wtorek, 29 października 2013

3. "Powiedz,że mnie kochasz..."



*Eleanor*


Delikatnie wsunęłam się pod kołdrę obok Louisa.Przytuliłam się do jego ramienia patrzać,jak grzebie w swoim telefonie.Gdy skończył,pocałował mnie lekko w policzek i zsunął się na poduszkę.
-Co tam?-zapytał głaszcząc mnie po plecach lewą ręką.
 Odetchnęłam głęboko napawając się jego dotykiem.
-Nic,tylko jestem śpiąca.Wiedziałeś,że Victoria dopiero dziś zorientowała się,co dzieje się między Niallem a Pam?
-Serio?Przecież to widać na pierwszy rzut oka.-zgasił światło i odwrócił się w moją stronę.
-Też byłyśmy zdziwione…-powiedziałam ciszej,gdy Lou zbliżył się do mnie czule całując w usta.Gdy się odsunął,przygryzłam lekko dolną wargę z przyjemności.Jeśli chodzi o całowanie,on jest moim mistrzem…
 Po chwili sama się do niego przysunęłam ponownie łącząc nasze usta,tym razem bardziej namiętnie,Louis nachylił się nade mną i zaczął delikatnie wodzić rękami po moim ciele.Jakie to było przyjemne…
 Musiałam pilnować,by nie doszło do czegoś więcej,bo nie był to najlepszy moment,choć było miło przez krótką chwilę(ekhm).
 W końcu odsunął się ode mnie widząc,jak go powstrzymuję.
-O co ci chodzi?-zapytał ponownie obejmując mnie ramieniem.
-Na przykład o to,że nie jesteśmy sami w domu.-powiedziałam chyba zbyt czerstwo,bo Louis spojrzał mi w oczy marszcząc czoło.
-No i co?Harry ciągle pieprzy się z jakimiś laskami!
-Ale Harry nie ma wstydu!-odpowiedziałam z głupim uśmiechem.-Po prostu chodźmy już spać…-ułożyłam się wygodnie obok swojego chłopaka i zamknęłam oczy.


*Victoria*


Razem z Perrie powoli otworzyłyśmy drzwi do pokoju Nialla.Na palcach podeszłyśmy do jego łóżka i cicho przy nim kucnęłyśmy.
-Niall…-zaczęłam delikatnie głaszcząc go po głowie.-Niall,trzeba wstawać.
 Chłopak przekręcił się w naszą stronę wciąż nie otwierając oczu.Po chwili zaczął coś bełkotać:
-Pam…Jeszcze chwila.-gadał wciąż pogrążony w śnie.
-On mówi przez sen?-szepnęła Perrie powstrzymując się od głupiego śmiechu.
-Najwyraźniej tak.Czekaj,zaraz to sprawdzimy…-odpowiedziałam wodząc czule ręką po jego ramieniu.
-Niall,kochanie,zbudź się.-zaczęłam,gdy na twarzy Nialla pojawił się lekki uśmiech.-Powiedz,że mnie kochasz…
-Bardzo kocham,najbardziej na świecie…-ledwo zrozumiałyśmy jego słowa,bo schował twarz w poduszce.
-Teraz ja!-powiedziała Perrie chichotając jak głupia.-Budzimy go.
 Zamieniła się ze mną miejscami i zaczęła lekko potrząsać Niallem.
-Niall,zrób mi dobrze!-wykrzyknęła mu do ucha gdy ten poderwał się do góry i spojrzał na nas z przerażeniem.
 Wyglądał tak idiotyczenie,że po prostu nie
mogłam już wytrzymać i zaczęłam niekontrolowanie się śmiać.Perrie jest genialna!
-Co wy tu robicie?!-zawołał odruchowo zakrywając nagą klatę kołdrą,jakby został nakryty przy zdradzie czy coś.Nie mogę,ta mina!Wyglądał jak małe,przerażone dziecko!Chyba będę częściej współpracować z Perrie,ma niezłe pomysły…(zboczone,ale takie są najzabawniejsze)
-Chciałyśmy cię obudzić,a przy okazji dowiedziałyśmy się  parę ciekawych rzeczy…-zaczęłam gdy w końcu się uspokoiłyśmy.-„Bardzo kocham,najbardziej na świecie…”.Ha ha,to było najlepsze!
 Niall podrapał się po głowie próbując jakoś domyślić się,o co nam chodzi.
-Co?Ja coś takiego mówiłem?
-To i dużo więcej…-dodała wymieniając ze mną tajemnicze spojrzenia.
-Co jeszcze?!Powiedzcie mi!-złapał Perrie za ramiona i lekko potrząsnął.-Muszę wiedzieć!
-Dobra,już dobra.Opowiadałeś o tym,jak nardzo podoba ci się Pam,że kochasz ją najbardziej na świecie…-zaczęłam z głupim uśmiechem.-No i o tym,jak bardzo chciałbyś jej zrobić dobrze.
-Musisz w końcu jej to powiedzieć!-dodała Perrie z zachęcającym uśmiechem.
 Niall westchnął i opadł z powrotem na poduszkę wpatrując się w sufit.
-Chciałbym,ale zawsze gdy próbuję się do niej zbliżyć,uruchamia się we mnie jakaś blokada i nie jestem w stanie się ruszyć.
 Blondynka pokręciła zabawnie głową i położyła się koło niego tak,że wpatrywali się w to samo miejsce.
-To nic trudnego.Po prostu powtarzaj za mną:Kocham cię…-położyła dłoń na jego ustach i zaczęła sztucznie nimi poruszać wciąż się śmiejąc.
 W końcu Niall zaprotestował i Perrie oberwała poduszką.
-Wynocha z pokoju!-zawołał nie zaprzestając nacierać.Nie było innego wyjścia,ewakuacja była konieczna.Ponowny atak przewiduję na porę śniadania.
-Teraz do Pam-powiedziałyśmy równocześnie gdy blondyn zatrzasnął drzwi prawie na naszych tyłkach.Niall i Pam to moje ulubione ofiary.Mua ha ha!


*Perrie*


-Wstawaj,Pam!-wpadłyśmy jej do pokoju od razu ładując się na łóżku.
 Dziewczyna chwyciła fragment kołdry i szczelnie się pod nią schowała.
-Ej,nie chowaj się!Musisz wstać!-zaczęłam skakać wokół niej krzycząc jak najgłośniej.Jeśli budzić,to z hukiem!
 Victoria próbowała zabrać jej pościel,jednak daremnie.Pam jedynie uczepiła się jej mocniej i odwróciła się do nas tyłem (nie jestem pewna,bo jej nie widziałyśmy).
 Wymieniłyśmy znaczące spojrzenia.Wiemy,jak szybko wywabić ją z łóżka…
 Brunetka wstała z łóżka i podeszła do drzwi.
-Dobra,nie wstawaj.To my idziemy do Nialla pozdradzać mu parę sekretów…-zaczęła obojętnie naciskając klamkę.
 Pam wyłoniła się spod kołdry i spojrzała na nas z przerażeniem.
-Nie zrobicie tego…
 Victoria uśmiechnęła się nonszalancko i otworzyła drzwi.
-Niall,Pam chciałaby ci coś powiedzieć!-na te słowa dziewczyna zrzuciła z siebie kołdrę i posłała nam mordercze spojrzenie.
-Zamknij się!-krzyknęła rzucając w  nas poduszką.Mocno.
-Ał!Czemu wszyscy okładają nas poduszkami?!-zawołałam ocierając obolałe ramię.
-Nikt nas nie kocha…-powiedziała Vic sztucznie łkając.
-Kocham was,ale idźcie sobie.Już nie śpię!-Pam wypchnęła nas z pokoju tak jak wczoraj.
-Kogo teraz budzimy?-zapytałam opierając się o ścianę.
-Chodźmy do Louisa i Eleanor.Dawno ich nie dręczyłyśmy…-powiedziała Vic ze złowieszczym uśmiechem oddalając się w stronę ich pokoju.Uwielbiam ją!


*Zayn*


-Zayn,pomóż mi z tym.-powiedziała Eleanor próbując zabrać trzy talerze z jedzeniem na raz.
 Podszedłem do brunetki i zabrałem jej półmisek z kanapkami stawiając go na stole.
 Po chwili po schodach sturlał się nieprzytomny Harry.
-Która godzina?-wybełkotał siadając na krześle.
-Wpół do jedenastej,strasznie późno.-odrzekła Eleanor wciąż miotając się po kuchni.
 Co ona robi?
-Sprzątam,nie widać?-odpowiedziała mi na pytanie przelotnie wycierając blat.Ma „małego” bzika na punkcie sprzątania.
 Wystawiłem ręce przed siebie i tyłem wycofałem się z kuchni.W międzyczasie pojawiła się Victoria i Perrie.Blondynka podeszła do mnie i złożyła przyjemny pocałunek na moim policzku.Objąłem jej biodra i przyciągnąłem do siebie,na co uśmiechnęła się ponownie mnie całując,tym razem w usta.Odwzajemniłem go wodząc dłonią po jej plecach i pośladkach.
-Możecie miętosić się gdzie indziej?My tutaj jemy…-powiedział Harry opierając głowę na rękach.
-Nie powinieneś marudzić.My niemalże codziennie znosimy twoje sprowadzanie sobie lasek i zabawianie się z nimi całą noc…-bronił mnie Louis trzymając w objęciach Eleanor.Może dlatego,że sami wciąż się obściskują.
-Hej!-zawołała Pam schodząc po schodach z Niallem.
 Perrie pomachała im siadając ze mną przy stole.Zaczęliśmy zajadać pyszności które przyrządziła Eleanor rozmawiając o jutrzejszym dniu.Niestety,to już niedziela i będzie trzeba ponownie wstawać wcześnie by być o wpół do ósmej w studiu,dlatego właśnie staramy się spędzać wolny czas razem lub z rodziną.
 Wymieniłem z Perrie tajemnicze spojrzenia widząc,jak Pam potajemnie flirtuje z Niallem.
-Hej,podasz mi tą kanapkę?-zapytała blondyna który właśnie nałożył ją sobie na talerz.
-Chyba śnisz!Ta jest moja!-zaprotestował odgradzając się od niej ręką gdy próbowała mu ją zwinąć.
-Ale nie ma więcej!
-Zjadłaś niemalże wszystkie!
-A ty nie?Dawaj to!-stoczyli krótką walkę o jedną kanapkę aż Pam skapitulowała.Posłała mu mordercze spojrzenie i naburmuszona spojrzała w bok.
-Ej,co to jest?-pokazała palcem na coś z prawej strony.Wszyscy wyszukiwaliśmy czegoś podejrzanego w drzwiach wejściowych,gdy Pam wykorzystała te sytuację i zwinęła Niallowi kanapkę.
-Ty kłamco!-zawołał gdy brunetka wciąż jedząc wstała od stołu i zaczęła przed nim uciekać.W końcu dorwał ją i rzucił na kanapę.
-Dobra,poddaje się!-krzyczała Pam śmiejąc się,gdy Niall złapał ją za nadgarstki próbując uniemożliwić jej ruchy.
-Ale oni słodko wyglądają!-szepnęła mi do ucha Perrie.To prawda.Dlaczego oni jeszcze nie są razem?
-Idę się ubrać…-westchnął Harry i odszedł od stołu.Co mu nie pasuje?
-Ale z niego maruda.-podsumowała Victoria.
 Zaczęliśmy powoli sprzątać ze stołu.W międzyczasie Niall i Pam zawarli rozejm i pomagali nam zanosić naczynia do kuchni.Gdy skończyliśmy,przyszła pora na organizację dnia.
-Gdzie dziś idziemy?-zapytał Lou siadając na blacie w kuchni.
-Ja chciałem wybrać się do centrum handlowego,potrzebuję kupić sobie parę rzeczy.-Niall zerknął na swój telefon by sprawdzić godzinę.-Właściwie,to powinienem się już zbierać.
-Czyli Niall i Pam odpadają…-powiedziała cicho Victoria,na co Perrie wymieniła z nią tajemnicze uśmiechy.
-Ale czemu…Aaa.-sam się domyśliłem słysząc,co mówi brunetka.
-To ja pojadę z tobą,dawno miałam się wybrać do jakiegoś sklepu z ciuchami.-razem ruszyli na górę znikając nam z oczu.Wtedy Perrie wzięła Eleanor i Vic pod rękę głupawo się uśmiechając.
-Zaraz coś ustalimy,trzeba szybko pomęczyć Pam zanim wyjdą!-powiedziała uciekając z nimi na schody.Czyli zostałem tylko ja,Louis i na razie cichy Liam.
-Stary,co ci jest?-zapytałem zamyślonego bruneta przygryzającego swój palec.Gdy domyślił się,że mówię do niego,poderwał głowę do góry i spojrzał na nas zaskoczony.
-Hm?-otrząsnął się z zamyślenia wstając z beżowej kanapy.-Nic,tylko się zamyśliłem.
-I myślałeś przez godzinę?-Louis spojrzał na mnie zwątpiony.Obaj wiemy,że coś się tu kręci.
-Nieważne.To co dziś robimy?-przeszedł koło nas i zaczął przeszukiwać zawartość lodówki.
-Może golf?-dał pomysł Lou z głupim uśmiechem.
-Zabawa dla emerytów.-odpowiedziałem kopiąc piłkę plażową leżącą na podłodze.Wolę nie pytać,skąd się tu wzięła.
-Harry i Niall ciągle grają w golfa!Może to fajne?-Liam popijając sok przeszedł do salonu.-Zresztą ja i tak dziś chcę spotkać się z Danielle.
-Stara miłość nie rdzewieje,co?-brunet klepnął go w ramię ze śmiechem.
 Spojrzał na niego lekko zawstydzony bawiąc się korkiem od butelki w dłoni.
-Jesteśmy przyjaciółmi,nic więcej.Chcę do końca zapomnieć o Sophii,a ona mi w tym pomaga.
 Wymienialiśmy ze sobą niezdecydowane spojrzenia,gdy po schodach zszedł Niall a za nim Pam.Przeszli do przedpokoju,założyli buty i bluzy czy cokolwiek oni tam zakładali.
-Wychodzimy,ustalcie sobie coś na dzisiaj bez nas,a przynajmniej beze mnie!-zawołała dziewczyna zamykając za sobą drzwi.

poniedziałek, 14 października 2013

2. "A teraz idę spać.Dobranoc!"

No,jakoś idzie.Drugi rozdział,zapraszam :)


*Pam*


Stałam w kuchni walcząc z mikrofalówką,gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Hej!-zawołałam gdy zobaczyłam Louisa,Zayna Liama,Harrego i Nialla przechodzących do salonu.
 Wszyscy odparli mi podobnym powitaniem.Liam wtargnął do kuchni i zwinął kanapkę,którą zrobiłam dla siebie,więc oberwał ode mnie w plecy,ale chyba nie wystarczająco mocno,bo wciąż się śmiał gdy uciekł do salonu.
 Wzięłam miskę ze świeżo zrobionym popcornem i wyminęłam kuchenną wysepkę,by znaleźć się w salonie.Był obszerny i dobrze zaplanowany;beżowe ściany,meble z ciemnego,mocnego drewna przyozdobione wykończeniami z brązu.Linia między kafelkami podłogowymi w kuchni a jasnymi panelami wyznaczała granicę miedzy dwoma pokojami,po mojej prawej znajdowały się schody,garderoba i przedpokój.Mniej więcej na środku salonu znajdowała się duża,beżowa kanapa z licznymi poduszkami i kocami,które teraz walały się po całym parterze,przed nią przesunięty na bok stolik,miękki,brązowy dywan rozłożony na podłodze,trochę dalej telewizor wmątowany w meblościankę,po jego obu stronach stały szafki zapełnione płytami z muzyką,filmami i książkami.Gdyby spojrzeć dalej,można by zobaczyć spory stół otoczony sześcioma krzesłami,a za nim okno zajmujące większość ściany,przez które widać było werandę i ogród razem z wyjściem na zewnątrz.Ogółem,mimo swoich rozmiarów,salon sprawiał wrażenie przytulnego.
 Siłą wepchnęłam się między Liama a Harrego siedzących na kanapie tak,że zajmowali całą jej powierzchnie ( było jej dużo),po chwili pojawiła się Victoria i Perrie,zabrały miękkie pufy z drugiego końca salonu i na nich usiadły.
 Film akurat się zaczął.Miał to być horror.Zupełnie nie nadaję się do oglądania horrorów bo boję się dosłownie wszystkiego,ale nawet ja mogłam stwierdzić,że jest beznadziejny i głupi.Eleanor w połowie zrezygnowała z oglądania,tylko przytulała się z Louisem,a Niall zjadł mi cały popcorn.Już dawno zsunęłam się z kanapy na dywan tam,gdzie siedział blondyn i pod pretekstem strachu,usiadłam jak najbliżej.
 Można było przewidzieć wszystko,co się za chwilę stanie,ale przez nieuwagę (Niall ściągał z siebie bluzę) przegapiłam ważny moment,w wyniku czego przerażający moment nastąpił wtedy,gdy najmniej się go spodziewałam.Skończyło się na tym,że wysypałam chipsy,stłukłam talerz i wydarłam się jak głupia.Po napadzie paniki nastąpił napad śmiechu,zawsze tak mam.No i znów wszyscy się ze mnie śmiali.Już nigdy nie obejrzę z nimi horroru.
 Zakończenie było jeszcze gorsze niż początek.Okazało się,że to wszystko to była wyobraźnia głównych bohaterów,a oni tylko się naćpali.Mimo wszystko i tak się boję.
-Vic,zostaniesz na noc?-odezwałam się błagalnym tonem do brunetki,która właśnie rzucała miską po popcornie w Harrego.Ten spojrzał na nią ze złością,wyklął pod nosem i wyszedł do kuchni.
-A nie wolisz spać z Niallem?-rzuciła niebezpiecznie głośno w momencie,w którym blondyn przechodził obok nas.Czułam,jak rumieniec wstępuje na moją twarz,bez zwlekania złapałam ją za rękę i pociągnęłam na górę do swojego pokoju.
-Ale ty jesteś głupia!-natychmiast krzyknęłam zamykając za sobą drzwi.-Przecież on mógł to słyszeć!
-No i co?Nawet jeśli słyszał,to za nic by się nie domyślił.-Victoria była zbyt obojętna na to wszystko.Czemu ona nie rozumie,że ja przeżywam to sto razy bardziej niż cokolwiek innego?!
 Już miałam ponownie zacząć na nią krzyczeć,gdy do pokoju wpadła Perrie i El.Wciąż śmiały się idiotycznie,popchnęły mnie na łóżko i usiadły po obu jego stronach.
-Pam,ale on na ciebie leci!Jak tylko poszłyście,podszedł do nas i zaczął gadać coś w stylu:”Mówiły coś o mnie?”-zaczęła Perrie doskonale udając Nialla.Wiecie,to był sarkazm.
-Nie,to było tak:”Usłyszałem swoje imię?”-poprawiła ją Eleanor,również świetnie interpretując jego akcent.
-Nie,to brzmiał tak:”Ale ona jest chora,nie kocham jej i jest brzydka,w życiu bym się z nią nie umówił.”-tym razem ja się odezwałam ze zrezygnowaniem wpatrzona w sufit.Dziewczyny spojrzały po sobie kręcąc głowami.
-W życiu nie słyszałam większych głupot.
 Perrie,dobrze wiem,że kłamiesz.
-No dobra,zostawmy temat Pam pogrążonej w otchłani friendzone:kiedy masz zamiar mu powiedzieć?-zaczęła Vic odciągając nas(a raczej mnie) od dołującego tematu.
 Oparłam się o ścianę zdmuchując włosy z twarzy.
-Nie wiem.Waham się między „nigdy” a „na pewno nie dziś”.-odpowiedziałam obojętnie oglądając swoje błękitne paznokcie.Co mam niby powiedzieć?Że zrobię to czternastego grudnia bieżącego roku,o godzinie siódmej dwadzieścia trzy,zanim jeszcze słońce wstanie?
-Żartujesz?Wzdychacie do siebie od trzech lat,kiedyś w końcu trzeba ,mu to powiedzieć!-zawołała Perrie dźgając mnie palcem w rękę.-Po prostu to zrób,nawet teraz!
-Żartujesz sobie?Nigdy w życiu!-powiedziałam wstając i wypychając je z pokoju.-A teraz idę spać.Dobranoc!
-Ale…-zaczęła Victoria,ale nie dokończyła bo zamknęłam jej drzwi przed nosem.Koniec rozmowy,nie mam już ochoty na spanie z którąkolwiek z tych idiotek.Odwróciłam się i z ciężkim wdechem oparłam o skrzydło drzwi.
 Patrząc na ten pokój stwierdziłam,że powinnam go jakoś ogarnąć,a przynajmniej załatwić nowy wystrój.Białe ściany,jasna podłoga,beżowy dywan na ziemi. Naprzeciwko łóżka biurko zarzucone jakimiś papierami i nutami,tuż obok półki z książkami.Za szafką nocną na lewo ode mnie szafa ledwo utrzymywała nadmiar ciuchów.Między nią a drzwiami prowadzącymi do małej łazienki spore okno rozświetlało cały pokój,choć nie teraz,bo był środek nocy.Taka prowizorka od trzech miesięcy,czyli od kiedy tu zamieszkaliśmy.
 Bez zastanowienia podeszłam do okna i zasłoniłam je zwiewnymi zasłonami.Weszłam do łazienki,wzięłam prysznic,umyłam zęby,rozczesałam włosy.
 Ruszając do łóżka w za dużym podkoszulku zatrzymałam się stojąc na dywanie.Może faktycznie powinnam mu powiedzieć?Jutro.Jutro to przemyślę.
 Pomyślałam o tym idiotycznym horrorze i nagle zapragnęłam się do kogoś przytulić,chociażby po to,by w spokoju zasnąć.Najlepiej do jakiegoś chłopaka.Mógłby być blondynem o niebieskich oczach,umiejącym grać na gitarze.Oh,i musi nazwać się Niall Horan.Do kogoś takiego z chęcią bym się przytuliła.


*Niall*


-Już nie żyjesz!-zawołał brodaty facet celując z pistoletu w jakiegoś typka.
-O nie,nie możesz!-zaprotestował drugi próbując wyrwać mu broń z ręki.
-Owszem,mogę!
  Siedziałem kompletnie znudzony filmem w dziwacznej pozycji na kanapie z nogami opartymi o ścianę,gdy usłyszałem kroki na schodach.
-Cześć,co oglądasz?-zapytała Pam spoglądając na mnie zaspanym wzrokiem.Niedbale przeczesała włosy i udała się do kuchni.
-Jakieś idiotyczne seriale.
-Ty to masz ciekawe życie.Tylko się napiję i ci nie przeszkadzam.-odpowiedziała sięgając po sok z lodówki.Wyciągnęła szklankę i zaczęła nalewać do niej napój.
 Przyjrzałem się jej wyglądowi.Miała na sobie świetną piżamę,a mianowicie za dużą koszulkę,która świetnie eksponowała jej długie,piękne nogi.Pod bluzką miała zapewne jedynie majtki.I nagle w mojej głowie pojawiły się niegrzeczne wyobrażenia,ale zachowam je dla siebie.Nie musicie wiedzieć.
 Teraz mogłaby się schylić,pokazać,co chowa pod materiałem koszulki…Okej,spokój.
 Obserwowałem jej ruchy z zapałem,gdy korek od kartonu soku spadł jej na podłogę.Bez zastanowienia zgięła się w pół w poszukiwaniu zguby.
 O matko.Matko,matko,matko,matko.W życiu,nigdy w życiu nie widziałem seksowniejszej dziewczyny.Aż zmieniłem pozycję na kanapie,by lepiej się jej przyjrzeć.
 Za duża koszulka zsunęła jej się po plecach,dzięki czemu miałem przed oczami genialne pośladki w zielonej bieliźnie.Ze skupieniem poszukiwała tego nieszczęsnego korka na podłodze nie widząc,jak chłopak tuż za nią dostaje szału hormonalnego.Musiałem cholernie mocno ścisnąć oparcie kanapy,by powstrzymać swojego przyjaciela przed postawieniem się do pionu(if you know what I mean).
 Byłem tak wciągnięty w celebrowanie jej kobiecości,że nie zauważyłem gdy wstała i przelotnie spojrzała się za siebie.Jakieś cztery metry od niej siedział podniecony koleś,któremu ciekła ślina na widok jej ciała.Świetnie,teraz pomyśli,że jestem jakimś zboczeńcem…bo pewnie jestem.
 Zaczerwieniła się,podobnie jak ja i uciekła w stronę schodów nie przestając nerwowo naciągać koszulki na nogi.Jakim ja jestem idiotą!

 Tak oto wygląda moja relacja z Pam:Jest fajnie,nagle natrafia się jakaś okazja do zboczonych myśli,ona uznaje mnie za gwałciciela,robi się głupio.I tak w kółko.

wtorek, 8 października 2013

1."Zajebiście."

W końcu pierwszy rozdział!Na lapku coś się zchrzaniło z internetem,więc musiałam skopiować wszytko na komputer,a ciągle zapominałam :P Ale teraz jest,więc czytajcie i oceniajcie :)



*Niall*


-No to jak,idziemy?-zapytał Zayn stając nade mną i Louisem siedzącym na kanapie.
-Jeszcze Pam.-powiedziałem zakrywając usta przed ziewnięciem.
-Ah,no tak.Nialluś nie poradzi sobie bez swojej ukochanej…-powiedział denerwującym głosem Louis pchając mnie lekko na Perrie siedzącą obok.
 Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ta,ukochanej…
 Moje spjrzenie spotkało się z dziwnym wzrokiem Perrie.Gapiła się na mnie jak psychopatka.To znaczy,to nie było dziwne,ona zawsze ma takie oczy,zaskakujące było,że się uśmiechała.
 Zmarszczyłem brwi i odrobinę się odsunąłem.To jest niepokojące.Blondynka nagle otworzyła usta by coś powiedzieć,gdy usłyszeliśmy kroki na schodach.To Pam.
 Na chwilę wstrzymałem oddech,widząc przed sobą piękną brunetkę w czarnych spodniach,ciemnej bluzie i kontrastujących butach o mocnym odcieniu czerwonego.Omiotłem wzrokiem całe jej smukłe ciało,od drobnych stóp po szczupłą twarz przyozdobioną lekko zadartym nosem,parą dołeczków odsłaniających się z każdym uśmiechem i gęstymi rzęsami,o cudownych zielonych oczach nie wspominając.
-To co,idziemy?-powiedziała zeskakując z trzech ostatnich schodków.Głośno przełknąłem ślinę i wstałem z kanapy.W obecności tej dziewczyny jest jakoś inaczej.Znam ją od niemalże czterech lat,poznaliśmy się na castingu w X-factorze.Była stażystką,pamiętam.Tamtego dnia stwierdziłem,że miłość mojego życia się znalazła,mieszka w Mullingar i razem ze mną przeprowadziła się do Londynu.Teraz mieszkamy we wspólnym domu z chłopakami,jakoś tak wyszło po sporym zamieszaniu z prasą,ktoś wyjawił nasze adresy.Tyle wyszło z mieszkania w zaciszu tego miasta.
-Jasne.-chwyciłem bluzę,przeszedłem spory salon by dotrzeć do dwuskrzydłowych drzwi z jasnego drewna.Otworzyłem je,a reszta poszła za mną żeby po chwili znaleźć się na chodniku przed budynkiem.
-Gdzie dziś idziemy?-zapytała Perrie biorąc Zayna pod rękę.
-Na pizzę!-można było domyślić się,że to zaproponuję.
-Teraz chyba Pam wybiera.-Lou spojrzał po nas wszystkich i utkwił oczekujące spojrzenie w brunetce stojącej obok mnie.
-Popieram pana Horana.-dziewczyna podeszła bliżej mnie i przyjemnie potarmosiła moje włosy.
 No więc ruszyliśmy spacerem w stronę centrum.Zayn i Perrie nie przestawali się miętosić,Louis gadał przez komórkę z Eleanor,a ja bez słowa szedłem za Pam obserwując jej kroki.Wciągnąłem się do tego stopnia,że gdy zatrzymaliśmy się na przejściu dla pieszych niemal na nią wpadłem.
-Niall,co ty robisz?-spojrzała się na mnie kiedy oparłem się o jej plecy.Trafił mnie cudowny zapach jej perfum.Cholera,są za ładne.
-Hm?-otrząsnąłem się z zachwytu i dopiero po chwili jej odpowiedziałem.-Nic,tylko się zagapiłem.-wcisnąłem dłonie głęboko w kieszenie dresowych spodni i schowałem usta w kołnierzu bluzy.Strasznie peszę się w jej obecności...
 Zatrzymaliśmy się przy jakiejś pizzerii na skrzyżowaniu i weszliśmy do środka.Zasiedliśmy przy podłużnym stole pod ścianą.
 W międzyczasie gdy Zayn składał zamówienie,Perrie spojrzała zdziwiona na mnie,a potem na Pam siedzącą obok.Brunetka właśnie wciągnęła się w odczytywanie menu pizzerii,więc sam spytałem,czemu tak się patrzy.
-Ah,nic.-Perrie ozwała się tajemniczo i puściła mi oko.Perrie to typ wkurzającej przyjaciółki,która wciąż próbuje „shipować” ze sobą wszystkich znajomych,a główna ofiarą jestem ja i Pam,co dodatkowo utrudnia mi życie,bo przecież z nią mieszkam.Każdy dzień wygląda tak samo:”Niall,może usiądziesz koło Pam?Mówiłeś,że chciałbyś!”,”Hej,Pam,wiesz,co mi ostatnio mówił o tobie Niall?Że jesteś taka piękna i w ogóle…”.Więc tak,Perrie jest trochę(ha ha.)wkurzająca,ale też i wspaniała na swój sposób.
 Dziwną ciszę przerwał Louis głośno rozważając,czy da się labolatoryjnie mieszać gatunki zwierząt.W porównaniu z tym,co zwykle wygaduje,to dosyć normalne.
 Po kilku minutach pogawędki pojawiła się ta sama kelnerka z naszym zamówieniem.Po kolejnych kilku minutach mój talerz był pusty.
 Skończyłem dwa razy szybciej niż reszta,więc siedziałem bawiąc się na telefonie,gdy do naszego stołu przysiadła się wycieczka szkolna,przez co musieliśmy maksymalnie się ścisnąć.Pam niemalże usiadła mi na kolanach,więc patrzyłem się na nią jak idiota celebrując każdą sekundę naszego kontaktu.
 Dyskomfort?Wstyd?Proszę,byłem w niebie.Każda chwila czegoś takiego to takie chodzenie z nią w mojej wyobraźni…Pary tak robią,prawda?
Ale jej chyba nie bardzo się to spodobało.Skuliła się w sobie i pochyliła głowę w dół w ogóle się nie odzywając,choć przed chwilą prowadziła bardzo żywą rozmowę z Zaynem i Louisem.Aż tak nie lubi utrzymywać ze mną kontaktu fizycznego?
 Nie wiem,dlaczego,ale zrobiło mi się niewygodnie.Doprowadzanie Pam do takiego stanu speszenia,że nie odzywała się słowem nie było miłe.


*Pam*


 Grzebałam widelcem w pizzy,kompletnie odechciało mi się jeść.Jakiekolwiek jedzenie stanęłoby mi w gardle,przynajmniej dopóki siedzę tak blisko Nialla.Ciepło jego skóry doskonale przepływało przez moje ramię i wędrowało po całym ciele.W moich myślach trwała bitwa.Przeszkadzam mu?Może powinnam się przesiąść?Po jego minie wnioskowałam,że powinnam…
 A żeby było zabawniej,Perrie wybrała najlepszy możliwy moment do rozgrzebywania swojego ulubionego tematu.
-Wiecie,co?Moglibyśmy pójść na potrójną randkę.Ja i Zayn,Lou i El-głupie spojrzenie skierowane na mnie i chłopaka obok-oraz Pam z Niallem.
 Niekontrolowanie kopnęłam ją pod stołem i niekontrolowanie odchrząknęłam wystarczająco głośno,by połowa obcych osób siedzących z nami przy stole obdarzyła mnie minami „Weź się lecz”.Dobra,to nie było niekontrolowane.Również Niall podniósł wzrok znad ekranu komórki.
-O co chodzi?-utkwił we mnie to cudowne,niebieskookie spojrzenie,przez co zapomniałam większość swojego zasobu słów,więc gapiłam się na niego z otwartymi ustami jakieś piętnaście centymetrów od jego twarzy.Tymczasem w mojej wyobraźni trwaliśmy w czułym pocałunku,następnie braliśmy ślub i wychowywaliśmy dwójkę uroczych dzieci-Elizabeth i Mathew.
 Perrie nie przestraszyła się moich telepatycznych gróźb,tylko trwała dalej:
-Każde z nas mogłoby zamówić takie fajne napoje z dwiema słomkami,to by było romantyczne!Prawda?-skierowała te słowa do zdezorientowanego Nialla,który na szczęście nie słyszał wcześniejszej wypowiedzi.Uniósł jedną brew w geście zdziwienia i wrócił do poprzedniego zajęcia.
 W końcu Zayn skończył ostatni kawałek a Louis poszedł na kompromis z właścicielem pizzerii na temat tego,że dodatki na pizzy były rozłożone nierównomiernie,więc mogliśmy wyjść.
Stanęliśmy przed wejściem do restauracji,gdy odezwał się telefon Nialla.
-Halo?-blondyn bez zwłoki odebrał.-Oh,cześć Nick.
 Kilka razy odparł „mhm” i „dobra”,po czym rozłączył się z trochę zniesmaczoną miną.
-Jutro nie będzie w studiu producenta,musimy dziś jechać na nagranie.Harry i Liam są już na miejscu.-wyjaśnił spotykając się z dezaprobatą Zayna.
-Zajebiście.
 -Pięknie ubrałeś to w słowa,przyjacielu.-Louis otoczył go ramieniem,po czym wykonał kilka kroków w stronę przeciwną do moje i Perrie.-W takim razie widzimy się wieczorem!
 Zanim zniknęli nam z oczu,Niall jeszcze odwrócił się i mi pomachał,odpowiedziałam mu tym samym z uśmiechem.
 Spojrzałam przelotnie na Perrie.
-Wracamy!
 Ruszyłyśmy ulicami miasta zmierzając w kierunku domu,gdy Perrie postanowiła przywołać rozmowę sprzed jakichś dwudziestu minut.
-Czemu nie skorzystałaś z okazji,jaką ci przygotowałam?
-A no właśnie,co do tego…-zaczęłam oplatając jej szyję dłońmi.Taka zabawa w duszenie.
-Ej!Przecież to był idealny moment by wyznać mu,co czujesz!-powiedziała ze śmiechem wyzwalając się z mojego uścisku.-Było tak romantycznie!
-Tak,pizzeria to doskonałe miejsce na wyznanie miłości!-wykrzyknęłam ze złością gestykulując rękoma.-I nie było ani trochę romantycznie!
-Więc,kiedy chcesz mu powiedzieć?
-Nie wiem.Na pewno nie dziś…-powiedziałam chowając dłonie w kieszeniach i kopiąc kamień leżący na ziemi.
 Skąd mam wiedzieć,kiedy będzie odpowiedni moment?Tego się nie da zaplanować.To musi wyjść samo z siebie…Może mówię tak,bo boje się,że on nie czuje tego samego?Cała ta sprawa jest beznadziejna.
-Pozwól,że sama zaplanuje swoje życie uczuciowe.Zgadzasz się?-nie liczyłam na odpowiedź,ale ona bierze to zbyt poważnie.
-Gdybyś jeszcze umiała planować!Ty nic nie robisz w tym kierunku,dlatego to ja przejmuję dowodzenie!
-Nad moim życiem?-odpowiedziałam wyciągając komórkę sprawdzając treść sms’a,który właśnie dostałam.Od Nialla,oh.
-„Hej,nagranie nie będzie trwało długo.Zdążymy jeszcze na ten film” i uśmiechnięta buźka-przeczytałam na głos pokazując komórkę Perrie.
-Daj mi to,odpiszę mu!-wyrwała telefon z mojej ręki i zaczęła uciekać w stronę fontanny.
-Hej!-natychmiast ruszyłam za nią.Niestety Perrie nie wie,że jestem nadzwyczajnie szybka i już po kilkunastu metrach drastycznie powaliłam ją na ziemię,wyrywając jej mój telefon jakby był co najmniej kawałkiem surowego mięsa.
 -Jeszcze raz spróbujesz,a naprawdę cię zabiję!-krzyknęłam chowając komórkę jak najgłębiej w kieszeni.
 Odpowiedzią Perrie był jak zwykle beztroski śmiech.




czwartek, 3 października 2013

Hej!

Emm...Witajcie?Cześć?Jak się macie?Nie wiem,jak zacząć.Może od tego,że jest to blog z opowiadaniem o One Direction. :P
 Jestem Procentowa.Prowadzę bloga razem z moją koleżanką(w sensie że ja piszę,zmieniam wygląd strony i ogólnie wszystko,a ona tylko czyta).No i tak to wygląda.Nie wiem,czy wam się spodoba,czy będziecie czytać albo w ogóle wchodzić.Ale miałam wewnętrzną potrzebę założenia tego bloga,więc mam nadzieję,że isę spodoba :) Pierwszy rozdział już niedługo :*


Procentowa


                                      A tu takie "coś"...



...padłam i nie wstaję :D