No i mamy czwarty rozdział ;) Ustaliłam,że nowy fragment będzie w każdy poniedziałek i piątek,no chyba,że coś się stanie(w sensie że szkołą czy inne głupoty).Miłego czytania i dizęki za wszystkie komentarze,bardzo wspierają na duchu :P
*Pam*
-To gdzie idziemy?-zapytałam zajadając porcję frytek.
Musiałam poczekać chwilę na odpowiedź,bo chwilę wcześniej Niall wziął ogromny gryz swojego hamburgera.
-Może Cropp?-przełknął w końcu kęs i popił go colą.
-Hmm…W takim razie rozdzielmy się.Ja pójdę do jakiejś drogerii czy coś,a spotkamy się potem.-wciąż zajadając,przytaknął mi biorąc kolejnego kęsa kanapki.On jest jedynym facetem,który wygląda seksownie pożerając ogromnego hamburgera…
Wstałam ze swoją tacą i zaniosłam ją do śmietnika.Gdy wróciłam,Niall właśnie kończył.
-Chyba byłeś bardzo głodny.-powiedziałam zdziwiona na widok tacki pełnej papierków i opakowań po jedzeniu.Nawet ja tyle dziś nie zjadłam (a chyba powinnam!).
-Najadłbym się,gdybyś nie ukradła mi kanapki!-powiedział wstając i idąc ze mną w stronę fontanny.
-Była pyszna!-zawołała ze śmiechem pchając go lekko w bok.Uśmiechnął się groźnie(tak,groźnie bo jak jakiś gwałciciel) i złapał mnie nad biodrami obracając w koło.Zaśmiałam się zawstydzona próbując nieskutecznie wyzwolić się z jego uścisku.No dobra,nie bardzo się starałam,bo nie chciałam,żeby puszczał…Tak mocno mnie do siebie przyciągnął,że aż przestraszyłam się,iż zaraz dojdzie do czegoś więcej.Nie jestem na to gotowa!
Na szczęście,po chwili puścił mnie wpatrując się w coś ze zdziwieniem.
-Co jest?-podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam jakiegoś faceta czającego się za krzakami z aparatem.Paparazzi?
Niall położył mi dłoń na plecach pchając w stronę jakiegokolwiek sklepu,wciąż rozglądając się na boki.Gdy już znaleźliśmy się we wnętrzu kiosku,spojrzał się na mnie zdziwiony.Uniósł jedną brew w zamyśleniu,drapiąc się zabawnie po szyji.Wygląda uroczo,kiedy myśli...
-O czym ty tak rozmyślasz?-zapytałam w końcu.
-Nic,po prostu…-potrząsnął głową wyprowadzając mnie z kiosku.-Eh,nie ważne.
Schował dłonie w kieszeniach wbijając wzrok w podłogę.Co?Najpierw przyciąga mnie do siebie,a potem się tego wstydzi?No i mamy odrobinę niezręczną atmosferę…
*Niall*
-Jak wyglądam?-zapytała Pam wychodząc z przebieralni w obcisłych dżinsach.Obróciła się parę razy spoglądając na mnie wyczekująco.Nie mogłem się powstrzymać przed wgapianiem się w jej tyłek jak ostatni zbok…Sprowokowała mnie!Przynajmniej tego nie zauważyła.Chyba.
-Okropnie!-zawołałem z udawanym obrzydzeniem.Wybuchłem śmiechem,gdy spojrzała na mnie z obrażonym wyrazem twarzy.
-Ty jesteś okropny.-skrzyżowała ręce na piersiach zdmuchując z twarzy zaplątany kosmyk włosów który wypadł jej z wysokiego kucyka.Jak małe dziecko.
Stała chwilę oglądając spodnie w lustrze,gdy zadzwoniła jej komórka.Szybko wyciągnęła ją z kieszeni kurtki i odebrała.
-Halo?Hej,co tam?Gdzieś wyszliście?-zaczęła rozmawiać zapewne z Perrie lub Victorią.
Kątem oka przyglądałem się jej twarzy gdy rozmawiała przez telefon.Zielone oczy spoglądały na mnie co jakiś czas z zainteresowaniem,kości policzkowe pokazywały się z każdym ruchem pełnych ust.Przez godziny mógłbym wpatrywać się w jej aksamitne włosy o mieniącym się odcieniu brązu.Już nie wspominając o tym małym,lekko zadartym nosku…
Przypomniałem sobie tą idiotyczną sytuację przed sklepem.Matko,nie chciałem,żeby tak wyszło,a zrobiło się dziwnie…Gdybym nie zauważył tego gościa robiącego nam zdjęcia,pewnie do czegoś by doszło.Kiedy coś idzie nie po mojej myśli,robię głupie rzeczy i wychodzi takie „coś”,tak jak pół godziny temu.
Po kilku minutach skończyła rozmowę ponownie zwracając się w moją stronę.
-To jak?Które lepsze?-pokazała palcami na ciemne dżinsy na sobie i kremową parę wiszącą na wieszaku w przebieralni.
-W tych lepiej eksponujesz tyłek.-powiedziałem przygryzając dolną wargę.Może wzięła to za żart,ale ja mówię całkiem poważnie.
-Zboczeniec!-oburzyła się znikając za zasłoną kabiny.
-A kiedy ja mogę się przebrać?-wstałem z sofy mówiąc do niej przez ściankę.
-Wszystko…jedno...!-zawołała niewyraźnie.Chwyciłem bluzę i kurtkę znalezioną wcześniej w sklepie i wszedłem do przebieralni.
Krótka chwila i byłem już przed kabiną(w przeciwieństwie do Pam).
-Co to za przystojniak w odbiciu?-powiedziałem żartobliwie sam do siebie oglądając swoje odbicie w lustrze.Obróciłem się parę razy by dobrze obejrzeć kurtkę spoczywającą na moich ramionach.
-Do kogo ty mówisz?-zaczęła Pam wychodząc z przebieralni w swoim starym ubraniu i spojrzała na mnie z podziwem.-Fajna kurtka…-zaczęła poprawiać jej położenie na moim ciele.
-Dobra,kobieto,już mnie zostaw.-wycofałem się żartem z kłopotliwej sytuacji powstrzymując się przed głupim rumieńcem.Ostatnio zauważyłem,że często robię się czerwony kiedy jestem z Pam.To jakiś znak…-Idziemy do kasy?
Przytaknęła mi z uśmiechem i zabrała swoje zakupy.
*Louis*
-Która godzina?-powiedział Harry bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
-Jest w pół do ósmej,a my wciąż jesteśmy w domu i nigdzie dziś nie wyszliśmy,choć powinniśmy teraz wychodzić z kina po nudnej komedii romantycznej lub zajadać kolację w jakiejś restauracji!-mówiłem coraz głośniej ze zdenerwowania chodząc w kółko po salonie.Od rana nie możemy się zdecydować(właściwie,to już zdecydowaliśmy) i się pozbierać(to też już zrobiliśmy),ale nadal nie wychodzimy.Dlaczego?Bo Zayn i Harry panoszą się po domu i kłócą się o to,gdzie idziemy najpierw,a raczej o to,gdzie byśmy poszli najpierw,bo już nigdzie nie zdążymy wyjść…Idioci,idioci wszędzie.
-Uspokój się,jeszcze możemy coś porobić…-powiedział niewyraźnie Zayn z głową skierowana ku ziemi.
-Świetny pomysł…Albo i nie.Wiecie co?Mam dosyć.Jutro pójdziemy do studia by ciężko charować,ale po co odpoczywać w te dwa dni na miesiąc?!Może pojedźmy tam już teraz i nigdy nie wychodźmy!-nerwy kompletnie mi puściły i zacząłem krzyczeć w stronę bandy siedzącej na kanapie.Wyglądali jak grupa bezdomnych.
Zayn zaczekał aż skończę się wydzierać i chwilę pomyślał.
-Louis,uspokój się.Każdy wolny dzień spędzaliśmy wszyscy razem zawsze wychodząc na miasto.Od dawna nie zostaliśmy w domu żeby tylko posiedzieć i nic nie robić.A ty cały dzisiejszy dzień chodzisz za nami próbując na siłę wypychając nas za drzwi.Może po prostu usiądziemy,zagramy w jakąś głupią planszówkę lub coś w tym stylu?-usiadł prosto patrząc na mnie wyczekująco.Ma rację,dałem trochę za dużo parcia na to wyjście.Podeszłem do kanapy krzyżując ręce na piersiach.
-No dobra,zaraz coś wykombinuje.Przepraszam,że się tak wkurzyłem.-powiedziałem ze śmiechem zawstydzony własnym zachowaniem.Od kiedy ja jestem taki chamski?
Dziewczyny prze chwilę śmiały się z tego,co mówiłem,gdy do domu wszedł Niall z Liamem i Pam.
-Hej!Co tam?-Perrie przywitała ich wstając z kanapy.
-Zobaczcie,na kogo wpadliśmy wracając z centrum handlowego…-zaczęła Pam pokazując na Liama z tajemniczym uśmiechem.-Wracał właśnie z randki z Danielle!
Chłopak tylko przewrócił oczami starając się ukryć zaczerwienioną twarz.Czyli to jednak prawda…
-Liaś,nie wstydź się!To super!-zawołała Vic przytulając go mocno.Śmiał się zawstydzony próbując jakoś ją od siebie odepchnąć.Zaczął wygrywać,więc musieliśmy wspomóc naszą agentkę od Spraw Robienia Wiochy(długa historia…) i zrobiliśmy mu grupowego przytulasa krzycząc jak idioci:”Liam i Danielle są razem!”.Jesteśmy bandą kretynów,i to jest piękne!
-Dobra,już dobra…-zaczął,gdy się od niego odsunęliśmy-Po pierwsze,nie jesteśmy razem.Jeszcze.A po drugie:dlaczego tak bardzo się mnie uczepiliście?Nigdy nie byliście w związku?
-Oj,daj spokój.Po prostu jesteśmy dumni,nikt z nas nie lubił Sophii…-zaczął Zayn ostrożnie spoglądając na nasze twarze.Niestety,trzeba było przyznać mu rację.
Liam posłał mu niezrozumiałe spojrzenie i westchnął ciężko.Chyba jeszcze nie pozbył się do końca poczucia straty,które męczyło go od kilku tygodni.Szkoda,że zmarnował tyle czasu na nie odpowiednią dziewczynę.
Harry otrząsnął się pierwszy z drętwej ciszy i zawołał:
-Dobra!To jaką grę wybieramy?
Wszyscy przeszliśmy w okolice kanapy.
-A my w ogóle jakieś tu mamy?-zapytałem wspinając się po schodach.Zawsze możemy zagrać w „kto znajdzie jakąś grę wygrywa!”.
*Niall*
-Ha!Szustka,wygrałam!-krzyknęła Victoria gdy ponownie wyrzuciła odpowiednią ilość oczek w kościach.Ona jest jakąś hazardzistką!
-Z tobą się nie da grać,zawsze oszukujesz!-zaprotestowała Perrie rzucając w nią tekturowym kubkiem.
-Ej,nie moja wina,że jestem utalentowana i inteligentna…
-I do tego skromna!-skończył Louis za nią.-Kto jest za tym,by już nigdy nie grać z Victorią?
-Ja!-zawołaliśmy równocześnie podnosząc ręce do góry.
-Nie wolno wam mnie dyskryminować,bo jestem najlepsza!
-Ale wolno nam to robić,bo to nasz dom!-dodał Harry gdy ta zrobiła groźną minę rzucając się w jego stronę.
-Dobra,zagrajmy w coś,w co nie da się oszukiwać!-zawołałem próbując przekrzyczeć wyklinającą Victorię i Louisa wiwatującego całej tej sytuacji.Ale nie jest tak źle…
-W takim razie zagrajmy w butelkę!-zawołał Zayn od razu obrywając od Perrie w głowę.
-Nie ma mowy!Pamiętasz,co było ostatnio?-nagły przypływ wspomnień spowodował,że nawet Harry i Vic przestali się kłócić i spojrzeli na nas z głupim uśmiechem.
Ah,gra w butelkę.Z tego co pamiętam,po piętnastu minutach Liam tłukł się z Louisem,Perrie niemalże zerwała z Zaynem,Victoria nie odzywała się do Pam przez kilka dni,a ja,przytłoczony tymi dziwnymi tajemnicami,nie spałem w nocy.Trauma męczyła mnie przez tydzień!Chyba nie umiemy grać w gry zespołowe…Tak,NA PEWNO nie umiemy grać w gry zespołowe.
-W takim razie-zaczął Louis sięgając po jakieś pudełko stojące na blacie za nim-zostają nam kalambury.
Wymieniliśmy tajemnicze spojrzenia.Oj,będzie się działo…
********************
-Co to ma być?!-wykrzyknął Liam patrząc,jak Pam wywija się idiotycznie próbując pokazać drugie słowo chasła.-Pływanie?
-Pośpiesz się!Zaraz skończy nam się czas!-poganiałem ją próbując zrozumieć,co ona robi.Machała niezrozumiale rękami jakby biegnąc w miejscu,robiąc przy tym tak głupie miny,że nie przestawaliśmy się śmiać.
-Dobra,koniec czasu.-powiedział Lou spoglądając na minutnik.-Pam,co to było za chasło?
-„Przed problemami nie uciekniesz”…-odpowiedziała łapiąc oddech po męczarni związanej z naszymi tępymi umysłami.Jak to możliwe,że zgadliśmy słowo „problem”.ale „uciekać” to już nie?
-Idiota.-skomentowała Vic z chamskim spojrzeniem skierowanym do Harrego.Zaraz się zacznie…
-Jeśli ktoś tu jest idiotą,to tylko ty!-zawołał rozrzucając dookoła kartki z chasłami.
-Ej,spokojnie.Przecież wasza drużyna wygrała…-próbowałem jakoś uspokoić ten spór,zanim na dobre się zacznie.Znowu.
-To dzięki mnie i mojemu intelektowi…-brunetka skrzyżowała ręce na piersiach posyłając mu pewne siebie spojrzenie,unosząc znacząco jedną brew.
-Mój mały posiada większy intelekt niż ty!-brunet złapał się za krocze z kpiącym śmiechem.
I tym sposobem zaczęła się bójka.Wgapialiśmy się w nich nie wzruszeni czekając,aż to się skończy.
-Chyba nie powinniśmy grać razem w gry.-podsumowała Perrie.
-Tak.-powtórzyliśmy niemalże równocześnie,gdy Laim postanowił jednak ich rozdzielić.Podszedł do nich,jedną ręką łapiąc za bluzkę Harrego,a drugą Victorię.Gwałtownie pociągnął do góry i już po chwili oboje stali obok niego kompletnie zdziwieni.
-Mmm,mięśniak.-zażartowała Pam widząc,jak chłopak specjalnie napręża mięśnie z uwodzicielskim uśmiechem.Ej,co tu się dzieje?!
Odchrząknąłem znacząco posyłając ostrzegawcze spojrzenie w stronę Liama.Nie zgodziłem się na podrywanie mojej dziewczyny!To znaczy,nie jest moja,ale on dobrze wie,że mi się podoba!
Spojrzał na mnie z głupawym uśmiechem i poszedł do kuchni.
*Liam*
-Co ty robisz?-Niall złapał mnie za ramię mówiąc półszeptem.
-Co?-zaśmiałem się krótko widząc jego zaczerwienioną twarz.
-To,co zrobiłeś przed chwilą!Co to miało być?!-uderzył mnie w ramię i skrzyżował ręce na piersi,głęboko wciągając powietrze.Wyglądał jak naburmuszone dziecko.
-Dobra,już dobra.Tylko żartowałem!-ponownie rozbawił mnie tą swoją obrażoną miną.Przymrużył oczy ze złości i ruszył w stronę schodów.Mruknął niewyraźne”idę spać” i zniknął nam z oczu.
-Co mu jest?-zapytała zdziwiona Pam.
-Eh,nic.Takie tam,głupoty…-powiedziałem wymijająco upijając łyk coli.-Obejrzymy coś?
-Nie,my też idziemy już na górę.-odpowiedział Zayn idąc z Perrie na piętro.
-Tak,ja też już idę.-Victoria wstała leniwie z kanapy przytulając się z Pam.
-Vic spędza noc w swoim domu!Ludzie,zapiszcie to w kalendarzu!-zawołał Louis ze złośliwym śmiechem.
-Nie miałaś dziś zostać?-zapytała brunetka.
-Jakoś mi się nie chce.Dziwne,co nie?-uśmiechnęła się do nas zakładając buty.-Jest dosyć wcześnie,może zdążę wyrwać jeszcze jakieś ciacho…-mrugnęła do mnie wesoło i wyszła.
-Wy też mnie opuścicie?-przerzuciłem wzrok na Pam i Harrego.
-Ja na pewno.Dobranoc!-chłopak natychmiast uciekł na schody znikając nam z oczu.
-Czyli zostaliśmy tylko ty i ja…-powiedziała brunetka cichym głosem po chwili wybuchając śmiechem.-Co oglądamy?Wiesz,ty zaraz musisz iść,bo się nie wyśpisz,a ja nie mam limitu,więc możemy pooglądać reklamy.
-Ale ja przynajmniej mam pracę.-odparłem z kpiącym śmiechem gdy ta wkurzyła się i pchnęła mnie na kanapę.
-Idiota.
-A ja Liam.-no dobra,za to zasłużyłem na kopniaka.
Właśnie usiadła koło mnie,gdy usłyszeliśmy kroki po schodach.Niall przeszedł obojętnie koło kanapy.Już mi się wydawało,że nas nie zauważy,że będę miał chwilę sam na sam z dziewczyną siedzącą obok,gdy blondyn cofnął się na długość kanapy mierząc mnie zaskoczonym i zdenerwowanym wzrokiem.Horan jest zazdrosny…Ojej.
-Co robicie?-zapytał wciąż na mnie patrząc.Możesz się gapić,ale ja tak szybko sobie nie pójdę!
-Będziemy coś oglądać.Siądziesz z nami?-Pam odsunęła się ode mnie klepiąc miejsce obok.
-Nie,on nie może.Przecież miał iść spać…-odpowiedziałem za Nialla ignorując jego piorunujące spojrzenie.
-Właściwie,to chętnie usiądę.-chamski uśmiech ze strony blondyna doprowadzał mnie do szału.Na dodatek,wepchnął się między mnie a Pam,łokciem nachodząc mi na klatkę piersiową.Nie mam zamiaru się kłócić,więc usunąłem się w bok.Wybacz,Niall,ale mam straszną ochotę ci teraz przywalić!
Dobra,to nie ma sensu.Nie pogadam z nią gdy ten zazdrośnik będzie ciągle się wpychał między nas.Tą rundę wygrałeś,Horan,ale jeszcze pożałujesz…
Bez słowa wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę schodów.
-Gdzie idziesz?Mięliśmy oglądać telewizję…-głos Pam zatrzymała mnie na chwilę w połowie drogi.
-Emm,jednak chcę iść spać.Jutro będę jak martwy,jeśli nie pójdę teraz.Dobranoc.-uśmiechnąłem się lekko do brunetki.Pieprzyć Nialla,do niego się nie uśmiecham.
*Niall*
-Ej,o co wam chodzi?-Pam przekręciła się w moją stronę krzyżując nogi.
-Nie wiem,to on ma problemy.-podrapałem się po głowie nie ukrywając tryumfalnego uśmiechu.Liam sobie poszedł,więc wygrałem!
Dziewczyna przewróciła oczami i wstała.
-Przegoniłeś go,nie wiem czemu,ale nie mam ochoty teraz oglądać z tobą telewizji-zaczęła poważnym tonem-więc musisz się ogarnąć,żeby zasłużyć na moje towarzystwo.-na zakończenie zaśmiała się krótko „pykając” mnie palcem w nos.-Bo ja jestem doskonała i masz mnie słuchać!
Po tym zniknęła na górnym piętrze nie przestając mierzyć mnie przenikliwym wzrokiem „widzę cię,Horan”.Gdy upewniłem się,że mnie nie widzi,zaśpiewałem pod nosem fragment „Rock Me” grając na wyimaginowanej gitarze.Poprzedniego wieczora wyszedłem na zboczeńca,teraz udało mi się z powrotem zapunktować!O tak,taniec szczęścia!
Obróciłem się parę razy w koło i wyłączyłem TV.Lepiej ulotnię się na górę,zanim ktoś zobaczy,jak robię z siebie idiotę…
Cudne *.* Pisz szybko next !
OdpowiedzUsuńMega! Next proszę dawaj szybko ;) strasznie wciagajace to twoje opowiadanie ;D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń