wtorek, 26 listopada 2013

8. "Zatrzymałam się przy słowie "Harry" i dalej nie słuchałam."

Rozdział miał być wczoraj.Zapomniałam.Sorry! :)


*Eleanor*


-Hej,Danielle,co tam?-zapytałam brunetkę kupującą właśnie kawę.Odwróciła się w poszukiwaniu osoby,która ją wołała i gdy mnie zobaczyła,uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Cześć!Co tu robisz?
-Siedzę w Starbucksie ze znajomymi,akurat mamy przerwę między sesjami.-wskazałam na dwóch chłopaków i trzy dziewczyny razem śmiejących się przy stoliku.-A ty?
-Przyszłam tu z moją mamą,chciała się „rozerwać” i pobyć chwilę z młodymi i fajnymi ludźmi.-odparła ze śmiechem na myśl o słowach swojej towarzyskiej mamy.
-Od kiedy hipsterzy są fajni?-zapytałam,na co obie zachichotałyśmy.
 Kiedy w końcu się uspokoiłyśmy,omiotłam wzrokiem jej wygląd.Charakterystyczne loki układały się w artystyczny nieład,jednak bardzo efektowny,skórzana kurtka i podarte rurki.Nie była mocno odstawiona,ale wciąż wyglądała elegancko i modnie.
-Nie widziałyśmy się od dawna,musisz mi powiedzieć,co u ciebie.-powiedziałam z uprzejmym uśmiechem.Kawa,którą trzymałam w dłoni zaczęła parzyć,więc przekładałam ją z ręki do ręki,aż postanowiłam odstawić napój na blat obok mnie.
 Danielle wciągnęła powietrze rozglądając się po kawiarnii.Pamiętam ją jako wesołą i żywiołową dziewczynę,a nie zamyśloną i zamkniętą w sobie pesymistkę,bo właśnie tak teraz wyglądała.
-Wszystko w porządku.-odparła krótko wbijając wzrok w ziemię.
 Lekko pochyliłam głowę by spojrzeć jej w oczy.-A w sprawie facetów?Znalazłaś sobie kogoś…?
 Kąciki jej ust na chwilę uniosły się ku górze.
-Nie.A co u Liama?-próbowała zmienić temat najgorszymi słowami.Bardzo sprytnie,Danielle.Pomijając fakt,że właśnie się wydałaś w najbardziej oczywisty sposób,jaki tylko się dało.
-Ah,rozumiem.Czyli twój status to „czekam,aż stwierdzi,że znów chce ze mną być”,tak?
-Odrobinę.
 Obie ponownie zaśmiałyśmy się lekko,gdy doszło nas wołanie zza pleców brunetki.
-To moja mama.Muszę do niej iść i wytłumaczyć,jak korzysta się z Twittera.Nawet nie wiem,po co jej to konto…-żartobliwie przewróciła oczami i posłała mi weselsze spojrzenie.-Chyba przeżywa kryzys wieku średniego.
-Współczuję…-Danielle uśmiechnęła się szeroko i skierowała w stronę wyjścia,gdzie czekała na nią starsza kobieta powyżej czterdziestki z sympatyczną twarzą.Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i pomachałam brunetce.
 Gdy tylko zniknęła z mojego pola widzenia,wyciągnęłam komórkę i zaczęłam gorączkowo szukać numeru Pam.
-El,chodź do nas!-poganiał mnie Drake siedzący przy stoliku po drugiej stronie kawiarnii.Wykonałam gest ręką w jego stronę oznaczający,że zaraz przyjdę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?-usłyszałam po chwili.
-Właśnie spotkałam Danielle w Starbucksie i wpadłam na genialny pomysł!
-Ej,Vic,Eleanor mówi,że spotkała Danielle w kawiarni!-Pam najprawdopodobniej odsunęła od siebie komórkę i zawołała siedzącą gdzieś obok Victorię.
-No i co?O czym gadały?-jej głos stał się wyraźniejszy,zapewne podeszła bliżej.
-No właśnie:co takiego w tym wyjątkowego?-zwróciła się już do mnie Pam.
-Zobaczyłam ją przy ladzie,no i postanowiłam do niej podejść i zagadać,zaczęłyśmy rozmawiać,widać było po niej,że jest przybita,a jak zapytałam,co się stało,przyznała się…-przez to,że zaczęłam opowiadać na jednym tchu musiałam zrobić dramatyczną przerwę-…wciąż czuje coś do Liama!
-Co?!-wydarła mi się do słuchawki.
-Ej,co ona mówi?-dopytywała się Vic w tle.
-Czekaj,dam na głośnomówiący.El,powiedz jeszcze raz!
-Dan wciąż podoba się Liam!I to tak bardzo!-powtórzyłam żartobliwie zniżonym głosem robiąc idiotyczną minę.Na szczęście,Victoria przeżyła tą wiadomość bardzo spokojnie i utrzymała fason.Haha,śmieszne.
-O Matko!!!To najzajebistrza rzecz na świecie!!!-krzyknęła prosto do głośnika,przez co musiałam odsunąć telefon od ucha.Jakieś hałasy i ponownie rozmawiałam jedynie z Pam.
-Właśnie biega po piętrze i krzyczy:”Tak!Wiedziałam,wiedziałam!”-wyjaśniła ze śmiechem przekrzykując ten rumor.
-Tak więc,od razu pomyślałam,że musimy ich spiknąć!
-Hmm,no nie wiem.Mamy mieszać się w sprawy sercowe Liama i Dan?
 Victoria zbiegła po schodach i dopadła telefon.
-Tak!To chyba oczywiste,oni sami tego nie ogarną!
-Tak,Vic,zrozumiałabym też gdybyś nie podnosiła głosu.Ale dzięki.-odparłam krzywiąc się z nieprzyjemnego dźwięku raniącego moje uszy.Wiecie,taki pisk z telefonu to jak wysłuchiwanie śpiewania Louisa po operacji strun głosowych,których dawcą była wiewiórka.Ale da się przyzwyczaić.
-W każdym razie:pomyślałam,że możemy stopniowo zbliżać ich do siebie tak po chamsku,coś w stylu: „Oh,Liam,nie wiedziałam,że tu jesteś!Patrzcie,jaki przypadek,Danielle ze mną przyszła!”-ostatnie słowa to był żart,choć zapewne tak zrobimy.Nigdy nic nie wiadomo…
-A ja nadal nie jestem pewna,czy to dobry pomysł,ale fajnie by było,gdyby Vic oddała mi telefon!-odezwała się Pam zaczynając kłótnię z brunetką trzymającą jej komórkę.Bez zastanowień rozłączyłam się chowając swojego iPhona głęboko w kieszeń torby.Nawet nie będę próbować z nimi rozmawiać.  


*Pam*


 Obudził mnie budzik.Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się orientacyjnie dookoła siebie.Victoria wciąż spała obok mnie z otwartymi ustami,a ja wciąż byłam we wczorajszych ciuchach.No tak,nawet nie połasiłam się,by je zmienić,bo byłam zbyt śpiąca po całej nocy oglądania horrorów.Nawet nie były dobre,ale bez Nialla to nie to samo.Chowanie się za plecami Vic to nie to samo.Nic nie jest takie samo bez mojego blondasa!Wiem,dramatyzuję okropnie,ale gdybyście spędzili z nim takie piękna trzy lata zażyłej przyjaźni,nie chcielibyście rozstawać się z nim na tak długo.Zwłaszcza,że dopiero co wrócił z dwóch tras koncertowych.Nawet nie zdążyłam nacieszyć się jego obecnością…
 Uniosłam się na rękach siadając w pozycji prostej.Victoria głośno chrapnęła.Właśnie miałam po cichu wywlec się z łóżka,gdy dziewczyna obok obudziła się z takim samym zapałem,co ja.
-Ej,która godzina?-zapytała mnie chrypliwym głosem,zupełnie jak Harry.Przypadek?Nie sądzę!
-Emm…-niedbale zarzuciłam rękę w stronę szafki nocnej coś tam przewracając aż dokopałam się do mojego telefonu.-W pół do dziewiątej.
 Victoria zmrużyła oczy,spojrzała najpierw na mnie,na okno i pokój,po czym znów opadłą na poduszkę zakrywając twarz dłońmi mówiąc:”alemiuamziiwnysenn…”.Jesteście zaskoczeni?Tak,zgadza się,ja też nie mam pojęcia,co to znaczy!
-Powiedziałam,że miałam dziwny sen.-odparła mi na pytanie odrobinę chamskim tonem.
-Dobra,wyluzuj.A jaki?-spytałam ponownie kładąc się obok niej.
-Byłam tam ja,Harry,ty,Niall i zebra o imieniu Marcin.
-Ciekawie.
-Czekaj,to jeszcze nie wszystko.Pamiętam,że byliśmy wszyscy w kinie,jeszcze bez zebry.Myślałam,że wracamy do domu,a Harry zaprowadził nas do kasyna.No i zaczął grać w pokera,a gdy okazało,się że zapomniał kasy,to postawił na mnie.Rozumiesz?Ta szuja chciała mnie sprzedać!
-Oh!-zakryłam usta dłonią w udawanym zaskoczeniu.Wszyscy wiemy,że kiedyś musiałam się o to spytać.-A co robiłam ja i Niall?
 Kolejne spojrzenie z serii „jesteś tak głupia,że nawet ci nie odpowiem” i pokręciła głową.Powoli uniosła się na łokciach i oparła plecami o ścianę kontynuując historię.
-Jak już Harry wygrał milion dolarów,poszliśmy was poszukać,a po drodze kupiliśmy jointy od jakiegoś gościa.A ty i Niall staliście przy automatach i się,emm…nie pamiętam.
-Co?Nie żartuj,gadaj!-potrząsnęłam jej ramię wkurzona tym,jak się ze mną droczy i udaje zdezorientowaną.
-Obściskiwaliście się,a potem…
-O matko!-krzyknęłam przerywając jej i podskoczyłam w miejscu.Ja i Niall,całujemy się,już to sobie wyobrażam...-A jak to wyglądało?Bardziej tak „oh wiesz,tylko się całujemy” czy bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”?
 Chwila ciszy.
-Co?-zapytała w końcu kompletnie zdezorientowana.-Myślisz,że się przyglądałam?Tam się działo coś ważniejszego!
„Co może być ważniejszego od mojego pocałunku z Niallem?”-pomyślałam i skrzyżowałam ręce na piersiach w geście buntu.
-Nie będę cię słuchać,póki mi nie powiesz.
-Jeny,Pam,oszalałaś do reszty?Dlaczego nie pocałowaliście się tydzień temu,byłoby po sprawie i nie zawracałabyś mi głowy…-odparła marszcząc brwi ze zdenerwowania lekko popychając mnie nogą.
 Dobry argument,ale ja nadal się obrażam.
-To było bardziej „mmm,całujemy się,jak pysznie…”-szepnęła w końcu z lekkim uśmiechem obserwując,jak kąciki moich ust wędrują znacząco w górę.-Mogę ci już opowiedzieć resztę?
-Mhm.-odpowiedziałam starając się odgonić od siebie wyobrażenia mnie i Nialla całujących się w kasynie(tajemniczo i seksownie).
-No więc:odwracam się,a tam zebra w garniturze,którą trzyma rolnik z Kanady.Mówi,że odda ją za darmo,bo go denerwuje jej gadatliwość i to,że strasznie śmierdzi.No to ją wzięłam,a Harry zapalił jointa i zaczął latać pod sufitem.Wzięłam jednego i też się machnęłam,po czym wszystko stało się kolorowe i w ogóle takie magiczne!Myślałam sobie”Łoł,mogę latać jak Harry i oglądać te piękne kolorki…”,a ta zebra do mnie:”To zabawne,że umiem czytać w twoich myślach,Franek”.Rozumiesz?
-Eee…-zastanowiłam się chwilę nad tymi idiotycznymi opowieściami starając się sobie to wyobrazić.-Chyba tak.
-Potem zbliżył się do mnie Harry i mówił…takie tam rzeczy,a na koniec całe kasyno znalazło się w kosmosie na Boże Narodzenie gdzie zamiast planet i gwiazd były choinki.-epicko zakończyła swoją historię gapiąc się na mnie z uśmiechem.
-Masz bardzo,hm,interesujące sny.Najbardziej podobał mi się fragment o Niallu i o mnie.-zaśmiałam się przeczesując włosy.-Chodź,musimy posprzątać na dole.
 Powoli zwlokłam się z łóżka i stanęłam nad Vic,która wciąż siedziała w jednym miejscu.
-Chodź!-powtórzyłam tym razem ciągnąc za kołdrę,w którą była owinięta w skutek czego dziewczyna z hukiem upadła na podłogę.Oczywiście nie mogło obejść się bez mojego idiotycznego rechotu pomieszanego z jej mendzeniem,że nic nie chce się jej robić i nigdzie się nie wybiera.
-Dobra…nie żartuj i wstań!-opanowałam swój śmiech podnosząc kołdrę z ziemi i rzucając niedbale na łóżko.


*Victoria*


-Ta podłoga była bardzo miękka.-stwierdziłam podnosząc z podłogi ubrudzony talerz i kubek w połowie wypełniony colą.
 Pam spojrzała na mnie z uśmiechem i potrząsnęła głową wyciągając odkurzacz.Zmierzając w stronę kuchni,nadepnęłam na coś lepkiego,fuj.
-Czy ty wytarłaś wczoraj to picie,które wylałaś?-z obrzydzeniem podniosłam nogę widząc,jak pomarańczowa maź klei się do mnie i zostawia ohydne ślady.
-Eee…a co jakbym tego nie zrobiła?-odparła tłumiąc śmiech na widok mojej zniesmaczonej twarzy.
-To nie jest śmieszne,daj mi jakąś ścierkę!-zawołałam ze złością rzucając w nią poduszką,którą miałam akurat w ręce.
 Aż ciarki mnie przeszły,kiedy zaczęłam wycierać swoją stopę,a materiał,którym to robiłam lepił się ze sobą i wydzielał nie najpiękniejszy zapach.Matko,jakie to dziwne!!!
-To i tak nic w porównaniu z tym,w co kiedyś wdepnął Harry.-zaczęła Pam,ale zacięłam się przy słowie „Harry” i dalej nie słuchałam.Ostatnio czuje się przy nim jakoś inaczej,jakbym już nie życzyła mu wszystkiego najgorszego.W sumie,to nigdy tak nie myślałam.Cały czas się o coś gryziemy i kłócimy,ale jesteśmy przyjaciółmi i zależy mi na nim,chyba.To w ogóle ostatnio jakieś dziwne jest.Spędzam coraz więcej czasu na myśleniu o nim,nawet śnią mi się dziwaczne sny z loczkiem w roli głównej.To,co nazwałam "jakieś tam rzeczy",to było jego wyznanie miłości.Uh,dziwne.
 To przez to,że wyjechali.Dawno nikogo nie obraziłam,więc jestem zła!To wcale nie dlatego,że za nim tęsknię…Nie,nieprawda.Mózgu,ty nie masz nic do gadania.
-Do dziś Zayn nazywa go „Saper Harry”.-zaśmiała się kończąc historię.Dobrze,że wiem o co chodzi.
-Niebywałe,po prostu niebywałe.-mruknęłam pod nosem zajęta strzepywaniem okruchów po popcornie z kanapy wciąż myśląc o Harrym.Przestałam bronić się przed moim niedorozwiniętym umysłem i z chęcią poddałam się rozmyśleniom o najfajniejszych momentach z naszej znajomości.
-Ty…-odezwał się głos zza mnie.-Ty coś knujesz.
 Podniosłam się do pozycji prostej i spojrzałam na nią najbardziej naturalnym spojrzeniem,jakim tylko mogłam ją obdarzyć.
-Tak,jasne…-dobra,nawet ja mogę przyznać,że brzmiało to beznadziejnie,ale Nieogarnięta Pam mi uwierzyła.Ona i Niall świetnie do siebie pasują;oboje są kompletnymi idiotami.Ah,para idealna.Wyobrażacie to sobie?Będą mogli sobie nieogarniać i wciąż się przewracać,bo oboje są też niezdarami,jak słodko!
 Skończyłyśmy sprzątać salon,a brunetka wywaliła się a kanapę robiąc głośne „Ehhh…”.Spojrzałam na nią zdziwiona i kontynuowałam pisanie SMSa na telefonie,gdy ponownie usłyszałam to samo,tylko że dłużej i głośniej.Chce,żebym zapytała ją,o co chodzi,ale pozgrywam się chwilę.Wydałam podobny dźwięk trochę ją przedrzeźniacz,a trochę dlatego,że to śmiesznie brzmiało.
-Jeśli tak bardzo się nie wyspałaś,to możesz iść jeszcze na górę.-powiedziałam obojętnie nie podnosząc wzroku znad ekranu komórki.Wkurzyła się,więc tym razem odchrząknęła głośno i uderzyła ręką w kanapę.
-Vic!-zawołała z miną rozwścieczonego dziecka.Niedługo kończy dwadzieścia lat,a nie umie powiedzieć,że coś nie gra,tylko wydaje dziwaczne dźwięki i robi hałas,by zwrócić na siebie uwagę.-Mam doła i równocześnie się cieszę…
 Odparłam jej bardzo zawzięcie:
-Oj.
-No weź,pociesz mnie i posłuchaj,proszę.-te słowa nie zabrzmiały już tak niepoważnie,więc złagodniałam i usiadłam obok niej.
-Dobra,dziecko.Mów.
 Pam odetchnęła głośno łamliwym głosem,wślizgnęła się pod moje ramię i schowała twarz w swoich dłoniach.-Chłopaki zaprosili nas na 1D Day w Los Angeles.Rozumiesz?
-Na razie tak,ale boję się dalszej części.Nie chcesz lecieć?
-Chcę!Ale co z Niallem?Nie umiem z nim teraz rozmawiać…-podniosła się tak,że znów widziałam jej twarz.Jej dolna warga lekko się zatrzęsła,jakby miała zaraz zacząć płakać.Proszę,nie rób tego!
-Dramatyzujesz.Niall też się wstydzi,więc nie będzie chciał o tym gadać.-odparłam gładząc ją delikatnie po głowie,którą oparła o moje przedramię.
-Ale nie chcę zepsuć tą sytuacją tego,co było miedzy nami,w sensie przyjaźni.Jest tak niezręcznie i nie umiemy normalnie rozmawiać...-mówiąc to,zaczęła dziwacznie przekręcać słowa nie przestając nawijać sobie pogniecionej bluzki na palec.Oj,ale się wstydzi!
-Po pierwsze:przestań miętosić swoje ubrania,kiedy mówisz o Niallu bądź z Niallem.A po drugie:wszystko powinno się ułożyć.Takich rzeczy nie da się zaplanować,sama się nie spodziewałam,że będzie próbował cię pocałować,on chyba też nie planował tego miesiącami.-no dobra,planował całymi dniami a potem spisywał na kartkach i gdzieś chował,ale to tajemnica…już nie do końca.-Po prostu wrzuć na luz,zachowuj się,jakby nic takiego nie zaistniało.Albo się przypasuje,albo z tobą pogada,albo…nic.
 Dodałam niemo „chyba”.Podkreślając słowo „niemo”,bo nie jestem pewna,ale Pam musi być,a prawda czasem boli.
 Teraz ja zaczęłam walkę z myślami.Lecieć,czy nie lecieć?Ja przynajmniej nie boję się Harrego…A może boję?
-Tak myślisz?-powoli odsunęła się ode mnie i skrzyżowała nogi.
 Sama nie wiem,w końcu Niall myśli samodzielnie i może zrobić dosłownie wszystko.
-Mhm.
 Przytaknęłam starając się,by moja mina była wystarczająco przekonująca dla Pam.
-A  ty?Lecisz ze mną?
 Problem w tym,że nie mam pojęcia,czy chcę.Cóż,czego się nie robi dla przyjaźni(Nie dla Harrego,żeby było jasno.).
-Em…-jej błagalny wzrok dodatkowo zmuszał mnie do większego myślenia-…dobra.
 Na twarzy Pam pojawił się szeroki uśmiech.Natychmiast chwyciła mnie w swoje objęcia i mocno przytuliła.Odwdzięczyłam jej się udając,że nie jestem zniesmaczona swoją odpowiedzią.Nie mam ochoty gdziekolwiek lecieć,ale nie wybaczyłaby mi,gdybym się nie zgodziła.Zmieniam zdanie:wszystko mi jedno.Dlaczego ja w ogóle zadaje sobie to pytanie?!Mam gdzieś Harrego i resztę!To tylko zwykły,krótki lot do Stanów…Wcale się nie boję.
-W takim razie…-zaczęła brunetka.-musimy się spakować.
 Wesoły rumieniec nie przestawał schodzić jej z twarzy,dopóki nie wstałyśmy z kanapy.
-Chcę już go zobaczyć!-zawołała wesoło skacząc dookoła stołu i idiotycznie wymachując rękami.
-Ale tak bardzo?
 Podbiegła do mnie i spojrzała z pod ukosa.
-Bardzo bardzo.
 Jej ręka powędrowała w kierunku fragmentu bluzki,który nawijała sobie wcześniej na palec,ale kategorycznie zabroniłam jej tego moim „psik!”,jak do psa.Ale podziałało.
-Przestań tak robić,wyglądasz jak małe dziecko!-klepnęłam ją lekko w rękę,którą schowała za siebie.
-Nie mogę,to jest mój nałóg!Przez to trochę mniej się stresuję…

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Byłam tam ja,Harry,ty,Niall i zebra o imieniu Marcin." najlepszy teks hahah XD Ogólnie świetnie piszesz <3 Rozdziałek wspaniałyi i oczywiście czekamy na następną część :*
    Pozdrawiamy i życzymy weny :*

    OdpowiedzUsuń