*Niall*
Siedzieliśmy w jednym pokoju,nikt się nie
odzywał,jedynie odgłos wymiotującego Zayna co jakiś czas przerywał ciszę.
Nie podnosząc się z podłogi,spojrzałem na
wszystkich po kolei.Louis i Eleanor stali obok siebie przy balkonie,Victoria
próbowała doprowadzić do ładu jedno z łóżek,Pam krzątała się od kilku minut w
poszukiwaniu telefonu.Wcześniej wyczułem coś komórko-podobnego pod moją
nogą,ale nie chciało mi się sprawdzać,co to.
Po tym,jak Zayn wygrzebał się z łazienki
korzystając z pomocy Liama,a Pam ochrzaniła mnie za to,że celowo ukryłem jej
telefon,do pokoju wszedł Harry z najżałośniejszą miną,jaką w życiu widziałem.
-I
co?Bardzo dostałeś?-zapytałem,ale najwyraźniej mnie słyszał,tylko przysiadł na
brzegu łóżka i odetchnął.
Chłopak wpatrywał się w ścianę przed sobą,aż
po kilku sekundach dotarło do niego,że coś chciałem do niego powiedzieć.
-Co?
-Pytałem,czy
bardzo cię pobili.
Na twarz Harrego wkradł się lekki uśmiech,po
czym pokręcił głową.
-Nie…ale
mam trochę gorszą karę,niż wy.-spojrzał na nasze zaciekawione twarze.-Paul
nadał mi „specjalne” zadanie.
-Czyli?-Victoria
udawała obojętność,ale widać było,jak chłonie każde jego słowo.Brunet tylko
ponownie się uśmiechnął,wstał z łóżka i ruszył w stronę wyjścia z pokoju.
-Zobaczycie.
-Po co
on tu w ogóle wchodził?-Zayn nie do końca jeszcze kontaktował się ze
światem,zwłaszcza po dłuższej wizycie w łazience.
Powolnie podniosłem się z podłogi i otrzepałem
swój tyłek.
-Nieważne…chodźcie
i pomóżcie mi sprzątać.
Sprzątaliśmy do wieczora.W kieszeni swoich
spodni znalazłem plik studolarówek,Eleanor i Victoria szukały swoich biustonoszy
(nawet nie pytam) a Zayn przez jakąś godzinę kłócił się z Perrie przez telefon
na temat papierosów.Z tego,co słyszałem,to znalazła otwartą paczkę w domu i
jest zła,że nie zerwał z nałogiem.Nieładnie,Zayn,nieładnie.
Około dwudziestej trzeciej wszyscy znaleźliśmy
się w studiu na jednej kanapie oglądając „Kevin sam w domu” (szykujemy się na
święta) wspólnymi siłami próbując dociec,co jeszcze działo się wczoraj.
*Pam*
Podczas gdy Niall dyskutował z Eleanor o
ilości wypitego alkoholu,ja bawiłam się palcami blondyna obejmującego mnie
jedną ręką.Co jakiś czas zerkałam na Victorię,która potajemnie zerkała na
Harrego,on natomiast dyskretnie zerkał na nią,więc udawała,że na niego nie
zerka.Liam jako jedyny naprawdę oglądał to,co leciało w telewizji.
Po kilku minutach do pokoju ponownie wszedł
Zayn sapiący jak wściekłe zwierze.Podszedł do kanapy przelotnie patrząc tylko
na nasze zdziwione miny,po czym zwrócił się do Liama.
-Masz
jeszcze fajki?
Brunet pokiwał głową.Nie wiem,jak oni mogą
palić,to jest takie…fuj.Jedyne określenie,już nie wspominając o tym,że
papierosy są trucizną.
Zayn z niecierpliwością tupał nogą gdy chłopak
wyciągał z kieszeni bluzy mały kartonik i podał mu do ręki.
-Nie
miałeś rzucić?-zapytałam odrobinę niepewnie.Jego zaciśnięte pięści i
zmarszczone brwi trochę mnie zaniepokoiły.Wyglądał,jakby za chwilę miał kogoś
rozszarpać.
-Nawet
mi o tym nie wspominaj.Perrie dostała jakiegoś szału i wciąż do mnie
wydzwania.-odparł wyciągając zapalniczkę z kieszeni.Skoro „wcześniej nie palił”,to
dlaczego nosi ją ze sobą?
-Jak
już musisz zapalić,to nie tutaj,bo nas też trujesz.-protest Louisa wywołał u
Zayna zdenerwowane westchnienie,szybko podszedł do okna,otworzył je i usiadł na
parapecie.
-Tyle
wystarczy?
Wszyscy odparliśmy zgodnym „mhm” i wróciliśmy
do poprzednich zajęć.Dyskretnie odwróciłam głowę w stronę Mulata,który niemalże
drżącymi ze zdenerwowania dłońmi zapalił papierosa i zaciągnął się dymem,po czym
wypuścił go nieśpiesznie w stronę okna przez usta.
Zaczęłam zastanawiać się,dlaczego z tego
wynikła taka awantura.Gdyby pokłócił się z Perrie o swój nałóg nie byłby aż tak
zły.Wiem,że łatwo się denerwuje,ale aż tak bardzo?Coś mi się tu nie podoba,ale
jeszcze nie wiem,co.
-Zayn.-odezwałam
się obserwując,jak natychmiast obraca głowę w moją stronę z pytającą miną.
-Co?
Krótka chwila ciszy.
-…już
nic.
Zayn tylko przewrócił oczami i ponownie
zaciągnął się dymem z papierosa,a ja wciąż na niego patrzyłam.Przez ten
moment,w którym patrzył na mnie z zainteresowaniem…wcale nie był
zaciekawiony.Sposób,w jaki mówi,jakim spojrzeniem mnie obdarza,nawet sposób,w
jaki siedzi zdradza,że nie jest tylko zły.
Muszę zadzwonić do Perrie,natychmiast.
*********************************************************************************
Na początek STRASZIE PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁO ROZDZIAŁU!!!Miały być co dwa tygodnie,rozciągnęło się do trzech...ale teraz będzie co dwa ;) Wena wróciła,jest git,tylko teraz nie wyrobiłam się z napisaniem całego rozdziału,więc tu pierwsza część,druga będzie znacznie dłuższa :)
Takie zabieganie mam przez szkołę,ale też przez opowiadanie,które zaczęłam pisać,ale zanim przejdę do realizacji kolejnego opowiadania to pff...dużo.
Pozdro :*
supcio jak zawsze oby tak dalej . Czekam na nexta :3
OdpowiedzUsuńUuuu co jest zaynowi ?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial
Ciekawa akcja.
OdpowiedzUsuńCzekam na next :>
Obserwujemy? : D
http://our-version-diabolik-lovers.blogspot.com/
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńHaha Zayn jaki bulwers, lubimy go jak jest taki grrrr... ale palić mógłby przestać. Jeszcze wymiotował biedny :(
Cos się stało, ale co? Niech szybko dzwoni do Perrie...
Vistoria i Harry haha zerkacze xd
Przepraszamy, że tak dawno nie komentowałyśmy, ale dużo problemów było...
Życzymy weny i pozdrawiamy :**
Tak sobie siedziałam przed kompem i płakałam,że już nie komentujecie i pewnie nie czytacie,a tu niespodzianka :D Dzięki ;)
Usuń