*Pam*
-Na pewno wszystko w porządku?
-Tak!
Chwila ciszy.
-Nie do końca…
Wiedziałam!
-W takie razie,powiedz.-przewędrowałam przez długość całego
korytarza po raz czwarty zanim Perrie sformułowała jakieś sensowne zdanie z jej
„ee” i „yy”.
-No…eh,powiem ci jak wrócicie.-powiedziała,po czym się
rozłączyła.
Wróciłam do pokoju i
położyłam się na łóżku kurczowo ściskając telefon w dłoni.
Zastanawiałam się nad
sytuacją między Perrie a Zaynem,ale pojawił się Niall więc przestałam o tym
myśleć.
Wpadł do pokoju i
rzucił się na mnie jak idiota.
-Hej,Pam!-złapał mnie za nadgarstki i tarmosił jak
zabawką.-Wiesz co?!
-Nie,Niall,nie wiem co!Powiedz mi!-krzyknęłam jak
najgłośniej,kiedy przewrócił mnie na plecy i przygwoździł w takiej pozycji
swoim ciałem.
Jeszcze przez chwile
skakał po mnie jak popaprany,aż rozkazałam mu skupić się i powiedzieć.No i wtedy
Niall rzekł coś niesamowicie świetnego,coś,czego w ogóle się po nim nie
spodziewałam.W ogóle!
-Już zapomniałem.
Mówiłam?
Przewróciłam oczami i
zrzuciłam blondyna z łóżka,czemu towarzyszył jego głupawy śmiech.
-Z kim gadałaś?-podniósł się niezgrabnie do pozycji
siedzącej i otrzepał spodnie.
-Z Perrie.
-O czym?
Hmm,jakieś naiwne
kłamstwo tak absurdalne,że Niall w nie uwierzy albo tak pokręcone,że nie będzie
chciał wiedzieć…
-Takie tam,dziewczęce sprawy.Perfumy,makijaż,podpaski i inne…-wnioskując
po jego minie,nie chciał słuchać dalej,więc znów wszedł na łóżko i usiadł obok mnie,a raczej
na mnie.Co za cham…To znaczy,nie bardzo mi to przeszkadzało,ale kiedy sadzał
swój tyłek na moim brzuchu to trochę bolało.
Po kilku wyzwiskach
od grubasów,idotów i chorego psychicznie,który zachowuje się bezmyślnie Niall w
końcu dał za wygraną i tak teraz leżeliśmy obok siebie.
Lubię takie
momenty,kiedy zapada między nami cisza.Nigdy nie jest tak,że nie mamy co
powiedzieć,ale zawsze wiemy,kiedy przestać mówić choć na chwilę i po prostu być
ze sobą.
Spojrzałam za okno z
widokiem na panoramę miasta.Wyglądało cudownie,kiedy w mroku nocy wszystkie ulice
wciąż tętniły życiem.Na drogach widziałam jedynie światła szybko
przemieszczające się z jednej strony na drugą,zlewające się w płynną
jedność.Los Angeles wygląda inaczej niż Londyn lub Irlandia.Tam jest
tak…spokojnie.
Obróciłam głowę w
kierunku twarzy Nialla.Patrzył się w sufit ze stoickim spokojem,wyglądał,jakby
intensywnie nad czymś myślał.
Zapytałam go,co go
tak zastanawia;długo zwlekał z odpowiedzią.
-O Harrym i jego karze.Co Paul mógł kazać mu zrobić?-jego
wzrok powoli przeniósł się na mnie.
Wzruszyłam ramionami
z uśmiechem.
Znów zapadła między
nami cisza.Niall wyciągnął rękę w stronę lampki nocnej i zgasił ją,po czym
przyciągnął mnie bliżej siebie.Teraz w pokoju panowała dodatkowo ciemność,zakłucana
tylko przez światła budynków i samochodów zza okna.Słuchałam,jak chłopak obok
zaczyna nucić pod nosem „City of Angels” 30 Seconds To Mars(City Of Angels to
Los Angeles,jakby ktoś nie wiedział).
-Niall?-odezwałam się w końcu uprzednio ziewając.Nieznacznie
przesunął głowę w moją stronę sygnalizując,że słucha.-Myślisz,że spełniłeś
swoje marzenia?
Nie wiem,dlaczego to
pytanie nasunęło mi się na język,to była pierwsza rzecz,o jakiej pomyślałam,chyba
przez tą piosenkę,teraz mi się nuci.Lubię rozmawiać z nim o takich rzeczach;o
naszej przyszłości,marzeniach i snach,zawsze staje się inną osobą,kiedy o tym
mówi…takim spokojnym,zamyślonym chłopakiem z dużą wyobraźnią.
-Chyba tak…Ale wiesz,cały czas się o czymś marzy,to
przychodzi z czasem.
Wydałam z siebie
pomruk zamyślenia przekręcając się na jego ramieniu.Może…?
-A ty?
-Co ja?
-Spełniłaś swoje marzenia?
-Hmm…-odkopałam w swojej pamięci aspiracje i przy okazji
przypomniałam sobie,dlaczego ich nie spełniłam.Być z Niallem?Zdobyć
wykształcenie?Zarobić na własne mieszkanie?Mój gruby tyłek,zepsuta psychika i
niechęć do nauki bardzo mi pomagają.Dlaczego jestem taka żałosna?!-Nie,raczej
nie.
-Dlaczego?
„No nie wiem…Może
dlatego,że jestem głupim nieudacznikiem bez celu w życiu?”-nie powiedziałabym
tego na głos,ale Niall ma w głowie jakiś detektor „wiem,o czym myślisz”,który
automatycznie wykrywa mój nastrój.
-Pam.-lekko odsunął mnie od siebie i zmusił,bym spojrzała mu
w oczy.-O co chodzi?
-O to,że…nieważne.
Chciałam mu
powiedzieć i wyjaśnić,co mnie trapi,ale słowa stanęły mi w gardle.Podniosłam
się do pozycji siedzącej,blondyn zrobił to samo.Wiedziałam,że zaraz nie
wytrzymam i wybuchnę płaczem(w zasadzie to nie wiem,czemu),ale nie chciałam,by
akurat obok mnie siedział Niall i znów mnie pocieszał.Rany,ja nawet jego
wykorzystuję!Czy można być jeszcze bardziej beznadziejnym?
-Powiedz,co się dzieje.-chłopak obok mnie uporczywie
nalegał,ale nie chciałam nic powiedzieć,zapewne głos by mi się załamał i
wyszłabym na jakąś ofiarę.Nie wyglądał na bardzo przekonanego moją ciszą.
-N-nic…jest w porządku.-skłamałam najwiarygodniej,jak tylko
mogłam,choć Detektor Nastroju zapalił dla mnie czerwoną diodę.Bałam się
spojrzeć mu w twarz,zapewne gapił się na mnie jak na kompletną idiotkę.Tak,z
pewnością!Cholera,Pam,teraz jeszcze wychodzisz na chorą psychicznie,która nagle
przypomina sobie,jakim nieudacznikiem jest i zaczyna beczeć…
Chciałam ukryć twarz
w dłoniach,ale chłopak obok mnie pierwszy położył rękę na moim policzku i
delikatnie obrócił w swoją stronę.Nawet nie zorientowałam się,że siedzieliśmy
tak blisko siebie,nasze nosy niemalże się stykały.
Znów nastała ta
piękna i zarazem przerażająca chwila,w której nie czułam nic innego poza
ciepłym oddechem Nialla,jego ręki gładzącej mój policzek i czule obejmującego
ramienia,nie widziałam nic poza zarysem jego błękitnych oczu wyłaniających się
z ciemności,nie słyszałam nic poza cholernie głośnym biciem mojego serca,które
zatrzymało się sekundę później.Pocałował mnie.
Ręce zaczęły mi
drżeć,oddech stał się nierówny,zaczęłam panikować.Co się dzieje?!Czy ja właśnie
całuje się z Niallem?!
Zupełnie nie
wiedziałam,co robić.Nieśmiało zatopiłam ręce w jego farbowanych włosach,na co
zareagował cichym mruknięciem z przyjemości.Obróciłam się w jego stronę i oplotłam
rękami wokół jego szyi.Chłopak nagle odsunął się i obdarzył mnie niepewnym
spojrzeniem.
-Pam…-zaczął,ale przerwałam mu ponownie łącząc nasze usta w
pewniejszym pocałunku.Żadko zdarzało mi się przerywać komuś,bo chciałam się
całować,ale przeraziła mnie myśl,że gdybym pozwoliła mu dokończyć,zawahałaby się,zaczęłabym
zadawać sobie setki pytań,czar chwili by prysł i zrobiłoby się dziwnie.
Dziękowałam Bogu w
duchu,że ponownie się ode mnie nie odsunął wołając „Co za wariatka!Nawet zdania
nie mogę dokończyć!”,tylko odpowiedział tym samym,a nawet
intensywniej.Poczułam,jak lekko popycha mnie do tyłu i napiera swoim ciałem
nakazując mi,bym położyła się na plecach.W chwili,w której wsunął jedną rękę
pod materiał mojej bluzki uderzyła mnie fala gorąca a z ust wyrwało się ciche
westchnięcie.
Bezwiednie błądziłam dłońmi
po jego klatce piersiowej,on kreślił nieokreślone kształty na moim brzuchu,natomiast
wolną rękę położył na moim biodrze.
Nie wiem,do czego
miało to prowadzić i co stałoby się potem,bo Victoria nie mogła znaleźć jeszcze
lepszego momentu,by wejść do pokoju.I tak skończyła się moja przygoda z
Niallem.Jej.
Blondyn odskoczył ode mnie
jak poparzony w efekcie czego
przewrócił się i upadł na ziemię.Oboje gapiliśmy się na siebie kompletnie
przerażeni i zdziwieni,już nie wspominając o tej drugiej.Nie minęła krótka
chwila,a chłopak zniknął z pokoju zostawiając podnieconą mnie razem z zdziwioną
Victorią.
-Eee…co tu robił Niall?-patrzyła na mnie trochę
zdezorienotwana,powoli zamknęła drzwi i ruszyła w moją stronę.-Pam?Żyjesz?
Nie odpowiedziałam
jej,bo zadzwonił mój telefon,który przyprawił mnie o jeszcze większe
zdenerwowanie.
Natychmiast zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki
zamykając za sobą drzwi.Drżącą dłonią odblokowałam klawiaturę w komórce i
nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-H-halo?
Dziewczyno,uspokój
się!
-Ja…ja nie wiem,co powiedzieć.-głos blondyna przerwał
niepokojącą ciszę gwałtownie niszcząc moje nadzieje na to,że jakimś magicznym
sposobem znów znajdziemy się w sypialni,sami,zawzięcie się całując.Niestety,ja
wciąż siedziałam na łazienkowej posadzce,w ciemnościach podpierając drzwi.Czemu
życie jest takie niesprawiedliwe?-Co mamy zrobić?
Pociągnęłam nosem.
-Nnie wiem…-błagałam go w myślach,prosiłam i modliłam się,by
teraz wypowiedział te dwa,cudowne słowa,które zawsze chciałam od niego
usłyszeć,ale znów odpowiedziała mi cisza.Chciałam tylko tego…Jak zwykle,moje
marzenia znów się walą.
-Zapomnieć?
Poczułam,jakby coś we
mnie pękło,rozpadło się na miliony małych kawałków i powbijało się we wnętrze
mojego ciała.Już to powiedział,nie mogłam teraz mu zaprzeczyć,sprzeciwić
się,czy chociażby powiedzieć „ja o tym nie zapomnę”,znów utkwiłam w martwym
punkcie,słuchając tylko swoich głupich słów,których bałam się najbardziej.
-Powiedzmy,że to nigdy się nie zdarzyło.
Resztę rozmowy
pamiętam jak przez mgłę.Niall wspomniał,że nikomu o tym nie powie,a ja tylko
przytakiwałam w ciszy pozwalając,by słone krople spływały po moich
policzkach.Te łzy,które zniknęły,gdy mnie pocałował,wróciły i bolały jeszcze
bardziej.Dlaczego?Dlaczego nie potrafię wydusić z siebie tych słów?Dlaczego nie
mogę powiedzieć mu,jak bardzo mi na nim zależy?
Potem Niall
powiedział coś,czego się nie spodziewałam i co spowodowało,że ucierpiałam
jeszcze mocniej.
-Przepraszam.
Zanim się rozłączył,nastała
krótka chwila ciszy,jakby chciał coś jeszcze dodać,ale się powstrzymał.Nie
zdążyłam nawet odpowiedzieć,po prostu zniknął,tak samo jak moja chęć do życia.
Zostałam sama,w
ciemności,leżąc na zimnej podłodze,mocząc ją swoimi łzami.Victoria stała przed
drzwiami i prosiła,bym ją wpuściła,ale nie odpowiadałam jej.Chciałam zostać tu
na zawsze,pogrążona we własnej rozpaczy,pisząc smutne wiersze i tarzając się po
podłodze.Może nikt by nie zauważył?
Muszę się uspokoić.
-Pam,masz trzy sekundy,by otworzyć te drzwi,inaczej wywarze
je siłą i…aha.-Vic trochę zaskoczył fakt,że otworzyłam jej zanim skończyła
zdanie.Obdarzyłam ją spokojnym spojrzeniem,wyminęłam w progu i powoli przeszłam
w okolice swojego łóżka.Przysiadłam na brzegu materaca patrząc gdzieś za
okno.Przestałam płakać,ale w mojej głowie działo się istne piekło,w ustach
panowała susza,serce przeżywało kryzys.Co mam teraz zrobić?Wyprowadzić się?Już
nigdy się do niego nie odzywać?Nie da się „zapomnieć” czegoś takiego!
-Nie mam bladego pojęcia,o co chodzi,ale nie będę cię
zamęczać,więc powiem ci to,co ty zawsze mi mówisz.-spojrzałam na nią
przekrwionymi oczami,starając się powstrzymać dolną wargę od drżenia.-Jakoś
dasz radę.A jeśli nie,to ja ci pomogę.
Nie byłam już w
stanie trzymać tego w środku,rozpłakałam się ponownie pozwalając,by Vic chociaż
spróbowała mnie pocieszyć.Nie wiem,ile czasu to trwało,wiem tylko,że gdy
zaczęłam się uspokajać,oczy bolały mnie niemiłosiernie,a poliki piekły od łez.
*********************************************************************************
Proszz,druga część :3 Teraz rozdziały będą trochę krótsze,raczej takie jak ten,po prostu nie nadążam z pisaniem po osiem stron co dwa tygodnie i to jeszcze w miarę w porządku...i tak jakoś mnie dziwi to,co teraz napisałam,w ogóle inaczej to rozplanowałam,ale jakoś tak wyszło :P
Ten rozdział nie należy do moich ulubionych,ale cóż...meh.
Świetny Madziu :3 z niecierpliwością czekam na następny . Masz talent dziewczyno . Życzę weny twórczej ^.^
OdpowiedzUsuńJesteś idiotką Pam !!!
OdpowiedzUsuńTak nie...ugh po po prostu brak słów.
Swietny rozdział kochana <3
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedgeblog.blogspot.com/
świetnie piszesz <3 czekam na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńszczyptacodziennosci.blogspot.com
super piszesz. Tak naturalnie,że czytając jedno zdanie mimochodem,zaraz czyta sie kolejne 20 :D Świetna robota. Masz talent ;)
OdpowiedzUsuńhttp://moje-poczytajki.blogspot.com/
Jestem tu po raz pierwszy, a już mi się spodobało i wiem, że będę tu zaglądać częściej. Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Liczę na subiektywny komentarz.
ifyoujustwant.blogspot.com