czwartek, 30 stycznia 2014

13. "Nie miałeś rzucić?" cz.1

*Niall*


 Siedzieliśmy w jednym pokoju,nikt się nie odzywał,jedynie odgłos wymiotującego Zayna co jakiś czas przerywał ciszę.
 Nie podnosząc się z podłogi,spojrzałem na wszystkich po kolei.Louis i Eleanor stali obok siebie przy balkonie,Victoria próbowała doprowadzić do ładu jedno z łóżek,Pam krzątała się od kilku minut w poszukiwaniu telefonu.Wcześniej wyczułem coś komórko-podobnego pod moją nogą,ale nie chciało mi się sprawdzać,co to.
 Po tym,jak Zayn wygrzebał się z łazienki korzystając z pomocy Liama,a Pam ochrzaniła mnie za to,że celowo ukryłem jej telefon,do pokoju wszedł Harry z najżałośniejszą miną,jaką w życiu widziałem.
-I co?Bardzo dostałeś?-zapytałem,ale najwyraźniej mnie słyszał,tylko przysiadł na brzegu łóżka i odetchnął.
 Chłopak wpatrywał się w ścianę przed sobą,aż po kilku sekundach dotarło do niego,że coś chciałem do niego powiedzieć.
-Co?
-Pytałem,czy bardzo cię pobili.
 Na twarz Harrego wkradł się lekki uśmiech,po czym pokręcił głową.
-Nie…ale mam trochę gorszą karę,niż wy.-spojrzał na nasze zaciekawione twarze.-Paul nadał mi „specjalne” zadanie.
-Czyli?-Victoria udawała obojętność,ale widać było,jak chłonie każde jego słowo.Brunet tylko ponownie się uśmiechnął,wstał z łóżka i ruszył w stronę wyjścia z pokoju.
-Zobaczycie.
-Po co on tu w ogóle wchodził?-Zayn nie do końca jeszcze kontaktował się ze światem,zwłaszcza po dłuższej wizycie w łazience.
 Powolnie podniosłem się z podłogi i otrzepałem swój tyłek.
-Nieważne…chodźcie i pomóżcie mi sprzątać.
 Sprzątaliśmy do wieczora.W kieszeni swoich spodni znalazłem plik studolarówek,Eleanor i Victoria szukały swoich biustonoszy (nawet nie pytam) a Zayn przez jakąś godzinę kłócił się z Perrie przez telefon na temat papierosów.Z tego,co słyszałem,to znalazła otwartą paczkę w domu i jest zła,że nie zerwał z nałogiem.Nieładnie,Zayn,nieładnie.
 Około dwudziestej trzeciej wszyscy znaleźliśmy się w studiu na jednej kanapie oglądając „Kevin sam w domu” (szykujemy się na święta) wspólnymi siłami próbując dociec,co jeszcze działo się wczoraj.


*Pam*


 Podczas gdy Niall dyskutował z Eleanor o ilości wypitego alkoholu,ja bawiłam się palcami blondyna obejmującego mnie jedną ręką.Co jakiś czas zerkałam na Victorię,która potajemnie zerkała na Harrego,on natomiast dyskretnie zerkał na nią,więc udawała,że na niego nie zerka.Liam jako jedyny naprawdę oglądał to,co leciało w telewizji.
 Po kilku minutach do pokoju ponownie wszedł Zayn sapiący jak wściekłe zwierze.Podszedł do kanapy przelotnie patrząc tylko na nasze zdziwione miny,po czym zwrócił się do Liama.
-Masz jeszcze fajki?
 Brunet pokiwał głową.Nie wiem,jak oni mogą palić,to jest takie…fuj.Jedyne określenie,już nie wspominając o tym,że papierosy są trucizną.
 Zayn z niecierpliwością tupał nogą gdy chłopak wyciągał z kieszeni bluzy mały kartonik i podał mu do ręki.
-Nie miałeś rzucić?-zapytałam odrobinę niepewnie.Jego zaciśnięte pięści i zmarszczone brwi trochę mnie zaniepokoiły.Wyglądał,jakby za chwilę miał kogoś rozszarpać.
-Nawet mi o tym nie wspominaj.Perrie dostała jakiegoś szału i wciąż do mnie wydzwania.-odparł wyciągając zapalniczkę z kieszeni.Skoro „wcześniej nie palił”,to dlaczego nosi ją ze sobą?
-Jak już musisz zapalić,to nie tutaj,bo nas też trujesz.-protest Louisa wywołał u Zayna zdenerwowane westchnienie,szybko podszedł do okna,otworzył je i usiadł na parapecie.
-Tyle wystarczy?
 Wszyscy odparliśmy zgodnym „mhm” i wróciliśmy do poprzednich zajęć.Dyskretnie odwróciłam głowę w stronę Mulata,który niemalże drżącymi ze zdenerwowania dłońmi zapalił papierosa i zaciągnął się dymem,po czym wypuścił go nieśpiesznie w stronę okna przez usta.
 Zaczęłam zastanawiać się,dlaczego z tego wynikła taka awantura.Gdyby pokłócił się z Perrie o swój nałóg nie byłby aż tak zły.Wiem,że łatwo się denerwuje,ale aż tak bardzo?Coś mi się tu nie podoba,ale jeszcze nie wiem,co.
-Zayn.-odezwałam się obserwując,jak natychmiast obraca głowę w moją stronę z pytającą miną.
-Co?
 Krótka chwila ciszy.
-…już nic.
 Zayn tylko przewrócił oczami i ponownie zaciągnął się dymem z papierosa,a ja wciąż na niego patrzyłam.Przez ten moment,w którym patrzył na mnie z zainteresowaniem…wcale nie był zaciekawiony.Sposób,w jaki mówi,jakim spojrzeniem mnie obdarza,nawet sposób,w jaki siedzi zdradza,że nie jest tylko zły.

 Muszę zadzwonić do Perrie,natychmiast.
*********************************************************************************
 Na początek STRASZIE PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁO ROZDZIAŁU!!!Miały być co dwa tygodnie,rozciągnęło się do trzech...ale teraz będzie co dwa ;) Wena wróciła,jest git,tylko teraz nie wyrobiłam się z napisaniem całego rozdziału,więc tu pierwsza część,druga będzie znacznie dłuższa :)
 Takie zabieganie mam przez szkołę,ale też przez opowiadanie,które zaczęłam pisać,ale zanim przejdę do realizacji kolejnego opowiadania to pff...dużo.
Pozdro :*

5 komentarzy:

  1. supcio jak zawsze oby tak dalej . Czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu co jest zaynowi ?
    Czekam na kolejny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa akcja.
    Czekam na next :>

    Obserwujemy? : D
    http://our-version-diabolik-lovers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział!
    Haha Zayn jaki bulwers, lubimy go jak jest taki grrrr... ale palić mógłby przestać. Jeszcze wymiotował biedny :(
    Cos się stało, ale co? Niech szybko dzwoni do Perrie...
    Vistoria i Harry haha zerkacze xd
    Przepraszamy, że tak dawno nie komentowałyśmy, ale dużo problemów było...
    Życzymy weny i pozdrawiamy :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie siedziałam przed kompem i płakałam,że już nie komentujecie i pewnie nie czytacie,a tu niespodzianka :D Dzięki ;)

      Usuń