wtorek, 18 lutego 2014

13. cz.2 "Zapomnieć?"

*Pam*


-Na pewno wszystko w porządku?
-Tak!
 Chwila ciszy.
 -Nie do końca…
 Wiedziałam!
-W takie razie,powiedz.-przewędrowałam przez długość całego korytarza po raz czwarty zanim Perrie sformułowała jakieś sensowne zdanie z jej „ee” i „yy”.
-No…eh,powiem ci jak wrócicie.-powiedziała,po czym się rozłączyła.
 Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku kurczowo ściskając telefon w dłoni.
 Zastanawiałam się nad sytuacją między Perrie a Zaynem,ale pojawił się Niall więc przestałam o tym myśleć.
 Wpadł do pokoju i rzucił się na mnie jak idiota.
-Hej,Pam!-złapał mnie za nadgarstki i tarmosił jak zabawką.-Wiesz co?!
-Nie,Niall,nie wiem co!Powiedz mi!-krzyknęłam jak najgłośniej,kiedy przewrócił mnie na plecy i przygwoździł w takiej pozycji swoim ciałem.
 Jeszcze przez chwile skakał po mnie jak popaprany,aż rozkazałam mu skupić się i powiedzieć.No i wtedy Niall rzekł coś niesamowicie świetnego,coś,czego w ogóle się po nim nie spodziewałam.W ogóle!
-Już zapomniałem.
 Mówiłam?
 Przewróciłam oczami i zrzuciłam blondyna z łóżka,czemu towarzyszył jego głupawy śmiech.
-Z kim gadałaś?-podniósł się niezgrabnie do pozycji siedzącej i otrzepał spodnie.
-Z Perrie.
-O czym?
 Hmm,jakieś naiwne kłamstwo tak absurdalne,że Niall w nie uwierzy albo tak pokręcone,że nie będzie chciał wiedzieć…
-Takie tam,dziewczęce sprawy.Perfumy,makijaż,podpaski i inne…-wnioskując po jego minie,nie chciał słuchać dalej,więc znów  wszedł na łóżko i usiadł obok mnie,a raczej na mnie.Co za cham…To znaczy,nie bardzo mi to przeszkadzało,ale kiedy sadzał swój tyłek na moim brzuchu to trochę bolało.
 Po kilku wyzwiskach od grubasów,idotów i chorego psychicznie,który zachowuje się bezmyślnie Niall w końcu dał za wygraną i tak teraz leżeliśmy obok siebie.
 Lubię takie momenty,kiedy zapada między nami cisza.Nigdy nie jest tak,że nie mamy co powiedzieć,ale zawsze wiemy,kiedy przestać mówić choć na chwilę i po prostu być ze sobą.
 Spojrzałam za okno z widokiem na panoramę miasta.Wyglądało cudownie,kiedy w mroku nocy wszystkie ulice wciąż tętniły życiem.Na drogach widziałam jedynie światła szybko przemieszczające się z jednej strony na drugą,zlewające się w płynną jedność.Los Angeles wygląda inaczej niż Londyn lub Irlandia.Tam jest tak…spokojnie.
 Obróciłam głowę w kierunku twarzy Nialla.Patrzył się w sufit ze stoickim spokojem,wyglądał,jakby intensywnie nad czymś myślał.
  Zapytałam go,co go tak zastanawia;długo zwlekał z odpowiedzią.
-O Harrym i jego karze.Co Paul mógł kazać mu zrobić?-jego wzrok powoli przeniósł się na mnie.
 Wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
 Znów zapadła między nami cisza.Niall wyciągnął rękę w stronę lampki nocnej i zgasił ją,po czym przyciągnął mnie bliżej siebie.Teraz w pokoju panowała dodatkowo ciemność,zakłucana tylko przez światła budynków i samochodów zza okna.Słuchałam,jak chłopak obok zaczyna nucić pod nosem „City of Angels” 30 Seconds To Mars(City Of Angels to Los Angeles,jakby ktoś nie wiedział).
-Niall?-odezwałam się w końcu uprzednio ziewając.Nieznacznie przesunął głowę w moją stronę sygnalizując,że słucha.-Myślisz,że spełniłeś swoje marzenia?
 Nie wiem,dlaczego to pytanie nasunęło mi się na język,to była pierwsza rzecz,o jakiej pomyślałam,chyba przez tą piosenkę,teraz mi się nuci.Lubię rozmawiać z nim o takich rzeczach;o naszej przyszłości,marzeniach i snach,zawsze staje się inną osobą,kiedy o tym mówi…takim spokojnym,zamyślonym chłopakiem z dużą wyobraźnią.
-Chyba tak…Ale wiesz,cały czas się o czymś marzy,to przychodzi z czasem.
 Wydałam z siebie pomruk zamyślenia przekręcając się na jego ramieniu.Może…?
-A ty?
-Co ja?
-Spełniłaś swoje marzenia?
-Hmm…-odkopałam w swojej pamięci aspiracje i przy okazji przypomniałam sobie,dlaczego ich nie spełniłam.Być z Niallem?Zdobyć wykształcenie?Zarobić na własne mieszkanie?Mój gruby tyłek,zepsuta psychika i niechęć do nauki bardzo mi pomagają.Dlaczego jestem taka żałosna?!-Nie,raczej nie.
-Dlaczego?
 „No nie wiem…Może dlatego,że jestem głupim nieudacznikiem bez celu w życiu?”-nie powiedziałabym tego na głos,ale Niall ma w głowie jakiś detektor „wiem,o czym myślisz”,który automatycznie wykrywa mój nastrój.
-Pam.-lekko odsunął mnie od siebie i zmusił,bym spojrzała mu w oczy.-O co chodzi?
-O to,że…nieważne.
 Chciałam mu powiedzieć i wyjaśnić,co mnie trapi,ale słowa stanęły mi w gardle.Podniosłam się do pozycji siedzącej,blondyn zrobił to samo.Wiedziałam,że zaraz nie wytrzymam i wybuchnę płaczem(w zasadzie to nie wiem,czemu),ale nie chciałam,by akurat obok mnie siedział Niall i znów mnie pocieszał.Rany,ja nawet jego wykorzystuję!Czy można być jeszcze bardziej beznadziejnym?
-Powiedz,co się dzieje.-chłopak obok mnie uporczywie nalegał,ale nie chciałam nic powiedzieć,zapewne głos by mi się załamał i wyszłabym na jakąś ofiarę.Nie wyglądał na bardzo przekonanego moją ciszą.
-N-nic…jest w porządku.-skłamałam najwiarygodniej,jak tylko mogłam,choć Detektor Nastroju zapalił dla mnie czerwoną diodę.Bałam się spojrzeć mu w twarz,zapewne gapił się na mnie jak na kompletną idiotkę.Tak,z pewnością!Cholera,Pam,teraz jeszcze wychodzisz na chorą psychicznie,która nagle przypomina sobie,jakim nieudacznikiem jest i zaczyna beczeć…
 Chciałam ukryć twarz w dłoniach,ale chłopak obok mnie pierwszy położył rękę na moim policzku i delikatnie obrócił w swoją stronę.Nawet nie zorientowałam się,że siedzieliśmy tak blisko siebie,nasze nosy niemalże się stykały.
 Znów nastała ta piękna i zarazem przerażająca chwila,w której nie czułam nic innego poza ciepłym oddechem Nialla,jego ręki gładzącej mój policzek i czule obejmującego ramienia,nie widziałam nic poza zarysem jego błękitnych oczu wyłaniających się z ciemności,nie słyszałam nic poza cholernie głośnym biciem mojego serca,które zatrzymało się sekundę później.Pocałował mnie.
 Ręce zaczęły mi drżeć,oddech stał się nierówny,zaczęłam panikować.Co się dzieje?!Czy ja właśnie całuje się z Niallem?!
 Zupełnie nie wiedziałam,co robić.Nieśmiało zatopiłam ręce w jego farbowanych włosach,na co zareagował cichym mruknięciem z przyjemości.Obróciłam się w jego stronę i oplotłam rękami wokół jego szyi.Chłopak nagle odsunął się i obdarzył mnie niepewnym spojrzeniem.
-Pam…-zaczął,ale przerwałam mu ponownie łącząc nasze usta w pewniejszym pocałunku.Żadko zdarzało mi się przerywać komuś,bo chciałam się całować,ale przeraziła mnie myśl,że gdybym pozwoliła mu dokończyć,zawahałaby się,zaczęłabym zadawać sobie setki pytań,czar chwili by prysł i zrobiłoby się dziwnie.
 Dziękowałam Bogu w duchu,że ponownie się ode mnie nie odsunął wołając „Co za wariatka!Nawet zdania nie mogę dokończyć!”,tylko odpowiedział tym samym,a nawet intensywniej.Poczułam,jak lekko popycha mnie do tyłu i napiera swoim ciałem nakazując mi,bym położyła się na plecach.W chwili,w której wsunął jedną rękę pod materiał mojej bluzki uderzyła mnie fala gorąca a z ust wyrwało się ciche westchnięcie.
 Bezwiednie błądziłam dłońmi po jego klatce piersiowej,on kreślił nieokreślone kształty na moim brzuchu,natomiast wolną rękę położył na moim biodrze.
 Nie wiem,do czego miało to prowadzić i co stałoby się potem,bo Victoria nie mogła znaleźć jeszcze lepszego momentu,by wejść do pokoju.I tak skończyła się moja przygoda z Niallem.Jej.
Blondyn odskoczył ode mnie
jak poparzony w efekcie czego przewrócił się i upadł na ziemię.Oboje gapiliśmy się na siebie kompletnie przerażeni i zdziwieni,już nie wspominając o tej drugiej.Nie minęła krótka chwila,a chłopak zniknął z pokoju zostawiając podnieconą mnie razem z zdziwioną Victorią.
-Eee…co tu robił Niall?-patrzyła na mnie trochę zdezorienotwana,powoli zamknęła drzwi i ruszyła w moją stronę.-Pam?Żyjesz?
 Nie odpowiedziałam jej,bo zadzwonił mój telefon,który przyprawił mnie o jeszcze większe zdenerwowanie.
Natychmiast zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki zamykając za sobą drzwi.Drżącą dłonią odblokowałam klawiaturę w komórce i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-H-halo?
 Dziewczyno,uspokój się!
-Ja…ja nie wiem,co powiedzieć.-głos blondyna przerwał niepokojącą ciszę gwałtownie niszcząc moje nadzieje na to,że jakimś magicznym sposobem znów znajdziemy się w sypialni,sami,zawzięcie się całując.Niestety,ja wciąż siedziałam na łazienkowej posadzce,w ciemnościach podpierając drzwi.Czemu życie jest takie niesprawiedliwe?-Co mamy zrobić?

 Pociągnęłam nosem.
-Nnie wiem…-błagałam go w myślach,prosiłam i modliłam się,by teraz wypowiedział te dwa,cudowne słowa,które zawsze chciałam od niego usłyszeć,ale znów odpowiedziała mi cisza.Chciałam tylko tego…Jak zwykle,moje marzenia znów się walą.
-Zapomnieć?
 Poczułam,jakby coś we mnie pękło,rozpadło się na miliony małych kawałków i powbijało się we wnętrze mojego ciała.Już to powiedział,nie mogłam teraz mu zaprzeczyć,sprzeciwić się,czy chociażby powiedzieć „ja o tym nie zapomnę”,znów utkwiłam w martwym punkcie,słuchając tylko swoich głupich słów,których bałam się najbardziej.
-Powiedzmy,że to nigdy się nie zdarzyło.
 Resztę rozmowy pamiętam jak przez mgłę.Niall wspomniał,że nikomu o tym nie powie,a ja tylko przytakiwałam w ciszy pozwalając,by słone krople spływały po moich policzkach.Te łzy,które zniknęły,gdy mnie pocałował,wróciły i bolały jeszcze bardziej.Dlaczego?Dlaczego nie potrafię wydusić z siebie tych słów?Dlaczego nie mogę powiedzieć mu,jak bardzo mi na nim zależy?
 Potem Niall powiedział coś,czego się nie spodziewałam i co spowodowało,że ucierpiałam jeszcze mocniej.
-Przepraszam.
 Zanim się rozłączył,nastała krótka chwila ciszy,jakby chciał coś jeszcze dodać,ale się powstrzymał.Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć,po prostu zniknął,tak samo jak moja chęć do życia.
 Zostałam sama,w ciemności,leżąc na zimnej podłodze,mocząc ją swoimi łzami.Victoria stała przed drzwiami i prosiła,bym ją wpuściła,ale nie odpowiadałam jej.Chciałam zostać tu na zawsze,pogrążona we własnej rozpaczy,pisząc smutne wiersze i tarzając się po podłodze.Może nikt by nie zauważył?
 Muszę się uspokoić.
-Pam,masz trzy sekundy,by otworzyć te drzwi,inaczej wywarze je siłą i…aha.-Vic trochę zaskoczył fakt,że otworzyłam jej zanim skończyła zdanie.Obdarzyłam ją spokojnym spojrzeniem,wyminęłam w progu i powoli przeszłam w okolice swojego łóżka.Przysiadłam na brzegu materaca patrząc gdzieś za okno.Przestałam płakać,ale w mojej głowie działo się istne piekło,w ustach panowała susza,serce przeżywało kryzys.Co mam teraz zrobić?Wyprowadzić się?Już nigdy się do niego nie odzywać?Nie da się „zapomnieć” czegoś takiego!
 Moja przyjaciółka usiadła obok mnie i objęła jednym ramieniem.
-Nie mam bladego pojęcia,o co chodzi,ale nie będę cię zamęczać,więc powiem ci to,co ty zawsze mi mówisz.-spojrzałam na nią przekrwionymi oczami,starając się powstrzymać dolną wargę od drżenia.-Jakoś dasz radę.A jeśli nie,to ja ci pomogę.

 Nie byłam już w stanie trzymać tego w środku,rozpłakałam się ponownie pozwalając,by Vic chociaż spróbowała mnie pocieszyć.Nie wiem,ile czasu to trwało,wiem tylko,że gdy zaczęłam się uspokajać,oczy bolały mnie niemiłosiernie,a poliki piekły od łez.
*********************************************************************************
 Proszz,druga część :3 Teraz rozdziały będą trochę krótsze,raczej takie jak ten,po prostu nie nadążam z pisaniem po osiem stron co dwa tygodnie i to jeszcze w miarę w porządku...i tak jakoś mnie dziwi to,co teraz napisałam,w ogóle inaczej to rozplanowałam,ale jakoś tak wyszło :P
 Ten rozdział nie należy do moich ulubionych,ale cóż...meh.

6 komentarzy:

  1. Świetny Madziu :3 z niecierpliwością czekam na następny . Masz talent dziewczyno . Życzę weny twórczej ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś idiotką Pam !!!
    Tak nie...ugh po po prostu brak słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdział kochana <3

    http://closertotheedgeblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie piszesz <3 czekam na następne rozdziały :)

    szczyptacodziennosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. super piszesz. Tak naturalnie,że czytając jedno zdanie mimochodem,zaraz czyta sie kolejne 20 :D Świetna robota. Masz talent ;)
    http://moje-poczytajki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem tu po raz pierwszy, a już mi się spodobało i wiem, że będę tu zaglądać częściej. Świetnie piszesz.
    Zapraszam do mnie. Liczę na subiektywny komentarz.
    ifyoujustwant.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń