-powtórzyłam żartobliwie zniżonym głosem robiąc idiotyczną minę.Na szczęście,Victoria przeżyła tą wiadomość bardzo spokojnie i utrzymała fason.Haha,śmieszne.
-O Matko!!!To najzajebistrza rzecz na świecie!!!-krzyknęła prosto do głośnika,przez co musiałam odsunąć telefon od ucha.Jakieś hałasy i ponownie rozmawiałam jedynie z Pam.
-Właśnie biega po piętrze i krzyczy:”Tak!Wiedziałam,wiedziałam!”-wyjaśniła ze śmiechem przekrzykując ten rumor.
-Tak więc,od razu pomyślałam,że musimy ich spiknąć!
-Hmm,no nie wiem.Mamy mieszać się w sprawy sercowe Liama i Dan?
Victoria zbiegła po schodach i dopadła telefon.
-Tak!To chyba oczywiste,oni sami tego nie ogarną!
-Tak,Vic,zrozumiałabym też gdybyś nie podnosiła głosu.Ale dzięki.-odparłam krzywiąc się z nieprzyjemnego dźwięku raniącego moje uszy.Wiecie,taki pisk z telefonu to jak wysłuchiwanie śpiewania Louisa po operacji strun głosowych,których dawcą była wiewiórka.Ale da się przyzwyczaić.
-W każdym razie:pomyślałam,że możemy stopniowo zbliżać ich do siebie tak po chamsku,coś w stylu: „Oh,Liam,nie wiedziałam,że tu jesteś!Patrzcie,jaki przypadek,Danielle ze mną przyszła!”-ostatnie słowa to był żart,choć zapewne tak zrobimy.Nigdy nic nie wiadomo…
-A ja nadal nie jestem pewna,czy to dobry pomysł,ale fajnie by było,gdyby Vic oddała mi telefon!-odezwała się Pam zaczynając kłótnię z brunetką trzymającą jej komórkę.Bez zastanowień rozłączyłam się chowając swojego iPhona głęboko w kieszeń torby.Nawet nie będę próbować z nimi rozmawiać.
*Pam*
Obudził mnie budzik.Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się orientacyjnie dookoła siebie.Victoria wciąż spała obok mnie z otwartymi ustami,a ja wciąż byłam we wczorajszych ciuchach.No tak,nawet nie połasiłam się,by je zmienić,bo byłam zbyt śpiąca po całej nocy oglądania horrorów.Nawet nie były dobre,ale bez Nialla to nie to samo.Chowanie się za plecami Vic to nie to samo.Nic nie jest takie samo bez mojego blondasa!Wiem,dramatyzuję okropnie,ale gdybyście spędzili z nim takie piękna trzy lata zażyłej przyjaźni,nie chcielibyście rozstawać się z nim na tak długo.Zwłaszcza,że dopiero co wrócił z dwóch tras koncertowych.Nawet nie zdążyłam nacieszyć się jego obecnością…
Uniosłam się na rękach siadając w pozycji prostej.Victoria głośno chrapnęła.Właśnie miałam po cichu wywlec się z łóżka,gdy dziewczyna obok obudziła się z takim samym zapałem,co ja.
-Ej,która godzina?-zapytała mnie chrypliwym głosem,zupełnie jak Harry.Przypadek?Nie sądzę!
-Emm…-niedbale zarzuciłam rękę w stronę szafki nocnej coś tam przewracając aż dokopałam się do mojego telefonu.-W pół do dziewiątej.
Victoria zmrużyła oczy,spojrzała najpierw na mnie,na okno i pokój,po czym znów opadłą na poduszkę zakrywając twarz dłońmi mówiąc:”alemiuamziiwnysenn…”.Jesteście zaskoczeni?Tak,zgadza się,ja też nie mam pojęcia,co to znaczy!
-Powiedziałam,że miałam dziwny sen.-odparła mi na pytanie odrobinę chamskim tonem.
-Dobra,wyluzuj.A jaki?-spytałam ponownie kładąc się obok niej.
-Byłam tam ja,Harry,ty,Niall i zebra o imieniu Marcin.
-Ciekawie.
-Czekaj,to jeszcze nie wszystko.Pamiętam,że byliśmy wszyscy w kinie,jeszcze bez zebry.Myślałam,że wracamy do domu,a Harry zaprowadził nas do kasyna.No i zaczął grać w pokera,a gdy okazało,się że zapomniał kasy,to postawił na mnie.Rozumiesz?Ta szuja chciała mnie sprzedać!
-Oh!-zakryłam usta dłonią w udawanym zaskoczeniu.Wszyscy wiemy,że kiedyś musiałam się o to spytać.-A co robiłam ja i Niall?
Kolejne spojrzenie z serii „jesteś tak głupia,że nawet ci nie odpowiem” i pokręciła głową.Powoli uniosła się na łokciach i oparła plecami o ścianę kontynuując historię.
-Jak już Harry wygrał milion dolarów,poszliśmy was poszukać,a po drodze kupiliśmy jointy od jakiegoś gościa.A ty i Niall staliście przy automatach i się,emm…nie pamiętam.
-Co?Nie żartuj,gadaj!-potrząsnęłam jej ramię wkurzona tym,jak się ze mną droczy i udaje zdezorientowaną.
-Obściskiwaliście się,a potem…
-O matko!-krzyknęłam przerywając jej i podskoczyłam w miejscu.Ja i Niall,całujemy się,już to sobie wyobrażam...-A jak to wyglądało?Bardziej tak „oh wiesz,tylko się całujemy” czy bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”?
Chwila ciszy.
-Co?-zapytała w końcu kompletnie zdezorientowana.-Myślisz,że się przyglądałam?Tam się działo coś ważniejszego!
„Co może być ważniejszego od mojego pocałunku z Niallem?”-pomyślałam i skrzyżowałam ręce na piersiach w geście buntu.
-Nie będę cię słuchać,póki mi nie powiesz.
-Jeny,Pam,oszalałaś do reszty?Dlaczego nie pocałowaliście się tydzień temu,byłoby po sprawie i nie zawracałabyś mi głowy…-odparła marszcząc brwi ze zdenerwowania lekko popychając mnie nogą.
Dobry argument,ale ja nadal się obrażam.
-To było bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”-szepnęła w końcu z lekkim uśmiechem obserwując,jak kąciki moich ust wędrują znacząco w górę.-Mogę ci już opowiedzieć resztę?
-Mhm.-odpowiedziałam starając się odgonić od siebie wyobrażenia mnie i Nialla całujących się w kasynie(tajemniczo i seksownie).
-No więc:odwracam się,a tam zebra w garniturze,którą trzyma rolnik z Kanady.Mówi,że odda ją za darmo,bo go denerwuje jej gadatliwość i to,że strasznie śmierdzi.No to ją wzięłam,a Harry zapalił jointa i zaczął latać pod sufitem.Wzięłam jednego i też się machnęłam,po czym wszystko stało się kolorowe i w ogóle takie magiczne!Myślałam sobie”Łoł,mogę latać jak Harry i oglądać te piękne kolorki…”,a ta zebra do mnie:”To zabawne,że umiem czytać w twoich myślach,Franek”.Rozumiesz?
-Eee…-zastanowiłam się chwilę nad tymi idiotycznymi opowieściami starając się sobie to wyobrazić.-Chyba tak.
-Potem zbliżył się do mnie Harry i mówił…takie tam rzeczy,a na koniec całe kasyno znalazło się w kosmosie na Boże Narodzenie gdzie zamiast planet i gwiazd były choinki.-epicko zakończyła swoją historię gapiąc się na mnie z uśmiechem.
-Masz bardzo,hm,interesujące sny.Najbardziej podobał mi się fragment o Niallu i o mnie.-zaśmiałam się przeczesując włosy.-Chodź,musimy posprzątać na dole.
Powoli zwlokłam się z łóżka i stanęłam nad Vic,która wciąż siedziała w jednym miejscu.
-Chodź!-powtórzyłam tym razem ciągnąc za kołdrę,w którą była owinięta w skutek czego dziewczyna z hukiem upadła na podłogę.Oczywiście nie mogło obejść się bez mojego idiotycznego rechotu pomieszanego z jej mendzeniem,że nic nie chce się jej robić i nigdzie się nie wybiera.
-Dobra…nie żartuj i wstań!-opanowałam swój śmiech podnosząc kołdrę z ziemi i rzucając niedbale na łóżko.
*Victoria*
-Ta podłoga była bardzo miękka.-stwierdziłam podnosząc z podłogi ubrudzony talerz i kubek w połowie wypełniony colą.
Pam spojrzała na mnie z uśmiechem i potrząsnęła głową wyciągając odkurzacz.Zmierzając w stronę kuchni,nadepnęłam na coś lepkiego,fuj.
-Czy ty wytarłaś wczoraj to picie,które wylałaś?-z obrzydzeniem podniosłam nogę widząc,jak pomarańczowa maź klei się do mnie i zostawia ohydne ślady.
-Eee…a co jakbym tego nie zrobiła?-odparła tłumiąc śmiech na widok mojej zniesmaczonej twarzy.
-To nie jest śmieszne,daj mi jakąś ścierkę!-zawołałam ze złością rzucając w nią poduszką,którą miałam akurat w ręce.
Aż ciarki mnie przeszły,kiedy zaczęłam wycierać swoją stopę,a materiał,którym to robiłam lepił się ze sobą i wydzielał nie najpiękniejszy zapach.Matko,jakie to dziwne!!!
-To i tak nic w porównaniu z tym,w co kiedyś wdepnął Harry.-zaczęła Pam,ale zacięłam się przy słowie „Harry” i dalej nie słuchałam.Ostatnio czuje się przy nim jakoś inaczej,jakbym już nie życzyła mu wszystkiego najgorszego.W sumie,to nigdy tak nie myślałam.Cały czas się o coś gryziemy i kłócimy,ale jesteśmy przyjaciółmi i zależy mi na nim,chyba.To w ogóle ostatnio jakieś dziwne jest.Spędzam coraz więcej czasu na myśleniu o nim,nawet śnią mi się dziwaczne sny z loczkiem w roli głównej.To,co nazwałam "jakieś tam rzeczy",to było jego wyznanie miłości.Uh,dziwne.
To przez to,że wyjechali.Dawno nikogo nie obraziłam,więc jestem zła!To wcale nie dlatego,że za nim tęsknię…Nie,nieprawda.Mózgu,ty nie masz nic do gadania.
-Do dziś Zayn nazywa go „Saper Harry”.-zaśmiała się kończąc historię.Dobrze,że wiem o co chodzi.
-Niebywałe,po prostu niebywałe.-mruknęłam pod nosem zajęta strzepywaniem okruchów po popcornie z kanapy wciąż myśląc o Harrym.Przestałam bronić się przed moim niedorozwiniętym umysłem i z chęcią poddałam się rozmyśleniom o najfajniejszych momentach z naszej znajomości.
-Ty…-odezwał się głos zza mnie.-Ty coś knujesz.
Podniosłam się do pozycji prostej i spojrzałam na nią najbardziej naturalnym spojrzeniem,jakim tylko mogłam ją obdarzyć.
-Tak,jasne…-dobra,nawet ja mogę przyznać,że brzmiało to beznadziejnie,ale Nieogarnięta Pam mi uwierzyła.Ona i Niall świetnie do siebie pasują;oboje są kompletnymi idiotami.Ah,para idealna.Wyobrażacie to sobie?Będą mogli sobie nieogarniać i wciąż się przewracać,bo oboje są też niezdarami,jak słodko!
Skończyłyśmy sprzątać salon,a brunetka wywaliła się a kanapę robiąc głośne „Ehhh…”.Spojrzałam na nią zdziwiona i kontynuowałam pisanie SMSa na telefonie,gdy ponownie usłyszałam to samo,tylko że dłużej i głośniej.Chce,żebym zapytała ją,o co chodzi,ale pozgrywam się chwilę.Wydałam podobny dźwięk trochę ją przedrzeźniacz,a trochę dlatego,że to śmiesznie brzmiało.
-Jeśli tak bardzo się nie wyspałaś,to możesz iść jeszcze na górę.-powiedziałam obojętnie nie podnosząc wzroku znad ekranu komórki.Wkurzyła się,więc tym razem odchrząknęła głośno i uderzyła ręką w kanapę.
-Vic!-zawołała z miną rozwścieczonego dziecka.Niedługo kończy dwadzieścia lat,a nie umie powiedzieć,że coś nie gra,tylko wydaje dziwaczne dźwięki i robi hałas,by zwrócić na siebie uwagę.-Mam doła i równocześnie się cieszę…
Odparłam jej bardzo zawzięcie:
-Oj.
-No weź,pociesz mnie i posłuchaj,proszę.-te słowa nie zabrzmiały już tak niepoważnie,więc złagodniałam i usiadłam obok niej.
-Dobra,dziecko.Mów.
Pam odetchnęła głośno łamliwym głosem,wślizgnęła się pod moje ramię i schowała twarz w swoich dłoniach.-Chłopaki zaprosili nas na 1D Day w Los Angeles.Rozumiesz?
-Na razie tak,ale boję się dalszej części.Nie chcesz lecieć?
-Chcę!Ale co z Niallem?Nie umiem z nim teraz rozmawiać…-podniosła się tak,że znów widziałam jej twarz.Jej dolna warga lekko się zatrzęsła,jakby miała zaraz zacząć płakać.Proszę,nie rób tego!
-Dramatyzujesz.Niall też się wstydzi,więc nie będzie chciał o tym gadać.-odparłam gładząc ją delikatnie po głowie,którą oparła o moje przedramię.
-Ale nie chcę zepsuć tą sytuacją tego,co było miedzy nami,w sensie przyjaźni.Jest tak niezręcznie i nie umiemy normalnie rozmawiać...-mówiąc to,zaczęła dziwacznie przekręcać słowa nie przestając nawijać sobie pogniecionej bluzki na palec.Oj,ale się wstydzi!
-Po pierwsze:przestań miętosić swoje ubrania,kiedy mówisz o Niallu bądź z Niallem.A po drugie:wszystko powinno się ułożyć.Takich rzeczy nie da się zaplanować,sama się nie spodziewałam,że będzie próbował cię pocałować,on chyba też nie planował tego miesiącami.-no dobra,planował całymi dniami a potem spisywał na kartkach i gdzieś chował,ale to tajemnica…już nie do końca.-Po prostu wrzuć na luz,zachowuj się,jakby nic takiego nie zaistniało.Albo się przypasuje,albo z tobą pogada,albo…nic.
Dodałam niemo „chyba”.Podkreślając słowo „niemo”,bo nie jestem pewna,ale Pam musi być,a prawda czasem boli.
Teraz ja zaczęłam walkę z myślami.Lecieć,czy nie lecieć?Ja przynajmniej nie boję się Harrego…A może boję?
-Tak myślisz?-powoli odsunęła się ode mnie i skrzyżowała nogi.
Sama nie wiem,w końcu Niall myśli samodzielnie i może zrobić dosłownie wszystko.
-Mhm.
Przytaknęłam starając się,by moja mina była wystarczająco przekonująca dla Pam.
-A ty?Lecisz ze mną?
Problem w tym,że nie mam pojęcia,czy chcę.Cóż,czego się nie robi dla przyjaźni(Nie dla Harrego,żeby było jasno.).
-Em…-jej błagalny wzrok dodatkowo zmuszał mnie do większego myślenia-…dobra.
Na twarzy Pam pojawił się szeroki uśmiech.Natychmiast chwyciła mnie w swoje objęcia i mocno przytuliła.Odwdzięczyłam jej się udając,że nie jestem zniesmaczona swoją odpowiedzią.Nie mam ochoty gdziekolwiek lecieć,ale nie wybaczyłaby mi,gdybym się nie zgodziła.Zmieniam zdanie:wszystko mi jedno.Dlaczego ja w ogóle zadaje sobie to pytanie?!Mam gdzieś Harrego i resztę!To tylko zwykły,krótki lot do Stanów…Wcale się nie boję.
-W takim razie…-zaczęła brunetka.-musimy się spakować.
Wesoły rumieniec nie przestawał schodzić jej z twarzy,dopóki nie wstałyśmy z kanapy.
-Chcę już go zobaczyć!-zawołała wesoło skacząc dookoła stołu i idiotycznie wymachując rękami.
-Ale tak bardzo?
Podbiegła do mnie i spojrzała z pod ukosa.
-Bardzo bardzo.
Jej ręka powędrowała w kierunku fragmentu bluzki,który nawijała sobie wcześniej na palec,ale kategorycznie zabroniłam jej tego moim „psik!”,jak do psa.Ale podziałało.
-Przestań tak robić,wyglądasz jak małe dziecko!-klepnęłam ją lekko w rękę,którą schowała za siebie.
-Nie mogę,to jest mój nałóg!Przez to trochę mniej się stresuję…
*Eleanor*
-Hej,Danielle,co tam?-zapytałam brunetkę kupującą właśnie kawę.Odwróciła się w poszukiwaniu osoby,która ją wołała i gdy mnie zobaczyła,uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Cześć!Co tu robisz?
-Siedzę w Starbucksie ze znajomymi,akurat mamy przerwę między sesjami.-wskazałam na dwóch chłopaków i trzy dziewczyny razem śmiejących się przy stoliku.-A ty?
-Przyszłam tu z moją mamą,chciała się „rozerwać” i pobyć chwilę z młodymi i fajnymi ludźmi.-odparła ze śmiechem na myśl o słowach swojej towarzyskiej mamy.
-Od kiedy hipsterzy są fajni?-zapytałam,na co obie zachichotałyśmy.
Kiedy w końcu się uspokoiłyśmy,omiotłam wzrokiem jej wygląd.Charakterystyczne loki układały się w artystyczny nieład,jednak bardzo efektowny,skórzana kurtka i podarte rurki.Nie była mocno odstawiona,ale wciąż wyglądała elegancko i modnie.
-Nie widziałyśmy się od dawna,musisz mi powiedzieć,co u ciebie.-powiedziałam z uprzejmym uśmiechem.Kawa,którą trzymałam w dłoni zaczęła parzyć,więc przekładałam ją z ręki do ręki,aż postanowiłam odstawić napój na blat obok mnie.
Danielle wciągnęła powietrze rozglądając się po kawiarnii.Pamiętam ją jako wesołą i żywiołową dziewczynę,a nie zamyśloną i zamkniętą w sobie pesymistkę,bo właśnie tak teraz wyglądała.
-Wszystko w porządku.-odparła krótko wbijając wzrok w ziemię.
Lekko pochyliłam głowę by spojrzeć jej w oczy.-A w sprawie facetów?Znalazłaś sobie kogoś…?
Kąciki jej ust na chwilę uniosły się ku górze.
-Nie.A co u Liama?-próbowała zmienić temat najgorszymi słowami.Bardzo sprytnie,Danielle.Pomijając fakt,że właśnie się wydałaś w najbardziej oczywisty sposób,jaki tylko się dało.
-Ah,rozumiem.Czyli twój status to „czekam,aż stwierdzi,że znów chce ze mną być”,tak?
-Odrobinę.
Obie ponownie zaśmiałyśmy się lekko,gdy doszło nas wołanie zza pleców brunetki.
-To moja mama.Muszę do niej iść i wytłumaczyć,jak korzysta się z Twittera.Nawet nie wiem,po co jej to konto…-żartobliwie przewróciła oczami i posłała mi weselsze spojrzenie.-Chyba przeżywa kryzys wieku średniego.
-Współczuję…-Danielle uśmiechnęła się szeroko i skierowała w stronę wyjścia,gdzie czekała na nią starsza kobieta powyżej czterdziestki z sympatyczną twarzą.Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i pomachałam brunetce.
Gdy tylko zniknęła z mojego pola widzenia,wyciągnęłam komórkę i zaczęłam gorączkowo szukać numeru Pam.
-El,chodź do nas!-poganiał mnie Drake siedzący przy stoliku po drugiej stronie kawiarnii.Wykonałam gest ręką w jego stronę oznaczający,że zaraz przyjdę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?-usłyszałam po chwili.
-Właśnie spotkałam Danielle w Starbucksie i wpadłam na genialny pomysł!
-Ej,Vic,Eleanor mówi,że spotkała Danielle w kawiarni!-Pam najprawdopodobniej odsunęła od siebie komórkę i zawołała siedzącą gdzieś obok Victorię.
-No i co?O czym gadały?-jej głos stał się wyraźniejszy,zapewne podeszła bliżej.
-No właśnie:co takiego w tym wyjątkowego?-zwróciła się już do mnie Pam.
-Zobaczyłam ją przy ladzie,no i postanowiłam do niej podejść i zagadać,zaczęłyśmy rozmawiać,widać było po niej,że jest przybita,a jak zapytałam,co się stało,przyznała się…-przez to,że zaczęłam opowiadać na jednym tchu musiałam zrobić dramatyczną przerwę-…wciąż czuje coś do Liama!
-Co?!-wydarła mi się do słuchawki.
-Ej,co ona mówi?-dopytywała się Vic w tle.
-Czekaj,dam na głośnomówiący.El,powiedz jeszcze raz!
-Dan wciąż podoba się Liam!I to tak bardzo!-powtórzyłam żartobliwie zniżonym głosem robiąc idiotyczną minę.Na szczęście,Victoria przeżyła tą wiadomość bardzo spokojnie i utrzymała fason.Haha,śmieszne.
-O Matko!!!To najzajebistrza rzecz na świecie!!!-krzyknęła prosto do głośnika,przez co musiałam odsunąć telefon od ucha.Jakieś hałasy i ponownie rozmawiałam jedynie z Pam.
-Właśnie biega po piętrze i krzyczy:”Tak!Wiedziałam,wiedziałam!”-wyjaśniła ze śmiechem przekrzykując ten rumor.
-Tak więc,od razu pomyślałam,że musimy ich spiknąć!
-Hmm,no nie wiem.Mamy mieszać się w sprawy sercowe Liama i Dan?
Victoria zbiegła po schodach i dopadła telefon.
-Tak!To chyba oczywiste,oni sami tego nie ogarną!
-Tak,Vic,zrozumiałabym też gdybyś nie podnosiła głosu.Ale dzięki.-odparłam krzywiąc się z nieprzyjemnego dźwięku raniącego moje uszy.Wiecie,taki pisk z telefonu to jak wysłuchiwanie śpiewania Louisa po operacji strun głosowych,których dawcą była wiewiórka.Ale da się przyzwyczaić.
-W każdym razie:pomyślałam,że możemy stopniowo zbliżać ich do siebie tak po chamsku,coś w stylu: „Oh,Liam,nie wiedziałam,że tu jesteś!Patrzcie,jaki przypadek,Danielle ze mną przyszła!”-ostatnie słowa to był żart,choć zapewne tak zrobimy.Nigdy nic nie wiadomo…
-A ja nadal nie jestem pewna,czy to dobry pomysł,ale fajnie by było,gdyby Vic oddała mi telefon!-odezwała się Pam zaczynając kłótnię z brunetką trzymającą jej komórkę.Bez zastanowień rozłączyłam się chowając swojego iPhona głęboko w kieszeń torby.Nawet nie będę próbować z nimi rozmawiać.
*Pam*
Obudził mnie budzik.Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się orientacyjnie dookoła siebie.Victoria wciąż spała obok mnie z otwartymi ustami,a ja wciąż byłam we wczorajszych ciuchach.No tak,nawet nie połasiłam się,by je zmienić,bo byłam zbyt śpiąca po całej nocy oglądania horrorów.Nawet nie były dobre,ale bez Nialla to nie to samo.Chowanie się za plecami Vic to nie to samo.Nic nie jest takie samo bez mojego blondasa!Wiem,dramatyzuję okropnie,ale gdybyście spędzili z nim takie piękna trzy lata zażyłej przyjaźni,nie chcielibyście rozstawać się z nim na tak długo.Zwłaszcza,że dopiero co wrócił z dwóch tras koncertowych.Nawet nie zdążyłam nacieszyć się jego obecnością…
Uniosłam się na rękach siadając w pozycji prostej.Victoria głośno chrapnęła.Właśnie miałam po cichu wywlec się z łóżka,gdy dziewczyna obok obudziła się z takim samym zapałem,co ja.
-Ej,która godzina?-zapytała mnie chrypliwym głosem,zupełnie jak Harry.Przypadek?Nie sądzę!
-Emm…-niedbale zarzuciłam rękę w stronę szafki nocnej coś tam przewracając aż dokopałam się do mojego telefonu.-W pół do dziewiątej.
Victoria zmrużyła oczy,spojrzała najpierw na mnie,na okno i pokój,po czym znów opadłą na poduszkę zakrywając twarz dłońmi mówiąc:”alemiuamziiwnysenn…”.Jesteście zaskoczeni?Tak,zgadza się,ja też nie mam pojęcia,co to znaczy!
-Powiedziałam,że miałam dziwny sen.-odparła mi na pytanie odrobinę chamskim tonem.
-Dobra,wyluzuj.A jaki?-spytałam ponownie kładąc się obok niej.
-Byłam tam ja,Harry,ty,Niall i zebra o imieniu Marcin.
-Ciekawie.
-Czekaj,to jeszcze nie wszystko.Pamiętam,że byliśmy wszyscy w kinie,jeszcze bez zebry.Myślałam,że wracamy do domu,a Harry zaprowadził nas do kasyna.No i zaczął grać w pokera,a gdy okazało,się że zapomniał kasy,to postawił na mnie.Rozumiesz?Ta szuja chciała mnie sprzedać!
-Oh!-zakryłam usta dłonią w udawanym zaskoczeniu.Wszyscy wiemy,że kiedyś musiałam się o to spytać.-A co robiłam ja i Niall?
Kolejne spojrzenie z serii „jesteś tak głupia,że nawet ci nie odpowiem” i pokręciła głową.Powoli uniosła się na łokciach i oparła plecami o ścianę kontynuując historię.
-Jak już Harry wygrał milion dolarów,poszliśmy was poszukać,a po drodze kupiliśmy jointy od jakiegoś gościa.A ty i Niall staliście przy automatach i się,emm…nie pamiętam.
-Co?Nie żartuj,gadaj!-potrząsnęłam jej ramię wkurzona tym,jak się ze mną droczy i udaje zdezorientowaną.
-Obściskiwaliście się,a potem…
-O matko!-krzyknęłam przerywając jej i podskoczyłam w miejscu.Ja i Niall,całujemy się,już to sobie wyobrażam...-A jak to wyglądało?Bardziej tak „oh wiesz,tylko się całujemy” czy bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”?
Chwila ciszy.
-Co?-zapytała w końcu kompletnie zdezorientowana.-Myślisz,że się przyglądałam?Tam się działo coś ważniejszego!
„Co może być ważniejszego od mojego pocałunku z Niallem?”-pomyślałam i skrzyżowałam ręce na piersiach w geście buntu.
-Nie będę cię słuchać,póki mi nie powiesz.
-Jeny,Pam,oszalałaś do reszty?Dlaczego nie pocałowaliście się tydzień temu,byłoby po sprawie i nie zawracałabyś mi głowy…-odparła marszcząc brwi ze zdenerwowania lekko popychając mnie nogą.
Dobry argument,ale ja nadal się obrażam.
-To było bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”-szepnęła w końcu z lekkim uśmiechem obserwując,jak kąciki moich ust wędrują znacząco w górę.-Mogę ci już opowiedzieć resztę?
-Mhm.-odpowiedziałam starając się odgonić od siebie wyobrażenia mnie i Nialla całujących się w kasynie(tajemniczo i seksownie).
-No więc:odwracam się,a tam zebra w garniturze,którą trzyma rolnik z Kanady.Mówi,że odda ją za darmo,bo go denerwuje jej gadatliwość i to,że strasznie śmierdzi.No to ją wzięłam,a Harry zapalił jointa i zaczął latać pod sufitem.Wzięłam jednego i też się machnęłam,po czym wszystko stało się kolorowe i w ogóle takie magiczne!Myślałam sobie”Łoł,mogę latać jak Harry i oglądać te piękne kolorki…”,a ta zebra do mnie:”To zabawne,że umiem czytać w twoich myślach,Franek”.Rozumiesz?
-Eee…-zastanowiłam się chwilę nad tymi idiotycznymi opowieściami starając się sobie to wyobrazić.-Chyba tak.
-Potem zbliżył się do mnie Harry i mówił…takie tam rzeczy,a na koniec całe kasyno znalazło się w kosmosie na Boże Narodzenie gdzie zamiast planet i gwiazd były choinki.-epicko zakończyła swoją historię gapiąc się na mnie z uśmiechem.
-Masz bardzo,hm,interesujące sny.Najbardziej podobał mi się fragment o Niallu i o mnie.-zaśmiałam się przeczesując włosy.-Chodź,musimy posprzątać na dole.
Powoli zwlokłam się z łóżka i stanęłam nad Vic,która wciąż siedziała w jednym miejscu.
-Chodź!-powtórzyłam tym razem ciągnąc za kołdrę,w którą była owinięta w skutek czego dziewczyna z hukiem upadła na podłogę.Oczywiście nie mogło obejść się bez mojego idiotycznego rechotu pomieszanego z jej mendzeniem,że nic nie chce się jej robić i nigdzie się nie wybiera.
-Dobra…nie żartuj i wstań!-opanowałam swój śmiech podnosząc kołdrę z ziemi i rzucając niedbale na łóżko.
*Victoria*
-Ta podłoga była bardzo miękka.-stwierdziłam podnosząc z podłogi ubrudzony talerz i kubek w połowie wypełniony colą.
Pam spojrzała na mnie z uśmiechem i potrząsnęła głową wyciągając odkurzacz.Zmierzając w stronę kuchni,nadepnęłam na coś lepkiego,fuj.
-Czy ty wytarłaś wczoraj to picie,które wylałaś?-z obrzydzeniem podniosłam nogę widząc,jak pomarańczowa maź klei się do mnie i zostawia ohydne ślady.
-Eee…a co jakbym tego nie zrobiła?-odparła tłumiąc śmiech na widok mojej zniesmaczonej twarzy.
-To nie jest śmieszne,daj mi jakąś ścierkę!-zawołałam ze złością rzucając w nią poduszką,którą miałam akurat w ręce.
Aż ciarki mnie przeszły,kiedy zaczęłam wycierać swoją stopę,a materiał,którym to robiłam lepił się ze sobą i wydzielał nie najpiękniejszy zapach.Matko,jakie to dziwne!!!
-To i tak nic w porównaniu z tym,w co kiedyś wdepnął Harry.-zaczęła Pam,ale zacięłam się przy słowie „Harry” i dalej nie słuchałam.Ostatnio czuje się przy nim jakoś inaczej,jakbym już nie życzyła mu wszystkiego najgorszego.W sumie,to nigdy tak nie myślałam.Cały czas się o coś gryziemy i kłócimy,ale jesteśmy przyjaciółmi i zależy mi na nim,chyba.To w ogóle ostatnio jakieś dziwne jest.Spędzam coraz więcej czasu na myśleniu o nim,nawet śnią mi się dziwaczne sny z loczkiem w roli głównej.To,co nazwałam "jakieś tam rzeczy",to było jego wyznanie miłości.Uh,dziwne.
To przez to,że wyjechali.Dawno nikogo nie obraziłam,więc jestem zła!To wcale nie dlatego,że za nim tęsknię…Nie,nieprawda.Mózgu,ty nie masz nic do gadania.
-Do dziś Zayn nazywa go „Saper Harry”.-zaśmiała się kończąc historię.Dobrze,że wiem o co chodzi.
-Niebywałe,po prostu niebywałe.-mruknęłam pod nosem zajęta strzepywaniem okruchów po popcornie z kanapy wciąż myśląc o Harrym.Przestałam bronić się przed moim niedorozwiniętym umysłem i z chęcią poddałam się rozmyśleniom o najfajniejszych momentach z naszej znajomości.
-Ty…-odezwał się głos zza mnie.-Ty coś knujesz.
Podniosłam się do pozycji prostej i spojrzałam na nią najbardziej naturalnym spojrzeniem,jakim tylko mogłam ją obdarzyć.
-Tak,jasne…-dobra,nawet ja mogę przyznać,że brzmiało to beznadziejnie,ale Nieogarnięta Pam mi uwierzyła.Ona i Niall świetnie do siebie pasują;oboje są kompletnymi idiotami.Ah,para idealna.Wyobrażacie to sobie?Będą mogli sobie nieogarniać i wciąż się przewracać,bo oboje są też niezdarami,jak słodko!
Skończyłyśmy sprzątać salon,a brunetka wywaliła się a kanapę robiąc głośne „Ehhh…”.Spojrzałam na nią zdziwiona i kontynuowałam pisanie SMSa na telefonie,gdy ponownie usłyszałam to samo,tylko że dłużej i głośniej.Chce,żebym zapytała ją,o co chodzi,ale pozgrywam się chwilę.Wydałam podobny dźwięk trochę ją przedrzeźniacz,a trochę dlatego,że to śmiesznie brzmiało.
-Jeśli tak bardzo się nie wyspałaś,to możesz iść jeszcze na górę.-powiedziałam obojętnie nie podnosząc wzroku znad ekranu komórki.Wkurzyła się,więc tym razem odchrząknęła głośno i uderzyła ręką w kanapę.
-Vic!-zawołała z miną rozwścieczonego dziecka.Niedługo kończy dwadzieścia lat,a nie umie powiedzieć,że coś nie gra,tylko wydaje dziwaczne dźwięki i robi hałas,by zwrócić na siebie uwagę.-Mam doła i równocześnie się cieszę…
Odparłam jej bardzo zawzięcie:
-Oj.
-No weź,pociesz mnie i posłuchaj,proszę.-te słowa nie zabrzmiały już tak niepoważnie,więc złagodniałam i usiadłam obok niej.
-Dobra,dziecko.Mów.
Pam odetchnęła głośno łamliwym głosem,wślizgnęła się pod moje ramię i schowała twarz w swoich dłoniach.-Chłopaki zaprosili nas na 1D Day w Los Angeles.Rozumiesz?
-Na razie tak,ale boję się dalszej części.Nie chcesz lecieć?
-Chcę!Ale co z Niallem?Nie umiem z nim teraz rozmawiać…-podniosła się tak,że znów widziałam jej twarz.Jej dolna warga lekko się zatrzęsła,jakby miała zaraz zacząć płakać.Proszę,nie rób tego!
-Dramatyzujesz.Niall też się wstydzi,więc nie będzie chciał o tym gadać.-odparłam gładząc ją delikatnie po głowie,którą oparła o moje przedramię.
-Ale nie chcę zepsuć tą sytuacją tego,co było miedzy nami,w sensie przyjaźni.Jest tak niezręcznie i nie umiemy normalnie rozmawiać...-mówiąc to,zaczęła dziwacznie przekręcać słowa nie przestając nawijać sobie pogniecionej bluzki na palec.Oj,ale się wstydzi!
-Po pierwsze:przestań miętosić swoje ubrania,kiedy mówisz o Niallu bądź z Niallem.A po drugie:wszystko powinno się ułożyć.Takich rzeczy nie da się zaplanować,sama się nie spodziewałam,że będzie próbował cię pocałować,on chyba też nie planował tego miesiącami.-no dobra,planował całymi dniami a potem spisywał na kartkach i gdzieś chował,ale to tajemnica…już nie do końca.-Po prostu wrzuć na luz,zachowuj się,jakby nic takiego nie zaistniało.Albo się przypasuje,albo z tobą pogada,albo…nic.
Dodałam niemo „chyba”.Podkreślając słowo „niemo”,bo nie jestem pewna,ale Pam musi być,a prawda czasem boli.
Teraz ja zaczęłam walkę z myślami.Lecieć,czy nie lecieć?Ja przynajmniej nie boję się Harrego…A może boję?
-Tak myślisz?-powoli odsunęła się ode mnie i skrzyżowała nogi.
Sama nie wiem,w końcu Niall myśli samodzielnie i może zrobić dosłownie wszystko.
-Mhm.
Przytaknęłam starając się,by moja mina była wystarczająco przekonująca dla Pam.
-A ty?Lecisz ze mną?
Problem w tym,że nie mam pojęcia,czy chcę.Cóż,czego się nie robi dla przyjaźni(Nie dla Harrego,żeby było jasno.).
-Em…-jej błagalny wzrok dodatkowo zmuszał mnie do większego myślenia-…dobra.
Na twarzy Pam pojawił się szeroki uśmiech.Natychmiast chwyciła mnie w swoje objęcia i mocno przytuliła.Odwdzięczyłam jej się udając,że nie jestem zniesmaczona swoją odpowiedzią.Nie mam ochoty gdziekolwiek lecieć,ale nie wybaczyłaby mi,gdybym się nie zgodziła.Zmieniam zdanie:wszystko mi jedno.Dlaczego ja w ogóle zadaje sobie to pytanie?!Mam gdzieś Harrego i resztę!To tylko zwykły,krótki lot do Stanów…Wcale się nie boję.
-W takim razie…-zaczęła brunetka.-musimy się spakować.
Wesoły rumieniec nie przestawał schodzić jej z twarzy,dopóki nie wstałyśmy z kanapy.
-Chcę już go zobaczyć!-zawołała wesoło skacząc dookoła stołu i idiotycznie wymachując rękami.
-Ale tak bardzo?
Podbiegła do mnie i spojrzała z pod ukosa.
-Bardzo bardzo.
Jej ręka powędrowała w kierunku fragmentu bluzki,który nawijała sobie wcześniej na palec,ale kategorycznie zabroniłam jej tego moim „psik!”,jak do psa.Ale podziałało.
-Przestań tak robić,wyglądasz jak małe dziecko!-klepnęłam ją lekko w rękę,którą schowała za siebie.
-Nie mogę,to jest mój nałóg!Przez to trochę mniej się stresuję…
sobota, 23 listopada 2013
POST O CZWARTEJ TRZYDZIEŚCI NAD RANEM NASTĘPNEGO DNIA BO OGLĄDAŁAM 1D DAY!!!!!!!!!!
Wiem,długa nazwa dla posta ale to był NAJLEPSZY DZIEŃ I PÓŁ NOCY W MOIM ŻYCIU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Matko,matko,matko,matko!!!Kto oglądał do końca,przyznać się,kto wymiękł :P Czuje sie jak warzywo,ale opłacało się!!!!Przeczytali mój tweet xD
Taki mi serce waliło jak to usłyszałam...A potem jeszcze przeczytałam zawartość mojej wiadomości,by się upewnić :D Ale to prawda!!!
Uh,1D Day minęło,zapał trzeba ostudzić.Zapewne przeczytacie to dopiero w ciągu dnia,bo już jest niedziela,ale musiałam się wypisać,bo wszyscy w domu śpią :*
Dobranoc... :)
środa, 20 listopada 2013
Psst!Nie mam kanału na youtubie...na razie.
Zdaje mi się,że w którymś z postów już o tym pisałam,ale widzę,że czyta wiele nowych osób,więc powtarzam:rozdziały pojawiają się w każdy poniedziałek,na obu blogach (tak przy okazji to zapraszam http://a-small-note-for-you.blogspot.com/ ),no chyba że się nie wyrobię,ale będę starać się,żeby posty były tak samo długie jak teraz :)
Tak czy inaczej,dzięki za wszystkie genialne komentarze,to srasznie motywuje ;) Dawajcie linki do swoich blogów,obserwujcie mnie i mój kanał na youtubie!Nie no,dobra,nie mam kanału na youtubie,ale to fajnie brzmi :D
Procentowa
Nudy xD
Tak czy inaczej,dzięki za wszystkie genialne komentarze,to srasznie motywuje ;) Dawajcie linki do swoich blogów,obserwujcie mnie i mój kanał na youtubie!Nie no,dobra,nie mam kanału na youtubie,ale to fajnie brzmi :D
Procentowa
Nudy xD
poniedziałek, 18 listopada 2013
7. "Majestatyczne Naleśniki!"
*Harry*
Krzątałem się po kuchni od kilkunastu minut,przyrządzając najlepsze naleśniki na świecie.Niall siedział przy blacie obserwując z zapałem moje ruchy.Z każdą minutą na jego twarzy pojawiało się coraz większe zniecierpliwienie.
-Daj mi jeść!Jestem głodny!-zawołał zdenerwowany oblizując się na widok naleśnika,którego właśnie obracałem na rozgrzanej patelni.-Ile można robić śniadanie?!
Przerwałem na chwilę przyrządzanie najzajebistrzego jedzenia i oparłem się rękami o blat.
-Dla dobrych naleśników można się spieszyć.Ale jeśli smażysz-podniosłem efektownie ręce i zniżonym głosem zawołałem-Majestatyczne Naleśniki,to potrzeba czasu.Więc łaskawie zamknij mordę.
Niall odetchnął przewracając oczami i zaczął obracać się na krześle z nudów wołając „Przeklinam cię Harry i twoje cholerne naleśniki,które są za dobre!”,czy jakoś tak.
Zaśmiałem się z jego głupoty i wróciłem do przygotowywania domowej polewy na naleśniki,gdy po schodach zwlókł się Louis.Z ledwo otwartymi oczami stanął na środku salonu czochrając sobie i tak już zniszczoną fryzurę.
-Kto robi naleśniki?-zapytał chrypliwym głosem.
-Ja!-odparłem polewając właśnie patelnię masą naleśnikową.
-Hmm…To ja chcę siedem.
-Aha,spoko,ale chcesz z polewą „mam to gdzieś”,czy może posypką z „naucz się mówić poproszę”?
-Em,tak.
Razem z Niallem spojrzeliśmy na siebie ze śmiechem i wróciliśmy do poprzednich zajęć,a Louis w między czasie podszedł do blatu,usiadł na stołku barowym i oparł głowę o marmurową płytę.
Powalczyłem w kuchni jeszcze dwadzieścia minut,gdy wszystko było gotowe.Naleśniki ułożyłem na prostokątnym talerzu,polewę wlałem do szklanego dzbanka.Danie mistrza jest gotowe!
-Ej,Harry zrobił Majestatyczne Naleśniki,kto pierwszy ten dostanie najwięcej!-usłyszeliśmy krzyk z piętra,masowe otwieranie drzwi i głośne tupanie na schodach,a po chwili stanął przed nami Zayn i Liam bijący się o pierwsze miejsce.Nie ukrywam,że mi to nie schlebia(w końcu ja tu gotuję jak mistrz).
Kiedy bójka dobiegła końca,a talerz,który stłukli został posprzątany,każdy z nich nałożył sobie po dwa naleśniki z polewą i uciekli z powrotem na piętro.Minęli się na schodach z Pam.
Uśmiechnęła się do mnie na powitanie,ale gdy zobaczyła Nialla,natychmiast spuściła wzrok na ziemię ze speszoną miną.
-Hej.-powiedział blondyn opierając się o blat w kuchni.Spojrzała na niego lekko zaskoczona,ale odpowiedziała pod nosem „cześć” i też zniknęła na schodach.
-Co to właściwie było?-starałem się,by moje słowa były wystarczająco zrozumiałe,bo przeżuwałem właśnie kęs naleśnika.Niall wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie zmartwiony.
-Pamiętasz,co było wczoraj?-zapytał ciszej uprzednio rozglądając się kontrolnie na boki.Szybka analiza wczorajszych wydarzeń.Pamiętam.
-Pam uciekła z domu na godzinę,wróciła z resztą dziewczyn.Ale jaki to ma związek?
-No bo wczoraj…-zachwiał się przed kolejnymi sowami-próbowałem ją pocałować.I pocałowałbym,gdyby nie Zayn,który wparował do domu.Nie wiem,co mam teraz zrobić,bo jest między nami drętwo,a nie chcę zrujnować tej przyjaźni,bo tylko to mi zostało!-wypalił wszystko jednym tchem i schował twarz w dłoniach.-Jestem idiotą.
Stałem w ciszy przez chwilę zastanawiając się nad tym,co przed chwilą usłyszałem.Gdyby się pocałowali byliby w końcu razem,wkrótce wzięli ślub,potem dzieci i wspólna starość…I Zayn.Biedny,biedny Niall.
-Ale wiesz,że jeśli reszta się o tym dowie,to będą chcieli bardzo,bardzo-przedłużyłem kolejne słowo mówiąc ściszonym głosem-bardzo mocno go pobić?I zabić.
Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i przeczesał włosy.Sam miałem w tej chwili ochotę skopać Zaynowi tyłek za jego idiotyzm oraz ogólny pech dla tej pary.Matko,już tyle razy coś im przeszkadzało...Zrobiło mi się smutno za Nialla i Pam.
-To jak?Wiesz,co mam robić?-zapytał wbijając we mnie to niebieskookie spojrzenie.Proszę,tylko nie tak nie patrz,bo się zaraz rozpłaczę…-Musisz mi pomóc!
-To łatwe.Albo spróbujesz zapomnieć i odbudować od nowa przyjaźń,albo powoli ją do siebie zbliżać.Wybieraj.
-Ale jak to „zbliżać”?
-Przykłady:idziecie przez park?Złap ją za rękę.Oglądacie film,obejmij ją swoim ramieniem.A kiedy zapyta,co ty robisz,udawaj,że nie wiesz,o co chodzi.W końcu sama będzie domagała się twojej bliskości i bum!Jesteście razem.
-To najgłupsza rzecz jaką słyszałem.-odparł patrząc na mnie ze zwątpieniem.
-Ale skuteczna.
Właśnie miał zargumentować mi swoją wypowiedź,gdypo schodach zeszła Victoria.Podeszła do Nialla i mocno go przytuliła.
-Jesteś taki słodziakiem,że gdybym nie była flirciarą,to zrobiłabym wszystko,żebyś się we mnie zakochał!-powiedziała piskliwym głosem ściskając go coraz mocniej.Zawstydzony i lekko zdziwiony jej zachowaniem zaczął mieszać kawę w kubku małą łyżeczką starając się ukryć uśmiech,w wyniku czego zrobił tak głupią minę,że nie mogłem się z niego nie zaśmiać.-Teraz nie ma opcji,musicie być razem!
-Stosuj się do tego,co ci radzę,a ją zdobędziesz.-bardzo przekonująco zargumentowałem swoją opinię mówieniem „zrób to,bo ja tak mówię”,gdy ktoś wszedł do domu bez pukania.Oczywiście był to nie kto inny,jak Paul.
-No,chłopaki,jesteście gotowi?Lecimy do Australii!-zawołał na cały dom klaszcząc wesoło w ręce.On chyba bardziej cieszy się na ten wyjazd niż my.
-Już się zbieramy.-odparł Niall wlokąc się na piętro.
-A temu co znowu?-zapytał facet stojący obok mnie.Wymieniliśmy z Vic tajemnicze spojrzenia robiąc idiotyczne gest brwiami.-Hm?
-Nic takiego,tylko Zayn zniszczył wczoraj jegonajwiększe marzenie.
-Dobrze wiedzieć.
Udałem się z Paulem i innymi gorylami którzy weszli do naszego domu z zaparkowanego pod nim vana w stronę schodów.Po kilku minutach wszyscy pakowaliśmy się do auta,Zayn żegnał się z Perrie,Louis z Eleanor,ja kłuciłem się z Victorią,która wyglądała dziś wyjątkowo seksownie.(taki szczegół.)
Najdziwniej zachowywała się Pam,która tuliła się z nami po kolei omijając Nialla szerokim łukiem,aż limit członków zespołu się wyczerpał i musiała stanąć z nim twarzą w twarz(Tam tam tam…!).
-Harry,wsiadaj już do samochodu.-poganiał mnie Louis.
-Zaraz,patrz,co się dzieje.-odwróciłem go w stronę tej dwójki stojącej jakieś cztery metry od nas.Razem zaczęliśmy nasłuchiwać.Poskutkowało to tym,że Liam i Zayn wychylali się zza auta gapiąc się razem z nami.
-Emm…baw się dobrze?-zaczęła Pam naciągając palcami rękawy swetra na dłonie.-Widzimy się za dwa tygodnie.
Blondyn,odrobinę zawiedziony tą odpowiedzią,przytaknął tylko trzymając w ręce plecak.
-A możemy się chociaż przytulić?Jak,no wiesz,przyjaciele?
Pam uśmiechnęła się lekko.
-Dobra.
Przytulili się na długą chwilę,ale to nie wyglądało jak uścisk:„widzimy się za dwa tygodnie,przyjacielu”,ale bardziej jak:„matko,to aż dwa tygodnie,jak ja bez ciebię przeżyję?” i nie mówię tu tylko o jednym z nich.
Podczas tego uścisku mówili coś do siebie,jednak tego już nie mogłem usłyszeć.
Niall poprawił ponownie swoją czapkę i założył plecak na ramię.
-Cześć.-powiedział z uśmiechem,po czym ruszył w naszą stronę wciąż trzymając ją za rękę.Gdy oddalili się od siebie na maksymalną długość,zwolnił odrobinę,odwrócił się w jej stronę i puścił.
-Improwizacja!-zawołałem do wszystkich,więc zaczęliśmy jak idioci robić najgłupsze rzeczy,Louis udawał,że myje samochód,Zayn zwiedza sąsiędnia ulicę,a Liam gotuje w powietrzu.Cholera,zabrali mi wszystkie najfajniejsze opcje!
-I tak wiem,że podsłuchiwaliście.-mruknął pakując się do samochodu.-Harry,nie tak pokazuje się mima.
-Goń się!-odkrzyknąłem zły do blondyna,który zniknął za przyciemnianą szybą. Nikt nie docenia mojego talentu!
Moja złość złagodniała, gdy zobaczyłem,jak Niall siada najbliżej okna,wyciąga słuchawki,ze smętną miną wbija ręce w kieszenie bluzy i chowa usta za kołnierzem.
-Ej.-zaczął Liam siedzący naprzeciw niego.-Nie smutaj.
Podniósł spojrzenie na niego i lekko się uśmiechnął.
-Nie smutam,tylko…Jakoś mi dziwnie.
-Oj,Nialluś.-Zayn objął go ramieniem i spojrzał na sufit auta lekko potrząsając chłopakiem obok.-To się nazywa miłość!
Wszyscy zaczęliśmy żartować by rozweselić blondyna,który zdjął słuchawki i wyzbył się smętnego nastroju śmiejąc się razem z nami.Ten „związek” na odległość trzeba będzie obserwować…
*Liam*
-I tak właśnie wyglądałyby strusio-słonie,gdyby wybuch elektrowni atomowej objął Australię.-zakończył Louis swoją fascynującą historię na temat mutacji gatunków zwierząt.
-Słonie nie żyją w Astralii!-zaprotestowałem przestając na chwilę ciągania z Niallem gumy do skakania,którą znaleźliśmy w pokoju z zabawkami.
Brunet przewrócił oczami i odetchnął zirytowany.
-Słonia miał chodowca strusi w Australii,wygrał go w pokera,to było na początku historii!Liam,jak ty słuchasz?!
-W ogóle,bo nikt cię nie rozumie.
Dołączył się Zayn.
-Właśnie,czemu akurat struś i słoń,a nie chomar i ziemniak?-powiedział poważnie po chwili wybuchając śmiechem.
-Jadłbym.-odparł Niall również się śmiejąc.
-Jeśli już miałbym mieszać jakieś rzeczy,zmieszałbym jastrzębia ze GPS’em.-włączył się Harry nie przestając kopać piłki,która bezwładnie latała po całym pokoju.
-Bo?-spojrzałem na niego lekko zdziwiony tą odpowiedzią.
-Mógłby latać po całym świecie i przynosić mi zajebiste rzeczy!-złożył usta w kaczy dziubek i zaczął wymachiwać palcem przede mną,jakby to wszystko było oczywiste.Sprytne,Harry,sprytne...
-Ale…To nawet było madre.-stwierdził Niall.-Wygrał Harry.
-Co?!Wcale nie!-natychmiast zaprotestował piskliwym głosem Louis zrywając się z kanapy.
-Tak?A co niby zrobiłbyś ze strusio-słoniem?-Niall ponownie zaatakował.
Chwila ciszy ze strony rywala.Czyżby ziemniakowielbny blondas wygrał?
-Ujeździłbym!-a jednak,Tomlinson odnalazł ostatnią deskę ratunku,co i tak nic nie zmienia,bo nadal jest idiotą.Chyba nie jestem dobrym komendatorem,Louis mnie pobił tylko za to,że mówię jak jest.
-To niesprawiedliwe!Ludzie muszą znać prawdę!-krzyczałem ze śmiechem,kiedy brunet w ataku szału okładał mnie piankową rękawicą bokserską.W końcu zaprzestał natarcia i zdyszany stanął obok Nialla.
-Tęsknię za El.-powiedział udając potworny płacz i oparł się o ramię blondyna.
-A ja za Pam!-odpowiedział tym samym po czym obaj zaczęli się przytulać.
-Perrie…-chlipał Zayn stojąc w miejscu,więc obaj podszedli do niego i po chwili beczeli sobie we trzech(gdyby dało się opisać moje zgorszenie,z pewnością bym to zrobił).
-Widzisz,dlatego ja nie mam dziewczyny.Nie jestem przywiązany do jednej,a gdy gdzieś wyjadę,mogę zabawiać się z każdą!-zaczął Harry klepiąc mnie po ramieniu.-Mam pomysł:idziemy dziś się rozerwać.Tylko ty i ja,i setki napalonych panienek,które na ciebie polecą…-opowiadał to z takim natchnieniem i wymachiwał idiotycznie ręką,jakby proponował mi pracę która zapewni świetlaną przyszłość.
-Em,nie,dzięki.Dam sobie radę jako singiel.-zdjąłem jego rekę z mojego ramienia walcząc z myślami,które próbowały wmówić mi,że wciąż podoba mi się Danielle.Cicho bądź,mózgu!
*Pam*
Wgapiałam się w ekran laptopa bijąc się z myślami.Bawiłam się na facebooku od kilkudziesięciu minut,aż tu nagle powiadomienie,że Niall jest dostępny.Jak tu żyć?
„Napisz do mnie,napisz do mnie,proszę,napisz do mnie.Proszę”-powtarzałam w myślach w nadziei patrząc na prawy dolny róg interfejsu.A może nie napisze?Ma mnie gdzieś,zapewne jest zły,po tym,co się w stało tydzień temu.Ja też jestem zła!Zła na siebie.Kto normalny wymięka przed taką sytuacją gdy od pocałunku dzielą sekundy?!Takie rzeczy tylko u mnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie charakterystyczne dźwięk przychodzącej wiadomości.Napisał!
Czekasz,aż Niall do ciebie napisze?
Niestety(chyba),to tylko Danielle.
Jestem aż tak przewidywalna?Tęsknię za nim!
Odpisałam głęboko wciągając powietrze.W międzyczasie przeglądałam sobie zdjęcia na prywatnym koncie Nialla.Nie mam co robić ze swoim życiem.
Jest dostępny,sama do niego napisz.
Już pędzę.Po tym,co odwaliłam ostatnio boje się na niego spojrzeć…
Czyli…?
Ah,no tak,Danielle jeszcze nie wie,o tym czymś(jak to niby nazwać?).Nagle zrobiło mi się głupio,że nie spotykam się z nią tak często,jak kiedyś.Za nią też tęsknię.
Opisałam jej mój prawie-pocałunek z Niallem opisując najważniejsze szczegóły(czyli wszystko),Danielle przeczytała to i odparła równie rozwiniętym i taktownym językiem jak ja:
Aha.
Aha?TYLKO aha?TO BYŁO TAKIE SUPER I W OGÓLE BYŁO TAK FAJNIEEEE!!I wszystko zepsułam.-odrobinę podminowała mnie jej odpowiedź,chyba widać.Ponownie usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości.Ale to nie było od Danielle…zgadnijcie,od kogo.
Hello!Jak tam?
Bardzo kolorowo,Louisie.A u ciebie?
Ah,wiesz takie tam…Tylko koncertujemy,dajemy wywiady i występujemy w Amerykańskiej telewizji niemalże codziennie,ale poza tym,to nic.Niall wciąż gada,że za tobą tęskni.
Oh,na serio tak mówi?Powiedz mu,że też za nim tęsknię i kocham!-nigdy nie powiedziała Pam.Wgapiałam się w ostatnie słowa wiadomości z uśmiechem na twarzy.Rządam Nialla,dajcie mi go!
Fajnie.Kiedy wracacie?
Lou postanowił rozpisać się na ten temat,więc ponownie otworzyłam okienko mojej wymiany wiadomości z Danielle.
W sensie takim,że „Łał,ale ci zazdroszczę łaaaaał!!!”,a nie takim,no wiesz,tylko „Łał.”.Razumiesz?
Nie do końca.
Czekaj chwilę,Louis coś do mnie pisze…
Już miałam ponownie zminimalizować nasza rozmowę,gdy odpisała mi w ekspresowym tempie:
Napisz mu,by pozdrowił Liama,ja i tak muszę już iść.Cześć!
No dobra,pa.
Chłopak w międzyczasie zasypał mnie wiadomościami.Cholera,jak oni tak szybko piszą?!
Nie jestem pewiem,może za dwa tygodnie.
Kolejna wiadomość.
Albo trzy.
Kolejna wiadomość.
To zależy,Zayn twierdzi,że odrobinę się to przedłuży,a Niall właśnie każe mi napisać,żebyś nie dotykała jego ciastek,które leżą w lodówce.
Kolejna wiadomość.
Mówi:”Jeśli dotknie moich ciastek,to…uh.”
Jest dostępny na facebooku,siedzi tuż obok Louisa i nie może do mnie napisać osobiście?
Chodzi mu o te,które zjadłam wczoraj,czy o te,które właśnie jem?
Tym razem wiadomość od Nialla.
Ej,odkupujesz mi ciastka!
Matko,napisał!Kulturalnie zdjęłam laptop z moich kolan,powoli wstałam z łóżka i zaczęłam krzyczeć przez okno jedno słowo,czyli „ziemniak”,aż kobieta idąca chodnikiem spojrzała na mnie z wyrzutem,a gołębie na sąsiednim budynku wystraszyły się i odleciały.
Kiedy się uspokoiłam,byłam w stanie wystukać odpowiedź.
Żartuje,nie tykałam twoich słodyczy…A może tykałam????Nigdy się nie dowiesz.
Ty…
Ja…
Do rozmowy dołączył się Lou.
Niall właśnie dostaje szału i zastanawia się,czy zjadłaś jego ciastka,czy nie.
Te nasze rozmowy internetowe są bardzo interesujące(SARKAZM!).
Uśmiechnęłam się pod nosem czując,jakby Niall siedział tuż obok mnie i żartował,zupełnie,jak wcześniej.To możliwe,że zapomniał o tym,co się stało tak szybko?Może chciał tylko zobaczyć moją reakcję i tak naprawdę nic do mnie nie czuje?Za dużo niewiadomych,po prostu go spytam.Haha,dobre!
Aż tak bardzo się nudzisz?-skierowałam to pytanie do Tomlinsona.
Mhm.
Idź sobie popisać z El.Pogadajcie sobie,jak bardzo się kochacie i tęsknicie…Będzie fajnie!
Czy to jest aluzja skierowana do Nialla?Czekaj,zaraz mu powiem…
Co?!
Tylko spróbuj ,a wezmę pierwszy samolot do Nowego Yorku, znajdę hotel,w którym jesteście,wparuję do twojego pokoju i ukręcę ci kark!
Haha,żartuję ty mała niemoto.Swoje złowieszcze plany zostaw na potem,muszę już kończyć.
Ok.
Szybko przerzuciłam się na rozmowę z Niallem,gdzie czekała na mnie podobna wiadomość.
Wołają nas,pogadamy potem.Na razie!
Hej…
I wszyscy nagle stali się niedostępni.Teraz jeszcze mocniej za nimi tęsknie,zwłaszcza za Niallem!
Siedziałam na łóżku użalając się nad swoim losem niczym typowy trzynastoletni gimbus,króry nażył się tyle,że może smiało twierdzić,iż jego życie jest do kitu,gdy do pokoju wpadła Victoria.
-Pam,idziemy przeszukiwać rzeczy Harrego?Dawno nie znalazłam jakiejś sobrej rzeczy,którą mogę go szantażować,a teraz jest dobra okazja!-zawołała wesoło nie zwracając uwagi na to,że nawet nie wpuszczałam jej do domu.
-Emm…no dobra.
Krzątałem się po kuchni od kilkunastu minut,przyrządzając najlepsze naleśniki na świecie.Niall siedział przy blacie obserwując z zapałem moje ruchy.Z każdą minutą na jego twarzy pojawiało się coraz większe zniecierpliwienie.
-Daj mi jeść!Jestem głodny!-zawołał zdenerwowany oblizując się na widok naleśnika,którego właśnie obracałem na rozgrzanej patelni.-Ile można robić śniadanie?!
Przerwałem na chwilę przyrządzanie najzajebistrzego jedzenia i oparłem się rękami o blat.
-Dla dobrych naleśników można się spieszyć.Ale jeśli smażysz-podniosłem efektownie ręce i zniżonym głosem zawołałem-Majestatyczne Naleśniki,to potrzeba czasu.Więc łaskawie zamknij mordę.
Niall odetchnął przewracając oczami i zaczął obracać się na krześle z nudów wołając „Przeklinam cię Harry i twoje cholerne naleśniki,które są za dobre!”,czy jakoś tak.
Zaśmiałem się z jego głupoty i wróciłem do przygotowywania domowej polewy na naleśniki,gdy po schodach zwlókł się Louis.Z ledwo otwartymi oczami stanął na środku salonu czochrając sobie i tak już zniszczoną fryzurę.
-Kto robi naleśniki?-zapytał chrypliwym głosem.
-Ja!-odparłem polewając właśnie patelnię masą naleśnikową.
-Hmm…To ja chcę siedem.
-Aha,spoko,ale chcesz z polewą „mam to gdzieś”,czy może posypką z „naucz się mówić poproszę”?
-Em,tak.
Razem z Niallem spojrzeliśmy na siebie ze śmiechem i wróciliśmy do poprzednich zajęć,a Louis w między czasie podszedł do blatu,usiadł na stołku barowym i oparł głowę o marmurową płytę.
Powalczyłem w kuchni jeszcze dwadzieścia minut,gdy wszystko było gotowe.Naleśniki ułożyłem na prostokątnym talerzu,polewę wlałem do szklanego dzbanka.Danie mistrza jest gotowe!
-Ej,Harry zrobił Majestatyczne Naleśniki,kto pierwszy ten dostanie najwięcej!-usłyszeliśmy krzyk z piętra,masowe otwieranie drzwi i głośne tupanie na schodach,a po chwili stanął przed nami Zayn i Liam bijący się o pierwsze miejsce.Nie ukrywam,że mi to nie schlebia(w końcu ja tu gotuję jak mistrz).
Kiedy bójka dobiegła końca,a talerz,który stłukli został posprzątany,każdy z nich nałożył sobie po dwa naleśniki z polewą i uciekli z powrotem na piętro.Minęli się na schodach z Pam.
Uśmiechnęła się do mnie na powitanie,ale gdy zobaczyła Nialla,natychmiast spuściła wzrok na ziemię ze speszoną miną.
-Hej.-powiedział blondyn opierając się o blat w kuchni.Spojrzała na niego lekko zaskoczona,ale odpowiedziała pod nosem „cześć” i też zniknęła na schodach.
-Co to właściwie było?-starałem się,by moje słowa były wystarczająco zrozumiałe,bo przeżuwałem właśnie kęs naleśnika.Niall wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie zmartwiony.
-Pamiętasz,co było wczoraj?-zapytał ciszej uprzednio rozglądając się kontrolnie na boki.Szybka analiza wczorajszych wydarzeń.Pamiętam.
-Pam uciekła z domu na godzinę,wróciła z resztą dziewczyn.Ale jaki to ma związek?
-No bo wczoraj…-zachwiał się przed kolejnymi sowami-próbowałem ją pocałować.I pocałowałbym,gdyby nie Zayn,który wparował do domu.Nie wiem,co mam teraz zrobić,bo jest między nami drętwo,a nie chcę zrujnować tej przyjaźni,bo tylko to mi zostało!-wypalił wszystko jednym tchem i schował twarz w dłoniach.-Jestem idiotą.
Stałem w ciszy przez chwilę zastanawiając się nad tym,co przed chwilą usłyszałem.Gdyby się pocałowali byliby w końcu razem,wkrótce wzięli ślub,potem dzieci i wspólna starość…I Zayn.Biedny,biedny Niall.
-Ale wiesz,że jeśli reszta się o tym dowie,to będą chcieli bardzo,bardzo-przedłużyłem kolejne słowo mówiąc ściszonym głosem-bardzo mocno go pobić?I zabić.
Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i przeczesał włosy.Sam miałem w tej chwili ochotę skopać Zaynowi tyłek za jego idiotyzm oraz ogólny pech dla tej pary.Matko,już tyle razy coś im przeszkadzało...Zrobiło mi się smutno za Nialla i Pam.
-To jak?Wiesz,co mam robić?-zapytał wbijając we mnie to niebieskookie spojrzenie.Proszę,tylko nie tak nie patrz,bo się zaraz rozpłaczę…-Musisz mi pomóc!
-To łatwe.Albo spróbujesz zapomnieć i odbudować od nowa przyjaźń,albo powoli ją do siebie zbliżać.Wybieraj.
-Ale jak to „zbliżać”?
-Przykłady:idziecie przez park?Złap ją za rękę.Oglądacie film,obejmij ją swoim ramieniem.A kiedy zapyta,co ty robisz,udawaj,że nie wiesz,o co chodzi.W końcu sama będzie domagała się twojej bliskości i bum!Jesteście razem.
-To najgłupsza rzecz jaką słyszałem.-odparł patrząc na mnie ze zwątpieniem.
-Ale skuteczna.
Właśnie miał zargumentować mi swoją wypowiedź,gdypo schodach zeszła Victoria.Podeszła do Nialla i mocno go przytuliła.
-Jesteś taki słodziakiem,że gdybym nie była flirciarą,to zrobiłabym wszystko,żebyś się we mnie zakochał!-powiedziała piskliwym głosem ściskając go coraz mocniej.Zawstydzony i lekko zdziwiony jej zachowaniem zaczął mieszać kawę w kubku małą łyżeczką starając się ukryć uśmiech,w wyniku czego zrobił tak głupią minę,że nie mogłem się z niego nie zaśmiać.-Teraz nie ma opcji,musicie być razem!
-Stosuj się do tego,co ci radzę,a ją zdobędziesz.-bardzo przekonująco zargumentowałem swoją opinię mówieniem „zrób to,bo ja tak mówię”,gdy ktoś wszedł do domu bez pukania.Oczywiście był to nie kto inny,jak Paul.
-No,chłopaki,jesteście gotowi?Lecimy do Australii!-zawołał na cały dom klaszcząc wesoło w ręce.On chyba bardziej cieszy się na ten wyjazd niż my.
-Już się zbieramy.-odparł Niall wlokąc się na piętro.
-A temu co znowu?-zapytał facet stojący obok mnie.Wymieniliśmy z Vic tajemnicze spojrzenia robiąc idiotyczne gest brwiami.-Hm?
-Nic takiego,tylko Zayn zniszczył wczoraj jegonajwiększe marzenie.
-Dobrze wiedzieć.
Udałem się z Paulem i innymi gorylami którzy weszli do naszego domu z zaparkowanego pod nim vana w stronę schodów.Po kilku minutach wszyscy pakowaliśmy się do auta,Zayn żegnał się z Perrie,Louis z Eleanor,ja kłuciłem się z Victorią,która wyglądała dziś wyjątkowo seksownie.(taki szczegół.)
Najdziwniej zachowywała się Pam,która tuliła się z nami po kolei omijając Nialla szerokim łukiem,aż limit członków zespołu się wyczerpał i musiała stanąć z nim twarzą w twarz(Tam tam tam…!).
-Harry,wsiadaj już do samochodu.-poganiał mnie Louis.
-Zaraz,patrz,co się dzieje.-odwróciłem go w stronę tej dwójki stojącej jakieś cztery metry od nas.Razem zaczęliśmy nasłuchiwać.Poskutkowało to tym,że Liam i Zayn wychylali się zza auta gapiąc się razem z nami.
-Emm…baw się dobrze?-zaczęła Pam naciągając palcami rękawy swetra na dłonie.-Widzimy się za dwa tygodnie.
Blondyn,odrobinę zawiedziony tą odpowiedzią,przytaknął tylko trzymając w ręce plecak.
-A możemy się chociaż przytulić?Jak,no wiesz,przyjaciele?
Pam uśmiechnęła się lekko.
-Dobra.
Przytulili się na długą chwilę,ale to nie wyglądało jak uścisk:„widzimy się za dwa tygodnie,przyjacielu”,ale bardziej jak:„matko,to aż dwa tygodnie,jak ja bez ciebię przeżyję?” i nie mówię tu tylko o jednym z nich.
Podczas tego uścisku mówili coś do siebie,jednak tego już nie mogłem usłyszeć.
Niall poprawił ponownie swoją czapkę i założył plecak na ramię.
-Cześć.-powiedział z uśmiechem,po czym ruszył w naszą stronę wciąż trzymając ją za rękę.Gdy oddalili się od siebie na maksymalną długość,zwolnił odrobinę,odwrócił się w jej stronę i puścił.
-Improwizacja!-zawołałem do wszystkich,więc zaczęliśmy jak idioci robić najgłupsze rzeczy,Louis udawał,że myje samochód,Zayn zwiedza sąsiędnia ulicę,a Liam gotuje w powietrzu.Cholera,zabrali mi wszystkie najfajniejsze opcje!
-I tak wiem,że podsłuchiwaliście.-mruknął pakując się do samochodu.-Harry,nie tak pokazuje się mima.
-Goń się!-odkrzyknąłem zły do blondyna,który zniknął za przyciemnianą szybą. Nikt nie docenia mojego talentu!
Moja złość złagodniała, gdy zobaczyłem,jak Niall siada najbliżej okna,wyciąga słuchawki,ze smętną miną wbija ręce w kieszenie bluzy i chowa usta za kołnierzem.
-Ej.-zaczął Liam siedzący naprzeciw niego.-Nie smutaj.
Podniósł spojrzenie na niego i lekko się uśmiechnął.
-Nie smutam,tylko…Jakoś mi dziwnie.
-Oj,Nialluś.-Zayn objął go ramieniem i spojrzał na sufit auta lekko potrząsając chłopakiem obok.-To się nazywa miłość!
Wszyscy zaczęliśmy żartować by rozweselić blondyna,który zdjął słuchawki i wyzbył się smętnego nastroju śmiejąc się razem z nami.Ten „związek” na odległość trzeba będzie obserwować…
*Liam*
-I tak właśnie wyglądałyby strusio-słonie,gdyby wybuch elektrowni atomowej objął Australię.-zakończył Louis swoją fascynującą historię na temat mutacji gatunków zwierząt.
-Słonie nie żyją w Astralii!-zaprotestowałem przestając na chwilę ciągania z Niallem gumy do skakania,którą znaleźliśmy w pokoju z zabawkami.
Brunet przewrócił oczami i odetchnął zirytowany.
-Słonia miał chodowca strusi w Australii,wygrał go w pokera,to było na początku historii!Liam,jak ty słuchasz?!
-W ogóle,bo nikt cię nie rozumie.
Dołączył się Zayn.
-Właśnie,czemu akurat struś i słoń,a nie chomar i ziemniak?-powiedział poważnie po chwili wybuchając śmiechem.
-Jadłbym.-odparł Niall również się śmiejąc.
-Jeśli już miałbym mieszać jakieś rzeczy,zmieszałbym jastrzębia ze GPS’em.-włączył się Harry nie przestając kopać piłki,która bezwładnie latała po całym pokoju.
-Bo?-spojrzałem na niego lekko zdziwiony tą odpowiedzią.
-Mógłby latać po całym świecie i przynosić mi zajebiste rzeczy!-złożył usta w kaczy dziubek i zaczął wymachiwać palcem przede mną,jakby to wszystko było oczywiste.Sprytne,Harry,sprytne...
-Ale…To nawet było madre.-stwierdził Niall.-Wygrał Harry.
-Co?!Wcale nie!-natychmiast zaprotestował piskliwym głosem Louis zrywając się z kanapy.
-Tak?A co niby zrobiłbyś ze strusio-słoniem?-Niall ponownie zaatakował.
Chwila ciszy ze strony rywala.Czyżby ziemniakowielbny blondas wygrał?
-Ujeździłbym!-a jednak,Tomlinson odnalazł ostatnią deskę ratunku,co i tak nic nie zmienia,bo nadal jest idiotą.Chyba nie jestem dobrym komendatorem,Louis mnie pobił tylko za to,że mówię jak jest.
-To niesprawiedliwe!Ludzie muszą znać prawdę!-krzyczałem ze śmiechem,kiedy brunet w ataku szału okładał mnie piankową rękawicą bokserską.W końcu zaprzestał natarcia i zdyszany stanął obok Nialla.
-Tęsknię za El.-powiedział udając potworny płacz i oparł się o ramię blondyna.
-A ja za Pam!-odpowiedział tym samym po czym obaj zaczęli się przytulać.
-Perrie…-chlipał Zayn stojąc w miejscu,więc obaj podszedli do niego i po chwili beczeli sobie we trzech(gdyby dało się opisać moje zgorszenie,z pewnością bym to zrobił).
-Widzisz,dlatego ja nie mam dziewczyny.Nie jestem przywiązany do jednej,a gdy gdzieś wyjadę,mogę zabawiać się z każdą!-zaczął Harry klepiąc mnie po ramieniu.-Mam pomysł:idziemy dziś się rozerwać.Tylko ty i ja,i setki napalonych panienek,które na ciebie polecą…-opowiadał to z takim natchnieniem i wymachiwał idiotycznie ręką,jakby proponował mi pracę która zapewni świetlaną przyszłość.
-Em,nie,dzięki.Dam sobie radę jako singiel.-zdjąłem jego rekę z mojego ramienia walcząc z myślami,które próbowały wmówić mi,że wciąż podoba mi się Danielle.Cicho bądź,mózgu!
*Pam*
Wgapiałam się w ekran laptopa bijąc się z myślami.Bawiłam się na facebooku od kilkudziesięciu minut,aż tu nagle powiadomienie,że Niall jest dostępny.Jak tu żyć?
„Napisz do mnie,napisz do mnie,proszę,napisz do mnie.Proszę”-powtarzałam w myślach w nadziei patrząc na prawy dolny róg interfejsu.A może nie napisze?Ma mnie gdzieś,zapewne jest zły,po tym,co się w stało tydzień temu.Ja też jestem zła!Zła na siebie.Kto normalny wymięka przed taką sytuacją gdy od pocałunku dzielą sekundy?!Takie rzeczy tylko u mnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie charakterystyczne dźwięk przychodzącej wiadomości.Napisał!
Czekasz,aż Niall do ciebie napisze?
Niestety(chyba),to tylko Danielle.
Jestem aż tak przewidywalna?Tęsknię za nim!
Odpisałam głęboko wciągając powietrze.W międzyczasie przeglądałam sobie zdjęcia na prywatnym koncie Nialla.Nie mam co robić ze swoim życiem.
Jest dostępny,sama do niego napisz.
Już pędzę.Po tym,co odwaliłam ostatnio boje się na niego spojrzeć…
Czyli…?
Ah,no tak,Danielle jeszcze nie wie,o tym czymś(jak to niby nazwać?).Nagle zrobiło mi się głupio,że nie spotykam się z nią tak często,jak kiedyś.Za nią też tęsknię.
Opisałam jej mój prawie-pocałunek z Niallem opisując najważniejsze szczegóły(czyli wszystko),Danielle przeczytała to i odparła równie rozwiniętym i taktownym językiem jak ja:
Aha.
Aha?TYLKO aha?TO BYŁO TAKIE SUPER I W OGÓLE BYŁO TAK FAJNIEEEE!!I wszystko zepsułam.-odrobinę podminowała mnie jej odpowiedź,chyba widać.Ponownie usłyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości.Ale to nie było od Danielle…zgadnijcie,od kogo.
Hello!Jak tam?
Bardzo kolorowo,Louisie.A u ciebie?
Ah,wiesz takie tam…Tylko koncertujemy,dajemy wywiady i występujemy w Amerykańskiej telewizji niemalże codziennie,ale poza tym,to nic.Niall wciąż gada,że za tobą tęskni.
Oh,na serio tak mówi?Powiedz mu,że też za nim tęsknię i kocham!-nigdy nie powiedziała Pam.Wgapiałam się w ostatnie słowa wiadomości z uśmiechem na twarzy.Rządam Nialla,dajcie mi go!
Fajnie.Kiedy wracacie?
Lou postanowił rozpisać się na ten temat,więc ponownie otworzyłam okienko mojej wymiany wiadomości z Danielle.
W sensie takim,że „Łał,ale ci zazdroszczę łaaaaał!!!”,a nie takim,no wiesz,tylko „Łał.”.Razumiesz?
Nie do końca.
Czekaj chwilę,Louis coś do mnie pisze…
Już miałam ponownie zminimalizować nasza rozmowę,gdy odpisała mi w ekspresowym tempie:
Napisz mu,by pozdrowił Liama,ja i tak muszę już iść.Cześć!
No dobra,pa.
Chłopak w międzyczasie zasypał mnie wiadomościami.Cholera,jak oni tak szybko piszą?!
Nie jestem pewiem,może za dwa tygodnie.
Kolejna wiadomość.
Albo trzy.
Kolejna wiadomość.
To zależy,Zayn twierdzi,że odrobinę się to przedłuży,a Niall właśnie każe mi napisać,żebyś nie dotykała jego ciastek,które leżą w lodówce.
Kolejna wiadomość.
Mówi:”Jeśli dotknie moich ciastek,to…uh.”
Jest dostępny na facebooku,siedzi tuż obok Louisa i nie może do mnie napisać osobiście?
Chodzi mu o te,które zjadłam wczoraj,czy o te,które właśnie jem?
Tym razem wiadomość od Nialla.
Ej,odkupujesz mi ciastka!
Matko,napisał!Kulturalnie zdjęłam laptop z moich kolan,powoli wstałam z łóżka i zaczęłam krzyczeć przez okno jedno słowo,czyli „ziemniak”,aż kobieta idąca chodnikiem spojrzała na mnie z wyrzutem,a gołębie na sąsiednim budynku wystraszyły się i odleciały.
Kiedy się uspokoiłam,byłam w stanie wystukać odpowiedź.
Żartuje,nie tykałam twoich słodyczy…A może tykałam????Nigdy się nie dowiesz.
Ty…
Ja…
Do rozmowy dołączył się Lou.
Niall właśnie dostaje szału i zastanawia się,czy zjadłaś jego ciastka,czy nie.
Te nasze rozmowy internetowe są bardzo interesujące(SARKAZM!).
Uśmiechnęłam się pod nosem czując,jakby Niall siedział tuż obok mnie i żartował,zupełnie,jak wcześniej.To możliwe,że zapomniał o tym,co się stało tak szybko?Może chciał tylko zobaczyć moją reakcję i tak naprawdę nic do mnie nie czuje?Za dużo niewiadomych,po prostu go spytam.Haha,dobre!
Aż tak bardzo się nudzisz?-skierowałam to pytanie do Tomlinsona.
Mhm.
Idź sobie popisać z El.Pogadajcie sobie,jak bardzo się kochacie i tęsknicie…Będzie fajnie!
Czy to jest aluzja skierowana do Nialla?Czekaj,zaraz mu powiem…
Co?!
Tylko spróbuj ,a wezmę pierwszy samolot do Nowego Yorku, znajdę hotel,w którym jesteście,wparuję do twojego pokoju i ukręcę ci kark!
Haha,żartuję ty mała niemoto.Swoje złowieszcze plany zostaw na potem,muszę już kończyć.
Ok.
Szybko przerzuciłam się na rozmowę z Niallem,gdzie czekała na mnie podobna wiadomość.
Wołają nas,pogadamy potem.Na razie!
Hej…
I wszyscy nagle stali się niedostępni.Teraz jeszcze mocniej za nimi tęsknie,zwłaszcza za Niallem!
Siedziałam na łóżku użalając się nad swoim losem niczym typowy trzynastoletni gimbus,króry nażył się tyle,że może smiało twierdzić,iż jego życie jest do kitu,gdy do pokoju wpadła Victoria.
-Pam,idziemy przeszukiwać rzeczy Harrego?Dawno nie znalazłam jakiejś sobrej rzeczy,którą mogę go szantażować,a teraz jest dobra okazja!-zawołała wesoło nie zwracając uwagi na to,że nawet nie wpuszczałam jej do domu.
-Emm…no dobra.
wtorek, 12 listopada 2013
6. "Z wyjątkiem toalet na stacjach benzynowych."
Nie dodałam rozdziału wczoraj,przynaje się,jest teraz i chyba nie będzie już tak często dodawany,raczej raz w tygodniu :)
*Liam*
-Dawaj,Michael!Jeszcze jedna!-krzyczał Luke do farbowanego blondyna który właśnie wpychał sobie pianki do ust.Z trudem upychał je gdziekolwiek tylko mógł,śmiejąc się i krztusząc równocześnie,a ten obok żywo mu dopingował.
W końcu nie wytrzymał i wypluł wszystko na podłogę,oczywiście nie przestając rechotać.No dobra,to akurat było trochę zabawne...
-Słabiak!Pomieściłeś zaledwie siedem!-zawołał Luke robiąc obrzydzoną minę na widok dziwaczno-kolorowej papki,która zrobiła się z tego,co przed chwilą chłopak miał w ustach.Ohydne i śmieszne równocześnie…
-Dobra,teraz ja!-Calum wyrwał Lukowi torebkę nienormalnie wielkich rozmiarów z ręki i zaczął zajadać masowo pianki.
-I tak żaden z was nie pobije Harrego.-wtrącił się Niall który nagrywał tych idiotów telefonem od kilku minut.
-Tak?A ile on zjadł?-zapytał Michael wycierając usta rękawem czarnej bluzki.
Na twarzy Nialla pojawił się tryumfalny uśmiech.
-Osiemnaście.
Na te słowa wszyscy zaprzestali czegokolwiek co robi w międzyczasie i patrzyli z podziwem to na Harrego,to na blondyna.
-Co?Widziałeś to?-Luke usiadł na pufie przed nim nie przestając jeść tych ohydnych pianek.
-Raz na wywiadzie poprosili nas,żebyśmy spróbowali.No i on wygrał,choć jest uczulony na laktozę…-Niall mówił to z taką tajemniczością i równoczesnym uśmiechem na twarzy,że nie mogłem powstrzymać się przed śmiechem.Harry „mistrz jedzenia pianek”.Dobre!
Calum,Luke,Ashton i Michael zrobili pełne podziwu „Uuu” równocześnie i niczym szlachetnie urodzeni kulturalnie przyklasnęli ich nowemu mentorowi od jedzenia pianek(miotam dziś sucharami jak szalony).
-Czy wy właśnie podniecacie się jakimiś głupimi rekordami w jedzeniu ohydnych wyrobów składających się w dziewięć dziesięciu procentach z cukru?-powiedziałem zdegustowany na widok mokrej plamy na podłodze po „pawiu” Michaela.Fuj.
-Liam,a czy ty kiedyś tego próbowałeś?-zapytał mnie Ash z zabawną miną.
-Nie,bo ja mam mózg.-odparłem kpiąco wykonując efektowny unik przed paczką pianek którą rzucił we mnie Cal.-Wypchajcie się!
Niall właśnie oglądał swój filmik razem z Lukiem,gdy do dużej sali weszła Pam nie odrywając oczu od komórki.
-Hej!-powiedziałem do brunetki która przeszła obojętnie obok mnie.Jedynie machnęła lekko ręką mrucząc pod nosem „hej” i zatrzymała się dopiero przed kanapą zajmowaną do połowy przez Harrego.Obróciła się (wciąż pisząc na komórce),usiadła na wolnym mie
jscu (wciąż pisząc na komórce) po czym wciągnęła głęboko powietrze wydymając policzki (wciąż pisząc na komórce).Oparła głowę o ramię bruneta i oplotła się wokół niego ramionami.
-Przytulę się do ciebie,dobrze?-powiedziała chrypliwym głosem.
-I tak już nie mam wyboru…-odparł patrząc na nią niewzruszony i wrócił do rozmowy z Johnem na temat naszego ostatniego koncertu.Po chwili telefon Harrego zadzwonił,chłopak odsunął od siebie Pam,wstał z kanapy i opuścił salę.
-Czuje się samotna!-jęknęła żałośnie rozglądając się po osobach znajdujących się w pomieszczeniu.
-A co się stało?-zapytałem odwracając się w jej stronę razem z Niallem.
Schowała twarz w dłoniach i położyła się na kanapie.
-Mój brat wydaje wesele i dostałam na nie zaproszenie,a ja nie mogę iść!Nie chcę…
Blondyn podszedł bliżej i przykucnął obok niej.
-Do Irlandii?-zapytał patrząc w jej zmartwione oczy.
Przytaknęła pociągając nosem i przysunęła się do niego tak,że prawie stykali się twarzami.
-Pojechać z tobą?-głos Nialla był tak cichy,że ledwo usłyszałem jego słowa.
Rodzice Pam mieli starszego od niej brata.Był zawsze idealny i posłuszny,tak więc młodsza siostra również powinna taka być.Studia prawnicze,poważna dziewczyna a następnie żona i takie tam.A ona pragnęła muzyki.Potajemnie spotykała się z Niallem,a gdy okazało się,że wyjeżdża,poprosił ją,by pojechała razem z nim.Za długimi namowami w końcu się zgodziła,choć chciała wyrwać się z domu,ale nie miała racjonalnej wymówki.Parę telefonów do odpowiednich osób w Londynie i rodzice wciąż myślą,że Pam jest na studiach medycznych…a przynajmniej tak słyszałem.
-A tak w ogóle,to kto to jest?-Michael podszedł do mnie krzyżując ręce na piersiach i razem ze mną obserwował całą sytuację z odległości pięciu metrów.
-Taka nasza przyjaciółka,mieszka z nami od dwóch lat…-powiedziałem w skupieniu marszcząc brwi.O czym oni tam szepczą?
-To w niej kocha się Niall?-zniżył znacząco głos,by blondyn przypadkiem go nie usłyszał,a tym bardziej Pam.
-Mhm.
-Matko,niezła jest!-Calum wepchnął się między nas z uznaniem obserwując każdy ruch brunetki.
-Ale wiesz,że nie wolno ci jej podrywać?-zapytałem.
Ten tylko zaśmiał się i powtórzył „Niezła jest!” i zaśmiał się pewnie.Chyba nie myśli,że uda mu się poderwać Pam.Tą Pam,która kocha się w Niallu.Tą Pam,która kiedyś przywaliła chamskiemu facetowi tak mocno w twarz,że wypadł mu jeden ząb.Nie,na pewno nie tą Pam.Nie radziłbym.
Próbowałem wytłumaczyć mu możliwe zagrożenie złamania którejś kończyny,ale on mnie nie słuchał,tylko ślinił się na jej widok.
Drzwi sali się otworzyły i do środka wszedł Tom,dźwiękowiec.
-Cal,Luke,chodź na chwilę!Musimy zrobić próbę głosu!-zawołał szatyn w kapeluszu.
Calum przewrócił oczami i ruszył w stronę wyjścia razem z Lukiem.
-Jeszcze tu wrócę!-zawołał i zatrzasnął za sobą metalowe wrota.
W międzyczasie podszedł do nas Ashton opierając się o mnie i Michaela łokciem.
-Ładna jest.-powiedział z lekkim uśmiechem patrząc,jak Niall siada obok Pam i obejmuje ją ramieniem.Dziewczyna oparła o niego głowę i zaczęła pisać coś na telefonie.
-A mi wszystko jedno.-odezwał się Mich i podniósł z podłogi opakowanie pianek.-Założę się,że nie dasz mi rady!
Jego wyzywające spojrzenie tak mnie wkurzyło,że nie mogłem odmówić i wróciliśmy do tego samego zajęcia.Tak,nasze przerwy między próbami są bardzo interesujące.
*Niall*
-To…pomożesz mi?-zapytała Pam okręcając wokół palca fragment mojej bluzy.
Uśmiechnąłem się lekko i przytaknąłem.Już sobie to wyobrażam,jak jej rodzice podchodzą do mnie,mierzą tym przenikliwym wzrokiem…Tak,rodzice Pam są straszni.Zwłaszcza jej mama,i te świdrujące brwi.Tak,brwi.Kiedy jest zdenerwowana,jedna zaczyna jej niekontrolowanie drżeć,a żeby było straszniej,drugą podnosi w dezaprobacie.Przerażające!
Właśnie chciała powiedzieć coś jeszcze,gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec przerwy.Do sali wszedł Paul.
-Ludzie,koniec obijania się!Ruszać tyłki i do roboty!-zawołał donośnym głosem i opuścił pomieszczenie.
Na ślicznej twarzy Pam pojawił się grymas niezadowolenia.Wstała z kanapy i ruszyła do wyjścia,gdy zatrzymałem ja w półkroku.
-Widzimy się w domu,jasne?-zmusiłem ją do spojrzenia mi w oczy łapiąc ją za ramiona i ustawiając na wprost siebie.
Wciągnęła głośno powietrze i lekko przytaknęła.
-I masz się nie martwić,dobra?-uśmiechnąłem się zachęcająco,gdy skrzyżowała ręce na piersiach i odgarnęła lekko włosy.
-Dobra…-kąciki jej ust lekko wygięły się w górę.
-Niall,chodź już!-usłyszałem głos Luka.
-Idę!-zawołałem do chłopaka który właśnie wychodził bocznymi drzwiami po czym ponownie zwróciłem się do Pam-Wszystko będzie w porządku
Nachyliłem się i lekko pocałowałem ją w czoło.Przez krótką chwilę poczułem ten cudowny zapach jej włosów zmieszany z perfumami,z których korzystała od kilku tygodni.
Zamiast odsunąć się ode mnie,przysunęła się bliżej i objęła mnie ramionami.Schowała głowę w klatce piersiowej,wymamrotała „dziękuję” w moje ciało i wyszła.
Westchnąłem rozmarzony i obróciłem się za siebie,gdzie stał Liam kręcąc głową.
-Musisz się wyszaleć?
-Tak!-podskoczyłem ze szczęścia i zacząłem biegać po Sali krzycząc „ziemniaki!”,jak to ja zwykle robię,kiedy jestem zadowolony.No i biegałem tak kilka minut,aż przerwał mi brunet.
-Niall,rozumiem,że jesteś szczęśliwy i w ogóle,ale próba zaczęła się piętnaście minut temu.-powiedział otwierając przede mną drzwi.Uśmiechnąłem się łapiąc oddech i posłusznie opuściłem salę razem z Liamem,który wciąż śmiał się ze mnie oraz mojego sposobu wyładowywania energii. Nawet przestałem się przejmować tym,że za dwa miesiące będę musiał skonfrontować się z przerażającą rodziną ukochanej dziewczyny…Dobra,nie przestałem.Ale czego się nie robi z miłości,prawda?
********************
W ciszy przekręciłem zamek w drzwiach i wszedłem do domu.Rozejrzałem się powoli dookoła i gdy dostrzegłem,że nikogo nie było w salonie,a światła były pogaszone,zamknąłem za sobą.
Gdy moje buty były już na miejscu,kurtka spoczywała na wieszaku a plecak podpierał ścianę kanapy,ruszyłem leniwie na piętro.W tym momencie miałem ochotę jedynie paść na łóżko i zasnąć na długi sen,dawno nie byłem tak zmęczony.
Wędrując wzdłuż korytarza,doszła mnie cicha muzyka z pokoju Pam.Zbliżyłem się do drzwi nasłuchując.
-If you had your gun,would you shut at the sky?-delikatny kobiecy głos zgrywał się z ciekawą melodią.Chyba znam tą piosenkę.
Położyłem dłoń na klamce,choć drzwi były otwarte.Delikatnie je uchyliłem z głuchym skrzypnięciem i powoli oparłem ramię o framugę.
W pokoju panował półmrok,jedynie lampka nocna nadawała ciepłego nastroju.Odtwarzacz muzyki przygrywał cicho tak,że niemalże nie było go słychać.Podniosłem wzrok i przed sobą zobaczyłem ją.Zamyśloną,wpatrującą się w zeszyt i przygryzającą ołówek.Co jakiś czas rysowała jakieś niezrozumiałe wzory,po czym wyrywała kartkę,gniotła ją i rzucała niecelnie w stronę śmietnika.
-This is your life,can you feel it,can you feel it…-zaczęła ponownie śpiewać tym swoim delikatnym i miękkim głosem.Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc,jak doskonale wymawia każdą literę,niemalże całkowicie wyzbywając się z brytyjskiego akcentu.Jej talent wokalny był naszą małą tajemnicą,której z przyjemnością słuchałem gdy tylko była okazja.
Piosenka w końcu dobiegła końca,a ja stałem w ciszy zatracony w jej uroku.Co z tego,że była w za dużej bluzie i wyciągniętych dresach z dziurą na kolanie,właśnie tak wygląda najlepiej.Można powiedzieć,że to jej domowy strój.
Obojętnie podniosła wzrok przed siebie i gdy mnie zobaczyła,odruchowo zmieszała się zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Fajna piosenka.-powiedziałem cicho wchodząc w głąb pokoju.
-To Bastille.-Pam uśmiechnęła się do mnie spod ukosa i leniwie zeszła z parapetu dzierżąc w ręce zeszyt.-Kojarzysz?
-Jasne,nawet widziałem raz na żywo.
Podeszła do łózka i usiadła na jego brzegu.
-Pisałaś coś?-usadowiłem się obok niej i delikatnie zabrałem zeszyt z jej ręki.
-Starałam się,ale jakoś słabo mi idzie.-ponownie się zmieszała,przysunęła bliżej mnie i podciągnęła kolana pod brodę.
Przejrzałem zawartość kilku kartek starając się odczytać jej dziwaczne bazgroły.Najzabawniejsze było to,że wszystkie,które udało mi się odczytać,były całkiem dobrymi tekstami.
-Niby coś napisałam,ale nie umiem złożyć tego w jedną całość…-podrapała się nerwowo po szyi zaciągając rękaw bluzy na nadgarstek.
Zamknąłem zeszyt i położyłem go obok siebie.
-Też tak czasami mam.Próbuję wymyślić jakiś wspólny temat,ale nie mam pomysłów.-powiedziałem zachęcającym tonem by wywołać u niej uśmiech.
-Miłość jest najlepszym tematem.-odrzekła cicho spoglądając na mnie niepewnie.
Patrzyłem wciąż w jej zielone oczy żywo analizując to,co przed chwilą usłyszałem.Ona coś próbuje mi przekazać?Albo po prostu to powiedziała…Niall,ty idioto!Za każdym razem,gdy Pam mówi o miłości ty od razu masz swoje idiotyczne teorie!A…może tym razem powinienem się ich posłuchać?
Znów spuściła wzrok obserwując swoje dłonie.Nie wiem,czemu,ale coś pchnęło mnie do podniesienia delikatnie jej brody.Jednym palcem przejechałem po jej policzku,powoli się przysuwając.Nie myślałem teraz o odrzuceniu,tylko o tym,by nie zepsuć tego pięknego momentu,żeby w końcu ją pocałować i powiedzieć,że ją kocham.W końcu mogłem to zrobić!
Pam patrzyła na moje usta pozwalając,bym delikatnie przysuwał ja do siebie coraz bliżej i bliżej,aż nasze twarze dzieliła odległość kilku
centymetrów.Kompletnie zaschło mi w gardle,serce przyśpieszyło dwukrotnie,oddech stał się płytki i nierówny.W myślach wciąż powtarzałem:”Spokojnie,Niall,nie za szybko,nie wystrasz jej”.
Gdy poczułem jej oddech na swoim policzku,przeszły mnie ciarki.Tak długo na to czekałem!Jeszcze chwila,jeszcze moment…Oboje przymknęliśmy oczy,napawając się tą cudowną chwilą.
Sekundy dzieliły mnie od muśnięcia moimi ustami jej warg,byłem tak blisko pocałunku…Gdy nagle coś głośno trzasnęło na dole.
-Hej!Jest ktoś w domu?-usłyszeliśmy głos Zayna.
Wciągnąłem głęboko powietrze.Minuta w ciszy,czy proszę o tak wiele?!
Natychmiast odsunęła się ode mnie i wstała z łóżka.
-Pam,zaczekaj!-próbowałem jakoś ją zatrzymać,ale nie pozwoliła mi złapać się za rękę i wybiegła z pokoju.
Zayn,zabiję cię.Nie dziś,nie jutro.ale na pewno kiedyś…
*Pam*
Gdy tylko zniknęłam z pokoju zbiegłam po schodach znajdując się w salonie.Wesoła twarz Zayna powitała mnie w progu.Wyminęłam go unikając kontaktu wzrokowego zakładając na siebie byle jaką kurtkę i pierwsze buty które wpadły mi w ręce.
-Gdzie idziesz?-zapytał zdziwiony kiedy chwyciłam telefon,wcisnęłam go do kieszeni i otworzyłam drzwi.
-Muszę…spotkać się z Victorią.-wymamrotałam wciąż omamiona tym,co przed chwilą się stało.Niall prawie mnie pocałował,czemu mu na to nie pozwoliłam?!To jest to,czego chcę od dawna,a tchórzę przy każdej możliwej okazji!Jestem okropna…
Wyszłam z domu nie zważając na to,co wołał do mnie Zayn i na to,że głośno trzasnęłam drzwiami,po prostu ruszyłam truchtem w stronę przystanku autobusowego.Musze komuś o tym wszystkim powiedzieć,bo zaraz wybuchnę!
Kiedy ze głośnika komórki padło niewyraźne „Halo?”,nie bardzo wiedziałam,co powiedzieć.Przecież nie każę Vic spotkać się ze mną bez powodu,a nie chcę opowiadać jej o prawie-pocałunku przez telefon.
-Victoria,musimy się spotkać,teraz…-mój głos zaczął niekontrolowanie drżeć.Co się ze mną dzieje?!
-Ale po co?Jestem w pubie!-dziewczyna próbowała przekrzyczeć gwizdy i muzykę dudniącą tak głośno,jakby stała bezpośrednio obok głośnika.
-Bo…-zachwiałam się przed odpowiedzią.-…po prostu to bardzo ważne.Wracaj do domu,już tam jadę.
-Mam nadzieję,że to ważne.-westchnęła zrezygnowana i się rozłączyła.
W ostatniej chwili wskoczyłam do odpowiedniego autobusu ledwo mieszcząc się między ludźmi wracającymi właśnie z pracy.No tak,godziny szczytu…To chyba nie był dobry pomysł z tym środkiem komunikacji.
Przystanek dalej przysiadł się gruby facet z nadmierną potliwością który nie mógł złapać się ręką gdziekolwiek indziej,tylko tuż nad moją głową,przez co miałam spotkanie trzeciego stopnia z jego śmierdzącą pachą(było gorzej niż szatnia rugbistów w wieku dojrzewania po kilku godzinnym treningu).Wszyscy w autobusie zaczęli kręcić nosami i grymasić na zapach,który rozniósł się wszędzie.Najzabawniejsza okazała się starsza pani stojąca obok z litościwym spojrzeniem skierowanym na mnie.
Dobra,poddaję się.Dwie przecznice przed celem wyskoczyłam z autobusu od razu biorąc kilka wdechów czystego powietrza.Już wolę przejść trzy przecznice niż dalej truć się tymi okropnymi oparami…
Ruszyłam marszem w stronę kamienicy gdzie mieściło się mieszkanie Vic.Po kilku metrach zaczęłam biec z nadzieją,że ona już tam jest i czeka,aż się pojawię,skrzyczy mnie za to,że musiała wyjść z pubu ale cierpliwie wysłucha tego,co mam do powiedzenia.Ta myśl nakręcała mnie jeszcze bardziej i powodowała u mnie nierówny oddech i przyśpieszone bicie serca,jednak nie tak bardzo,jak zaledwie piętnaście minut temu w mojej sypialni…
Nawet nie zauważyłam,gdy znalazłam się pod drzwiami znanego mi budynku.Wpadłam do środka przez szklane drzwi i niecierpliwie nacisnęłam przycisk wywołujący windę.
-Szybciej…-powiedziałam sama do siebie przestępując z nogi na nogę.W końcu metalowa ścianka obsunęła się w bok i wpuściła mnie do środka.
Kręciłam się w kółko stojąc w kwadratowym pomieszczeniu leniwie wiozącym mnie na dziesiąte piętro.Dlaczego to się tak dłuży?!
W końcu winda zostawiła mnie na moim przystanku.Dysząc ze zmęczenia i euforii która mnie ogarnęła,gorączkowo szukałam mieszkania Vic.Dawno tu nie byłam.Nie miałam po co,skoro ona wciąż u nas przesiaduje.
-Zajebiście.-przeklęłam czując opór po dwukrotnym naciśnięciu klamki.Czyli jeszcze jej nie ma.Oparłam plecy o drzwi i zsunęłam się na wycieraczkę.Co ja mam teraz robić?
*Victoria*
Ruszyłam przez korytarz w stronę swojego mieszkania wciąż zastanawiając się,o co chodzi Pam.Jeśli to znowu jakiś idiotyzm,tak jak ostatnio,to ją zabiję!(tydzień temu godzinę opowiadała mi o tym,jak Niall powiedział,że podobają mu się zielonookie dziewczyny...eh.)
Westchnęłam z dezaprobatą widząc moją przyjaciółkę siedzącą na wycieraczce pod drzwiami mieszkania.
-Hej.-podniosła głowę znad telefonu i powiedziała to tak obojętnie,jakbyśmy spotkały się na ulicy.
-Hej?Lepiej się tłumacz,bo tak łatwo ci tego nie wybaczę!-powiedziałam groźnie otwierając kluczem zamek i wpuszczając Pam do mieszkania.
Ze spuszczoną głową weszła do środka,zdjęła kurtkę i buty po czym rzuciła je byle gdzie.Przeszła przez długość salonu i padła na kanapę zwijając się w kłębek.To chyba nie jest żaden idiotyzm…
Ostudziłam swoją złość i zdjęłam szpilki dając odpoczynek dla moich nóg.
-O co chodzi?
Jęknęła w sofę nie ruszając się z miejsca.
-Wszystko zepsułam.Znowu!Było ciemno,a ja się przestraszyłam,on był taki przystojny…
-No dobra,od początku.-podniosłam ją do pozycji siedzącej robiąc sobie miejsce obok.-Mów.
Wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie zaaferowanymi oczami.Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć,ale zatrzymała się i znowu jęknęła chowając twarz w dłoniach.
-Matko,po prostu się wysłów.-zabrałam jej ręce i kazałam spojrzeć sobie w oczy.
-Ale ja nie wiem,od czego zacząć!
-Pam!
-No dobra,już dobra.Ja…pocałowałam się z Niallem.Prawie.
Ta wiadomość podziałała na mnie jak uderzenie w twarz.Co?!Ale…Co?!?
Wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia natychmiast zasypując ją setką pytań:
-Ale jak to?Kiedy?Czemu „prawie”?Muszę zadzwonić do Perrie i El!
Pam zaczęła nerwowo owijać sobie wokół palca kosmyk jej brunatnych loków,podczas gdy ja chwyciłam za telefon jak najszybciej wykręcając numer Perrie.
-Co tam?-usłyszałam wesoły głos blondyny.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia!Wsiadaj do auta i przyjedź z Eleanor pod mój dom!Pam twierdzi,że pocałowała się z Niallem!
-Co?!
-Prawie!-poprawiła mnie dziewczyna siedząca obok marszcząc czoło ze złości.
-Zaraz tam będziemy!-Perrie pisnęła mi do słuchawki i się rozłączyła.
Odłożyłam komórkę i wstałam z kanapy.Po chwili ciszy w końcu odezwała się Pam.
-No to…powiedzieć ci?-zapytała cicho miętosząc w ręce fragment jej starej bluzy.
-Nie,musimy poczekać na dziewczyny…-odparłam krążąc po salonie.-Jak ty w ogóle wyglądasz?Podarte dresy,wymięta koszulka…I ty tak wyszłaś na miasto?Czesałaś się dzisiaj?
Spuściła wzrok na ziemię z lekkim uśmiechem.
-Trochę się spieszyłam.
Pokręciłam głową godząc się z tym,że Pam właśnie wybiegła w swoich najgorszych ubraniach na ulicę,przejechała autobusem cztery przystanki i przebiegła trzy przecznice tylko po to,by mi obwieścić,że PRAWIE pocałowała się z Niallem.Z akcentem na „prawie”.Matko,jakie to urocze!
Zaledwie po piętnastu minutach do mieszkania wpadła Perrie i El,nawzajem podpierające się o swoje ramiona.
-Co tak stoicie?Mówcie wszystko!-zawołała blondyna rzucając za siebie buty i usadawiając się na kanapie niebezpiecznie blisko Pam.
Jedynie El spokojnie do mnie podeszła stając w ten sam sposób,co ja,czyli skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła lekko zmieszana to na Perrie,to na Pam.
-Jesteście dokładnie tak samo poinformowane,co ja bo kazałam jej siedzieć cicho do waszego przyjścia.-oznajmiłam przysiadając na małej pufie naprzeciwko kanapy.
*Perrie*
-…Muzyka przygrywała,było tak ciemno,a on patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami…-opowiadała Pam z rozmarzonym wzrokiem wbitym w sufit.Złapała jedną z moich poduszek i mocno uczepiła się jej rękami.-I wtedy podniósł moją brodę,dotknął palcem mojego policzka,tak jakby chciał otrzeć z niego łzę,byliśmy coraz bliżej siebie…No i wtedy wpadł Zayn.
Zakończyła opowieść z niesmakiem na twarzy.
-Jak tylko się z nim zobaczę,tak go stłukę,że popamięta!-zawołała rozwścieczona Perrie.
-Właściwie,to nie jego wina.-odparła Eleanor z zabójczym spokojem na twarzy.Wszystkie spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Biorąc pod uwagę to,że tak panikujesz na myśl o bliższym kontakcie z Niallem,faktem oczywistym jest to,że to twój strach zawinił,nie Zayn.Oczywistość.
-Zaiste!-zawołałam ze śmiechem.Te jej naukowe hipotezy zawsze kojarzą mi się z tym słowem,nie wiem,czemu.Jestem jakaś głupia.
-Racja.Jestem okropna…-jęknęła zmartwiona dziewczyna i schowała głowę w moim ramieniu.
-Proszę cię,tylko nie becz!-powiedziałam z grymasem na twarzy lekko klepiąc ją po plecach.Perrie właśnie miała coś powiedzieć,gdy odezwał się telefon Pam.
Podniosła głowę i spojrzała na mnie z przerażeniem.
-To Niall!-pisnęła ze strachem wpatrując się w ekran drżącej komórki.
-Odbierz!-zawołam,ale ta tylko zerwała się z kanapy i uciekła z salonu.
-Nie ma mnie tu!
Wzniosłam oczy do nieba i wzięłam telefon do ręki.Muszę odebrać,bo ten dzieciak boi się wszystkiego…
-Halo?-powiedziałam udając kompletną obojętność.Ciekawe,co powie.
-Vic,jest gdzieś Pam?Muszę z nią pogadać.-zaczął niepewnie.
Spojrzałam w kierunku brunetki,która stała za ścianą patrząc na mnie z nadzieją.
-Właściwie,to jest teraz w łazience.Mam jej coś przekazać?-zapytałam ignorując Perrie wykonując bezgłośne i zupełnie niezrozumiałe gesty w moją stronę.Co do cholery znaczy drapanie się po szyi i robienie idiotycznej miny?!
Niall westchnął zastanawiając się nad tym,co ma powiedzieć.
-Po prostu powiedz jej,że mi głupio i chciałbym,żeby to nigdy się nie wydarzyło.To wszystko.
Uśmiechnęłam się i zakryłam usta dłonią.Jaki on jest uroczy!
-W porządku.Do zobaczenia!
-Cześć.-szybko się rozłączył.
-O mój boże!Powiedział,że mu głupio i chciałby,żeby to nigdy się nie wydarzyło,tak mu na niej zależy!-wykrzyczałam skacząc ze szczęścia po sofie.
-Naprawdę tak powiedział?-Pam powoli podeszła do kanapy przygryzając fragment swojej bluzy.
-Co za uroczy chłopak!-Perrie podeszła do brunetki i mocno ją przytuliła.-Aż zazdroszczę ci,że akurat w tobie się zakochał!
-Wcale się we mnie nie zakochał…-odparła daremnie próbując ukryć rumieniec na twarzy.
-A ty El?Co o tym myślisz?-zwróciłam się do dziewczyny siedzącej dotąd spokojnie obok.Podniosła wzrok najpierw na mnie,a następnie na obejmujące się dziewczyny(właściwie,to Perrie obejmowała Pam,a ta patrzyła na nią jak na wariatkę).
-Myślę,że tak.
-Ale w jakim sensie?
-Tak,jest w niej totalnie zakochany i to co przed chwilą powiedział świadczy o tym,że przyjaźń z Pam jest dla niego ważna,bo stanowi cienką granicę między miłością a zwykłą znajomością,dlatego postanowił naprawić swój błąd poprzez zwykłą konwersację.
-Czyli…?-zapytałam patrząc na nią ze zdziwieniem.Przewróciła oczami i uprościła swoja wypowiedź do poziomu totalnego idioty,którym zresztą jestem.
-Kocha ją.Ja tu próbuję ćwiczyć naukowe wypowiedzi,a wy za nic mnie nie doceniacie!
-Ja cię doceniam!-zawołała Pam siadając jej na kolanach,po czym splotła ręce za jej szyją i oparła głowę o ramię El.
-Ty doceniasz wszystkich.-dziewczyna nie wyglądała na zbyt uradowaną obecnością Pam na jej kolanach.
-Bo ja kocham cały świat!
-Z wyjątkiem toalet na stacjach benzynowych,ja ich nienawidzę.-dodałam krzyżując ręce na piersiach.
-Racja,ich nie lubię.-powiedziała po czym wybuchła śmiechem.
-Ale wy jesteście głupie.-powiedziała Perrie z udawaną powagą.Zarzuciła włosami na lewo,oglądając swoje paznokcie.
-Racja.słuchajmy Perrie,ona jest naszym wzorem jeśli chodzi o inteligencję!-słowa Pam brzmiały cholernie sarkastycznie,aż nie można było się nie zaśmiać.-Chcecie ze mną pojechać do domu?
*Liam*
-Dawaj,Michael!Jeszcze jedna!-krzyczał Luke do farbowanego blondyna który właśnie wpychał sobie pianki do ust.Z trudem upychał je gdziekolwiek tylko mógł,śmiejąc się i krztusząc równocześnie,a ten obok żywo mu dopingował.
W końcu nie wytrzymał i wypluł wszystko na podłogę,oczywiście nie przestając rechotać.No dobra,to akurat było trochę zabawne...
-Słabiak!Pomieściłeś zaledwie siedem!-zawołał Luke robiąc obrzydzoną minę na widok dziwaczno-kolorowej papki,która zrobiła się z tego,co przed chwilą chłopak miał w ustach.Ohydne i śmieszne równocześnie…
-Dobra,teraz ja!-Calum wyrwał Lukowi torebkę nienormalnie wielkich rozmiarów z ręki i zaczął zajadać masowo pianki.
-I tak żaden z was nie pobije Harrego.-wtrącił się Niall który nagrywał tych idiotów telefonem od kilku minut.
-Tak?A ile on zjadł?-zapytał Michael wycierając usta rękawem czarnej bluzki.
Na twarzy Nialla pojawił się tryumfalny uśmiech.
-Osiemnaście.
Na te słowa wszyscy zaprzestali czegokolwiek co robi w międzyczasie i patrzyli z podziwem to na Harrego,to na blondyna.
-Co?Widziałeś to?-Luke usiadł na pufie przed nim nie przestając jeść tych ohydnych pianek.
-Raz na wywiadzie poprosili nas,żebyśmy spróbowali.No i on wygrał,choć jest uczulony na laktozę…-Niall mówił to z taką tajemniczością i równoczesnym uśmiechem na twarzy,że nie mogłem powstrzymać się przed śmiechem.Harry „mistrz jedzenia pianek”.Dobre!
Calum,Luke,Ashton i Michael zrobili pełne podziwu „Uuu” równocześnie i niczym szlachetnie urodzeni kulturalnie przyklasnęli ich nowemu mentorowi od jedzenia pianek(miotam dziś sucharami jak szalony).
-Czy wy właśnie podniecacie się jakimiś głupimi rekordami w jedzeniu ohydnych wyrobów składających się w dziewięć dziesięciu procentach z cukru?-powiedziałem zdegustowany na widok mokrej plamy na podłodze po „pawiu” Michaela.Fuj.
-Liam,a czy ty kiedyś tego próbowałeś?-zapytał mnie Ash z zabawną miną.
-Nie,bo ja mam mózg.-odparłem kpiąco wykonując efektowny unik przed paczką pianek którą rzucił we mnie Cal.-Wypchajcie się!
Niall właśnie oglądał swój filmik razem z Lukiem,gdy do dużej sali weszła Pam nie odrywając oczu od komórki.
-Hej!-powiedziałem do brunetki która przeszła obojętnie obok mnie.Jedynie machnęła lekko ręką mrucząc pod nosem „hej” i zatrzymała się dopiero przed kanapą zajmowaną do połowy przez Harrego.Obróciła się (wciąż pisząc na komórce),usiadła na wolnym mie
jscu (wciąż pisząc na komórce) po czym wciągnęła głęboko powietrze wydymając policzki (wciąż pisząc na komórce).Oparła głowę o ramię bruneta i oplotła się wokół niego ramionami.
-Przytulę się do ciebie,dobrze?-powiedziała chrypliwym głosem.
-I tak już nie mam wyboru…-odparł patrząc na nią niewzruszony i wrócił do rozmowy z Johnem na temat naszego ostatniego koncertu.Po chwili telefon Harrego zadzwonił,chłopak odsunął od siebie Pam,wstał z kanapy i opuścił salę.
-Czuje się samotna!-jęknęła żałośnie rozglądając się po osobach znajdujących się w pomieszczeniu.
-A co się stało?-zapytałem odwracając się w jej stronę razem z Niallem.
Schowała twarz w dłoniach i położyła się na kanapie.
-Mój brat wydaje wesele i dostałam na nie zaproszenie,a ja nie mogę iść!Nie chcę…
Blondyn podszedł bliżej i przykucnął obok niej.
-Do Irlandii?-zapytał patrząc w jej zmartwione oczy.
Przytaknęła pociągając nosem i przysunęła się do niego tak,że prawie stykali się twarzami.
-Pojechać z tobą?-głos Nialla był tak cichy,że ledwo usłyszałem jego słowa.
Rodzice Pam mieli starszego od niej brata.Był zawsze idealny i posłuszny,tak więc młodsza siostra również powinna taka być.Studia prawnicze,poważna dziewczyna a następnie żona i takie tam.A ona pragnęła muzyki.Potajemnie spotykała się z Niallem,a gdy okazało się,że wyjeżdża,poprosił ją,by pojechała razem z nim.Za długimi namowami w końcu się zgodziła,choć chciała wyrwać się z domu,ale nie miała racjonalnej wymówki.Parę telefonów do odpowiednich osób w Londynie i rodzice wciąż myślą,że Pam jest na studiach medycznych…a przynajmniej tak słyszałem.
-A tak w ogóle,to kto to jest?-Michael podszedł do mnie krzyżując ręce na piersiach i razem ze mną obserwował całą sytuację z odległości pięciu metrów.
-Taka nasza przyjaciółka,mieszka z nami od dwóch lat…-powiedziałem w skupieniu marszcząc brwi.O czym oni tam szepczą?
-To w niej kocha się Niall?-zniżył znacząco głos,by blondyn przypadkiem go nie usłyszał,a tym bardziej Pam.
-Mhm.
-Matko,niezła jest!-Calum wepchnął się między nas z uznaniem obserwując każdy ruch brunetki.
-Ale wiesz,że nie wolno ci jej podrywać?-zapytałem.
Ten tylko zaśmiał się i powtórzył „Niezła jest!” i zaśmiał się pewnie.Chyba nie myśli,że uda mu się poderwać Pam.Tą Pam,która kocha się w Niallu.Tą Pam,która kiedyś przywaliła chamskiemu facetowi tak mocno w twarz,że wypadł mu jeden ząb.Nie,na pewno nie tą Pam.Nie radziłbym.
Próbowałem wytłumaczyć mu możliwe zagrożenie złamania którejś kończyny,ale on mnie nie słuchał,tylko ślinił się na jej widok.
Drzwi sali się otworzyły i do środka wszedł Tom,dźwiękowiec.
-Cal,Luke,chodź na chwilę!Musimy zrobić próbę głosu!-zawołał szatyn w kapeluszu.
Calum przewrócił oczami i ruszył w stronę wyjścia razem z Lukiem.
-Jeszcze tu wrócę!-zawołał i zatrzasnął za sobą metalowe wrota.
W międzyczasie podszedł do nas Ashton opierając się o mnie i Michaela łokciem.
-Ładna jest.-powiedział z lekkim uśmiechem patrząc,jak Niall siada obok Pam i obejmuje ją ramieniem.Dziewczyna oparła o niego głowę i zaczęła pisać coś na telefonie.
-A mi wszystko jedno.-odezwał się Mich i podniósł z podłogi opakowanie pianek.-Założę się,że nie dasz mi rady!
Jego wyzywające spojrzenie tak mnie wkurzyło,że nie mogłem odmówić i wróciliśmy do tego samego zajęcia.Tak,nasze przerwy między próbami są bardzo interesujące.
*Niall*
-To…pomożesz mi?-zapytała Pam okręcając wokół palca fragment mojej bluzy.
Uśmiechnąłem się lekko i przytaknąłem.Już sobie to wyobrażam,jak jej rodzice podchodzą do mnie,mierzą tym przenikliwym wzrokiem…Tak,rodzice Pam są straszni.Zwłaszcza jej mama,i te świdrujące brwi.Tak,brwi.Kiedy jest zdenerwowana,jedna zaczyna jej niekontrolowanie drżeć,a żeby było straszniej,drugą podnosi w dezaprobacie.Przerażające!
Właśnie chciała powiedzieć coś jeszcze,gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec przerwy.Do sali wszedł Paul.
-Ludzie,koniec obijania się!Ruszać tyłki i do roboty!-zawołał donośnym głosem i opuścił pomieszczenie.
Na ślicznej twarzy Pam pojawił się grymas niezadowolenia.Wstała z kanapy i ruszyła do wyjścia,gdy zatrzymałem ja w półkroku.
-Widzimy się w domu,jasne?-zmusiłem ją do spojrzenia mi w oczy łapiąc ją za ramiona i ustawiając na wprost siebie.
Wciągnęła głośno powietrze i lekko przytaknęła.
-I masz się nie martwić,dobra?-uśmiechnąłem się zachęcająco,gdy skrzyżowała ręce na piersiach i odgarnęła lekko włosy.
-Dobra…-kąciki jej ust lekko wygięły się w górę.
-Niall,chodź już!-usłyszałem głos Luka.
-Idę!-zawołałem do chłopaka który właśnie wychodził bocznymi drzwiami po czym ponownie zwróciłem się do Pam-Wszystko będzie w porządku
Nachyliłem się i lekko pocałowałem ją w czoło.Przez krótką chwilę poczułem ten cudowny zapach jej włosów zmieszany z perfumami,z których korzystała od kilku tygodni.
Zamiast odsunąć się ode mnie,przysunęła się bliżej i objęła mnie ramionami.Schowała głowę w klatce piersiowej,wymamrotała „dziękuję” w moje ciało i wyszła.
Westchnąłem rozmarzony i obróciłem się za siebie,gdzie stał Liam kręcąc głową.
-Musisz się wyszaleć?
-Tak!-podskoczyłem ze szczęścia i zacząłem biegać po Sali krzycząc „ziemniaki!”,jak to ja zwykle robię,kiedy jestem zadowolony.No i biegałem tak kilka minut,aż przerwał mi brunet.
-Niall,rozumiem,że jesteś szczęśliwy i w ogóle,ale próba zaczęła się piętnaście minut temu.-powiedział otwierając przede mną drzwi.Uśmiechnąłem się łapiąc oddech i posłusznie opuściłem salę razem z Liamem,który wciąż śmiał się ze mnie oraz mojego sposobu wyładowywania energii. Nawet przestałem się przejmować tym,że za dwa miesiące będę musiał skonfrontować się z przerażającą rodziną ukochanej dziewczyny…Dobra,nie przestałem.Ale czego się nie robi z miłości,prawda?
********************
W ciszy przekręciłem zamek w drzwiach i wszedłem do domu.Rozejrzałem się powoli dookoła i gdy dostrzegłem,że nikogo nie było w salonie,a światła były pogaszone,zamknąłem za sobą.
Gdy moje buty były już na miejscu,kurtka spoczywała na wieszaku a plecak podpierał ścianę kanapy,ruszyłem leniwie na piętro.W tym momencie miałem ochotę jedynie paść na łóżko i zasnąć na długi sen,dawno nie byłem tak zmęczony.
Wędrując wzdłuż korytarza,doszła mnie cicha muzyka z pokoju Pam.Zbliżyłem się do drzwi nasłuchując.
-If you had your gun,would you shut at the sky?-delikatny kobiecy głos zgrywał się z ciekawą melodią.Chyba znam tą piosenkę.
Położyłem dłoń na klamce,choć drzwi były otwarte.Delikatnie je uchyliłem z głuchym skrzypnięciem i powoli oparłem ramię o framugę.
W pokoju panował półmrok,jedynie lampka nocna nadawała ciepłego nastroju.Odtwarzacz muzyki przygrywał cicho tak,że niemalże nie było go słychać.Podniosłem wzrok i przed sobą zobaczyłem ją.Zamyśloną,wpatrującą się w zeszyt i przygryzającą ołówek.Co jakiś czas rysowała jakieś niezrozumiałe wzory,po czym wyrywała kartkę,gniotła ją i rzucała niecelnie w stronę śmietnika.
-This is your life,can you feel it,can you feel it…-zaczęła ponownie śpiewać tym swoim delikatnym i miękkim głosem.Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc,jak doskonale wymawia każdą literę,niemalże całkowicie wyzbywając się z brytyjskiego akcentu.Jej talent wokalny był naszą małą tajemnicą,której z przyjemnością słuchałem gdy tylko była okazja.
Piosenka w końcu dobiegła końca,a ja stałem w ciszy zatracony w jej uroku.Co z tego,że była w za dużej bluzie i wyciągniętych dresach z dziurą na kolanie,właśnie tak wygląda najlepiej.Można powiedzieć,że to jej domowy strój.
Obojętnie podniosła wzrok przed siebie i gdy mnie zobaczyła,odruchowo zmieszała się zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Fajna piosenka.-powiedziałem cicho wchodząc w głąb pokoju.
-To Bastille.-Pam uśmiechnęła się do mnie spod ukosa i leniwie zeszła z parapetu dzierżąc w ręce zeszyt.-Kojarzysz?
-Jasne,nawet widziałem raz na żywo.
Podeszła do łózka i usiadła na jego brzegu.
-Pisałaś coś?-usadowiłem się obok niej i delikatnie zabrałem zeszyt z jej ręki.
-Starałam się,ale jakoś słabo mi idzie.-ponownie się zmieszała,przysunęła bliżej mnie i podciągnęła kolana pod brodę.
Przejrzałem zawartość kilku kartek starając się odczytać jej dziwaczne bazgroły.Najzabawniejsze było to,że wszystkie,które udało mi się odczytać,były całkiem dobrymi tekstami.
-Niby coś napisałam,ale nie umiem złożyć tego w jedną całość…-podrapała się nerwowo po szyi zaciągając rękaw bluzy na nadgarstek.
Zamknąłem zeszyt i położyłem go obok siebie.
-Też tak czasami mam.Próbuję wymyślić jakiś wspólny temat,ale nie mam pomysłów.-powiedziałem zachęcającym tonem by wywołać u niej uśmiech.
-Miłość jest najlepszym tematem.-odrzekła cicho spoglądając na mnie niepewnie.
Patrzyłem wciąż w jej zielone oczy żywo analizując to,co przed chwilą usłyszałem.Ona coś próbuje mi przekazać?Albo po prostu to powiedziała…Niall,ty idioto!Za każdym razem,gdy Pam mówi o miłości ty od razu masz swoje idiotyczne teorie!A…może tym razem powinienem się ich posłuchać?
Znów spuściła wzrok obserwując swoje dłonie.Nie wiem,czemu,ale coś pchnęło mnie do podniesienia delikatnie jej brody.Jednym palcem przejechałem po jej policzku,powoli się przysuwając.Nie myślałem teraz o odrzuceniu,tylko o tym,by nie zepsuć tego pięknego momentu,żeby w końcu ją pocałować i powiedzieć,że ją kocham.W końcu mogłem to zrobić!
Pam patrzyła na moje usta pozwalając,bym delikatnie przysuwał ja do siebie coraz bliżej i bliżej,aż nasze twarze dzieliła odległość kilku
centymetrów.Kompletnie zaschło mi w gardle,serce przyśpieszyło dwukrotnie,oddech stał się płytki i nierówny.W myślach wciąż powtarzałem:”Spokojnie,Niall,nie za szybko,nie wystrasz jej”.
Gdy poczułem jej oddech na swoim policzku,przeszły mnie ciarki.Tak długo na to czekałem!Jeszcze chwila,jeszcze moment…Oboje przymknęliśmy oczy,napawając się tą cudowną chwilą.
Sekundy dzieliły mnie od muśnięcia moimi ustami jej warg,byłem tak blisko pocałunku…Gdy nagle coś głośno trzasnęło na dole.
-Hej!Jest ktoś w domu?-usłyszeliśmy głos Zayna.
Wciągnąłem głęboko powietrze.Minuta w ciszy,czy proszę o tak wiele?!
Natychmiast odsunęła się ode mnie i wstała z łóżka.
-Pam,zaczekaj!-próbowałem jakoś ją zatrzymać,ale nie pozwoliła mi złapać się za rękę i wybiegła z pokoju.
Zayn,zabiję cię.Nie dziś,nie jutro.ale na pewno kiedyś…
*Pam*
Gdy tylko zniknęłam z pokoju zbiegłam po schodach znajdując się w salonie.Wesoła twarz Zayna powitała mnie w progu.Wyminęłam go unikając kontaktu wzrokowego zakładając na siebie byle jaką kurtkę i pierwsze buty które wpadły mi w ręce.
-Gdzie idziesz?-zapytał zdziwiony kiedy chwyciłam telefon,wcisnęłam go do kieszeni i otworzyłam drzwi.
-Muszę…spotkać się z Victorią.-wymamrotałam wciąż omamiona tym,co przed chwilą się stało.Niall prawie mnie pocałował,czemu mu na to nie pozwoliłam?!To jest to,czego chcę od dawna,a tchórzę przy każdej możliwej okazji!Jestem okropna…
Wyszłam z domu nie zważając na to,co wołał do mnie Zayn i na to,że głośno trzasnęłam drzwiami,po prostu ruszyłam truchtem w stronę przystanku autobusowego.Musze komuś o tym wszystkim powiedzieć,bo zaraz wybuchnę!
Kiedy ze głośnika komórki padło niewyraźne „Halo?”,nie bardzo wiedziałam,co powiedzieć.Przecież nie każę Vic spotkać się ze mną bez powodu,a nie chcę opowiadać jej o prawie-pocałunku przez telefon.
-Victoria,musimy się spotkać,teraz…-mój głos zaczął niekontrolowanie drżeć.Co się ze mną dzieje?!
-Ale po co?Jestem w pubie!-dziewczyna próbowała przekrzyczeć gwizdy i muzykę dudniącą tak głośno,jakby stała bezpośrednio obok głośnika.
-Bo…-zachwiałam się przed odpowiedzią.-…po prostu to bardzo ważne.Wracaj do domu,już tam jadę.
-Mam nadzieję,że to ważne.-westchnęła zrezygnowana i się rozłączyła.
W ostatniej chwili wskoczyłam do odpowiedniego autobusu ledwo mieszcząc się między ludźmi wracającymi właśnie z pracy.No tak,godziny szczytu…To chyba nie był dobry pomysł z tym środkiem komunikacji.
Przystanek dalej przysiadł się gruby facet z nadmierną potliwością który nie mógł złapać się ręką gdziekolwiek indziej,tylko tuż nad moją głową,przez co miałam spotkanie trzeciego stopnia z jego śmierdzącą pachą(było gorzej niż szatnia rugbistów w wieku dojrzewania po kilku godzinnym treningu).Wszyscy w autobusie zaczęli kręcić nosami i grymasić na zapach,który rozniósł się wszędzie.Najzabawniejsza okazała się starsza pani stojąca obok z litościwym spojrzeniem skierowanym na mnie.
Dobra,poddaję się.Dwie przecznice przed celem wyskoczyłam z autobusu od razu biorąc kilka wdechów czystego powietrza.Już wolę przejść trzy przecznice niż dalej truć się tymi okropnymi oparami…
Ruszyłam marszem w stronę kamienicy gdzie mieściło się mieszkanie Vic.Po kilku metrach zaczęłam biec z nadzieją,że ona już tam jest i czeka,aż się pojawię,skrzyczy mnie za to,że musiała wyjść z pubu ale cierpliwie wysłucha tego,co mam do powiedzenia.Ta myśl nakręcała mnie jeszcze bardziej i powodowała u mnie nierówny oddech i przyśpieszone bicie serca,jednak nie tak bardzo,jak zaledwie piętnaście minut temu w mojej sypialni…
Nawet nie zauważyłam,gdy znalazłam się pod drzwiami znanego mi budynku.Wpadłam do środka przez szklane drzwi i niecierpliwie nacisnęłam przycisk wywołujący windę.
-Szybciej…-powiedziałam sama do siebie przestępując z nogi na nogę.W końcu metalowa ścianka obsunęła się w bok i wpuściła mnie do środka.
Kręciłam się w kółko stojąc w kwadratowym pomieszczeniu leniwie wiozącym mnie na dziesiąte piętro.Dlaczego to się tak dłuży?!
W końcu winda zostawiła mnie na moim przystanku.Dysząc ze zmęczenia i euforii która mnie ogarnęła,gorączkowo szukałam mieszkania Vic.Dawno tu nie byłam.Nie miałam po co,skoro ona wciąż u nas przesiaduje.
-Zajebiście.-przeklęłam czując opór po dwukrotnym naciśnięciu klamki.Czyli jeszcze jej nie ma.Oparłam plecy o drzwi i zsunęłam się na wycieraczkę.Co ja mam teraz robić?
*Victoria*
Ruszyłam przez korytarz w stronę swojego mieszkania wciąż zastanawiając się,o co chodzi Pam.Jeśli to znowu jakiś idiotyzm,tak jak ostatnio,to ją zabiję!(tydzień temu godzinę opowiadała mi o tym,jak Niall powiedział,że podobają mu się zielonookie dziewczyny...eh.)
Westchnęłam z dezaprobatą widząc moją przyjaciółkę siedzącą na wycieraczce pod drzwiami mieszkania.
-Hej.-podniosła głowę znad telefonu i powiedziała to tak obojętnie,jakbyśmy spotkały się na ulicy.
-Hej?Lepiej się tłumacz,bo tak łatwo ci tego nie wybaczę!-powiedziałam groźnie otwierając kluczem zamek i wpuszczając Pam do mieszkania.
Ze spuszczoną głową weszła do środka,zdjęła kurtkę i buty po czym rzuciła je byle gdzie.Przeszła przez długość salonu i padła na kanapę zwijając się w kłębek.To chyba nie jest żaden idiotyzm…
Ostudziłam swoją złość i zdjęłam szpilki dając odpoczynek dla moich nóg.
-O co chodzi?
Jęknęła w sofę nie ruszając się z miejsca.
-Wszystko zepsułam.Znowu!Było ciemno,a ja się przestraszyłam,on był taki przystojny…
-No dobra,od początku.-podniosłam ją do pozycji siedzącej robiąc sobie miejsce obok.-Mów.
Wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie zaaferowanymi oczami.Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć,ale zatrzymała się i znowu jęknęła chowając twarz w dłoniach.
-Matko,po prostu się wysłów.-zabrałam jej ręce i kazałam spojrzeć sobie w oczy.
-Ale ja nie wiem,od czego zacząć!
-Pam!
-No dobra,już dobra.Ja…pocałowałam się z Niallem.Prawie.
Ta wiadomość podziałała na mnie jak uderzenie w twarz.Co?!Ale…Co?!?
Wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia natychmiast zasypując ją setką pytań:
-Ale jak to?Kiedy?Czemu „prawie”?Muszę zadzwonić do Perrie i El!
Pam zaczęła nerwowo owijać sobie wokół palca kosmyk jej brunatnych loków,podczas gdy ja chwyciłam za telefon jak najszybciej wykręcając numer Perrie.
-Co tam?-usłyszałam wesoły głos blondyny.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia!Wsiadaj do auta i przyjedź z Eleanor pod mój dom!Pam twierdzi,że pocałowała się z Niallem!
-Co?!
-Prawie!-poprawiła mnie dziewczyna siedząca obok marszcząc czoło ze złości.
-Zaraz tam będziemy!-Perrie pisnęła mi do słuchawki i się rozłączyła.
Odłożyłam komórkę i wstałam z kanapy.Po chwili ciszy w końcu odezwała się Pam.
-No to…powiedzieć ci?-zapytała cicho miętosząc w ręce fragment jej starej bluzy.
-Nie,musimy poczekać na dziewczyny…-odparłam krążąc po salonie.-Jak ty w ogóle wyglądasz?Podarte dresy,wymięta koszulka…I ty tak wyszłaś na miasto?Czesałaś się dzisiaj?
Spuściła wzrok na ziemię z lekkim uśmiechem.
-Trochę się spieszyłam.
Pokręciłam głową godząc się z tym,że Pam właśnie wybiegła w swoich najgorszych ubraniach na ulicę,przejechała autobusem cztery przystanki i przebiegła trzy przecznice tylko po to,by mi obwieścić,że PRAWIE pocałowała się z Niallem.Z akcentem na „prawie”.Matko,jakie to urocze!
Zaledwie po piętnastu minutach do mieszkania wpadła Perrie i El,nawzajem podpierające się o swoje ramiona.
-Co tak stoicie?Mówcie wszystko!-zawołała blondyna rzucając za siebie buty i usadawiając się na kanapie niebezpiecznie blisko Pam.
Jedynie El spokojnie do mnie podeszła stając w ten sam sposób,co ja,czyli skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła lekko zmieszana to na Perrie,to na Pam.
-Jesteście dokładnie tak samo poinformowane,co ja bo kazałam jej siedzieć cicho do waszego przyjścia.-oznajmiłam przysiadając na małej pufie naprzeciwko kanapy.
*Perrie*
-…Muzyka przygrywała,było tak ciemno,a on patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami…-opowiadała Pam z rozmarzonym wzrokiem wbitym w sufit.Złapała jedną z moich poduszek i mocno uczepiła się jej rękami.-I wtedy podniósł moją brodę,dotknął palcem mojego policzka,tak jakby chciał otrzeć z niego łzę,byliśmy coraz bliżej siebie…No i wtedy wpadł Zayn.
Zakończyła opowieść z niesmakiem na twarzy.
-Jak tylko się z nim zobaczę,tak go stłukę,że popamięta!-zawołała rozwścieczona Perrie.
-Właściwie,to nie jego wina.-odparła Eleanor z zabójczym spokojem na twarzy.Wszystkie spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Biorąc pod uwagę to,że tak panikujesz na myśl o bliższym kontakcie z Niallem,faktem oczywistym jest to,że to twój strach zawinił,nie Zayn.Oczywistość.
-Zaiste!-zawołałam ze śmiechem.Te jej naukowe hipotezy zawsze kojarzą mi się z tym słowem,nie wiem,czemu.Jestem jakaś głupia.
-Racja.Jestem okropna…-jęknęła zmartwiona dziewczyna i schowała głowę w moim ramieniu.
-Proszę cię,tylko nie becz!-powiedziałam z grymasem na twarzy lekko klepiąc ją po plecach.Perrie właśnie miała coś powiedzieć,gdy odezwał się telefon Pam.
Podniosła głowę i spojrzała na mnie z przerażeniem.
-To Niall!-pisnęła ze strachem wpatrując się w ekran drżącej komórki.
-Odbierz!-zawołam,ale ta tylko zerwała się z kanapy i uciekła z salonu.
-Nie ma mnie tu!
Wzniosłam oczy do nieba i wzięłam telefon do ręki.Muszę odebrać,bo ten dzieciak boi się wszystkiego…
-Halo?-powiedziałam udając kompletną obojętność.Ciekawe,co powie.
-Vic,jest gdzieś Pam?Muszę z nią pogadać.-zaczął niepewnie.
Spojrzałam w kierunku brunetki,która stała za ścianą patrząc na mnie z nadzieją.
-Właściwie,to jest teraz w łazience.Mam jej coś przekazać?-zapytałam ignorując Perrie wykonując bezgłośne i zupełnie niezrozumiałe gesty w moją stronę.Co do cholery znaczy drapanie się po szyi i robienie idiotycznej miny?!
Niall westchnął zastanawiając się nad tym,co ma powiedzieć.
-Po prostu powiedz jej,że mi głupio i chciałbym,żeby to nigdy się nie wydarzyło.To wszystko.
Uśmiechnęłam się i zakryłam usta dłonią.Jaki on jest uroczy!
-W porządku.Do zobaczenia!
-Cześć.-szybko się rozłączył.
-O mój boże!Powiedział,że mu głupio i chciałby,żeby to nigdy się nie wydarzyło,tak mu na niej zależy!-wykrzyczałam skacząc ze szczęścia po sofie.
-Naprawdę tak powiedział?-Pam powoli podeszła do kanapy przygryzając fragment swojej bluzy.
-Co za uroczy chłopak!-Perrie podeszła do brunetki i mocno ją przytuliła.-Aż zazdroszczę ci,że akurat w tobie się zakochał!
-Wcale się we mnie nie zakochał…-odparła daremnie próbując ukryć rumieniec na twarzy.
-A ty El?Co o tym myślisz?-zwróciłam się do dziewczyny siedzącej dotąd spokojnie obok.Podniosła wzrok najpierw na mnie,a następnie na obejmujące się dziewczyny(właściwie,to Perrie obejmowała Pam,a ta patrzyła na nią jak na wariatkę).
-Myślę,że tak.
-Ale w jakim sensie?
-Tak,jest w niej totalnie zakochany i to co przed chwilą powiedział świadczy o tym,że przyjaźń z Pam jest dla niego ważna,bo stanowi cienką granicę między miłością a zwykłą znajomością,dlatego postanowił naprawić swój błąd poprzez zwykłą konwersację.
-Czyli…?-zapytałam patrząc na nią ze zdziwieniem.Przewróciła oczami i uprościła swoja wypowiedź do poziomu totalnego idioty,którym zresztą jestem.
-Kocha ją.Ja tu próbuję ćwiczyć naukowe wypowiedzi,a wy za nic mnie nie doceniacie!
-Ja cię doceniam!-zawołała Pam siadając jej na kolanach,po czym splotła ręce za jej szyją i oparła głowę o ramię El.
-Ty doceniasz wszystkich.-dziewczyna nie wyglądała na zbyt uradowaną obecnością Pam na jej kolanach.
-Bo ja kocham cały świat!
-Z wyjątkiem toalet na stacjach benzynowych,ja ich nienawidzę.-dodałam krzyżując ręce na piersiach.
-Racja,ich nie lubię.-powiedziała po czym wybuchła śmiechem.
-Ale wy jesteście głupie.-powiedziała Perrie z udawaną powagą.Zarzuciła włosami na lewo,oglądając swoje paznokcie.
-Racja.słuchajmy Perrie,ona jest naszym wzorem jeśli chodzi o inteligencję!-słowa Pam brzmiały cholernie sarkastycznie,aż nie można było się nie zaśmiać.-Chcecie ze mną pojechać do domu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)