wtorek, 8 października 2013

1."Zajebiście."

W końcu pierwszy rozdział!Na lapku coś się zchrzaniło z internetem,więc musiałam skopiować wszytko na komputer,a ciągle zapominałam :P Ale teraz jest,więc czytajcie i oceniajcie :)



*Niall*


-No to jak,idziemy?-zapytał Zayn stając nade mną i Louisem siedzącym na kanapie.
-Jeszcze Pam.-powiedziałem zakrywając usta przed ziewnięciem.
-Ah,no tak.Nialluś nie poradzi sobie bez swojej ukochanej…-powiedział denerwującym głosem Louis pchając mnie lekko na Perrie siedzącą obok.
 Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ta,ukochanej…
 Moje spjrzenie spotkało się z dziwnym wzrokiem Perrie.Gapiła się na mnie jak psychopatka.To znaczy,to nie było dziwne,ona zawsze ma takie oczy,zaskakujące było,że się uśmiechała.
 Zmarszczyłem brwi i odrobinę się odsunąłem.To jest niepokojące.Blondynka nagle otworzyła usta by coś powiedzieć,gdy usłyszeliśmy kroki na schodach.To Pam.
 Na chwilę wstrzymałem oddech,widząc przed sobą piękną brunetkę w czarnych spodniach,ciemnej bluzie i kontrastujących butach o mocnym odcieniu czerwonego.Omiotłem wzrokiem całe jej smukłe ciało,od drobnych stóp po szczupłą twarz przyozdobioną lekko zadartym nosem,parą dołeczków odsłaniających się z każdym uśmiechem i gęstymi rzęsami,o cudownych zielonych oczach nie wspominając.
-To co,idziemy?-powiedziała zeskakując z trzech ostatnich schodków.Głośno przełknąłem ślinę i wstałem z kanapy.W obecności tej dziewczyny jest jakoś inaczej.Znam ją od niemalże czterech lat,poznaliśmy się na castingu w X-factorze.Była stażystką,pamiętam.Tamtego dnia stwierdziłem,że miłość mojego życia się znalazła,mieszka w Mullingar i razem ze mną przeprowadziła się do Londynu.Teraz mieszkamy we wspólnym domu z chłopakami,jakoś tak wyszło po sporym zamieszaniu z prasą,ktoś wyjawił nasze adresy.Tyle wyszło z mieszkania w zaciszu tego miasta.
-Jasne.-chwyciłem bluzę,przeszedłem spory salon by dotrzeć do dwuskrzydłowych drzwi z jasnego drewna.Otworzyłem je,a reszta poszła za mną żeby po chwili znaleźć się na chodniku przed budynkiem.
-Gdzie dziś idziemy?-zapytała Perrie biorąc Zayna pod rękę.
-Na pizzę!-można było domyślić się,że to zaproponuję.
-Teraz chyba Pam wybiera.-Lou spojrzał po nas wszystkich i utkwił oczekujące spojrzenie w brunetce stojącej obok mnie.
-Popieram pana Horana.-dziewczyna podeszła bliżej mnie i przyjemnie potarmosiła moje włosy.
 No więc ruszyliśmy spacerem w stronę centrum.Zayn i Perrie nie przestawali się miętosić,Louis gadał przez komórkę z Eleanor,a ja bez słowa szedłem za Pam obserwując jej kroki.Wciągnąłem się do tego stopnia,że gdy zatrzymaliśmy się na przejściu dla pieszych niemal na nią wpadłem.
-Niall,co ty robisz?-spojrzała się na mnie kiedy oparłem się o jej plecy.Trafił mnie cudowny zapach jej perfum.Cholera,są za ładne.
-Hm?-otrząsnąłem się z zachwytu i dopiero po chwili jej odpowiedziałem.-Nic,tylko się zagapiłem.-wcisnąłem dłonie głęboko w kieszenie dresowych spodni i schowałem usta w kołnierzu bluzy.Strasznie peszę się w jej obecności...
 Zatrzymaliśmy się przy jakiejś pizzerii na skrzyżowaniu i weszliśmy do środka.Zasiedliśmy przy podłużnym stole pod ścianą.
 W międzyczasie gdy Zayn składał zamówienie,Perrie spojrzała zdziwiona na mnie,a potem na Pam siedzącą obok.Brunetka właśnie wciągnęła się w odczytywanie menu pizzerii,więc sam spytałem,czemu tak się patrzy.
-Ah,nic.-Perrie ozwała się tajemniczo i puściła mi oko.Perrie to typ wkurzającej przyjaciółki,która wciąż próbuje „shipować” ze sobą wszystkich znajomych,a główna ofiarą jestem ja i Pam,co dodatkowo utrudnia mi życie,bo przecież z nią mieszkam.Każdy dzień wygląda tak samo:”Niall,może usiądziesz koło Pam?Mówiłeś,że chciałbyś!”,”Hej,Pam,wiesz,co mi ostatnio mówił o tobie Niall?Że jesteś taka piękna i w ogóle…”.Więc tak,Perrie jest trochę(ha ha.)wkurzająca,ale też i wspaniała na swój sposób.
 Dziwną ciszę przerwał Louis głośno rozważając,czy da się labolatoryjnie mieszać gatunki zwierząt.W porównaniu z tym,co zwykle wygaduje,to dosyć normalne.
 Po kilku minutach pogawędki pojawiła się ta sama kelnerka z naszym zamówieniem.Po kolejnych kilku minutach mój talerz był pusty.
 Skończyłem dwa razy szybciej niż reszta,więc siedziałem bawiąc się na telefonie,gdy do naszego stołu przysiadła się wycieczka szkolna,przez co musieliśmy maksymalnie się ścisnąć.Pam niemalże usiadła mi na kolanach,więc patrzyłem się na nią jak idiota celebrując każdą sekundę naszego kontaktu.
 Dyskomfort?Wstyd?Proszę,byłem w niebie.Każda chwila czegoś takiego to takie chodzenie z nią w mojej wyobraźni…Pary tak robią,prawda?
Ale jej chyba nie bardzo się to spodobało.Skuliła się w sobie i pochyliła głowę w dół w ogóle się nie odzywając,choć przed chwilą prowadziła bardzo żywą rozmowę z Zaynem i Louisem.Aż tak nie lubi utrzymywać ze mną kontaktu fizycznego?
 Nie wiem,dlaczego,ale zrobiło mi się niewygodnie.Doprowadzanie Pam do takiego stanu speszenia,że nie odzywała się słowem nie było miłe.


*Pam*


 Grzebałam widelcem w pizzy,kompletnie odechciało mi się jeść.Jakiekolwiek jedzenie stanęłoby mi w gardle,przynajmniej dopóki siedzę tak blisko Nialla.Ciepło jego skóry doskonale przepływało przez moje ramię i wędrowało po całym ciele.W moich myślach trwała bitwa.Przeszkadzam mu?Może powinnam się przesiąść?Po jego minie wnioskowałam,że powinnam…
 A żeby było zabawniej,Perrie wybrała najlepszy możliwy moment do rozgrzebywania swojego ulubionego tematu.
-Wiecie,co?Moglibyśmy pójść na potrójną randkę.Ja i Zayn,Lou i El-głupie spojrzenie skierowane na mnie i chłopaka obok-oraz Pam z Niallem.
 Niekontrolowanie kopnęłam ją pod stołem i niekontrolowanie odchrząknęłam wystarczająco głośno,by połowa obcych osób siedzących z nami przy stole obdarzyła mnie minami „Weź się lecz”.Dobra,to nie było niekontrolowane.Również Niall podniósł wzrok znad ekranu komórki.
-O co chodzi?-utkwił we mnie to cudowne,niebieskookie spojrzenie,przez co zapomniałam większość swojego zasobu słów,więc gapiłam się na niego z otwartymi ustami jakieś piętnaście centymetrów od jego twarzy.Tymczasem w mojej wyobraźni trwaliśmy w czułym pocałunku,następnie braliśmy ślub i wychowywaliśmy dwójkę uroczych dzieci-Elizabeth i Mathew.
 Perrie nie przestraszyła się moich telepatycznych gróźb,tylko trwała dalej:
-Każde z nas mogłoby zamówić takie fajne napoje z dwiema słomkami,to by było romantyczne!Prawda?-skierowała te słowa do zdezorientowanego Nialla,który na szczęście nie słyszał wcześniejszej wypowiedzi.Uniósł jedną brew w geście zdziwienia i wrócił do poprzedniego zajęcia.
 W końcu Zayn skończył ostatni kawałek a Louis poszedł na kompromis z właścicielem pizzerii na temat tego,że dodatki na pizzy były rozłożone nierównomiernie,więc mogliśmy wyjść.
Stanęliśmy przed wejściem do restauracji,gdy odezwał się telefon Nialla.
-Halo?-blondyn bez zwłoki odebrał.-Oh,cześć Nick.
 Kilka razy odparł „mhm” i „dobra”,po czym rozłączył się z trochę zniesmaczoną miną.
-Jutro nie będzie w studiu producenta,musimy dziś jechać na nagranie.Harry i Liam są już na miejscu.-wyjaśnił spotykając się z dezaprobatą Zayna.
-Zajebiście.
 -Pięknie ubrałeś to w słowa,przyjacielu.-Louis otoczył go ramieniem,po czym wykonał kilka kroków w stronę przeciwną do moje i Perrie.-W takim razie widzimy się wieczorem!
 Zanim zniknęli nam z oczu,Niall jeszcze odwrócił się i mi pomachał,odpowiedziałam mu tym samym z uśmiechem.
 Spojrzałam przelotnie na Perrie.
-Wracamy!
 Ruszyłyśmy ulicami miasta zmierzając w kierunku domu,gdy Perrie postanowiła przywołać rozmowę sprzed jakichś dwudziestu minut.
-Czemu nie skorzystałaś z okazji,jaką ci przygotowałam?
-A no właśnie,co do tego…-zaczęłam oplatając jej szyję dłońmi.Taka zabawa w duszenie.
-Ej!Przecież to był idealny moment by wyznać mu,co czujesz!-powiedziała ze śmiechem wyzwalając się z mojego uścisku.-Było tak romantycznie!
-Tak,pizzeria to doskonałe miejsce na wyznanie miłości!-wykrzyknęłam ze złością gestykulując rękoma.-I nie było ani trochę romantycznie!
-Więc,kiedy chcesz mu powiedzieć?
-Nie wiem.Na pewno nie dziś…-powiedziałam chowając dłonie w kieszeniach i kopiąc kamień leżący na ziemi.
 Skąd mam wiedzieć,kiedy będzie odpowiedni moment?Tego się nie da zaplanować.To musi wyjść samo z siebie…Może mówię tak,bo boje się,że on nie czuje tego samego?Cała ta sprawa jest beznadziejna.
-Pozwól,że sama zaplanuje swoje życie uczuciowe.Zgadzasz się?-nie liczyłam na odpowiedź,ale ona bierze to zbyt poważnie.
-Gdybyś jeszcze umiała planować!Ty nic nie robisz w tym kierunku,dlatego to ja przejmuję dowodzenie!
-Nad moim życiem?-odpowiedziałam wyciągając komórkę sprawdzając treść sms’a,który właśnie dostałam.Od Nialla,oh.
-„Hej,nagranie nie będzie trwało długo.Zdążymy jeszcze na ten film” i uśmiechnięta buźka-przeczytałam na głos pokazując komórkę Perrie.
-Daj mi to,odpiszę mu!-wyrwała telefon z mojej ręki i zaczęła uciekać w stronę fontanny.
-Hej!-natychmiast ruszyłam za nią.Niestety Perrie nie wie,że jestem nadzwyczajnie szybka i już po kilkunastu metrach drastycznie powaliłam ją na ziemię,wyrywając jej mój telefon jakby był co najmniej kawałkiem surowego mięsa.
 -Jeszcze raz spróbujesz,a naprawdę cię zabiję!-krzyknęłam chowając komórkę jak najgłębiej w kieszeni.
 Odpowiedzią Perrie był jak zwykle beztroski śmiech.




1 komentarz: