Kolejny rozdział :P Tak przy okazji,ten gif z Niallem mnie rozwala :D
*Niall*
-Niall,wstawaj.-usłyszałem nad sobą cichy głos.
-Jeśli to Vic lub Perrie,to ostrzegam,nie jestem w nastroju…-wybełkotałem odwracając się leniwie na plecy by zobaczyć tego,co próbuje mnie obudzić.Gdy otworzyłem oczy,jakieś pięć centymetrów nad sobą zobaczyłem kobiecą twarz.Bardzo piękną,tak przy okazji.
Na jej widok odruchowo uśmiechnąłem się lekko i przetarłem oczy.
-Wstawaj,bo się spóźnicie.-powtórzyła wpatrując się we mnie tymi swoimi zielonymi oczami,w których gubiłem się za każdym razem,gdy w nie spoglądałem.
-I wstałaś tak wcześnie po to,bym nie zaspał?-uniosłem lekko jedną brew gdy Pam poprawiła jedną ręką pasemko włosów,które do tej pory przyjemnie łaskotało mnie w policzek.
-Mhm.Więc wstawaj.Nie marnuj mojego cennego czasu.-powiedziała „poważnym” tonem wstając z łóżka.
-Możesz sobie pomarzyć…-odwróciłem się do niej plecami ukrywając głowę pod ciepłą kołdrą.
-Niall!Wstawaj!-zawołała niemalże wchodząc mi na głowę.-Wstawaj!Wstawaj!Wstawaj!-powtarzała jak zepsuta taśma doprowadzając mnie do szału.
-Cicho bądź!-krzyknąłem wyłaniając się z kołdry.Złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie tak,że leżała koło mnie nie przestając się śmiać.Pisnęła zaskoczona poddając się mojemu uściskowi udając obrażoną.Wydęła dolną wargę i skrzyżowała ręce na piersiach.Wygląda tak słodko,kiedy się wkurza…
-No i co to ci dało?-zapytała odwracając się w moją stronę.
-Już nie krzyczysz.
-Ah,racja.Wstawaj!Wsta…-zatrzymałem Pam wpół słowa zakrywając jej usta ręką.Uśmiechnęła się w moją dłoń.Wyczułem jej ciepły oddech,który wywołał u mnie dreszcze,delikatny dotyk skóry,doprowadzający do szaleństwa od dawna.Przez ułamek sekundy zdawało mi się,że nic lepszego dziś nie może mnie spotkać,na szczęście się pomyliłem.Gdy odepchnęła moją dłoń ze śmiechem,jej wzrok powędrował na prawo,w okolice ściany pokoju.Zamyśliła się powoli opierając brodę o moją klatkę piersiową.
„Niall,nic nie mów.Nawet nie oddychaj…”-powtarzałem sobie w myślach,jakbym obchodził się z dzikim zwierzeńciem,które właśnie mi zaufało,bo to prawda.Zawsze,kiedy chcę jakoś się do niej zbliżyć,ta peszy się i odsuwa.A teraz właśnie sama się do mnie przysunęła!
-Musisz kiedyś nauczyć mnie grać na gitarze.-powiedziała w końcu.Spojrzała na mnie lekko zdziwiona,za pewne przez minę idioty,którą właśnie zrobiłem.Wyglądam wtedy trochę tak,jakbym musiał do toalety i równocześnie ktoś mnie przestraszył.Trochę dziwnie.
-Mhm…-ledwo wydałem z siebie niezrozumiały nawet dla mnie dźwięk,przez co Pam zaśmiała się ponownie.Dźwięk jej śmiechu jest moim ulubionym budzikiem.
Wtedy do pokoju wparował Louis wciąż zakładający spodnie.
-Niall,zbieraj się!Kurwa,zaraz się spóźnimy!Tylko nie zapomnij…-zamarł widząc brunetkę speszoną tak samo jak ja.-Dobra,to ja nie przeszkadzam.-skończył nie kryjąc głupiego śmiechu.
Głośne trzaśnięcie drzwi wybudziło mnie z zamyślenia na widok Pam.
-Wstawaj,grubasie.-wstała z łóżka i przeszła przez pokój zatrzymując się przy mojej szufladzie.
-Sama jesteś gruba.
Posłała mi mordercze spojrzenie otwierając przypadkową szafkę i zaczęła w niej grzebać.
-Nie otwieraj jej!-krzyknąłem wyskakując z łóżka widząc,jak Pam zagląda do trzeciej szuflady po prawej.Złapałem ją w pasie i pchnąłem na łóżko.
-Ej!-zawołała patrząc na mnie zaskoczona.-C
zemu mam tam nie zaglądać?
-Eee…Bo…-jąkałem się gorączkowo szukając odpowiedzi.Przecież nie powiem jej,że trzymam tam wszystkie wiersze i piosenki,które napisałem właśnie o niej,wszystkie nasze zdjęcia i pamiątki…-Trzymam tam kondomy.
Już za późno,by ugryźć się w język.Niall,nie mogłeś wymyślić czegoś lepszego?!Idiota!
-To znaczy farbę do włosów!Matko…-kiedy próbowałem się uratować,brnąłem w to jeszcze głębiej i coraz bardziej pogrążałem.Eh…
Spojrzenie Pam spowodowało,że zrobiłem się czerwony.Patrzyła na mnie zaskoczona i równocześnie przerażona.Nie dziwie jej się,ja czułem to samo.Jak na razie ten moment zajmuje drugie miejsce w mojej liście Wiochy Przed Pam.A o pierwszym miejscu trochę później.
-Nie ważne.Po prostu się zbieraj.Nie po to wstawałam tak wcześnie,żebyś gadał mi o jakiś kondomach…-machnęła niedbale ręką idąc do drzwi.
-Farbie do włosów!-zawołałem do zamkniętych już drzwi.Cholera,czemu ja jestem taki powalony(i zboczony…)?
*Harry*
-No i gdzie on jest?-zapytał Zayn dziewczynę schodzącą po schodach.
-Zaraz zejdzie.-odpowiedziała siadając na blacie w kuchni.
-Wybacz,że przeszkodziłem wam w obściskiwaniu się…-zaczął Louis śmiejąc się złośliwie.Pam spojrzała na niego z lekkim uśmiechem miętosząc w ręce nitkę od jej koszulki.To jest znak!
-No dobra,mów.-podszedłem do niej i oparłem ręce o blat na którym siedziała,że znalazła się pomiędzy nimi.
-Spadaj!-odepchnęła mnie lekko czerwieniąc się ze wstydu.
-Teraz nie masz wyjścia.Mów,albo zapytamy Nialla…-wtrącił Zayn podnosząc tajemniczo wzrok znad komórki.
-Nie wiem,o co wam chodzi.Po prostu poszłam go obudzić i zaczęliśmy gadać.A wy,jak idioci słuchacie głupot,które wygaduje Louis!
-Ej!Mówię,co widziałem!Kiedy wparowałem do pokoju,obściskiwaliscie się na łóżku!
-Co?!-odezwał się Liam.
-Jesteś kretynem.Z resztą,to on mnie przyciągnął i nie pozwolił odejść.Więc gadajcie z nim.-dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach,założyła nogę na nogę i z obrażonym wzrokiem wpatrywała się w sufit.
Po chwili usłyszeliśmy szybkie kroki po schodach.Niall,wciąż zakładając koszulkę przebiegł przez salon wprost do kuchni,łapiąc pierwszą rzecz z lodówki.Kątem oka zobaczyłem,jak Pam przygląda się jego nagiej klacie przygryzając lekko dolną wargę.Ta chemia...(uwaga:sarkazm.)
-Idziemy?-powiedział przed wzięciem kolejnego łyka soku z kartonu.
Nikt z nas nie odpowiedział,jedynie ruszyliśmy w stronę drzwi,gdy odezwał się dzwonek mojego telefonu.Krótka melodyjka oznaczała przychodzącego smsa.
-Matko…-jęknąłem widząc,od kogo dostałem wiadomość.
-Co?-zapytał Liam próbując przeczytać jego zawartość razem ze mną.Tak,bo dam mu czytać moje smsy.
Chamsko odepchnąłem jego twarz i bez wahania schowałem telefon do kieszeni.
-Ostatnio wyrwałem niezłą laskę na jedną noc,a ta teraz wciąż do mnie wydzwania i pisze wkurwiające
smsy…Po co ja dawałem jej swój numer?-uderzyłem się dłonią w czoło na myśl o swojej głupocie.
-Też mnie to zastanawia.Gdybym był dziewczyną,nawet nie chciałbym pójść z tobą do domu.-zaczął mulat z wnerwiającym uśmiechem.
-Gdybyś był dziewczyną,nawet bym ci tego nie proponował.
Otrzymałem piękną pamiątkę po tej odpowiedzi w postaci siniaka po jego bucie.
-Jak już dojedziemy,muszę kupić sobie coś do żarcia,jestem strasznie głodny!-zawołał Niall wsiadając do auta.
-Przecież wypiłeś cały karton soku i trzy kanapki…-odezwał się Louis.
-Chciałeś powiedzieć:TYLKO karton soku i trzy kanapki!
*Eleanor*
-Halo?
-Hej!Co robisz?-usłyszałam w słuchawce znajomy głos Louisa,którego dźwięk wywołał na mojej twarzy mimowolny uśmiech.
-Nic specjalnego,zaraz zaczynają się zajęcia,więc jem drugie śniadanie.-powiedziałam szeleszcząc opakowaniem od kanapki.
-My pracujemy w studiu już od jakichś dwóch godzin.Mam nadzieję,że dziś nie zmienisz naszych planów…
-Będziesz mi to teraz wypominać?-powiedziałam lekko zdenerwowana jego zachowaniem.
-Tak,bo umawialiśmy się na tą randkę od dwóch tygodni!
-Wybacz mi,że jestem na studiach i muszę się uczyć!
Chwila ciszy.
-Nie ważne.Ale przyrzeknij,że widzimy się dziś wieczorem.Sami.-zaczął Lou stanowczym tonem.
-Dobra,przyrzekam.A teraz daj mi zjeść lunch.-przewróciłam oczyma i po krótkim „Cześć” schowałam komórkę do kieszeni.Mój spokój nie trwał nawet chwili,bo od razu przysiadła się do mnie Emma.
-Hej!Co robisz?-powiedziała wesoło siadając przy stoliku.
-Mówisz dokładnie jak mój chłopak…-odrzekłam ze zrezygnowaniem odkładając kanapkę ponownie na opakowanie.Czy ja nie mogę mieć chwili spokoju?
-Tak?A jak ma na imię?
-Louis.
-Fajnie.Dokładnie,jak ten z One Direction.-blondynka uśmiechnęła się do mnie wesoło.Biedna,naiwna Emma.
Muszę jakoś się stąd oddalić.Nie to,że mam coś do tej dziewczyny,ale trochę denerwuje mnie jej głupota.Czasami zastanawiam się,czemu ją tu przyjęli.
Wyciągnęłam ponownie swój telefon.
-Wybacz,ale musze zadzwonić.-szybko wstałam od stołu zabierając swoją torbę i kanapkę.Wszędzie,byle dalej od niej!
-Dobra.Widzimy się na zajęciach!-zawołała do mnie tym swoim wysokim głosem przez co jeszcze bardziej przyśpieszyłam kroku.
Gdy przeszłam na dziedziniec,ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tam Perrie z Victorią.
-Co wy tu robicie?-zapytałam dwie dziewczyny śmiejące się z byle czego.-Jestem zajęta!
-Tak w ogóle,cześć.A nie przyszłyśmy tu do ciebie.Pomagam Vic w cholernie ważnej sprawie…-powiedziała Perrie wracając do rozglądania się.
-No dobra,ale co konkretnie?
-Wczoraj przespałam się z takim jednym w moim domu.Z samego rana zerwał się i zniknął z domu,a gdy się obudziłam,mojej komórki nie było.Odzyskam ją i przy okazji się zemszczę!-zawołała z determinacją pokazując na znajomego bruneta.
-Przecież to Joe z drugiego semestru.Nie wygląda na zapalonego flirciarza…-szepnęłam kucając obok nich za ławką.-Jaki macie plan?
-Idziemy na brawurę.Po prostu wydrę się na niego i zażądam zwrotu pod groźbą sądu.-odrzekła Victoria patrząc na chłopaka ze złością.-Jak ja mogłam z nim przespać?!
-Zostawcie to mnie,mam lepszy pomysł.-powiedziałam uśmiechając się złowieszczo.Wymieniły ze sobą niepewne spojrzenia,ale ostatecznie zezwoliły mi na działanie.Nie pożałują…
Bez zastanowienia wstałam i ruszyłam w stronę chłopaka rozmawiającego właśnie z wykładowcą.Wracając od niego z komórką w ręku,Perrie i Vic wgapiały się z niedowierzeniem to we mnie,to w przestraszonego Joego idącego ze spuszczoną głową w stronę korytarza.
-Co ty mu powiedziałaś,że tak podkulił ogon?!-zawołała brunetka uwieszając mi się na szyi i biorąc w dłoń swój telefon.
-Ah,no wiesz,mam swoje sposoby…-zaśmiałam się lekko widząc idiotyczną minę Perrie.
-Dlaczego nie wiedziałyśmy,że nasza droga El ma takie wtyki?-brunetka skakała dookoła oddając mi chołd.Tak,wtyki…Nie muszę mówić im,że w „jakiś sposób” dowiedziałam się o tajnym przekręcie Joego z wynikami prac magisterskich i teraz go tym szantażuję…Gdyby Louis się dowiedział,chyba by mnie zabił.Albo gratulował.
-Dobra,to my ci już nie przeszkadzamy.Zaraz się zwiniemy i już nas nie ma…-blondynka natychmiast podniosła się z trawy i otrzepała spodnie.-Może wyrwiemy się gdzieś po południu,bez chłopaków?
-Chciałabym,ale dziś jestem umówiona na wieczór z Louisem.Wkurzył się,bo tydzień temu wszystko odwołałam,więc teraz nawet nie pozwoliłby mi na jakiekolwiek wyjście…Na pewno jutro.Czuję,że spędzam za dużo czasu z chłopakami.
-Spróbuję namówić Pam.Chyba nie będzie chciała opuszczać Nialla.Chyba ostatnio coś się między nimi ruszyło,a ja chcę wiedzieć,co!-zawołała Perrie.
-Tylko zaczeka z tym na mnie,też chcę poplotkować…Dobra,lecę na zajęcia!-raźnym krokiem oddaliłam się od dwóch dziewczyn idących w stronę wyjścia.
Minęłam się z Emmą udając,że nie słyszę jej wołania(matko,ona na serio mnie denerwuje).Przeszłam przez długi korytarz,obeszłam szybko salę na parterze aż dotarłam na pierwsze piętro gdzie czekały na mnie szeroko otwarte drzwi prowadzące do pokoju wykładów.
*Louis*
-Matko,ten film był okropny.Cholernie nudny,w dodatku beznadziejnie nagrany.-z uśmiechem otworzyłem drzwi wysłuchując lamentacji Eleanor.-Ale najgorsza była obsada.Kto w ogóle pozwolił puszczać to w kinie?!
Brunetka weszła za mną do środka nie przestając gadać.Zamknąłem za sobą drzwi,chwyciłem ją w objęcia a ta wciąż nadawała o tym filmie.Serio?
-Następnym razem ja wybieram film.I wiesz,co?-natychmiast uciszyłem ją gorącym pocałunkiem.Nie rozłączając naszych ust,zaczęła zdejmować swoją i po chwili moją kurtkę.
Gdy w końcu odsunąłem się od niej by zaczerpnąć powietrza,objęła dłońmi moją twarz i zetknęła swoje czoło z moim.
-Powinieneś mnie tak uciszać za każdym razem.-wyszeptała z lekkim uśmiechem.Spojrzałem w jej rozszerzone źrenice otoczone głębokim,brązowym kolorem.Przypomniałem sobie moment,w którym pierwszy raz zobaczyłem te oczy i kiedy pierwszy raz je pokochałem.Pamiętam doskonale,jak Harry przedstawił mnie El mówiąc:”Eleanor,Louis.Louis,Eleanor.” po czym zostawił nas samych sobie.Byłem nią tak oczarowany,że nie mogłem nic wydusić.Aż trudno mi uwierzyć,ze właśnie teraz z nią jestem,całuje ją codziennie,że znosi tyle by ze mną być.
Z twarzy Eleanor powoli znikał uśmiech.Badawczym wzrokiem zmierzyła mnie całego unosząc lekko jedną brew.
-Co ci jest?-powiedziała widząc mój zapewne dziwaczny wyraz twarzy.
-Eh,chyba się zagapiłem.-zamiast uwodzicielskiego tonu wydałem z siebie zabawny pomruk,na co El wybuchła śmiechem.Jej kąciki ust wtedy uroczo się uniosły a oczy zabawnie przymrużyły.
Ponownie nachyliłem się by ją pocałować.Dłonie Eleanor delikatnie gładziły mnie po policzkach i szyji,moje ręce mocniej objęły ją w biodrach i przyciągnęły bliżej.Zacząłem powoli poszukiwać po omacku brzegu jej bluzki.Gdy w końcu go znalazłem,bez najmniejszego oporu ściągnąłem z ciała El niepotrzebny fragment garderoby.
Musieliśmy na chwilę zaprzestać pocałunku,więc brunetka wykorzystała to łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę kanapy.
-Zaczekaj chwilę,zaraz wrócę.-powiedziała przeciągle oddalając się w stronę korytarza.
-Hej,dokąd idziesz?
Nie odpowiedziała mi,jedynie posłała uwodzicielskie spojrzenie i zniknęła za ścianą.Nie wiem,co chce zrobić,ale zapowiada się ciekawie…
Szybko poprawiłem swoją fryzurę i usiadłem wygodniej na kanapie.
-Już idę!-dobiegł mnie głos Eleanor.Niosła ze sobą talerz i miskę z…truskawkami?Mmm…
Natychmiast wstałem i pomogłem zanieść jej wszystko na stolik.Usieliśmy na kanapie blisko siebie gdy brunetka sięgnęła po jeden owoc.
-Masz ochotę?-zapytała spoglądając na mnie z ukosa.
-Jasne…-złapałem jej dłoń i ugryzłem spory kawałek truskawki,którą trzymała nie przerywając subtelnego kontaktu wzrokowego.Ledwo powstrzymałem się przed śmiechem na widok jej zadowolonej miny.Nie mogę,wygląda tak głupio!
Ostatecznie powstrzymałem się przed głupim rechotem i po omacku znalazłem pilot od wierzy stereo,by chwilę później wtórowała nam piosenka „Get lucky”.W sam raz na ta okazję(uwaga:zboczony kawał).
El uśmiechnęła się lekko odgarniając sobie włosy z ramienia i przysunęła się bliżej tak,że nasze czoła niemalże się stykały.Bez głębszego zastanowienia pocałowałem ją namiętnie w usta wyczuwając słodki smak truskawek.
-Smacznie…-powiedziałem pozwalając,by pchnęła mnie na plecy i zawisła tuż nad moim ciałem.Leżę teraz na kanapie,bezbronny,na każde skinienie mojej napalonej dziewczyny…Jak ktoś teraz wparuje do jej mieszkania,zabiję.
Eleanor całowała tak czule jak nigdy dotąd,wijąc się seksownie tuż nad moim ciałem,a ja jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w nią z podziwem.Kiedy ona ostatnio tak się zachowywała?
Po chwili przeszła do obcałowywania subtelnie mojej szyi pozwalając,bym rozpiął guzik jej spodni i ściągnął je na poziom kolan.Już poszukiwałem zapięcia koronkowego stanika,gdy dobiegło nas głośne trzaśnięcie drzwi.Natcyhmiast odwróciliśmy się w stronę wejścia,gdzie stał Harry,Victoria,Pam i Niall.Co oni tu robią?!
-Hej!-zawołał przeciągle brunet wchodząc wraz z resztą do salonu.-Co robicie?
-Podlewamy kwiatki,wiecie?!Kto was tu w ogóle zapraszał?!-krzyknąłem gdy El zaczęła zakładać swoją bluzkę i spodnie.Matko…
-Truskawki!-Nialll natychmiast sięgnął po półmisek z owocami i począł jej opróżnianie razem z Pam.
-Ale…co?Wynoście się stąd!-starałem się jakoś zrozumieć,co ta banda idiotów tu robi.Cholera,nie mają nic lepszego do roboty?!?!-I co to w ogóle był za pomysł,by tu przyjść?!
-Ah,no wiecie,nudziliśmy się,a Liam i Zayn gdzieś się zmyli.-powiedział Harry badając lampkę stojącą na mosiężnie wykonanej komodzie.
-A przeszkodziliśmy wam w czymś?-zaczęła brunetka obojętnym tonem rozsiadając się wygodnie na kanapie.W butach.Na białej kanapie.Białej.
Kątem oka widziałem rozwścieczone spojrzenie mojej dziewczyny na widok ciemnych plam,które pozostawiała po sobie Vic z każdym ruchem.
-Powaliło was do reszty?Złaź!-El brutalnie zepchnęła dziewczynę obok z sofy i spojrzała zaaferowana na blondyna który właśnie przeczesywał zawartość jej lodówki.
-Lou,a gdzie twoja koszulka?-zaśmiał się kpiąco Harry zrzucając z szafki świeczkę i tym samym rozsypując wosk po całej podłodze.-Ups.
Czy ja nie mówiłem czegoś o zabijaniu?!Dobra,Louis,spokojnie.Siłą niczego nie załatwisz…
Pomyślałem o tym w momencie,kiedy Vic złapała za pilota i włączyła TV jak najgłośniej się da.Zmieniam zdanie na temat przemocy!
-Ej,wiecie co?-zacząłem z tępym uśmiechem.-Wynocha!!!
Chwyciłem Harrego i Vic za rękawy i wypchnąłem za drzwi,Niall ulotnił się tuż za nimi.
-Lou,uspokój się.Głęboki wdech…-Pam podeszła do mnie i przemówiła spokojnym głosem.Nie wiem,czemu,ale jej głos odrobinę ostudził moją złość.
-Mam być spokojny?W porządku.-przez ułamek sekundy wpatrywała się we mnie tymi swoimi zielono-niebiesko-żółto-szarymi oczami.Nie,nie mogę się na nią gniewać.Jest zbyt urocza!Pomijając fakt,że wbiła się po chamsku do domu Eleanor bez zapowiedzi,przeszkodziła nam w bardzo przyjemnym zajęciu i wyjadła truskawki,to w sumie niczym nie zawiniła…Co ja gadam,jestem wkurzony!-Może byłbym spokojny,gdybyś w końcu wyszła i przestała słuchać idiotycznych pomysłów Harrego i Vic!
Im dłużej na nią krzyczałem,Pam kuliła się coraz bardziej w sobie.Przy ostatnich słowach dolna warga niekontrolowanie jej zadrżała i wybiegła z mieszkania pociągając żałośnie nosem.Matko,co ja zrobiłem?
-Czekaj,Pam,przepraszam!-próbowałem jakoś ją zatrzymać,ale powstrzymał mnie fakt,iż nie miałem na sobie połowy ubrań.Ze zrezygnowaniem wycofałem się z powrotem za drzwi i powoli je zamknąłem.
Przez tą sytuację zapomniałem o jej wrażliwości na podnoszenie głosu.Kiedyś Victoria zdradziła mi,że przez napiętą atmosferę w domu Pam była wciąż wystawiona na stres i silną presję ze strony rodziców,miewała przez to ataki paniki.Teraz,kiedy o tym myślę,jest mi strasznie głupio,że nakrzyczałem tak na naszą malutką dziewczynkę…Chyba na serio muszę popracować nad tą agresją.
Odwróciłem się w stronę Eleanor która patrzyła na mnie wzrokiem:„no i co narobiłeś?!”.
-Co?
-Nakrzyczałeś na Pam!Przecież wiesz,jak ona reaguje!-powiedziała unosząc ramiona do góry.-Wiesz,co to znaczy.
Niestety,wiem.A nawet za dobrze.Matko!
Jej ręce powoli się opuszczały,aż do poziomu głowy.
-Nie,El proszę…
-Za późno.-w końcu skrzyżowała ramiona na piersiach,co oznacza foch.Całkowity,bo przechyliła głowę w bok.Cholera,te są najgorsze…
-Zapomniałaś już,że oni przed chwilą wparowali ci do mieszkania i nam przeszkodzili?!-zawołałem z akcentem na przed ostatnie słowo głupawo wymachując rękami.
-Mówię teraz o Pam!-broniła się marszcząc brwi ze zdenerwowania.Robi się coraz groźniej.
-Ale…-w sumie,nie mam co się kłócić.I tak tylko ja ucierpię.Tak już jest,bo przecież kobietom nigdy nie brakuje seksu i tylko one mogą dawać zakazy swoim facetom.Gdzie tu równouprawnienie?-Tak kochanie.
-Masz ją przeprosić.
-Tak kochanie.
-Wyjaśnisz,że niepotrzebnie się uniosłeś i że jest ci przykro.Jasne?
-Tak kochanie.
-I przestań mówić „tak kochanie”!
-Tak k…złotko.
W końcu na jej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech.Sukces!
-Panie Louisie Tomlinson,jak można tak krzyczeć na kobiety?-powiedziała zabawnie poważnym tonem pozwalając,bym złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie.
-A jak można tak traktować swojego ukochanego i idealnego mężczyznę,panno Eleanor Calder?-odpowiedział delikatnie muskając jej wargi swoimi.Po chwili odwzajemniła pocałunek biorąc moją twarz w objęcia.Pam może poczekać,mam tu do załatwienia ważniejsze sprawy…
*Pam*
Siedziałam właśnie i popijałam zieloną herbatę z ulubionego kubka zawinięta w ciepły koc na wygodnej pufie koło okna.W ciszy patrzyłam,jak krople wody powoli spływały po szklanej szybie i napawałam się głuchym dźwiękiem deszczu odbijającego się od dachu domu.Już od dziecka ten dźwięk mnie uspokajał.Nie wiem,czemu.Po prostu tak mam.
Moje zamyślenie przerwał Niall który zszedł powoli po schodach.Podszedł bliżej i kucnął koło pufy patrząc na mnie swoimi pięknymi oczami.Ale były takie jakby…inne?Zwykle kolor jego oczu był głęboko błękitny.Teraz świeciły one bladą szarością.
-W porządku?-zapytał z lekkim uśmiechem delikatnie gładząc mnie po ramieniu.Kolejna rzecz,która działa na mnie uspokajająco.
-Tak.Trochę bolała mnie głowa,ale już mi lepiej.Dzięki.-odparłam biorąc głęboki wdech i opierając głowę o szybę.Chłód szklanego wyrobu odbił się znacząco na moim policzku i zostawił blady ślad.
-Na pewno?Nie czujesz się źle?-blondyn złapał za róg koca i dokładniej okrył nim moje plecy.Jest taki troskliwy i równocześnie uroczy…
-Nie,wszystko jest okej.Idź już do chłopaków,poradzę sobie,naprawdę!-zaśmiałam się lekko zawstydzona,gdy Niall wciąż uparcie próbował poprawić ten nieszczęsny koc.Lekko odsunęłam go od siebie powstrzymując krew napływającą mi do polików.
-No dobra,ale jeśli coś się będzie działo,zadzwoń i od razu przyjadę.-zabrzmiał jak troskliwy ojciec mówiący do swojej małej córeczki.
-Idź już!-uśmiechnęłam się gdy Niall wstał ode mnie i zabrał klucze do domu ze stolika.
-Będziemy koło dwudziestej trzeciej.Nie czekaj na nas!-zawołał zamykając za sobą drzwi wejściowe o krwisto czerwonym kolorze.
No i zostałam sama.Harry,Liam,Zayn i Niall właśnie wyszli,Victiora jest w pubie więc nie będzie chciała przychodzić,Perrie jest z resztą dziewczyn z zespołu,a Lou i Eleanor zabawiają się u niej w domu.Sama jak palec.Ale tak jest czasami lepiej,prawda?
Leniwie wstałam opuszczając przyjemnie ocieplone miejsce i przeniosłam się do kuchni gdzie zostawiłam pusty już kubek po herbacie.Nogi same poprowadziły mnie na górne piętro aż do pokoju Nialla.
Nie wiem,czy z czystego natręctwa,czy z ciekawości,ale coś pchnęło mnie,by zajrzeć do środka.Z cichym skrzypnięciem otworzyłam ciemne drzwi i wślizgnęłam się na palcach,choć nikogo nie było w domu.
Kryjąc oczy przed rażącym słońcem,które przed chwilą wyłoniło się zza chmur,spojrzałam ogółem na obszerny pokój o białych ścianach.Podobnie do mojego zakątka,był skromnie urządzony i wypełniały go podstawowe meble.Najbardziej jednak wyróżniało się okno na wprost od drzwi zajmujące całą ścianę i gitara,która stała spokojnie koło niepościelonego łóżka zarzuconego ubraniami.Uśmiech wkradł się na moją twarz na ten widok.Niall nigdy nie należał do specjalnie,hm,”uporządkowanych” osób.
Przeszłam koło długiej komody wodząc po niej palcem aż natrafiłam na drzwi łazienki.Odsunęłam się od ściany z zaciekawieniem spoglądając na szafkę nocną koło łóżka.Lampka,zekarek,kostka do gitary…jak zwykle.I…zdjęcie.
Bez wahania znalazłam się obok drewnianego wyrobu i kucnęłam przy szafce.Wzięłam do ręki małe zdjęcie przedstawiające rozweselonego chłopaka razem z tak samo zaaferowana dziewczyną.To byłam ja i Niall.
Ze zdenerwowania zaczęłam przygryzać paznokieć wciąż wpatrując się w uśmiechniętą mnie na fotce.Czemu on je trzyma?W całym pokoju widnieją zdjęcia One Direction,nagrody i platynowe płyty,a na szafce nocnej ja.Poczułam się tak…miło.
Zdjęcie było stare.Pamiętam,gdy je zrobiliśmy.Podczas mojego stażu załatwionego przez wujka,poznałam Nialla w programie X Factor i od razu coś mi zaiskrzyło.Takie głupawe zaurocznie,ale gdy dowiedzieliśmy się,że oboje mieszkamy w Irlandii,niemalże nie oszalałam ze szczęścia.Byliśmy zupełnie tacy sami,zwłaszcza zamiłowanie do muzyki nas zjednoczyło.
Zdaje mi się,że to był piątek.Tak,wtedy wybraliśmy się pod London Eye na spacer i Niall postanowił zrobić sobie ze mną zdjęcie na pamiątkę.Matko,wtedy jeszcze nosiłam aparat na zęby…
Kolejne wspomnienie przyszło samo.Pierwsze spotkanie.Kulisy sceny,kompletne zamieszanie.Dwa dni wcześniej zwichnęłam prawy nadgarstek i biegałam wszędzie w gipsie,a nie jest zbyt łatwo pchać pięciokilogramowy wózek z kablami z zablokowaną dłonią,serio.
Zaśmiałam się cicho na myśl o tym,jak przez przypadek najechałam Niallowi na nogę jednym z kółek wózka.Z zakłopotaniem zaczęłam go przepraszać zamiast tłumaczyć,co ma robić przed wejściem na scenę,a ten próbował nadążyć za moim nagłym potokiem słów.Zwykle cicha i spokojna,przy nim kompletnie się zmieniałam.
-Jedno zdjęcie…-szepnęłam sama do siebie wodząc wskazującym palcem po twarzy chłopaka.-…a tyle cholernych wspomnień.
Wstając z podłogi przez przypadek pchnęłam gitarę Nialla która przewróciła się hałaśliwie.Ile razy ja prosiłam go,żeby nauczył mnie na niej grać!
Podniosłam instrument i powoli odłożyłam go na miejsce.Niall na pewno by mnie zabił,gdybym go zepsuła.Tak,na pewno.
Zmierzałam powoli w stronę wyjścia przechodząc obok tej samej komody,którą widziałam na początku,tej do której nie wolno mi zaglądać…No właśnie,co tam jest?
Stanęłam przed meblem bijąc się z myślami.Jeśli jest tam tylko „farba do włosów” lub coś innego,to wyjdę na chama.A co jeśli nie?Może o jest związane ze mną i dlatego nie chciał mi tego pokazać?Muszę tam zajrzeć!
Moja dłoń zacisnęła się na klamce szafki i zastygła w bezruchu.To źle,że przeglądam jego rzeczy i w dodatku szperam po szafkach,ale ciekawość mnie zżera!
-Dobra,na trzy…-powiedziałam biorąc głęboki wdech.-Raz,dwa…
Pokręciłam głową przed wypowiedzeniem ostatniego słowa.
-…Idiotka.
Puściłam metalową klamkę i odsunęłam się od szafki.Co we mnie wstąpiło,by przeglądać czyjeś rzeczy?!Na serio mi się nudzi…
Szybko opuściłam pomieszczenie oglądając się,czy przypadkiem nie zostawiłam jakiś trwałych śladów po których Niall mógłby się domyślić,że tu byłam i zamknęłam za sobą drzwi.
Ostatecznie znalazłam się w swoim pokoju wciąż myśląc o tym zdjęciu na szafce i tajemniczej szufladzie.Dotąd zdawało mi się,że tylko ja potajemnie trzymam zdjęcie Nialla w portfelu,a teraz czuję się jakoś dziwnie…Tak jak bym widziała samą siebie.
Spojrzałam na biurko zawalone nutami i tekstami piosenek.Miałam tu posprzątać.Niestety.
Leniwie chwyciłam kilka kartek w dłoń i zaczęłam prostować zagięte rogi.Muszę posegregować teksty alfabetycznie,dobrać nuty do słów,poukładać na szafce w odpowiedniej kolejności…Cóż,przynajmniej nie będę się nudzić.
Uwielbiam takie długie rozdziały! A szczególnie, gdy są tak wciągające jak ten.
OdpowiedzUsuńGif z Niall'em rzeczywiście genialny, haha. Rozdział był bardzo dobry i nie mogę doczekać się kolejnego. <3
Życzę powodzenia. :)
W wolnym czasie zapraszam do siebie:
http://undead-fanfiction.blogspot.com/
Masz bardzo ładnego bloga,
OdpowiedzUsuńi rzeczywiście ten jeden gif jest genialny :D
www.panitruskaffeczka.blogspot.com
Pomimo drobnych błędów, rozdział jest GENIALNY. Zawsze, gdy czytam coś, co napisałaś, coraz bardziej zazdroszczę Ci talentu. Gratuluję pomysłu i czekam na kolejny wpis.
OdpowiedzUsuńSuper blog na pewno będę odwiedzać zapraszam do mnie jak chcesz
OdpowiedzUsuńhttp://your-one-thing.blogspot.com/