wtorek, 12 listopada 2013

6. "Z wyjątkiem toalet na stacjach benzynowych."

Nie dodałam rozdziału wczoraj,przynaje się,jest teraz i chyba nie będzie już tak często dodawany,raczej raz w tygodniu :)



*Liam*


-Dawaj,Michael!Jeszcze jedna!-krzyczał Luke do farbowanego blondyna który właśnie wpychał sobie pianki do ust.Z trudem upychał je gdziekolwiek tylko mógł,śmiejąc się i krztusząc równocześnie,a ten obok żywo mu dopingował.
 W końcu nie wytrzymał i wypluł wszystko na podłogę,oczywiście nie przestając rechotać.No dobra,to akurat było trochę zabawne...
-Słabiak!Pomieściłeś zaledwie siedem!-zawołał Luke robiąc obrzydzoną minę na widok dziwaczno-kolorowej papki,która zrobiła się z tego,co przed chwilą chłopak miał w ustach.Ohydne i śmieszne równocześnie…
-Dobra,teraz ja!-Calum wyrwał Lukowi torebkę nienormalnie wielkich rozmiarów z ręki i zaczął zajadać masowo pianki.
-I tak żaden z was nie pobije Harrego.-wtrącił się Niall który nagrywał tych idiotów telefonem od kilku minut.
-Tak?A ile on zjadł?-zapytał Michael wycierając usta rękawem czarnej bluzki.
 Na twarzy Nialla pojawił się tryumfalny uśmiech.
-Osiemnaście.
 Na te słowa wszyscy zaprzestali czegokolwiek co robi w międzyczasie i patrzyli z podziwem to na Harrego,to na blondyna.
-Co?Widziałeś to?-Luke usiadł na pufie przed nim nie przestając jeść tych ohydnych pianek.
-Raz na wywiadzie poprosili nas,żebyśmy spróbowali.No i on wygrał,choć jest uczulony na laktozę…-Niall mówił to z taką tajemniczością i równoczesnym uśmiechem na twarzy,że nie mogłem powstrzymać się przed śmiechem.Harry „mistrz jedzenia pianek”.Dobre!
 Calum,Luke,Ashton i Michael zrobili pełne podziwu „Uuu” równocześnie i niczym szlachetnie urodzeni kulturalnie przyklasnęli ich nowemu mentorowi od jedzenia pianek(miotam dziś sucharami jak szalony).
-Czy wy właśnie podniecacie się jakimiś głupimi rekordami w jedzeniu ohydnych wyrobów składających się w dziewięć dziesięciu procentach z cukru?-powiedziałem zdegustowany na widok mokrej plamy na podłodze po „pawiu” Michaela.Fuj.
-Liam,a czy ty kiedyś tego próbowałeś?-zapytał mnie Ash z zabawną miną.
-Nie,bo ja mam mózg.-odparłem kpiąco wykonując efektowny unik przed paczką pianek którą rzucił we mnie Cal.-Wypchajcie się!
 Niall właśnie oglądał swój filmik razem z Lukiem,gdy do dużej sali weszła Pam nie odrywając oczu od komórki.
-Hej!-powiedziałem do brunetki która przeszła obojętnie obok mnie.Jedynie machnęła lekko ręką mrucząc pod nosem „hej” i zatrzymała się dopiero przed kanapą zajmowaną do połowy przez Harrego.Obróciła się (wciąż pisząc na komórce),usiadła na wolnym mie
jscu (wciąż pisząc na komórce) po czym wciągnęła głęboko powietrze wydymając policzki (wciąż pisząc na komórce).Oparła głowę o ramię bruneta i oplotła się wokół niego ramionami.
-Przytulę się do ciebie,dobrze?-powiedziała chrypliwym głosem.
-I tak już nie mam wyboru…-odparł patrząc na nią niewzruszony i wrócił do rozmowy z Johnem na temat naszego ostatniego koncertu.Po chwili telefon Harrego zadzwonił,chłopak odsunął od siebie Pam,wstał z kanapy i opuścił salę.
-Czuje się samotna!-jęknęła żałośnie rozglądając się po osobach znajdujących się w pomieszczeniu.
-A co się stało?-zapytałem odwracając się w jej stronę razem z Niallem.
 Schowała twarz w dłoniach i położyła się na kanapie.
-Mój brat wydaje wesele i dostałam na nie zaproszenie,a ja nie mogę iść!Nie chcę…
 Blondyn podszedł bliżej i przykucnął obok niej.
-Do Irlandii?-zapytał patrząc w jej zmartwione oczy.
 Przytaknęła pociągając nosem i przysunęła się do niego tak,że prawie stykali się twarzami.
-Pojechać z tobą?-głos Nialla był tak cichy,że ledwo usłyszałem jego słowa.
 Rodzice Pam mieli starszego od niej brata.Był zawsze idealny i posłuszny,tak więc młodsza siostra również powinna taka być.Studia prawnicze,poważna dziewczyna a następnie żona i takie tam.A ona pragnęła muzyki.Potajemnie spotykała się z Niallem,a gdy okazało się,że wyjeżdża,poprosił ją,by pojechała razem z nim.Za długimi namowami w końcu się zgodziła,choć chciała wyrwać się z domu,ale nie miała racjonalnej wymówki.Parę telefonów do odpowiednich osób w Londynie i rodzice wciąż myślą,że Pam jest na studiach medycznych…a przynajmniej tak słyszałem.
-A tak w ogóle,to kto to jest?-Michael podszedł do mnie krzyżując ręce na piersiach i razem ze mną obserwował całą sytuację z odległości pięciu metrów.
-Taka nasza przyjaciółka,mieszka z nami od dwóch lat…-powiedziałem w skupieniu marszcząc brwi.O czym oni tam szepczą?
-To w niej kocha się Niall?-zniżył znacząco głos,by blondyn przypadkiem go nie usłyszał,a tym bardziej Pam.
-Mhm.
-Matko,niezła jest!-Calum wepchnął się między nas z uznaniem obserwując każdy ruch brunetki.
-Ale wiesz,że nie wolno ci jej podrywać?-zapytałem.
 Ten tylko zaśmiał się i powtórzył „Niezła jest!” i zaśmiał się pewnie.Chyba nie myśli,że uda mu się poderwać Pam.Tą Pam,która kocha się w Niallu.Tą Pam,która kiedyś przywaliła chamskiemu facetowi tak mocno w twarz,że wypadł mu jeden ząb.Nie,na pewno nie tą Pam.Nie radziłbym.
 Próbowałem wytłumaczyć mu możliwe zagrożenie złamania którejś kończyny,ale on mnie nie słuchał,tylko ślinił się na jej widok.
Drzwi sali się otworzyły i do środka wszedł Tom,dźwiękowiec.
-Cal,Luke,chodź na chwilę!Musimy zrobić próbę głosu!-zawołał szatyn w kapeluszu.
 Calum przewrócił oczami i ruszył w stronę wyjścia razem z Lukiem.
-Jeszcze tu wrócę!-zawołał i zatrzasnął za sobą metalowe wrota.
 W międzyczasie podszedł do nas Ashton opierając się o mnie i Michaela łokciem.
-Ładna jest.-powiedział z lekkim uśmiechem patrząc,jak Niall siada obok Pam i obejmuje ją ramieniem.Dziewczyna oparła o niego głowę i zaczęła pisać coś na telefonie.
-A mi wszystko jedno.-odezwał się Mich i podniósł z podłogi opakowanie pianek.-Założę się,że nie dasz mi rady!
 Jego wyzywające spojrzenie tak mnie wkurzyło,że nie mogłem odmówić i wróciliśmy do tego samego zajęcia.Tak,nasze przerwy między próbami są bardzo interesujące.


*Niall*


-To…pomożesz mi?-zapytała Pam okręcając wokół palca fragment mojej bluzy.
 Uśmiechnąłem się lekko i przytaknąłem.Już sobie to wyobrażam,jak jej rodzice podchodzą do mnie,mierzą tym przenikliwym wzrokiem…Tak,rodzice Pam są straszni.Zwłaszcza jej mama,i te świdrujące brwi.Tak,brwi.Kiedy jest zdenerwowana,jedna zaczyna jej niekontrolowanie drżeć,a żeby było straszniej,drugą podnosi w dezaprobacie.Przerażające!
 Właśnie chciała powiedzieć coś jeszcze,gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec przerwy.Do sali wszedł Paul.
-Ludzie,koniec obijania się!Ruszać tyłki i do roboty!-zawołał donośnym głosem i opuścił pomieszczenie.
 Na ślicznej twarzy Pam pojawił się grymas niezadowolenia.Wstała z kanapy i ruszyła do wyjścia,gdy zatrzymałem ja w półkroku.
-Widzimy się w domu,jasne?-zmusiłem ją do spojrzenia mi w oczy łapiąc ją za ramiona i ustawiając na wprost siebie.
 Wciągnęła głośno powietrze i lekko przytaknęła.
-I masz się nie martwić,dobra?-uśmiechnąłem się zachęcająco,gdy skrzyżowała ręce na piersiach i odgarnęła lekko włosy.
-Dobra…-kąciki jej ust lekko wygięły się w górę.
-Niall,chodź już!-usłyszałem głos Luka.
-Idę!-zawołałem do chłopaka który właśnie wychodził bocznymi drzwiami po czym ponownie zwróciłem się do Pam-Wszystko będzie w porządku
 Nachyliłem się i lekko pocałowałem ją w czoło.Przez krótką chwilę poczułem ten cudowny zapach jej włosów zmieszany z perfumami,z których korzystała od kilku tygodni.
 Zamiast odsunąć się ode mnie,przysunęła się bliżej i objęła mnie ramionami.Schowała głowę w klatce piersiowej,wymamrotała „dziękuję” w moje ciało i wyszła.
 Westchnąłem rozmarzony i obróciłem się za siebie,gdzie stał Liam kręcąc głową.
-Musisz się wyszaleć?
-Tak!-podskoczyłem ze szczęścia i zacząłem biegać po Sali krzycząc „ziemniaki!”,jak to ja zwykle robię,kiedy jestem zadowolony.No i biegałem tak kilka minut,aż przerwał mi brunet.
-Niall,rozumiem,że jesteś szczęśliwy i w ogóle,ale próba zaczęła się piętnaście minut temu.-powiedział otwierając przede mną drzwi.Uśmiechnąłem się łapiąc oddech i posłusznie opuściłem salę razem z Liamem,który wciąż śmiał się ze mnie oraz mojego sposobu wyładowywania energii. Nawet przestałem się przejmować tym,że za dwa miesiące będę musiał skonfrontować się z przerażającą rodziną ukochanej dziewczyny…Dobra,nie przestałem.Ale czego się nie robi z miłości,prawda?
                                                     ********************
 W ciszy przekręciłem zamek w drzwiach i wszedłem do domu.Rozejrzałem się powoli dookoła i gdy dostrzegłem,że nikogo nie było w salonie,a światła były pogaszone,zamknąłem za sobą.
 Gdy moje buty były już na miejscu,kurtka spoczywała na wieszaku a plecak podpierał ścianę kanapy,ruszyłem leniwie na piętro.W tym momencie miałem ochotę jedynie paść na łóżko i zasnąć na długi sen,dawno nie byłem tak zmęczony.
 Wędrując wzdłuż korytarza,doszła mnie cicha muzyka z pokoju Pam.Zbliżyłem się do drzwi nasłuchując.
-If you had your gun,would you shut at the sky?-delikatny kobiecy głos zgrywał się z ciekawą melodią.Chyba znam tą piosenkę.
 Położyłem dłoń na klamce,choć drzwi były otwarte.Delikatnie je uchyliłem z głuchym skrzypnięciem i powoli oparłem ramię o framugę.
 W pokoju panował półmrok,jedynie lampka nocna nadawała ciepłego nastroju.Odtwarzacz muzyki przygrywał cicho tak,że niemalże nie było go słychać.Podniosłem wzrok i przed sobą zobaczyłem ją.Zamyśloną,wpatrującą się w zeszyt i przygryzającą ołówek.Co jakiś czas rysowała jakieś niezrozumiałe wzory,po czym wyrywała kartkę,gniotła ją i rzucała niecelnie w stronę śmietnika.
-This is your life,can you feel it,can you feel it…-zaczęła ponownie śpiewać tym swoim delikatnym i miękkim głosem.Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc,jak doskonale wymawia każdą literę,niemalże całkowicie wyzbywając się z brytyjskiego akcentu.Jej talent wokalny był naszą małą tajemnicą,której z przyjemnością słuchałem gdy tylko była okazja.
 Piosenka w końcu dobiegła końca,a ja stałem w ciszy zatracony w jej uroku.Co z tego,że była w za dużej bluzie i wyciągniętych dresach z dziurą na kolanie,właśnie tak wygląda najlepiej.Można powiedzieć,że to jej domowy strój.
 Obojętnie podniosła wzrok przed siebie i gdy mnie zobaczyła,odruchowo zmieszała się zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Fajna piosenka.-powiedziałem cicho wchodząc w głąb pokoju.
-To Bastille.-Pam uśmiechnęła się do mnie spod ukosa i leniwie zeszła z parapetu dzierżąc w ręce zeszyt.-Kojarzysz?
-Jasne,nawet widziałem raz na żywo.
 Podeszła do łózka i usiadła na jego brzegu.
-Pisałaś coś?-usadowiłem się obok niej i delikatnie zabrałem zeszyt z jej ręki.
-Starałam się,ale jakoś słabo mi idzie.-ponownie się zmieszała,przysunęła bliżej mnie i podciągnęła kolana pod brodę.
 Przejrzałem zawartość kilku kartek starając się odczytać jej dziwaczne bazgroły.Najzabawniejsze było to,że wszystkie,które udało mi się odczytać,były całkiem dobrymi tekstami.
-Niby coś napisałam,ale nie umiem złożyć tego w jedną całość…-podrapała się nerwowo po szyi zaciągając rękaw bluzy na nadgarstek.
 Zamknąłem zeszyt i położyłem go obok siebie.
-Też tak czasami mam.Próbuję wymyślić jakiś wspólny temat,ale nie mam pomysłów.-powiedziałem zachęcającym tonem by wywołać u niej uśmiech.
-Miłość jest najlepszym tematem.-odrzekła cicho spoglądając na mnie niepewnie.
 Patrzyłem wciąż w jej zielone oczy żywo analizując to,co przed chwilą usłyszałem.Ona coś próbuje mi przekazać?Albo po prostu to powiedziała…Niall,ty idioto!Za każdym razem,gdy Pam mówi o miłości ty od razu masz swoje idiotyczne teorie!A…może tym razem powinienem się ich posłuchać?
 Znów spuściła wzrok obserwując swoje dłonie.Nie wiem,czemu,ale coś pchnęło mnie do podniesienia delikatnie jej brody.Jednym palcem przejechałem po jej policzku,powoli się przysuwając.Nie myślałem teraz o odrzuceniu,tylko o tym,by nie zepsuć tego pięknego momentu,żeby w końcu ją pocałować i powiedzieć,że ją kocham.W końcu mogłem to zrobić!
 Pam patrzyła na moje usta pozwalając,bym delikatnie przysuwał ja do siebie coraz bliżej i bliżej,aż nasze twarze dzieliła odległość kilku
 centymetrów.Kompletnie zaschło mi w gardle,serce przyśpieszyło dwukrotnie,oddech stał się płytki i nierówny.W myślach wciąż powtarzałem:”Spokojnie,Niall,nie za szybko,nie wystrasz jej”.
 Gdy poczułem jej oddech na swoim policzku,przeszły mnie ciarki.Tak długo na to czekałem!Jeszcze chwila,jeszcze moment…Oboje przymknęliśmy oczy,napawając się tą cudowną chwilą.
 Sekundy dzieliły mnie od muśnięcia moimi ustami jej warg,byłem tak blisko pocałunku…Gdy nagle coś głośno trzasnęło na dole.
-Hej!Jest ktoś w domu?-usłyszeliśmy głos Zayna.
 Wciągnąłem głęboko powietrze.Minuta w ciszy,czy proszę o tak wiele?!
  Natychmiast odsunęła się ode mnie i wstała z łóżka.
-Pam,zaczekaj!-próbowałem jakoś ją zatrzymać,ale nie pozwoliła mi złapać się za rękę i wybiegła z pokoju.
 Zayn,zabiję cię.Nie dziś,nie jutro.ale na pewno kiedyś…


*Pam*



 Gdy tylko zniknęłam z pokoju zbiegłam po schodach znajdując się w salonie.Wesoła twarz Zayna powitała mnie w progu.Wyminęłam go unikając kontaktu wzrokowego zakładając na siebie byle jaką kurtkę i pierwsze buty które wpadły mi w ręce.
-Gdzie idziesz?-zapytał zdziwiony kiedy chwyciłam telefon,wcisnęłam go do kieszeni i otworzyłam drzwi.
-Muszę…spotkać się z Victorią.-wymamrotałam wciąż omamiona tym,co przed chwilą się stało.Niall prawie mnie pocałował,czemu mu na to nie pozwoliłam?!To jest to,czego chcę od dawna,a tchórzę przy każdej możliwej okazji!Jestem okropna…
 Wyszłam z domu nie zważając na to,co wołał do mnie Zayn i na to,że głośno trzasnęłam drzwiami,po prostu ruszyłam truchtem w stronę przystanku autobusowego.Musze komuś o tym wszystkim powiedzieć,bo zaraz wybuchnę!
 Kiedy ze głośnika komórki padło niewyraźne „Halo?”,nie bardzo wiedziałam,co powiedzieć.Przecież nie każę Vic spotkać się ze mną bez powodu,a nie chcę opowiadać jej o prawie-pocałunku przez telefon.
-Victoria,musimy się spotkać,teraz…-mój głos zaczął niekontrolowanie drżeć.Co się ze mną dzieje?!
-Ale po co?Jestem w pubie!-dziewczyna próbowała przekrzyczeć gwizdy i muzykę dudniącą tak głośno,jakby stała bezpośrednio obok głośnika.
-Bo…-zachwiałam się przed odpowiedzią.-…po prostu to bardzo ważne.Wracaj do domu,już tam jadę.
-Mam nadzieję,że to ważne.-westchnęła zrezygnowana i się rozłączyła.
 W ostatniej chwili wskoczyłam do odpowiedniego autobusu ledwo mieszcząc się między ludźmi wracającymi właśnie z pracy.No tak,godziny szczytu…To chyba nie był dobry pomysł z tym środkiem komunikacji.
 Przystanek dalej przysiadł się gruby facet z nadmierną potliwością który nie mógł złapać się ręką gdziekolwiek indziej,tylko tuż nad moją głową,przez co miałam spotkanie trzeciego stopnia z jego śmierdzącą pachą(było gorzej niż szatnia rugbistów w wieku dojrzewania po kilku godzinnym treningu).Wszyscy w autobusie zaczęli kręcić nosami i grymasić na zapach,który rozniósł się wszędzie.Najzabawniejsza okazała się starsza pani stojąca obok z litościwym spojrzeniem skierowanym na mnie.
 Dobra,poddaję się.Dwie przecznice przed celem wyskoczyłam z autobusu od razu biorąc kilka wdechów czystego powietrza.Już wolę przejść trzy przecznice niż dalej truć się tymi okropnymi oparami…
 Ruszyłam marszem w stronę kamienicy gdzie mieściło się mieszkanie Vic.Po kilku metrach zaczęłam biec z nadzieją,że ona już tam jest i czeka,aż się pojawię,skrzyczy mnie za to,że musiała wyjść z pubu ale cierpliwie wysłucha tego,co mam do powiedzenia.Ta myśl nakręcała mnie jeszcze bardziej i powodowała u mnie nierówny oddech i przyśpieszone bicie serca,jednak nie tak bardzo,jak zaledwie piętnaście minut temu w mojej sypialni…
 Nawet nie zauważyłam,gdy znalazłam się pod drzwiami znanego mi budynku.Wpadłam do środka przez szklane drzwi i niecierpliwie nacisnęłam przycisk wywołujący windę.
-Szybciej…-powiedziałam sama do siebie przestępując z nogi na nogę.W końcu metalowa ścianka obsunęła się w bok i wpuściła mnie do środka.
 Kręciłam się w kółko stojąc w kwadratowym pomieszczeniu leniwie wiozącym mnie na dziesiąte piętro.Dlaczego to się tak dłuży?!
 W końcu winda zostawiła mnie na moim przystanku.Dysząc ze zmęczenia i euforii która mnie ogarnęła,gorączkowo szukałam mieszkania Vic.Dawno tu nie byłam.Nie miałam po co,skoro ona wciąż u nas przesiaduje.
-Zajebiście.-przeklęłam czując opór po dwukrotnym naciśnięciu klamki.Czyli jeszcze jej nie ma.Oparłam plecy o drzwi i zsunęłam się na wycieraczkę.Co ja mam teraz robić?


*Victoria*


 Ruszyłam przez korytarz w stronę swojego mieszkania wciąż zastanawiając się,o co chodzi Pam.Jeśli to znowu jakiś idiotyzm,tak jak ostatnio,to ją zabiję!(tydzień temu godzinę opowiadała mi o tym,jak Niall powiedział,że podobają mu się zielonookie dziewczyny...eh.)
 Westchnęłam z dezaprobatą widząc moją przyjaciółkę siedzącą na wycieraczce pod drzwiami mieszkania.
-Hej.-podniosła głowę znad telefonu i powiedziała to tak obojętnie,jakbyśmy spotkały się na ulicy.
-Hej?Lepiej się tłumacz,bo tak łatwo ci tego nie wybaczę!-powiedziałam groźnie otwierając kluczem zamek i wpuszczając Pam do mieszkania.
 Ze spuszczoną głową weszła do środka,zdjęła kurtkę i buty po czym rzuciła je byle gdzie.Przeszła przez długość salonu i padła na kanapę zwijając się w kłębek.To chyba nie jest żaden idiotyzm…
 Ostudziłam swoją złość i zdjęłam szpilki dając odpoczynek dla moich nóg.
-O co chodzi?
 Jęknęła w sofę nie ruszając się z miejsca.
-Wszystko zepsułam.Znowu!Było ciemno,a ja się przestraszyłam,on był taki przystojny…
-No dobra,od początku.-podniosłam ją do pozycji siedzącej robiąc sobie miejsce obok.-Mów.
 Wzięła głęboki wdech i spojrzała na mnie zaaferowanymi oczami.Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć,ale zatrzymała się i znowu jęknęła chowając twarz w dłoniach.
-Matko,po prostu się wysłów.-zabrałam jej ręce i kazałam spojrzeć sobie w oczy.
-Ale ja nie wiem,od czego zacząć!
-Pam!
-No dobra,już dobra.Ja…pocałowałam się z Niallem.Prawie.
 Ta wiadomość podziałała na mnie jak uderzenie w twarz.Co?!Ale…Co?!?
 Wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia natychmiast zasypując ją setką pytań:
-Ale jak to?Kiedy?Czemu „prawie”?Muszę zadzwonić do Perrie i El!
 Pam zaczęła nerwowo owijać sobie wokół palca kosmyk jej brunatnych loków,podczas gdy ja chwyciłam za telefon jak najszybciej wykręcając numer Perrie.
-Co tam?-usłyszałam wesoły głos blondyny.
-Nie ma czasu na wyjaśnienia!Wsiadaj do auta i przyjedź z Eleanor pod mój dom!Pam twierdzi,że pocałowała się z Niallem!
-Co?!
-Prawie!-poprawiła mnie dziewczyna siedząca obok marszcząc czoło ze złości.
-Zaraz tam będziemy!-Perrie pisnęła mi do słuchawki i się rozłączyła.
 Odłożyłam komórkę i wstałam z kanapy.Po chwili ciszy w końcu odezwała się Pam.
-No to…powiedzieć ci?-zapytała cicho miętosząc w ręce fragment jej starej bluzy.
-Nie,musimy poczekać na dziewczyny…-odparłam krążąc po salonie.-Jak ty w ogóle wyglądasz?Podarte dresy,wymięta koszulka…I ty tak wyszłaś na miasto?Czesałaś się dzisiaj?
 Spuściła wzrok na ziemię z lekkim uśmiechem.
-Trochę się spieszyłam.
 Pokręciłam głową godząc się z tym,że Pam właśnie wybiegła w swoich najgorszych ubraniach na ulicę,przejechała autobusem cztery przystanki i przebiegła trzy przecznice tylko po to,by mi obwieścić,że PRAWIE pocałowała się z Niallem.Z akcentem na „prawie”.Matko,jakie to urocze!
 Zaledwie po piętnastu minutach do mieszkania wpadła Perrie i El,nawzajem podpierające się o swoje ramiona.
-Co tak stoicie?Mówcie wszystko!-zawołała blondyna rzucając za siebie buty i  usadawiając się na kanapie niebezpiecznie blisko Pam.
 Jedynie El spokojnie do mnie podeszła stając w ten sam sposób,co ja,czyli skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła lekko zmieszana to na Perrie,to na Pam.
-Jesteście dokładnie tak samo poinformowane,co ja bo kazałam jej siedzieć cicho do waszego przyjścia.-oznajmiłam przysiadając na małej pufie naprzeciwko kanapy.


*Perrie*


-…Muzyka przygrywała,było tak ciemno,a on patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami…-opowiadała Pam z rozmarzonym wzrokiem wbitym w sufit.Złapała jedną z moich poduszek i mocno uczepiła się jej rękami.-I wtedy podniósł moją brodę,dotknął palcem mojego policzka,tak jakby chciał otrzeć z niego łzę,byliśmy coraz bliżej siebie…No i wtedy wpadł Zayn.
 Zakończyła opowieść z niesmakiem na twarzy.
-Jak tylko się z nim zobaczę,tak go stłukę,że popamięta!-zawołała rozwścieczona Perrie.
-Właściwie,to nie jego wina.-odparła Eleanor z zabójczym spokojem na twarzy.Wszystkie spojrzałyśmy na nią zdziwione.
-Biorąc pod uwagę to,że tak panikujesz na myśl o bliższym kontakcie z Niallem,faktem oczywistym jest to,że to twój strach zawinił,nie Zayn.Oczywistość.
-Zaiste!-zawołałam ze śmiechem.Te jej naukowe hipotezy zawsze kojarzą mi się z tym słowem,nie wiem,czemu.Jestem jakaś głupia.
-Racja.Jestem okropna…-jęknęła zmartwiona dziewczyna i schowała głowę w moim ramieniu.
-Proszę cię,tylko nie becz!-powiedziałam z grymasem na twarzy lekko klepiąc ją po plecach.Perrie właśnie miała coś powiedzieć,gdy odezwał się telefon Pam.
 Podniosła głowę i spojrzała na mnie z przerażeniem.
-To Niall!-pisnęła ze strachem wpatrując się w ekran drżącej komórki.
-Odbierz!-zawołam,ale ta tylko zerwała się z kanapy i uciekła z salonu.
-Nie ma mnie tu!
 Wzniosłam oczy do nieba i wzięłam telefon do ręki.Muszę odebrać,bo ten dzieciak boi się wszystkiego…
-Halo?-powiedziałam udając kompletną obojętność.Ciekawe,co powie.
-Vic,jest gdzieś Pam?Muszę z nią pogadać.-zaczął niepewnie.
 Spojrzałam w kierunku brunetki,która stała za ścianą patrząc na mnie z nadzieją.
-Właściwie,to jest teraz w łazience.Mam jej coś przekazać?-zapytałam ignorując Perrie wykonując bezgłośne i zupełnie niezrozumiałe gesty w moją stronę.Co do cholery znaczy drapanie się po szyi i robienie idiotycznej miny?!
 Niall westchnął zastanawiając się nad tym,co ma powiedzieć.
-Po prostu powiedz jej,że mi głupio i chciałbym,żeby to nigdy się nie wydarzyło.To wszystko.
 Uśmiechnęłam się i zakryłam usta dłonią.Jaki on jest uroczy!
-W porządku.Do zobaczenia!
-Cześć.-szybko się rozłączył.
-O mój boże!Powiedział,że mu głupio i chciałby,żeby to nigdy się nie wydarzyło,tak mu na niej zależy!-wykrzyczałam skacząc ze szczęścia po sofie.
-Naprawdę tak powiedział?-Pam powoli podeszła do kanapy przygryzając fragment swojej bluzy.
-Co za uroczy chłopak!-Perrie podeszła do brunetki i mocno ją przytuliła.-Aż zazdroszczę ci,że akurat w tobie się zakochał!
-Wcale się we mnie nie zakochał…-odparła daremnie próbując ukryć rumieniec na twarzy.
-A ty El?Co o tym myślisz?-zwróciłam się do dziewczyny siedzącej dotąd spokojnie obok.Podniosła wzrok najpierw na mnie,a następnie na obejmujące się dziewczyny(właściwie,to Perrie obejmowała Pam,a ta patrzyła na nią jak na wariatkę).
-Myślę,że tak.
-Ale w jakim sensie?
-Tak,jest w niej totalnie zakochany i to co przed chwilą powiedział świadczy o tym,że przyjaźń z Pam jest dla niego ważna,bo stanowi cienką granicę między miłością a zwykłą znajomością,dlatego postanowił naprawić swój błąd poprzez zwykłą konwersację.
-Czyli…?-zapytałam patrząc na nią ze zdziwieniem.Przewróciła oczami i uprościła swoja wypowiedź do poziomu totalnego idioty,którym zresztą jestem.
-Kocha ją.Ja tu próbuję ćwiczyć naukowe wypowiedzi,a wy za nic mnie nie doceniacie!
-Ja cię doceniam!-zawołała Pam siadając jej na kolanach,po czym splotła ręce za jej szyją i oparła głowę o ramię El.
-Ty doceniasz wszystkich.-dziewczyna nie wyglądała na zbyt uradowaną obecnością Pam na jej kolanach.
-Bo ja kocham cały świat!
-Z wyjątkiem toalet na stacjach benzynowych,ja ich nienawidzę.-dodałam krzyżując ręce na piersiach.
-Racja,ich nie lubię.-powiedziała po czym wybuchła śmiechem.
-Ale wy jesteście głupie.-powiedziała Perrie z udawaną powagą.Zarzuciła włosami na lewo,oglądając swoje paznokcie.
-Racja.słuchajmy Perrie,ona jest naszym wzorem jeśli chodzi o inteligencję!-słowa Pam brzmiały cholernie sarkastycznie,aż nie można było się nie zaśmiać.-Chcecie ze mną pojechać do domu?

3 komentarze:

  1. Hmmm... wlasnie sie zorientowalam ze nie ma na tym blogu zadnego mojego komentarza... ktory dodawalam. Jest to dosc dziwne :/ mam nadzieje ze ten tu sie pojawi a wiec: genialne to twoje opowiadanie.... fabula mistrz, styl pisania jeszcze lepszy. Fajnie ze odc są takie dlugieeee ;) fotka w wyglądzie bolga jest mega, Nialler jest taki słodki :P
    Chcialabym aby było więcej Nialla i Pam sam na sam. Wlasnie mieli sie pocalowac a tu nie! Widac ze bardzo sie kochają xd mam tylko nadzieje za ta akcja nie pogorszy ich relacji... ale jakby sie juz całowali to zeby nie bylo tak ze odrazu beda razem :p
    Wgl to malo jest komentarzy a opowiadanie takie mega! Moze to dlatego ze nie tylko moje komentarze sie nie dodają?
    Czekam na nastepny! Weny, weny, weny! <3
    Karoolajn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale cudno. Mam nadzieję że next pojawi się szybko. Czekam !
    Zapraszam także do mnie na nowy rozdział :
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest mega :3 W końcu ktoś pisze naprawdę długie rozdziały , takie jakie powinny być :D Nie mam innych słów niż cudo , mega , zajebisty na ten rozdział :33 Będę czytać ! ♥

    kindziolinka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń